Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 08.04.2025 w Odpowiedzi

  1. 25 punktów
    Nowy (stary) sprzęt :) I parę gier i na sonke
  2. 24 punktów
  3. 22 punktów
    Dzisiaj wpadły do kolekcji takie gry. Mocno zadowolony jestem z zakupów. Do premiery Switcha 2 raczej wpadać będą mi już tylko jakieś rodzynki. Choć kto wie.
  4. 17 punktów
    Pierwsze zakupy u @ping usia bożego i od razu z GRUBEJ RURY. Naklejki oczywiście nakleje na moje nintendo 2 żeby każdy mi zazdrościł
  5. 16 punktów
    Najświeższe nabytki do kolekcji switcha...
  6. 16 punktów
    Skoro o switchuniu 2 można na chwilę obecną pomarzyć to trzeba się jakoś pocieszyć
  7. 15 punktów
    The Messenger to już Switchowy klasyk, Hadesa nie trzeba przedstawiać natomiast Bakeru to zakup po zachwalaniu tej gierki na podcast Rozgrywka. Sprawdziłem inne recenzje, rozgrywkę na yt i kurcze super to wygląda. Taka platformówka połączona z chodzoną nawalanką. Jest też jak coś na steam. Gierka podobno bardzo łatwa i relaksująca.
  8. 15 punktów
    Trza nadrobić.
  9. 15 punktów
    Dobra. Gerki kupione, konsola zamówiona teraz najgorszy etap zagrajmera. CZEKANIE
  10. Co ty pierdolisz randomie, x-com to jedna z najlepszych gier turowych!
  11. 15 punktów
    Ostatnio na disco pojawiła się dyskusja o KZ i zdałem sobie sprawę, że mam tylko dwa tytuły z serii w kolekcji, więc postanowiłem naprawić ten błąd i Liberation, trójeczka i shadow śmieć są już u mnie. A jak KZ 3 to nie mogło zabraknąć tego skurwysyna, którego dorwałem za 50 zł
  12. 13 punktów
    Długo zwlekałem z tą grą ze względu na to jak Persona 5 mnie wymęczyła na premierę ale po obejrzeniu anime Dan Da Dan i niedosycie ze względu na niepełne zakończenie pierwszego sezonu stwierdziłem, że nadszedł właśnie czas.
  13. Dejw ale nas trzyma w napięciu. Zara mi gumą strzeli
  14. 25 lat temu przeczytałem opis gry w PlayerStation Plus, tak mi się spodobał, że chciałem w to zagrać. Fanowskie tłumaczenie wyszło 2 lata temu, ale coś nie mogłem się zabrać przez ten czas. Gra rozpoczyna się katastrofą samolotu nad tytułową górą, która jest najwyższym szczytem Andów, o ile góra istnieje, tak państwo w którym dzieję się akcja to już political fiction. Szybko wychodzi na jaw, że to nie był wypadek, tylko zamach na przywódczynie rewolucjonistów która była na pokładzie. Przez większość czasu mamy klasycznego point and clicka, grupę pięciu ocalałych, każdy z jakąś unikatową umiejętnością, jednak przeplatane jest to sekcjami lekko zręcznościowymi czy takimi, gdzie ściga nas czas. Gra jest podzielona na 24 chaptery, każdy odpowiada jednej godzinie, bo cała akcja dzieję się na przestrzeni 24h. Mimo, że gatunek może o tym nie świadczy, to gra napakowana jest scenami akcji, można powiedzieć, że to dziadek cinematic experience. Same zagadki nie są trudne, ale potrafią być irytujące, gdy nie robimy wszystkiego kroku po kroku jak to sobie wymyślili twórcy. Dwa razy musiałem do poradnika zajrzeć, bo się zaciąłem na amen, jedna z sytuacji, musiałem urwać kawał rury "mięśniakiem", wiedziałem, że jej potrzebuje, ale najpierw trzeba do niej podejść "mózgiem" drużyny i porozmawiać z "mięśniakiem" zanim to zrobi. Grafika jak na szaraka cieszy oko, jak na tamte czasy to jest zaskakująco dobry lip sync. Do dziś nie wiem czemu Sony nie wydało tego na zachodzie, wszystkie dialogi w grze i tak są nagrane po angielsku, dziwny zabieg, skoro zdecydowali grę wydać tylko w Japonii. Bugów żadnych nie doświadczyłem, jedyne co mnie irytowało to bardzo słaba muzyka, przez co poza przerywnikami grałem bez dźwięku. Sama przygoda nie jest długa, zeszło mi chyba coś około 6h. Gra na pewno wyróżnia się miejscem akcji, bo nie kojarzę tytułu, który w całości dzieję się w górach. Ocena końcowa 7/10.
  15. Sami się tutaj wszyscy wzajemnie nakręcacie, że będzie jak z PS5. Zamawianie z każdego możliwego sklepu, żeby tylko mieć konsolę w dniu premiery, tylko ogranicza innym osobom możliwość zamówienia i nakręca spiralę
  16. 10 punktów
    Kupiłem tego 3DSa, więc trzeba było zorganizować sobie pakiet startowy:
  17. 10 punktów
    Wpadł nowy dysk do drugiej PS5 w domu i kolejna gra na Switcha :) Dobre okazje można znaleźć na tym Vinted xD
  18. 10 punktów
    Greg widzący woke w grach i filmach Greg podczas grania/oglądania czegokolwiek od Naughty Dog
  19. 10 punktów
    Też ostatnio się zdziwiłem, ale mega pasuje mi ta zmiana, bo normalnie jak człowiek mogłem z paczkomatu wyjąć, a nie zamawiać do pracy, bo cholera wie, kiedy kurier się pojawi. W ogóle to przepiękne te okładeczki - coś k#rwa przezajebistego Szkoda, że nie wypuścili tego na inne konsole Na pocieszenie mam dwa spermiarskie tytuły od Czezky'ego i naklejkę, którą złośliwy ch#jek dorzucił mi do kompletu - poczułem się trochę jak Pupcio Swoją drogą to ciekawe, w co ewoluowała ta seria bijatyk - pierwszego tytułu to nawet CLZ Games nie miało w spisie, więc musiałem ręcznie dorzucić
  20. 10 punktów
    Wtf skąd Dobra już wiem skąd i nie chce za tę cenę.
  21. 9 punktów
    Czas nadrobić backlog przed premierą S2. Aczkolwiek miło będzie też ten backlog ogarniać już na S2.
  22. 9 punktów
    TLOU 2 ARCYDZIEŁO
  23. Contra III Rok wydania: 1992 Platforma: SNES Calak #265 (#14 RetroAchievements) Miodność: 8/10 Trudność: Koszmarna Czas: 8 godz. 2 minuty Szesnastobitowa Contra okazała się niemałym wyzwaniem. Wszystko szło tu jak z płatka do momentu, kiedy trzeba było przejść grę na trudnym poziomie, bez zginięcia i używając tylko podstawowej broni. Nie wiem jak ludzie robią takie rzeczy w trybie hardcore? Okazało się to wręcz koszmarnym wyzwaniem, tym bardziej, że w stosunku do oryginału jest tu od groma bossów. Niby jest tylko sześć plansz, ale są one zdecydowanie dłuższe niż w poprzednich częściach a w ostatniej walczymy z kilkoma bossami po kolei, którzy mają jeszcze na dodatek kilka form. Są ludzie, którzy nazywają tą część najlepszą w tym klasycznym cyklu run and gun. Mnie ona za bardzo wymęczyła. Walka z bossem, gdzie musimy cały czas przeskakiwać z rakiety na rakietę czy z tym w ruchomych piaskach to prawdziwa udręka i cieszę się, że mam to już za sobą. O ile jestem bardzo zadowolony z grafiki tej gry na SNESie, tak totalnie rozczarowała mnie muzyka, która nie ma startu do tej z Probotectorów na NESie. Wielka szkoda, że Konami nie potrafi zrobić jakiejś topowej odsłony tej serii na nowsze sprzęty, która skopałaby tyłki wszystkim tym, którzy twierdzą, że gry wideo nie stanowią dla nich żadnego wyzwania. Daruję sobie ogrywanie innych odsłon Contry, bo w moim przeświadczeniu jedynie seria Metal Slug zbliżyła się jakościowo do pierwszych strzelanek Konami.
  24. Robiłem porządek na półce, to cyknąłem kilka fot W pudełku bez okładki jest Burnout 3 A tutaj w clear case jest RRV Gry z ostatniego foto są z oddzielnej kupki o której zapomniałem jak robiłem trzy poprzednie. Mam jeszcze kilka ori gier bez pudełek np. Dragon Quest VIII, Vice City, plus płyty demo z opsm. Miałem kiedyś Silenta 4, ale pożyczyłem i nie wrócił, a Project Zero zamieniłem na Chaos Legion
  25. Mam ostatnio ostrą zajawkę na latanki. Lata temu grałem w nie sporo, nawet miałem joystick do PC. Zaznaczam, że nie ograłem jeszcze AC6, ale znam starsze odslony z PSX, PS2 i PSP (plus najnowszą), kiedyś jakieś F22, Airfix Dogfighter, Commanche, Crimson Skies, IL-2. Bardzo długo w ten gatunek nie grałem, ale jakoś miłość na nowo wróciła. Tylko będzie wysryw, bo jestem oburzony. Tom Clancy's H.A.W.X (X360) - jak dla mnie uczciwa podróbka Ace Combat. Trochę mniej futurystyczna, może miejscami misje ciut nużące i/lub zrobione na zasadzie "daj spisać, trochę pozmieniam", ale w ogólnym rozrachunku pdooblao mi się tak, że przeszedłem dwa razy. Dziś jest to tytuł totalnie bezwartościowy, dostępny, a jako że na rynku mało takich gier, to warto wrócić, jeśli ktoś dla przyjemności lubi po prostu polatać. Podobało mi się levelowanie, możliwość zmiany loudoutów czy samego samolotu. Mogłem ustawić tak połączenie maszyna/broń, żeby zarówno pasowało do misji, jak i mojego stylu gry. Sporo rodzajów rakiet zapewniało najzwyklejszą frajdę podczas gry. Fabuła? Jest, nie przeszkadza w sumie, ot, walka z evil korporacją militarną. Pierwsze chyba podejście Ubi do kopiowania AC, całkiem solidnie, z ładnym światem, zwiastowało sequel BOMBĘ. Tyle, że nie. Tom Clancy's H.A.W.X 2 (X360) - z ręką na sercu, to jeden z najgorszych sequeli, w jakie grałem. Może w coopie ma więcej sensu, ale solo to jest dramat. W dodatku drożejący, gdzie gra to po prostu kupsztal, a Janusze ochoczo krzyczą za nią okolice stówy xD. Fabuła jest głupia jak but, infantylna, a fragmenty oskryptowane wręcz bawią. Wszystko to, co było fajne w jedynce, ucięli - zero zmiany samolotów, zero zmiany loudoutów, gra narzuca jeden setup, przy czym są w sumie ze 2 rodzaje rakiet i bomby. Na koniec każdej misji gra przyznaje punkty, tylko po co, skoro nie mam czego odblokować? Co zyskam? W dodatku to zwykła plansza z napisem "Misja ukończona" rodem z gry z kosza. Gra robi coś, czego nienawidzę - oszukuje i zmienia reguły w trakcie jej trwania. W pewnym momencie właściwie uniemożliwia strzelanie rakietami w latających przeciwników. Nie da się, jest to niewykonalne, bo samoloty wroga mają nieograniczoną liczbę flar, a zanim Twoje rakiety przejdą cooldown, SU wroga wypuści kolejną partię flar. I tak w kółko. Dosłownie w kółko, bo lata się ciągle w beczce. Jeśli spróbujesz odejść kawałek dalej, to momentalnie za tobą będzie rakieta za rakietą, non, kurwa, stop wrogowie walą rakietami. Z każdej strony, z nieba i ziemi i wody też. Ty masz z 5 flar na krzyż, więc wypsztykasz się z nich w pierwszej partii misji, a później robisz te uniki i robisz i robisz. Chwilę temu w innej misji miałeś przecież 20 flar. Skąd ta nagła zmiana? To nie jest wyzwanie, to jest uwłaczające, szczególnie że Twoi skrzydłowi nie robią NIC. Bezsensowne latanie w kółko za trzema MiG-ami trwa nieraz lekko 5 minut, bo weź je traf z tym kasztanowym modelem lotu. Aha, nie ma sygnału dźwiękowego, gdy nadlatuje pocisk. W dodatku otrzymanie obrażeń generuje wibrację o sile takiej samej jak ta, podczas strzelania działkiem. Ty człowieku nie wiesz, że właśnie zarwałeś 2 rakiety i masz mało HP. Model lotu jest po prostu skopany. Nieprecyzyjny, snuje się, zjeżdża z linii lotu, samolot myszkuje i sprawia wrażenie, jakby się prowadziło samochód ze skopaną geometrią. Manewrowanie, niezależnie od modelu, jest ociężałe, podczas gdy wrogowie latają lekko jak osy. Momentami wręcz nienaturalnie szybko zmieniają kurs. Któryś game designer uznał, że fajne wyzwanie jest wtedy, kiedy jednocześnie atakuje cię 20 wyrzutni plot, 15 FLAK, 10 samolotów, ty masz je zniszczyć, a tak w ogóle to jeszcze zniszczyć 9 bunkrów, 10 czołgów i 15 fregat. No i patrz na pasek zdrowia lotniskowca, bo zdecydowana większość misji polega na obronie albo bazy, albo AWACS, albo okrętu, albo wszystkiego naraz. Już pomijam głupoty takie jak misja polegająca wyłącznie na unikaniu oskryptowanych rakiet z jednoczesną niemożnością oddania ognia (nikt nie mówi, dlaczego). W standardowych misjach wrogowie zaś atakują falami niczym w jakimś multiplayerowym shooterze PVE, przy czym respawnują się niemal na oczach. Jak to jest, że gdzieś lecę na środku pustyni, jest pusto, a za 10s jedzie tam kilkanaście czołgów. Skąd się wzięły? Albo jak działa system ostrzegania i wywiad, skoro nagle, zupełnie zniknąd, nad sojuszniczą bazą lecą bombowce. Przed sekundą ich tam nie było, one nie poruszają się z prędkością światła (ba, dźwięku też nie). Brak tu wiarygodności. Ale się wkurzyłem, idę zjeść jajochlebki
  26. Chłop bez ironii pisze o anbernicu ahahha. Co się stało z tym forum ja pierdolę, poziom komentarzy 40 letnich chujów na Facebooku.
  27. Pytanie, czy jeśli zaczęliśmy z tym Silentem w nieco innej formie to już w tę stronę nie iść z grami, a te wydania czasopismowe zostawić na specjale konsolowe, a może kiedyś gatunkowe.
  28. Dark Souls III - nigdy nie bylem fanem serii o rozpalaniu i podtrzymywaniu ognia. O wiele bardziej cenie sobie pierwsze dzielo o duszach Miyazakiego czyli Demonsy. DS1 mnie rozczarowalo w wielu miejscach, DS2 wbrew ogolowi cenie sobie bardziej, przynajmiej jako gre, choc i ona posiada wady. Jak na tle poprzedniczek wypada trojka? Zaczynajac od warstwy graficznej to jest po prostu bardzo ladna. Bloodborne wyznaczyl pewne standardy i tutaj tez sie ich trzymano. Objawia sie to min. tym, ze jest jasno jak na gre o soulsach, mozna by powiedziec ze nawet pogodnie. Tak jak w DS2 jasne byly majula i siedlisko smokow, tak w DS3 jasnych jest 60% lokacji. Mi to siadlo bo ilez mozna biegac po ciemnych lasach czy spowitych mgla lub deszczem obszarach. Tych "roslinnych" nie brakuje, ale zdecydowanie wiecej biegamy w tej czesci po zamkach albo otwartych przestrzeniach co zaliczam na plus. Sama struktura lokacji jest o wiele bardziej liniowa niz poprzednio. I nie mam na mysli taniego zagrania z poczatku DS1 ze niby trzy drogi ale wpusci cie tylko jedna. Tu uklad map to glownie korytarz z odnogami i ewentualnie odnoga odnogi. Kolejny plus jak dla mnie. Bloodborne pokazal, ze liniowosc niekoniecznie musi byc czyms ulomnym i tutaj to odtworzono. Daje to jednoczesnie poczucie podrozy po calej krainie (jak w DS2) a nie wrazenie, ze wszystko jest wprasowane w siebie jak kulka w pikminie (DS1). Samym lokacjom nie mam nic do zarzucenia. Nie ma tu jakichs odpalow jak druga polowa DS1 czy slynny zamek z lawa z DS2. No moze Ringed City troche idzie w chaos ale to w sumie jakos tam fabularnie ma sens. Nie mialem tez poczucia, ze walcze nie z przeciwnkiami a z plansza jak w Shrie of Ammana. Udalo sie zachowac calkiem niezl balans. A, no i naprawiono jedna z rzeczy, ktora mi sie nie podobala w DS1, mianowicie zwiedzamy Anor Londo w koncu tak jak widzielismy je w locie z Sen's Fortress, czyli z wlosciami a nie tylko sam zameczek jak po sznurku. Co do DS1 to miejmy to juz za soba, tak, DS3 to dziecko DS1 i Bloodborne z moze 15% domieszka DS2. "Recykling" lokacji, lore, nowe ale stare postacie, fabula itd. itd. Czy to zle? Niekoniecznie. Znow ciagniemy watek Gwyna i ognia, ale minelo pier.dyliard lat od tamtych wydarzen wiec swiat mimo, ze stary to wyglada inaczej. Fabularnie jest slabiej niz w poprzedniczce, ktora chociaz probowala uciec od utartych tematow i zaserwowala jakas historie (nashandra, olbrzymy). Teraz jest znow po staremu z tym, ze lordowie ktorzy podtrzymali ogien dawniej maja juz wyje.bane na kolejny cykl, wiec my musimy ich zabic zeby odpalic ogniosko na nowo. W praktyce to co w DS1 i wiekszosci soulsbornow. Z Bloodborne kolei przyszla o wiele dynamicznejsza walka. A w sumie to takie zachowanie przeciwnikow bo my nadal jestesmy rycerzykami albo magami. Co to implikuje? Kilka rzeczy. Wprawdzie nie ma juz takich gangbangow jak w dwojce, ale teraz jeden przeciwnik wystarczy do ostrego zjechania nam paska zycia bo teraz ataki to glownie kombosy. Rzadko kiedy cios nie ma followupa. Jesli jaralismy sie stylem walki Artoriasa ktory zostawial male okno na atak, albo jednym wielociosowym kombem Manusa to tutaj jest tego na peczki. Od szeregowcow a na bossach konczac. Czesto tez przeciwnicy potrafia zmienic kombinacje konczaca wiec musimy wyczekac (albo zgadywac) caly string. Notoryczny jest tez opozniony timeing atakow lapiacy nasze wykonywane na autopilocie rolki. Jest generalnie znacznie szybciej przez co buildy rycerzykowe pewnie maja lzej, ale zgaduje bo nie gralem casterami. Pozwolilem sobie za to w tej czesci od razu na wyprawe wziac luk i kosic typow z daleka albo zwabiac na 1:1 bo po prostu juz trzeci raz mnie te zagrywki From nie jaraly. Sam zlole tez w sumie spoko i dosc spojni. Fajnie ze nie poszli w jakies odpaly jak ludzie weze (ci z gory smoka do przelkniecia), ludzie lwy, ludzie skorpiony, ludzie meduzy, krysztalowe golemy czy hydry. W jedynce mnie ten miks roznych wrogow z roznych czesci swiata wku.rwial ale w DS3 jest git. Jest tez ich zdecydowanie mniej niz w DS2 (tak mi sie wydaje) ale za to gra probuje to nadrobic czym innym. Zatem co do interakcji gra-gracz, to tym razem przegieto z iloscia zasadzek. Co chwila cos na nas spada, wdrapuje sie na mury, spawnuje za plecami, wyskakuje zza rogu itd. Ilosc mimikow w samej pierwszej polowie byla chyba wieksza niz lacznie z poprzedniczek. Po paru godzinach mialem juz odruch kamery zwiadowczej przed wejsciem do pomieszczenia. Najpierw nia krecilem po sufitach a potem ustawialem tak ze moglem widziec co mam za plecami. Powodowalo to to, ze eksploracja i podziwianie swiata konczylo sie paranoja. Z jakiegos tez powodu warczenie przeciwnikow jest slyszalne przez sciany wiec slychac je z pomieszczen obok. Powodowalo to u mnie tylko irytacje i w polaczeniu z tymi samymi dzwiekami wszystkiego co w poprzednikach sklanialo czesciej do grania bez dzwieku z wlaczonym jakims podcastem obok. Odmutowywalem gre dopiero przy cutscenakch czy bossach. No nie wiem, jak pisalem, trzeci (a nawet czwarty) raz z rzedu juz mnie to meczylo. Nie da sie tez odniesc wrazenia, ze wiele rzeczy uproszczono wzgledem poprzednich a juz na pewno pierwszych soulsow. Wszystko co trzeba jest w jednym hubie. Kowal, sprzedawcy, wszystko. Samo lewelowanie broni jest banalne i wyaga kamyczkow, ktorych jest pod dostatkiem i dusz. Tak samo w przypadku infuzji. Znajdz odpowiedni wegiel i elo. Nie inaczej jest z wykuwaniem broni/czarow z dusz bossow, znow ta sama lokacja. Teleporty miedzy ogniskami to juz standard. Az dziw bierze, ze jedynce pol gry musielismy spacerowac miedzy nimi z buta. Samo rozmieszczenie bonfire'ow jest rowniez przychylne graczowi. Nie ma zagrywek ponizej pasa z ukrywaniem ich za niewidzialnymi scianami. Skroty do bossow wg. standardow BB czyli pewnie gdzies niedaleko ogniska odblokujemy winde. Fajne, pomocne, ale ku.rwa troche jednak sztampowe co mnie osobiscie juz klulo w Bloodbornie. Z pozostalych rzeczy to wymienilbym kuriozalny pask zdrowia zajmujacy jakies 70% ekranu w poziomie. Wyglada to komicznie. Nie mam pojecia co chcieli tym osiagnac. Fajnie ze wyje.bali upgrade zbroi. Gralem 95% swoja bazowa z klasy rycerzyk. Mam jakies wrazenie, ze czy jestesmy po zgonie i z krotszym paskiem, czy rozpaleni i z pelnym, to i tak zdrowie schodzi niesamowicie szybko. W sensie nie widzialem znacznej korzysci z grania z pelnym paskiem wiec wiekszosc gry i bossow (takze tych najtrudniejszych) pokonalem ze skroconym. Na pewno ma na to wplyw takze to co pisalem o ilosc ciosow przeciwnikow. W ogole pierwszy raz w serii ani razu nie mialem poczucia grania silna postacia mimo bardzo wysokich statsow. Nawet wracajac sie do poczatkowych leveli mozna bylo bardzo szybko stracic zycie bedac wzietym w kleszcze ciosow i stuna. Aha, no i gra zdecydowanie nie chce zebysmy sie w trakcie walki leczyli. Robi to w perfidny sposob bo pierwszy raz mozemy korzystac z estusa i chodzic jednoczesnie (pozdro residentowcy), no ale jak tylko zaczniemy to przeciwnicy i bossowie odpalaja protokol berserk. Takze w tej odslonie pic to trzeba umic. Do perfidnosci mozna jeszcze zaliczyc warunki questow dla npc'ow, ktore latwo spier.dolic bo np. nie wrocilism sie do juz dawno odwiedzonej lokacji, ruszylismy z progresem za bardo do przodu, albo cos zle powiedzielismy albo zrobilismy. Jak wiec wyglada trojka na tle poprzedniczek? Na pewno, mimo ogromnego fanserwisu, inaczej co jest w sumie rowniez zaleta calej tej serii bo kazda odslona probuje cos przedefiniowac albo dodac nowego. Pod pewnymi wzgledami jest przystepniejsza (hub, upgrady) ale i brutalniejsza (szybsi przeciwnicy, zlozeni bossowie, drugie DLC). Wydawalo mi sie tez, ze jest dosc krotka ale powidzialbym, ze jest wystarczajaca, cos jak BB a nie DS2 ktore i samo sie ciagnelo i mialo trzy rozbudowane DLCki. Z drugiej strony nie da sie juz nie zauwazyc, ze FROMula soulsow sie wyczerpala i dobrze, ze juz nie bedzie kolejnej czesci. Ogien dogasl a oni tym czasem odje.bali Elden Ring na 160 bossow. Ehh. 8+/10.
  29. Przeszedłem sobie Animal Well. W tym sensie, że doszedłem do napisów końcowych - mógłbym co prawda zbierać dalej rozmaite artefakty w celu odkrycia true endingu i nie wykluczam, że w taki sposób sobie będę po drodze dziubał między kolejnymi grami, ale na ten moment się nasyciłem. Nie przesyciłem, nasyciłem, bo to doskonała gra jest. Nietypowa w wielu aspektach, a jednocześnie zaskakująco przystępna i przy tym wszystkim niezwykle satysfakcjonująca, gdy rozwiązuje się kolejne, w zasadzie dosyć proste, łamigłówki. Po prostu czuję, że już teraz grając dalej i dalej, mógłbym się aż za bardzo napchać zawartością. Trafiamy do tytułowej zwierzęcej studni jako... coś, a następnie przez nią wędrujemy, napotykając przeróżnie nastawionych do nas mieszkańców. Część nas zignoruje, kilkoma wspomożemy się przy eksploracji, a niektórzy bez większego żalu nas załatwią. Dziwaczny ekosystem studni, do tego podany w oryginalnej oprawie i przy minimalistycznym udźwiękowieniu, robi spore wrażenie i świetnie spina się z gameplayową formułą. Tę można opisać jako metroidvanię, tyle, że mającą z gatunkiem wspólny głównie nacisk na eksplorację, sporą mapę i zdobywanie kolejnych przedmiotów poszerzających nasze zdolności. Brak tu na przykład jakiejkolwiek walki - czasem co prawda rozwiążemy problem natrętów odstraszając ich petardami czy wciągając w pułapkę, ale nasz coś jest totalnie bezbronny. Również same wyzwania nie opierają się na naszej zręczności - a przynajmniej w stosunkowo małym stopniu, na palcach jednej ręki jestem w stanie wskazać miejsca, które mnie bardziej zaangażowały pod kątem szybkiego przebierania palcami - a na pomyśle na eksplorację. Pomieszczenia bowiem kryją nie tylko kolejne korytarze i platformy do przeskoczenia, ale przede wszystkim proste zagadki środowiskowe. Z tego tytułu nigdy się nie zatniemy, ale jednocześnie co chwilę jesteśmy nagradzani satysfakcją po wykminieniu jak się gdzieś dostać, w jakiej kolejności coś zrobić czy wymyśleniu jak użyć naszego ekwipunku. Tak się bowiem składa, że prawie każdy z odblokowywanych przedmiotów ma kilka zastosowań, a niektóre odkrywamy dopiero rozpracowując jakąś zagadkę. Animal Well doskonale gra motywem wrzucenia gracza bez tłumaczenia do obcego świata, a równocześnie jest niezmiernie miodne i po prostu oryginalne. Od oprawy, przez pomysł na rozgrywkę po specyficzną mieszaninę uroku i mroku w kolejnych pomieszczeniach. Gra wspaniała i zasługująca na wszystkie zbierane pochwały.
  30. Bawi mnie po prostu ogólnie że nagle rzekome wady steam decka, które powtarza switch są już plusami switcha. Deck był za duży, rozładowywał się za szybko i duże gierki uruchamiał na low, teraz Switch2 robi to samo i już jest wow. Oczywiście jak kiedyś niektórzy nie wytrzymali ciśnienia i się zesrali jak kupowałem switcha1 dwa tygodnie po premierze bo ponoć klapem do szpiku byłem to teraz widzę że się szykuje powtórka tylko że wstrętny deckowiec ze mnie obecnie xddd
  31. 7 punktów
    Kolejny profesor producentem xd
  32. Zagrałem w DA veilguard. Mam na koncie zaliczone poprzednie części. Dobrze się przy nich bawiłem, więc siłą rzeczy czekałem na kolejną. Potem była afera etc itd. nie będę się powtarzał. Generalnie skreślilem grę z wishlisty, po opiniach. Czułem w butach, że gierka szybko wyląduje w abonamencie ( też chyba o tym tu pisałem) i tak się stało. Mam przegrane na razie jakieś 25h, skończony 8 rozdział z 12, więc bliżej końca niż dalej. Na tym etapie raczej nie powinno mnie już nic zaskoczyć, więc można opisać wrażenia. Gierke skończę, ale już teraz wiem, że nie będę maksowal jej. Ale do rzeczy i po kolei. Grafika i dźwięki. Mi odpowiada. W sensie nie kłuje mnie w oczy i uszy, animacje i kolory są ładne. Tekstury, twarze postaci są ładnie zrobione. Efekty czarów wg mnie na takim poziomie jak we wcześniejszych częściach. Daleko tu do fajerwerków jak np ff16. Ale jest w porządku. Zaznaczam że nie licze klatek na sekundę, dropów i innych dupereli. Patrzę na estetykę wykonania. Muzyka jak w grach fantasy. Wiec spoko. Gameplay. Jak recenzenci pisali o powrocie bioware do formy, to dla mnie oni zrobili krok w tył względem takiego da inkwizycja. BioWare cofnął się do...da2. Male korytarzowe mapy, dosłownie jak tam. Biegając w grze miałem wrażenie że gram w ładniejszą wersję da2. Fabuła nie jest taka tragiczna. Bogowie uwolnieni, szykują armageddon. Standard. Rozmowy z postaciami, sztampa, poziom poprzednich części. Ani lepiej, ani gorzej. Jak poprzednio mamy fajne, poważne postaci oraz głupiutkie, które mimo powagi sytuacji, hihocza i żartują itd. trochę to słabe. W ogóle do tej gry trzeba podejść jak do gry przygodowej akcji. To żaden dla mnie rpg. Drzewka rozwoju postaci tylko z pozoru wyglądają na rozbudowane. Tak naprawdę to poszczególne węzły na siatce, to buffy pasywne. Postać w walce używa trzech skilli plus ulta. Masakra. Spamuje się głównie lekkim i mocnym atakiem, bo wypale z jednego skilla, spadnie mana i czekam na uzupełnienie. Dramat. Biegamy, uskoki itd. nawet drużynę zmniejszyli o jedną postać względem poprzednich części. Równie dobrze Rook mógłby biegać sam. Dlatego to jest najbliżej przygodowej gry akcji. Tu za bardzo nie ma taktycznego myślenia. System lootu, to już w ogóle nie istnieje. Sztylet +1, +2, zero lore. Masakra. Mogliby już zostawić jedne, główne bronie i gracz dokładał by tylko runy, zaklęcia. Wiedźmina 1 praktycznie całego przeszedłem z jednym mieczem i bylo świetnie i immersyjnie. Kolejny krok wstecz bioware. Kolejny temat homoseksualizm i lpg. W każdej grze bioware jest wątek homoseksualizmu. Chcesz w to iść, proszę bardzo. Do tej pory nie było to nachalne. Ot wybór wątku miłosnego. Tutaj już jest inaczej. Począwszy od werbunku zaburzonej umysłowo qunari po odbiór przedstawionych postaci. Gry nie skończyłem, więc tylko zakładam że pewnie tak by było, ale gdyby skupić się tylko na fabule i gdyby nie gadać z Tash, to pewnie bym pominął jej problem. Ale przecież gracz rpg nie gra tylko wątku głównego. Dodatkowo KAŻDA postać męska heteroseksualna jest przedstawiona, albo jako złol, albo jak słaby nerd ( nie obrażając nerdów). Kobiety to co innego. Są silne, wytatuowane, charyzmatyczne ( zobaczcie na to małżeństwo szarych strażników, od razu widać kto tam nosi portki). Zadania, są nawet ciekawe, nawet nie spotkałem fetch questa. Gra ma swoje momenty. Na początku mnie wciągnęła. Teraz mam ochotę dobiec do końca fabuly i nie wracać juz do niej. Bo po co? Nie ma w niej replayability. Bardzo średni tytuł. Krok do tyłu i zmarnowany potencjał. Szkoda. Mały edit bo zapomniałem o tym dopisac w kwestii wizerunków mężczyzn i kobiet. Ta gra ewidentnie pokazuje kompleksy, "problemy" grup lgbtq oraz nachalna próbę udowodnienia czegoś, manifestacji TO MY, patrzcie na nas jacy jestesmy zajebisci. Takie miałem odczucia. Koniec.
  33. 7 punktów
    A to mój case na tłoki ;) Wygrany w 2000 roku w konkursie słodkiego napoju na literkę M.
  34. 7 punktów
    poszedłem w retro Anbernic 406h, fajny switchowaty form factor, przezroczysty kolorek dorwałem co widać bebechy, sprzęt krzyczy "jestem oldskulem!11" i to teraz do czerwca będzie main sprzęt do grania bo muszę się przygotować merytorycznie na SNES Extreme i nr specjalny z Silent Hillami c'nie specjalne podziękowania dla @Perez @Roger i ekipy bo przez wasze smażone specjały musiałem to kupić. 100% waszej winy spoiler ale dzięki bo jaram się okropnie 🔥 🔥
  35. 6 punktów
    Wczorajszy wyścig na spa poszedł mi niespodziewanie dobrze. Kwalifikacje zjebalem i byłem przedostatni (na ostatniej szykanie zagapiłem się na kierowcę przede mną i przestrzelimem zakręt) Natomiast sam wyścig poszedł super, ponieważ zmienna pogoda spowodowała lekkie opady deszczu. Po 6 okrazeniach na średnich oponach nadszedł czas na zmianę na pośrednie deszczowe.to był dobry wybór bo w niektórych miejscach tor był naprawdę mokry a w niektórych suchy. Opony co prawda szybko się zuzywaly ale reszta kierowców wpadała w poślizgi na mokrej nawierzchni i tak powoli przesuwalem się w górę. Około 13 okrążenia nadszedł moment kiedy trasa przeschla na tyle że można było zmienić na średnie opony suche ( akurat dobrze bo pośrednie mokre już były na wykończeniu). Po zmianie opon spokojnie dowiozlem pierwsze miejsce do mety niespokojny przez nikogo. Dlatego zawsze jak widzę zmienna pogodę moja micha cieszy się na emocje związane z wyścigiem
  36. 6 punktów
    Mmm, jak dobrze wrócić na rower.
  37. Blood: Fresh Supply (PC) No muszę powiedzieć, że ta gra spowodowała, że od rana siedzę na https://www.reddit.com/r/boomershooters/ i dodaje wciąż nowe gry do listy do ogrania stamtąd :D. Na razie ograłem 10 leveli, czyli cały pierwszy chapter, zakończony 30 sekundowym bossfightem. Groteskowo krwawa, gotycka, szybka, oldschoolowa FPSowa sieczka, super działa na nowych sprzętach, pełne wsparcie UW na PC, ładna oprawa, która nigdy się nie zestarzeje i dodatkowe łaty od Nightdive. Klasyka, która zestarzała się jak wino, zresztą wystarczy spojrzeć na Caleba w lustrze.
  38. 6 punktów
    Kwiecień + zombie = Zombiecień!
  39. 6 punktów
    Małe zakupy, ale z jajem
  40. Ty i jimmy to byście kupę druckmanna zjedli i się oblizali także ten.
  41. 5 punktów
    Pizza z rana jak śmietana. Szczególnie w tak boską pogodę. Czyste rasowo bezpośrednie ciasto bez zadnych prefermentów. Po takich węglach wsiadam na rower.
  42. 5 punktów
    StreamableWatch Screen Recording 2025-04-11 at 14.10.24 | StreamableTakie coś naskrobałem, ale bez żadnej dokumentacji, więc jakby coś nie działało to cofniecie :) Kod ips.ui.editorv5.registerExtension('oldSchoolSpoilerButton', { addButtons() { return { spoiler: { html: '<span><i class="fa-solid fa-eye-slash"></i></span>', command: ({ editor, chain }) => { const isActive = editor.isActive('ipsBox', { mode: 'expandable' }); if (isActive) { return chain().toggleBox().run(); } return chain() .insertContent({ type: 'ipsBox', attrs: { mode: 'expandable', }, content: [ { type: 'ipsBoxTitle', attrs: { boxmode: 'expandable' }, content: [{ type: 'text', text: 'Spojler' }] }, { type: 'paragraph', } ] }) .run(); }, locations: ['insert__nested'], isAvailable: editor => editor.can().insertContent({ type: 'ipsBox' }), isActive: editor => editor.isActive('ipsBox', { mode: 'expandable' }) } }; } }); ips.setString({ "ipsCustomExtension__oldSchoolSpoilerButton__": "Show Spoiler Button", "ipsCustomExtension__oldSchoolSpoilerButton_spoiler": "Spoiler" });
  43. 5 punktów
    Suikoden I&2 - Platyna numero 116 Czas: ok 60 godzin Trudność: 5/10 (głównie przez kilka cholernie trudnych minigier w dwójce) Piękna to była przygoda, nie zapomnę jej nigdy. Mówię tu głównie o Suikodenie 2, bo po jedynce byłem wręcz lekko zawiedziony (to w sumie mój pierwszy raz z serią). To tyle? Poprawny jrpg z kilkoma fajnymi pomysłami, ale nic więcej. A potem nadeszła dwójka... I absolutnie zrozumiałem fenomen. Historia chwytająca za serce, fajnie napisane postacie, z wiarygodnie nakreślonymi motywacjami i charakterami, i jeden z lepszych villainów w grach wideo. Do tego świetna muzyka i grafika, która zestarzała się całkiem godnie. No nawet wzruszyłem się kilka razy, a to się dawno u mnie przy giereczce nie zdarzyło. Tylko chyba do tych milczących protagonistów się nigdy nie przekonam. Jeśli chodzi o platynę, to nie jest tak źle. W jedynce nie trzeba się za bardzo starać, żeby zrobić wszystko. Przy dwójce musiałem już kilka razy zajrzeć do jakichś poradników, ale też bez większych problemów da się wszystko odhaczyć. Natomiast wszystko psują minigierki w dwójce. Wspinanie się po linie, taniec, whack a mole i walki kuchenne będą mi się śniły po nocach. Potrzebne jest spooooro cierpliwości. Cieszę się, że miałem okazję poznać Suikodena. Poproszę teraz Panie Konami o remaster części 3-5.
  44. Dokładnie, trudno jest nie prychnąć na te hity jakie tu latają. Zwłaszcza jak się pamięta, ile już razy tu na forum Nintendo upadało. To przytaczanie 3DS-a jako jakiejś porażki to akurat świetny przykład teraz... na to, jak odklejeni są forumowi eksperci. Ależ było wtedy grzebanie Nintendo, że pora zamknąć firmę, pewnie lada dzień skończą z konsolami i zajmą się samym wydawaniem gier jak Sega, bo panie, 3DS to taki trup, kto to kupi, taka wysoka cena za sprzęt o mocy ziemniaka - na 100% zostanie zmiażdżony przez potężną Vitę, która ma wszystko, klateczki, piksele, digital foundry, fps, bla bla. Mrówka przy tytanie, to był jednogłos tutaj na forumie, że tym razem to już na pewno potężne Sony ze swoim mocnym sprzętem nie zostawi przecenionemu Nintendo cienia szansy na przetrwanie na rynku. XD Faktty? Liczby? 3DS był takim sukcesem w porównaniu do Vity, że Sony ani żadna firma nie wypuściła już więcej nigdy konsoli przenośnej. Wiele gier na 3D-a sprzedało się w większej liczbie sztuk, niż cała Vita (w tym dwie już w pierwszym roku, Mario Kart i Mario Land). Największy hit na potężną Vitę, Uncharted, pewnie ledwo by się załapał na 40. miejsce na liście 3DS-a. Nooo, nie ma co, Nintendo się zesrało mocno z tym 3DS-em, jak tylko pojawiła się sensowna konkurencja, to puścili w gacie i tyle ich było widać, eksperci mieli rację. Czy ci forumowi eksperci wyciągnęli jakieś wnioski? Nie, tyle lat dalej walą te "rynkowe analizy" takim tonem. Teraz też coś słyszymy o jakimś "kompletnie innym obecnie rynku urządzeń przenośnych", "mocnej konkurencji" lol. Tą potężną, kompletnie zmieniającą rynek zabójczą konkurencją ma być, jak rozumiem, pecet Gabe'a, którego przez ponad 3 lata zeszło jeszcze wielokrotnie mniej sztuk, niż całej Vity lol. No ale Nintendo, kurva, podnieśli cenę gier fizycznych, jak mogą nie paść od tego! Na pecetach są gry fizyczne takie tanie z kolei.... Ciekawe swoją drogą, czy zmieniający kompletnie rynek konsol Deck kiedyś dobije do takiej liczby sprzedanych sprzętów, jaką Switch 2 będzie miał po jednym dniu od premiery. Nie wiem, co oni mają z takich analiz "di ekonomist". Nie można napisać normalnie "produkt nie dla mnie, nie kupuję" raz jak człowiek i tyle, normalna rzecz, tylko ciągle te analiz, jak to Nintendo padnie lada dzień. Od ponad 20 lat na forum, chyba non stop czytam takie teksty każdego roku, a tak naprawdę, Nintendo śpi na gotówce i jest dosłownie jedną z najdalszych od upadku firm na świecie. Czy ktoś musi grać na ich konsoli? Nie, można nie chcieć, nie robić tego i pójść spać i tyle, nie musi to nijak świadczyć o całym świecie.
  45. 5 punktów
    Koledzy, ratujcie!!! Czy pujdą mi te NFS-y na GeForce2 MX400 AGP? Teraz mam Riva TNT2 Vanta 16 MB na złącze PCI, ale rodzice powiedzieli, że dorzucą mi się do wymiany grafiki na Dzień Dziecka. PS Mój system to Windows Me - taki mi informatyk zainstalował - mówił, że jest lepszy niż Win98SE PS Czy będę musiał instalować od nowa sterowniki?? Na CD do gazety są dołonczone detonator_win9x_21.83.zip ^pójdą i ^dołączone oczywiście :)
  46. Patisonowy Batman od Mezco w 1:12. Szukałem jakiegoś fajnego artykulacyjnego figsa Gacka i albo brzydkie, albo za drogie 1:6 z premierą "kiedyś będzie". Więc wleciał ten, kupiony ma Amazonie.
  47. : Śmiechy śmiechami, ale dla mnie, nerda, to było spore przeżycie.
  48. 5 punktów
    Wpadł mi w łapy japoniec 32GB z wrzuconym europejskim softem. Bardzo dobry stan, mało rys, szkoda tylko że zamiast ori ładowarki do tableta jest zwykły kabel.
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00