Opublikowano 17 marca17 mar Mary i kwiat czarownicy. Najwieksza niezdara w calej Japonii - Mary - odnajduje magiczny kwiatek, z ktorym interakcja zapewnia szybka podroz do magicznych krain, a co za tym idzie dziewczynka nawiguje pomiedzy swiatem rzeczywistym a tym z hokus pokus czary mary, przy okazji odkrywajac sekretne zaklecia, ratujac znajomych i zwierzaczki od tortur z rak szalonego naukowca i grubej baby. Tyle wywnioskowalem po seansie, poniewaz ogladalem te bajke w jezyku japonskim oryginalnym, a z japonskiego znam dwa dwa slowa; hai i arigato, no i jak sie okazuje peter, bo peter w kraju kwitnacej wisni znaczy peter. Normalnie bym powiedzial, ze to ghibli, i niewiele, podobno, bym sie pomylil, bo sklad studio ponoc, czyli autorow tej przepieknej animacji wypelniaja byli pracownicy z firmy hayao miyazakiego. co widac!!! Ta kreska i te kolory. To jest to. Opowiesc lekka i co najwazniejsze i zbawienne, smieszna… bardziej kiki niz hauru bardziej arietty niz mononoke Ciesze sie, ze trafilem na to cudenko, polecam wszystkim fanom japonskich animacji 100% Ninja Batman v Yakuza Justice. i wlasnie za to lubie animacje WB. Nikt w zyciu nie zrobilby takiego filmu a bajke - to mozna wszystko. Czlowiek nietoperz odpiera inwazje wariatow z ligi jakuza, pochodzacych z lewitujacych wysp japonii, ktora przypadkowo znalazla sie w tym a nie tamtym swiecie rownoleglym i zawisla nad gotham. Zabawne pojedynki i dobra grafika, rysowany batman z wb nie byl chyba wczesniej tak blisko anime. Fajnie Edytowane 19 marca19 mar przez Ken Adams
Opublikowano 21 marca21 mar Wspaniała animacja. Nic dziwnego, że zgarnęła Oskara. Świat, gdzie zniknęli ludzie, nie wiadomo dlaczego i jak, ostały się tylko zwierzęta. Śledzimy tutaj życie i przygody czarnego kotka. Pewnego dnia świat nawiedza tajemnicza powódź, zwierzątka szukają schronienia gdzie się da a główny bohater w pewnym momencie zostaje przyparty do muru i gdy wydaje się, że to już koniec, zauważa zbliżającą się łódź, i w ostatniej chwili się ratuje. Na owej łajbie poznaje... leniwą kapibarę. Później do dwójki na łódce dołącza labrador, lemur i czapla (?), walczą z przeciwnościami losu. W filmie brak jakichkolwiek dialogów, napisów, są same zwierzęce dźwięki i działa to znakomicie bo samemu można sobie układać w głowie dialogi między bohaterami. Jest sporo akcji, można się wzruszyć i pomyśleć o życiu. Jeśli nie widzieliście to z czystym sumieniem polecam.
Opublikowano 21 marca21 mar Żółtodziób Charlie Sheen ratuje dupsko Clinta Eastwooda, po tym jak dał dupy, przez co tego drugiego porwali. Typowy akcyjniak z lat 90, totalnie przerysowany i bzdurny, ale w każdym pozytywnym znaczeniu. Nie jest w mojej topce filmów nie mających swojej serii, jak np. Ostatni skaut, ale pomimo 35 lat na karku przyjemnie się to ogląda. Ostatni sprawiedliwy Willis w swoim żywiole z tamtego okresu, czyli w pojedynkę robi rozpierduchę. Nie jest to co prawda forma z powyższego OS, ale trzyma formę. Do tego klimat upadłej dziury z czasów amerykańskiej prohibicji, sceny strzelanin i muzyka. Lata 80 i 90 to jednak była złota epoka takich produkcji.
Opublikowano 21 marca21 mar Dog Man, 2025, seans w UHD, Dolby Systems, wersja PL Dubb. Nic dodać nic ująć - ,,Dog Man", to jedna z najzabawniejszych jak i pouczających (bo tak wiele nam uświadamiających, o tym jak proste i piękne potrafi być życie, gdy się to dostrzeże!), bo tak szczerych i ciepłych emocjonalnie, nawet w tym względzie wyzwalających, animacji, jakie powstały w ostatnich kilku latach! A ta niebagatelna ,,kreska", ten dość oryginalny, ni to CGI, ni to klasyczna animacja 2D, styl animacji i pracy z projektami postaci! No WoW! Całość filmu dostaje ode mnie soczyste: 9/10! Niesamowite!
Opublikowano 25 marca25 mar Czas Krwawego Księżyca Niby pozycja obowiązkowa, bo Scorsese, DeNiro, DiCaprio, tematyka, no samograj. Z drugiej strony prawie dwa lata nie miałem specjalnej werwy, żeby do filmu przysiąść. Na pewno może zniechęcać metraż, bo to prawie 3,5h (w praktyce zlatuje szybko i nie ma nudy, ale chodzi o sam fakt wygospodarowania czasu), ale ogólnie mam wrażenie, że jak na taki rozmach, to film przeszedł jakoś bez większego echa. I po seansie w sumie to rozumiem. Ciężko mi to ubrać w słowa, bo niby wszystko tu gra, ale koniec końców poza chwilowym szokiem i zniesmaczeniem tym, do czego zdolni są ludzie, to całość dosyć szybko wypada z głowy. Nie ma tu chyba jednej, mocarnej sceny, którą można by wspominać, nie ma kreacji, która totalnie dominuje na ekranie. Na pewno pochwalić muszę scenografię i kostiumy, ogólne oddanie realiów, bo ostatnimi laty w Hollywood coraz rzadziej się trafiają takie epickie formaty osadzone wiarygodnie w dawnych realiach historycznych. Film dobry, ale klasykiem (przynajmniej moim) nie będzie. Triumf Ducha Dosyć niszowy film (swego czasu strasznie trudno dostępny w necie, obecnie jest na MAXie, co zresztą mi o nim przypomniało), opowiadający z grubsza fikcyjną, ale opartą na faktach, historię greckiego Żyda, który po osadzeniu w Auschwitz, toczył tam walki bokserskie. Żeby było ciekawiej, w prawdziwym świecie było też przynajmniej dwóch Polaków z podobną historią, co niektórzy sugerują jako dodatkową inspirację dla twórców filmu. No w każdym razie głównego bohatera gra młody Willem Dafoe w całkiem niezłej (jak na kategorię wagową xD) formie. Mamy niezły męski drugi plan (bo kobiety niestety jakoś bez szału) i sporo polskich aktorów w tle (role zarówno "dobrych" jak i "złych", raczej bez skandali, ot realia w obozie, gdzie z ludzi wychodziły najróżniejsze cechy). Film mimo ważnego wątku bokserskiego, jest w praktyce dosyć szerokim ujęciem tematyki życia obozowego i ogólnie Holocaustu. Obecnie, po latach od premiery (1989) i wielu, często lepszych filmach w tej tematyce, pewne wątki wydają się być oczywiste czy wręcz łopatologiczne, ale wtedy mogło to być dla widzów coś nowego i szokującego. Mnie film jakoś mocno nie poruszył, wydawał mi się takim trochę brykiem, który miał pokazać w 2 godziny syntezę tragedii, jaka odbywała się w obozie. 20 Dni w Mariupolu Dokument, którego tytuł mówi sam za siebie. Mocny, momentami aż za mocny materiał, i nie chodzi tu o "gore", ale ludzkie cierpienie i żal (szczególnie jak ktoś ma rozwiniętą empatię, sceny w szpitalu przy utracie bliskich, nagrywane właściwie bezpośrednio w trakcie i po akcji ratunkowej, mogą sponiewierać). Wiele elementów reportażu trafiało do naszych mediów na bieżąco (co w kontekście blokady miasta samo w sobie jest ciekawe i od strony logistycznej pokazane w filmie), ale obserwowanie tego w skumulowanej formie to jednak co innego. Mocne przypomnienie o zbrodniczej polityce Rosji, ale też ogólnie tragedii wojny (autor nie stronił od pokazania szabrownictwa czy niechęci lokalsów również do własnego rządu), szczególnie w takim, koszmarnym dla cywilów wydaniu. Wszyscy, którzy już się mocno zdystansowali od tej wojny i stała się ona niejako jednym z kolejnych newsów w wieczornych wiadomościach czy na wykopie (nie mówiąc o tych, którzy wprost zaczęli wybielać czy usprawiedliwiać Rusków) powinni sobie zaliczyć taki seans. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że niestety niektórzy i tak by podważyli to, co widać w filmie, jako propagandę czy wręcz ustawkę. Albo zrobiliby jakiegoś fikołka logicznego, żeby to uzasadnić. Edytowane 25 marca25 mar przez kotlet_schabowy
Opublikowano 27 marca27 mar Z cyklu... ,,dlaczemuż to nie widziałem tego wcześniej?!": Zagadka śmierci Adolfa Hitlera (1975) - dokument około 47-minutowy. Ciekawy reportaż, z dozą mocnej dawki wywiadu z profesjonalistami z tematu związanego z życiem Hitlera w jego ostatnich latach/dniach. Cholernie dobrze poukładany i mega wciągający... Mało tego - to coś ma 50 lat, a wciąga jak mało co. W ,,internetach" gdzieś znajdziecie! Polecam. Moja ocena filmu: 8/10. A z pozostałych... Batman kontra Drakula (2005) - stare dobre, specyficznie rysowane i w ogóle reżyserowane (a ta fabuła! Ależ odważnie!) animowane DC/DCEU! Młodzieżowo-cartoonnetworkowska stylizacja animacji i ta technika - odmienność, która wciąga! Obejrzane na RakutenTV, za wypożyczenie: 9,99zł. I nie żałuję, oceniam tą animację na: 8/10
Opublikowano 28 marca28 mar In Time - film ma ciekawy start. Otoz dowiadujemy sie, ze obecnie na ziemi ludzie dorastaja do wieku 25lat a nastepnie dostaja jeden rok zycia. Jesli skonczy im sie ten czas umieraja. Zatem w tym swiecie czas stal sie waluta i kupuje sie za niego burgera czy oplaca mieszkanie ale takze zarabia. Domyslamy sie zatem, ze biedni maja malo czasu i zyja w ciaglym pedzie, a bogaci maja go tyle, ze staja sie praktycznie niesmiertelni. Intro w zaden sposob nie tlumaczy dlaczego ludzie maja te zielone zegarki na przedramionach i na jakiej zasadzie dziala transfer czasu jesli ktos sie z kims zlapie za rece, nawet zaznaczone jest ze tak jest i juz. I bardzo dobrze, bo skupiamy sie tylko fabule i historii bohatera, oczywiscie urodzonego w biednej dzielnicy ale splotem wydarzen przeniesionego do tej bogatej. Glowna postac grana jest przez Justina. Jakiego Justina? Tiberlake'a, moze pamietacie go jak spiewal w zespole Just(in) 5 czy cos takiego. Spodziewalem sie drewna ale w sumie chlop dal rade. Mamy tu tez Stracha na wroble aka. Oppenheimer. A jak samo filmidlo? No tak do polowy nawet ok a potem niezmiernie sie ciagnie i z historii o zemscie na podlych bogolach zamienia sie w cos w rodzaju boney and clyde movie. Koncowa rozczarowuje bo do niczego nie doprowadza. Wspomniane dozywanie 25 lat skutkuje ciekawym efektem gdzie rodzice i dorosle dzieci sa w tym samym wieku, zatem na zdjeciu rodzinnym niemozliwe jest odroznienie kto jest zona a kto corka. Niestety w zasadznie nie ma to wplywu na rozwoj akcji. A mozna by bylo wplesc w to np. watek ojca, ktory nie zyje a mogl okazac sie jakims npcem czy inny barmanem. Jest to w zasadzie takie pitu pitu o niesprawiedliwosciach klasowych. Dzisiaj pewnie film bylby uznany z mocno lewacki (woke go.wna nie ma, to dopiero 2011r) ze wzgledu na tematyke. Podmienil ktos kase na czas i probowal zrobic utwor z przeslaniem. Nie pyklo bo w drugim i trzecim akcie totalnie sie pogubil i nie wiedzial czym film ma do konca byc. Nie wiem, moze zabraklo mu czasu. 6-/10.
Opublikowano 29 marca29 mar W sumie nic już z tego filmu nie pamiętam, poza tym, że fajny pomysł wyjściowy, a całość to typowe 6/10, ale Justin to ogólnie niezły aktor i trochę dziwne, że w niczym większym ostatnio go nie widać.
Opublikowano 29 marca29 mar Ja podobnie jak Mejm, z tym że film widziałem 14 lat temu i dałem mu jakoś 5/10. Ciekawy pomysł, który został kompletnie rozwodniony i zmarnowany.
Opublikowano niedziela o 18:484 dni TetrisNastawiałem się na sztampowy film "na faktach" (z ewentualnym podkolorowaniem/przemilczeniem pewnych wątków, żeby było filmowo), a dostałem niemal kino szpiegowskie i polityczne, osadzone u schyłku ZSRR. I bardzo fajnie to wyszło, choć zakładam, że weryfikacja wydarzeń mogłaby ukazać, na jak dużo wolności artystycznej pozwolili sobie twórcy (choć, co ważne, pieczę nad całością mieli Pażytnow i Henk Rogers). Ale spoko, to nie dokument. Ogląda się dobrze, intryga wciąga, wizualnie jest cacy (surowy klimat w Rosji kontrastujący z różnymi efektami nawiązującymi do retro gamingu, trochę sztuka dla sztuki, ale w sumie czemu nie?), Edgerton jak zawsze na propsie, reszta robi robotę (Maxwellowie trochę przeszarszowani, ale może tacy faktycznie byli xD). Nic nadzwyczajnego, ale warto sprawdzić, szczególnie jako gracz.AirPozostając w klimatach dzieł opartych na prawdziwych wydarzeniach: film o tym, jak (z grubsza) doszło do podpisania przez Nike kontraktu promocyjnego z Jordanem i stworzenia mitycznych Air Jordanów. Koszykówką się nigdy nie jarałem (no wiadomo, że udzielał mi się w latach 90 hype medialny i docierały do mnie różne koszykarskie motywy, ale to tyle), a Air i tak oglądałem bez ziewnięcia, bo to sprawne kino z dobrymi, dynamicznymi dialogami w stylu "prawdziwi ludzie tak nie mówią", no bo tu prawie każda rozmowa to starcie na riposty i błyskotliwe teksty, przemowa porusza serca zgromadzonych, niemal każdy ma poczucie humoru i jest "jakiś", a z teoretycznie nudziarskich zagadnień zrobiono wciągającą fabułę. Aktorsko mamy całą zbieranianę talentów, no ale rej wodzi dosyć standardowy Matt Damon (pomyśleć, że z gościa o aparycji wiecznego młokosa, zrobił się taki boomer). Fajny patent na przedstawienie MJa (kto oglądał, ten wie, a kto nie, to się dowie), no i ogólnie taki feel good movie, jakie lubię, a ostatnio jakoś mało ich widuję.Mission: Impossible 2No tutaj już nie jest tak łatwo. Film, który można odbierać skrajnie inaczej w zależności od podejścia, od oceny dzisiejszego kina w stosunku do dawniejszych, lepszych czasów no i w końcu od tego, czy widziało się go w 2000 mając 10-15 lat i jarało bombastyczną akcją i poziomem "coolowości" Toma Cruise, który wybija poza skalę. Ja z jednej strony hype na ten film miałem w podbazie duży (w czym niemały udział miał uwielbiany przeze mnie kawałek promocyjny Limp Bizkit), z drugiej koniec końców nie obejrzałem go ani wtedy, ani przez następne 25 lat. No i stało się. Analizując film z podejściem "na serio", ciężko nie zgrzytać zębami. Bo i scenariusz pełny głupotek i absurdów, i zachowanie bohaterów naiwne, żeby nie powiedzieć wręcz dziecinne (szczególnie cały układ Ethan: ta czarnulka), i strasznie sztampowi źli, i kiczowatość, i przesada w prezentowaniu akcji. No ale to w końcu John Woo. Jeśli trochę przymruży się oko i łyknie konwencję (a przecież Face/Off to jeden z moich ulubionych filmów ever), to można oddać się tej czaderskiej akcji, bo fakty są takie, że filmów teraz już "tak się nie kręci". Wybuchy, mało CGI, kaskaderzy, skoki, szerokie plenery, pościgi na motocyklach, strzelaniny. Jak na to, że nie jestem specjalnym fanem typowego "kina akcji", to tutaj naprawdę przyjemnie się to ogląda. Cruise to Cruise, nie mam mu nic do zarzucenia, gorzej z jego partnerką, która poza ładną buźką nie ma specjalnych zalet, a sam wątek ich romansu, pomijając żenującą wręcz naiwność, jest po prostu nudny i za bardzo rozciągnięty, bo w rezultacie przez pierwsze 30-40 minut poza może dwiema grubszymi akcjami, nie za wiele się dzieje. No ale ogólnie obejrzałem, uśmiechnąłem się czasem ironicznie, czasem wzdychnąłem i przewróciłem oczami, ale ogólnie rozumiem, że ten film można kochać, jednocześnie jest to mocno odmienne od jedynki (i pewnie sequeli też, zabieram się za ich sprawdzenie), której fani mogli poczuć po premierze dwójki lekki niesmak. Edytowane niedziela o 18:524 dni przez kotlet_schabowy
Opublikowano niedziela o 18:564 dni Dla mnie Mission Impossible 2, to podobnie jak Mumie z Brendanem Fraserem: typowe guilty pleasure. Pamiętam jak się jarałem oglądając to w kinie, później było młócone do upadłego na DVD Zawsze miałem słabość do tych głupawych, ale zajebiście efekciarskich filmów Johna Woo.
Opublikowano niedziela o 19:264 dni Dla mnie to jedyny nieoglądalny film z serii. Slow motion w każdej scenie akcji i gołębie. Źle to się zestarzało i widać, że kręcili pod wpływem Matrixa.
Opublikowano niedziela o 20:084 dni Lord of War - oj piękny klasyk, który bardzo dobrze się starzeje i nie traci nic z wymowy ani tematyki. Świetne ujęcia, wszystko dynamicznie opowiedziane i świetny Cage, 8/10. Mam nadzieję, że zapowiedziana druga część ujrzy światło dzienne w miarę szybko.
Opublikowano poniedziałek o 05:504 dni Gorsze w całej serii jest tylko Dead Recokning, ale trochę z innych powodów.
Opublikowano wtorek o 20:262 dni DMC Netflix - obejrzałem pilota. Straszne guwno, lepiej sobie wrócić do poprzednika z 2007 roku, bo był fajny i dalej kreska się trzyma.Resident evil : death island - powiem tak - graficzka, postacie to super popatrzeć. Nawet te wszystkie pif paf akrobacje Jill czy nowych przeciwników nawet ciekawe. Ale krwa ten scenariusz to jakby 15stolatek pisał. Ja wiem, że te animacje capcomu to zawsze były napisane na kolanie ale do obejrzenia, ale tutaj to już przebili dno głupotami.No i te cliche (wschód słońca na koniec potyczek czy jakieś moralizowanie Jill, by tak za mocno nie biegała po ścianach, bo się przemęczy xd). Cringów tez nie brakuje. Fani uniwersum to nawet zachęcam by sobie obejrzeli, bo jest nawiązanie do RE5, ale całej reszcie to odradzam.
Opublikowano środa o 20:071 dzień ,,Niezwykła wyprawa", krótki, około 1h czasu trwania dokument - reportaż, będący niezwykłą kinematograficzną podróżą do tego, co nazywamy kinem fantastycznym, rozrywkowym, czy tworem filmowym w ogóle. Cholernie dobra rzecz - kawał świetnie zaprezentowanej historii, opowiadającej o Georgesie Mélièsie i jego ,,Podróży na Księżyc" z 1902 roku, również o współczesnej perspektywie, czy też spojrzeniu na ten kanon światowego kina i próby zrestaurowania go. Do poleconka! Moja ocena (bo za krótkiiiii! xD) filmu to: 8/10. https://www.filmweb.pl/film/Niezwykła+wyprawa-2011-651834
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.