Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.04.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. 25 lat temu przeczytałem opis gry w PlayerStation Plus, tak mi się spodobał, że chciałem w to zagrać. Fanowskie tłumaczenie wyszło 2 lata temu, ale coś nie mogłem się zabrać przez ten czas. Gra rozpoczyna się katastrofą samolotu nad tytułową górą, która jest najwyższym szczytem Andów, o ile góra istnieje, tak państwo w którym dzieję się akcja to już political fiction. Szybko wychodzi na jaw, że to nie był wypadek, tylko zamach na przywódczynie rewolucjonistów która była na pokładzie. Przez większość czasu mamy klasycznego point and clicka, grupę pięciu ocalałych, każdy z jakąś unikatową umiejętnością, jednak przeplatane jest to sekcjami lekko zręcznościowymi czy takimi, gdzie ściga nas czas. Gra jest podzielona na 24 chaptery, każdy odpowiada jednej godzinie, bo cała akcja dzieję się na przestrzeni 24h. Mimo, że gatunek może o tym nie świadczy, to gra napakowana jest scenami akcji, można powiedzieć, że to dziadek cinematic experience. Same zagadki nie są trudne, ale potrafią być irytujące, gdy nie robimy wszystkiego kroku po kroku jak to sobie wymyślili twórcy. Dwa razy musiałem do poradnika zajrzeć, bo się zaciąłem na amen, jedna z sytuacji, musiałem urwać kawał rury "mięśniakiem", wiedziałem, że jej potrzebuje, ale najpierw trzeba do niej podejść "mózgiem" drużyny i porozmawiać z "mięśniakiem" zanim to zrobi. Grafika jak na szaraka cieszy oko, jak na tamte czasy to jest zaskakująco dobry lip sync. Do dziś nie wiem czemu Sony nie wydało tego na zachodzie, wszystkie dialogi w grze i tak są nagrane po angielsku, dziwny zabieg, skoro zdecydowali grę wydać tylko w Japonii. Bugów żadnych nie doświadczyłem, jedyne co mnie irytowało to bardzo słaba muzyka, przez co poza przerywnikami grałem bez dźwięku. Sama przygoda nie jest długa, zeszło mi chyba coś około 6h. Gra na pewno wyróżnia się miejscem akcji, bo nie kojarzę tytułu, który w całości dzieję się w górach. Ocena końcowa 7/10.
  2. 8 punktów
    Greg widzący woke w grach i filmach Greg podczas grania/oglądania czegokolwiek od Naughty Dog
  3. 5 punktów
    Kolejny profesor producentem xd
  4. 5 punktów
    Pizza z rana jak śmietana. Szczególnie w tak boską pogodę. Czyste rasowo bezpośrednie ciasto bez zadnych prefermentów. Po takich węglach wsiadam na rower.
  5. Homebody (PC) - tytuł wpadł mi do wishlisty po obejrzeniu mini recki od Avalanche Reviews a że 2 tygodnie później wskoczyła promka to zainwestowałem te 23zł. Do czynienia mamy z grą baardzo mocno inspirowaną Resident Evil, Silent Hill i Clock Tower, najbardziej tym ostatnim. Trafiamy do wynajętej przez grupę przyjaciół posiadłości w której na początku wydaje się wszystko w miarę normalne. Można pogadać ze znajomymi, zagrać na Pegasusie, pozwiedzać pokoje, czytać notatki czy nawet całe książki i co chwilę napotkać na swojej drodze różne mechanizmy. Drzwi wejściowe są zaryglowane, nad kiblem są jakieś dziwne tuby, garaż zamknięty na porytą kłódkę itd. W grze non stop upływa czas i po paru godzinach piorun wysadza korki, więc staramy się je uruchomić. I tak buszując po posiadłości i rozwiązując kolejne zagadki po kolejnych chwilach wyłania się potępieniec z nożem który zabija naszą bohaterkę... Game Over... a właściwie nie bo startujemy znowu po wejściu do posiadłości, mając już wiedzę o kolejnych wydarzeniach. Znajomym z którymi jesteśmy zamknięci nie jesteśmy w stanie opowiedzieć o tym co się za chwilę wydarzy, zegar tyka a my mając już trochę zagadek za sobą (wszystkie ważne poszlaki i rozwiązania automatycznie się zapisują w 'notatniku') próbujemy uciec z posiadłości. Pętla ta powtarza się wielokrotnie, po czasie dochodzą nowe dialogi i informacje a dodatkowo między kolejnymi zgonami są cutscenki rzucające trochę światła na postacie. W skrócie jak ktoś lubi rozwiązywać zagadki w RE/SH to będzie wniebowzięty, ani jedna nie wydawała mi się głupia, ich poziom trudności jest świetnie wyważony i tylko dwa razy musiałem posiłkować się opisem bo nie zaczaiłem o co chodzi. Warto też mieć pod ręką kartkę z długopisem bo podczas rozwiązywania zagadek czas normalnie płynie i jest szansa na dostanie kosy w plecy. Fabuła jest ciekawa. Zaczyna się jak prosty slasher aby z czasem wjechać w rejony problemów psychicznych/społecznych. Postacie i dialogi kojarzyły mi się z pierwszym Life Is Strange/The Walking Dead i nie ma jakiś mocno przesadzonych tekstów które powodowały by u mnie face palma. Na tym polu nie ma lipy. Oprawa nawiązuje do przełomu wieków więc mamy coś między PS1 a Dreamcastem ze stylizowanymi modelami a dodatkowo bardziej nowoczesnym oświetleniem. Udźwiękowienie to najczęściej ambient otoczenia (tykający zegar, TV z odpaloną gierką itd.), dialogi nie są mówione, można by pomyśleć że to minusy ale dobrze ze sobą współgra. Na 100% ta gra nie trafi do wszystkich ale dla fanów zagadek z RE/SH i osób dorastających w latach 90tych to jest perełka. Ukończenie zajęło mi 7h i ten czas był w sam raz, zanim wkradła się nuda i frustracja zobaczyłem napisy końcowe. 8+/10
  6. 4 punkty
    Zaproście Pupcia, to największy ekspert od Residentów na forum. A być może na całym świecie. Fascynacja cyklem doprowadziła go do wypalenia i teraz nie potrafi cieszyć się żadną grą, która nie jest Residentem. Sam stał się growym zombie.
  7. 4 punkty
    Pierwsze zakupy u @ping usia bożego i od razu z GRUBEJ RURY. Naklejki oczywiście nakleje na moje nintendo 2 żeby każdy mi zazdrościł
  8. Naszła mnie ochota na dobre pokemony a nintendo od dawna nie dostarcza.
  9. 2 punkty
    Będę siedział z notatkami i tylko czekał aż któryś się pomyli w którym roku Chris był po raz pierwszy z Leonem na piwku i tłumaczył jak kluczową rzeczą dla całego cyklu jest zdjęcie Rebeki w biurku Whiskersa
  10. doom w 30fpsach na joyconach to... To musi być coś
  11. To jest problem praktcznie każdej fabularnej, zachodniej gierki od dłuższego czasu - wszystkie baby super zajebiste, a faceci to pizdy i szuje. Najbardziej śmieszą mnie ludzie, którzy twierdzą, że tego nie widzą i że im to nie przeszkadza (pamiętam, jak o tym pisałem w wątku o Horizon Forbidden West to mnie prawie zjedli).
  12. 2 punkty
    The Messenger to już Switchowy klasyk, Hadesa nie trzeba przedstawiać natomiast Bakeru to zakup po zachwalaniu tej gierki na podcast Rozgrywka. Sprawdziłem inne recenzje, rozgrywkę na yt i kurcze super to wygląda. Taka platformówka połączona z chodzoną nawalanką. Jest też jak coś na steam. Gierka podobno bardzo łatwa i relaksująca.
  13. Teraz jak switch dorównuje steam deckowi to nagle się okazuje, że steam deck jest za słaby nawet dla starszych multiplatform. Nie wiem co się dziwicie.
  14. Nawiedzam was z kolejnym klonem residenta Na steamie jest demko więc każdy może sobie sam obadać. Niby niczym się specjalnie nie wyróżnia, ale naprawdę fajnie mi się w to grało, na ten moment jedynie sie doczepie że nie ma żadnego badania otoczenia i jedyne możemy podnosić itemki które nie dość że zbytnio wyróżniają się na tle otoczenia to jeszcze dostają białą ramke gdy do nich podejdziemy żeby przypadkiem ich nie pominąć no tak średnio jak na survival horror. No i nie wiem czy gra będzie miała własną tożsamość jak już w pierwszych minutach gry jestem atakowany motywem z re1 z opróżnianiem wanny z krwi
  15. 1 punkt
    Obczaj Asus ROG Strix. Są różne konfiguracje więc jest szansa że spokojnie dobierzecie coś pod te parametry. Większość z prockami od AMD. Co do karty graficznej to w laptopie trzeba głównie zwrócić uwagę na TGP/TDP. Już praktycznie każdy sklep podaje ten parametr a jest bardzo kluczowy.
  16. Prawda jest taka że jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
  17. 1 punkt
    No w tej kwestii to przesadził, widocznie o tych wpisach content menadżerki mało kto wiedział skoro ktokolwiek w to gra, jakby wiedzieli wszyscy to ta gra by miała zero graczy. No bo grać w South of Midnight będąc białym, wiedząc że jej twórcy nienawidzą ciebie za twój kolor skóry, to trzeba nie mieć godności i elementarnego poczucia własnej wartości. Ale dobrze robi że to nagłaśnia - nie ma miejsca w świecie gier na gry zbudowane na nienawiści do danej rasy jak to south of gówno. Tak więc ostatecznie Arkadikuss robi dobrą robotę nagłaśniając zachowania takich absolutnych śmieci jak ci czarni suprematyści co zrobili tę gównogrę. Oby ta prawda dotarła do jak największej grupy ludzi.
  18. Jaki dobry by nie był to nigdy nie dorówna OLEDowi boskiemu
  19. Chujowy lcd, luzy, pewnie drift. Reszta spoko, czyli co? Brak gier.
  20. 25 lat po tym jak świat chvj strzelił, psychoterapeuci mają się dobrze. Ciekawe jaką ma stawkę godzinową.
  21. Fajnie, że ktoś jeszcze ograł Aconcaguę i o niej pisze. Jako koneser południowo amerykańskich klimatów i gatunku point and click na zangielszczenie czekałem długo (do top 3 japońców na PSX zaliczam jeszcze Mizurna Falls oraz Echo Night 2) i gra jest super - wysoki budżet i fajny pomysł na rozgrywkę (przełączanie się między kilkoma postaciami) oraz oczywiście miejsce akcji. To czego mi brakuje, żeby z czystym sercem wyznać miłość Pachamamie w formie oceny 10 out of 10 to jakieś pitolnięcie na koniec, solidny plot twist, a takiego nie uświadczyłem, ale poniżej 8+ nie zejdę, bo to topowy produkt, a może nawet wystawię magiczne 9?!
  22. masz już muzykę do tego tekstu?
  23. Tak sobie czasem mysle, czy granie na NS bez luzow w joyconach, to w ogole w zyciu jest mozliwe, czy to w ogole jest takie cos? Granie na NS bez luzow w joyconach? No, granie na NS bez luzow w joyconach, czy to w ogole jest mozliwe… Nooo… w telewizji to czesto pokazuja granie na NS bez luzow w joyconach, ze costam mowia i graja No ja tez tak mysle, ze w zyciu to jest niemozliwe…
  24. Też troche nie rozumiem obawy. To mafia a nie rdr, nie będziemy polować na króliki i rozmawiać z dutchem że rozwój miast niszczy nature i wolność człowieka
  25. 1 punkt
    Przede wszystkim procesor od AMD, karta graficzna w zależności od budżetu. Odradzam ekrany oled lub z odświeżaniem większym niż 144 hz, bo to niepotrzebne koszty. To samo z rozdzielczością, pchanie się w 1440p na 17" to sztuka dla sztuki i cios w wydajność - 1080p styknie. Oczywiście to tylko moje zdanie, a co do konkretów to pewnie znawcy zaraz się odezwą. No chyba, że masz 21k Spoiler
  26. 1 punkt
    No to już mam co słuchać przez najbliższe kilkanaście lat w kwietniu. Zombietniu znaczy się
  27. 1 punkt
    Tak na szybko po obejrzeniu: - Cały loot, który akurat nosimy przepada, gdy umieramy. - Wipe z każdym nowym sezonem, jedynie kosmetyczne rzeczy przechodzą. - Brak kolejki dla solo graczy, tylko trójki, zawsze będziesz z kimś grać. Czyli jak nie masz ekipy to leżysz... - Brak innowacyjności. - Kosmetyka tylko ze sklepiku... - Ścieżka fabularna nie jest jeszcze napisana. - Umiejętności postaci mega generyczne. - Strzelanko top, no ale skopiowali to z Destiny to było wiadome, że będzie git.
  28. Powodzenia w graniu offline z płytki w te wszystkie zabugowane syfy w wersji 1.0. Nie ma czegoś takiego jak konsole będące w 100% offline. Dobrze chociaż, że po zainstalowaniu tych wszystkich patchy, fixów i innych takich da się offline pograć. Póki co
  29. 1 punkt
    Nie wiem. Nie mam nic do lezb, babochłopów ani transów. Ty masz? Mam za to duże coś do wyzwisk, rasizmu i siania nienawiści
  30. Kiedyś jakoś potrafiono robić klony GTA (Saints Row, Sleeping Dogs, Watch Dogs, True Crime, The Getaway, Drivery, Just Cause), a teraz nagle potrzeba miliarda dolców? Nie chodzi o to, żeby kopiować GTA 6 tylko wzorować się na GTA 4 i 5, tutaj budżety pewnie byłyby zbliżone i nie trzeba wymyślać koła na nowo.
  31. U mnie w switchu w pierwszym tygodniu zrobił się luz i joycon zaczął latać i trzeszczeć, co odebrało chęć grania. Chętnie bym dał kasę Nintendo za małe stacjonarne pudełko pod TV z pro controllerem za mniejsze pieniądze niż hybrydowa wersja.
  32. W końcu oficjalnie nowy dziodzio
  33. 1 punkt
    Jako gracz masz pełne prawo to mówić. No ale jako pracownik firmy produkującej i sprzedającej gry mówienie oficjalne i na twitterze, że nienawidzisz swoich klientów i obrażanie ich nawet strzałem w kolano nie jest. Tylko shotgunem prosto między oczy. No ale widać niektórzy lubią jak im się robi kupsko prosto na twarz :)
  34. 1 punkt
    Lenin byłby z Ciebie dumny :)
  35. Odpuszczam sobie próbowanie. Nie zamierzam grać w grę której twórcy otwarcie na twitterze twierdzą, że nienawidzą graczy i są otwarcie rasistowcy. Zapraszam do growego szamba po detale
  36. 1 punkt
    Najświeższe nabytki do kolekcji switcha...
  37. 1 punkt
    Hej Panie Kotlecie. Ja się króciutko tylko odniosę, bo w stu procentach rozumiem wpis. Tak, też wolę narzekać sobie na kapitalizm w kręgu kulturowym, który pozwala mi swobodnie pisać, wyrażać myśli, żyć bez obaw o to, że ktoś mnie zaraz zamknie. Nie darze Ameryki ślepa miłością, ale o wiele bliżej mi do wartości zachodnich niż "wschodnich". Możliwe że wyczuleś symetryzm (nie jestem fanem) bo większość omawianych w artykule tekstów kultury i wybieranych pod kątem właśnie przedstawiania tego konfliktu jako konfliktu idei pochodzi właśnie z kręgów kultury szeroko rozumianego zachodu. Wschodnia siermięzna propaganda nie była na tyle wysublimowana, by przebić się niezauważenie - propaganda wszak musi być niewidoczna, przezroczysta. I tak, z tym krwiożerczym kapitalizmem to troszkę zabieg retoryczny (cenię sobie pełne półki i mozliwosc decydowania o swoim życiu, takze w kontekście zawodowym i finansowym) ale też nie będę ukrywał, że nie wszystko mi się w dzikiej pogoni za produktywnością, optymalizacja i maksymalizacja zysku podoba. Temat na dłuższą rozmowę. Także tego, absolutnie nie stawiam znaku równości jeśli o to chodzi. Nieco interesuje się II WW, wiem czym pachniało ZSRR (dzięki Bogu tylko z teorii).
  38. Częste porównanie, równie często krytykowane. Tematyka niby podobna w świecie gier. Masz chatkę w spokojnym miejscu (w Stardew Valley są kopalnie, ale powiedzmy, że to mała część gry), zbierasz rzeczy i sprzedajesz, dbasz o swoją hacjendę/farmę. Teoretycznie oba opowiadają o ucieczce od współczesnego miejskiego życia w świat spokoju i wolności. Tyle że dla mnie, Stardew Valley to taki typowy uzależniacz, ciągle masz coś do robienia, niekończące się questy budujące siatkę "ale najpierw...", masę tabelek i statsów do rozwijania itd. Niby gra o relaksie na wsi, ale rozgrywkowo, to typowa współczesna mordęga nad nieskończonym wybieraniem, co dzisiaj zmieścić w ciągu dnia, by podwyższyć statsa X, posunąć questa Y, nabić pasek z postacią Z, i tak dalej. Bardzo wciąga z tej racji i można grać w nieskończoność. Z kolei Animal Crossing jest luźniejszy, nie ma tak mocnej gejmifikacji. Jest bardziej relaksujący także w sensie rozgrywki, nic nie trzeba. Podstawą Animal Crossing zawsze było wykorzystanie zegara konsoli i realny czas (co jest problemem, jeśli chciałbyś dzisiaj grać w pierwszą część na GC hehe. Ponieważ zapewne bateria, która napędza ten zegar, gdy konsola jest wyłączona, już od tego czasu padła, i nie będzie mijał czas gdy wyłączysz. Kto umie podstawy lutowania itp., może baterię wymienić). Masa rzeczy jest oparta na ten zegar czasu rzeczywistego. Jest to gra, która zachęca do grania codziennie po trochu, do czekania na konkretną datę, kiedy to każdy gracz na świecie doświadczy danego eventu itd. Można powiedzieć, że Animal Crossing w 2001 roku wyprzedził epokę, bo ma cechy typowe dla późniejszej gry online czy komórkowej, chociaż oczywiście faktycznie interakcja z czymkolwiek z zewnątrz była na GC bardzo ograniczona (można było tylko założyć na tej samej konsoli inny save i odwiedzać wioskę innego gracza). Po zaliczeniu "podstaw", większość graczy AC włącza grę codziennie na 20-40 minut, by porobić rzeczy, jakie się dzisiaj pojawiły. Nawet jak coś zamówisz, to potem będzie, trwać będzie budowa nowego budynku - lepiej wrócić jutro. Wioska generowana jest losowo, i ogólnie wiele rzeczy, dialogów, przedmiotów, pojawia się losowo, więc każdy gracz doświadczy nieco czego innego. W tym porównaniu, Stardew ma mocno zarysowany scenariusz, a AC raczej stawia na ogólny klimat i świat budowany przez serię bardzo małych uroczych zdarzeń, z których dla jednego gracza ulubionym będzie to, co pięciu kolejnym się nigdy nie przydarzy w grze. Trudno mówić o faktycznej historii, postaciach, relacjach z nimi i wątkach, jak to może sobie wyobrażasz. Jednak ten sposób budowania świata sprawia, że wiele osób ma uczucie powstania prawdziwej społeczności i że są faktyczną postacią, która kogoś obchodzi. Nie chodzi tylko o łatwość, bo z czasem można też stracić przyjaciela i inne rzeczy, bo postaci się wyprowadzają, wprowadzają... W innych grach nie-multi tego nie ma. To nie znaczy, że Animal Crossing nie może być niezwykle wciągający, miliony fanatycznych fanów mówią za siebie, ale nie jest wciągający w tym sensie, co typowo omawiane tu gry. Jest to trochę gra dla osób, które typowo nie biorą gier tak poważnie. Co się robi? Hm, łazisz i widzisz co robią inne postaci i z nimi zamieniasz dwa zdania, łapiesz robaki i ryby, wykopujesz skamieliny, idziesz na jakieś eventy, zbierasz jakieś spośród masy przedmiotów i wyposażasz swoją hacjendę i własne ubranie, starasz się wypełniać tabelkę, inwestować zebrane środki, spłacać kredyt i dodawać nowe rzeczy w wiosce... Wydaje mi się, że głównie te rzeczy.
  39. Robiłem porządek na półce, to cyknąłem kilka fot W pudełku bez okładki jest Burnout 3 A tutaj w clear case jest RRV Gry z ostatniego foto są z oddzielnej kupki o której zapomniałem jak robiłem trzy poprzednie. Mam jeszcze kilka ori gier bez pudełek np. Dragon Quest VIII, Vice City, plus płyty demo z opsm. Miałem kiedyś Silenta 4, ale pożyczyłem i nie wrócił, a Project Zero zamieniłem na Chaos Legion
  40. 1 punkt
    Skoro o switchuniu 2 można na chwilę obecną pomarzyć to trzeba się jakoś pocieszyć
  41. 1 punkt
    Długo zwlekałem z tą grą ze względu na to jak Persona 5 mnie wymęczyła na premierę ale po obejrzeniu anime Dan Da Dan i niedosycie ze względu na niepełne zakończenie pierwszego sezonu stwierdziłem, że nadszedł właśnie czas.
  42. Mam ostatnio ostrą zajawkę na latanki. Lata temu grałem w nie sporo, nawet miałem joystick do PC. Zaznaczam, że nie ograłem jeszcze AC6, ale znam starsze odslony z PSX, PS2 i PSP (plus najnowszą), kiedyś jakieś F22, Airfix Dogfighter, Commanche, Crimson Skies, IL-2. Bardzo długo w ten gatunek nie grałem, ale jakoś miłość na nowo wróciła. Tylko będzie wysryw, bo jestem oburzony. Tom Clancy's H.A.W.X (X360) - jak dla mnie uczciwa podróbka Ace Combat. Trochę mniej futurystyczna, może miejscami misje ciut nużące i/lub zrobione na zasadzie "daj spisać, trochę pozmieniam", ale w ogólnym rozrachunku pdooblao mi się tak, że przeszedłem dwa razy. Dziś jest to tytuł totalnie bezwartościowy, dostępny, a jako że na rynku mało takich gier, to warto wrócić, jeśli ktoś dla przyjemności lubi po prostu polatać. Podobało mi się levelowanie, możliwość zmiany loudoutów czy samego samolotu. Mogłem ustawić tak połączenie maszyna/broń, żeby zarówno pasowało do misji, jak i mojego stylu gry. Sporo rodzajów rakiet zapewniało najzwyklejszą frajdę podczas gry. Fabuła? Jest, nie przeszkadza w sumie, ot, walka z evil korporacją militarną. Pierwsze chyba podejście Ubi do kopiowania AC, całkiem solidnie, z ładnym światem, zwiastowało sequel BOMBĘ. Tyle, że nie. Tom Clancy's H.A.W.X 2 (X360) - z ręką na sercu, to jeden z najgorszych sequeli, w jakie grałem. Może w coopie ma więcej sensu, ale solo to jest dramat. W dodatku drożejący, gdzie gra to po prostu kupsztal, a Janusze ochoczo krzyczą za nią okolice stówy xD. Fabuła jest głupia jak but, infantylna, a fragmenty oskryptowane wręcz bawią. Wszystko to, co było fajne w jedynce, ucięli - zero zmiany samolotów, zero zmiany loudoutów, gra narzuca jeden setup, przy czym są w sumie ze 2 rodzaje rakiet i bomby. Na koniec każdej misji gra przyznaje punkty, tylko po co, skoro nie mam czego odblokować? Co zyskam? W dodatku to zwykła plansza z napisem "Misja ukończona" rodem z gry z kosza. Gra robi coś, czego nienawidzę - oszukuje i zmienia reguły w trakcie jej trwania. W pewnym momencie właściwie uniemożliwia strzelanie rakietami w latających przeciwników. Nie da się, jest to niewykonalne, bo samoloty wroga mają nieograniczoną liczbę flar, a zanim Twoje rakiety przejdą cooldown, SU wroga wypuści kolejną partię flar. I tak w kółko. Dosłownie w kółko, bo lata się ciągle w beczce. Jeśli spróbujesz odejść kawałek dalej, to momentalnie za tobą będzie rakieta za rakietą, non, kurwa, stop wrogowie walą rakietami. Z każdej strony, z nieba i ziemi i wody też. Ty masz z 5 flar na krzyż, więc wypsztykasz się z nich w pierwszej partii misji, a później robisz te uniki i robisz i robisz. Chwilę temu w innej misji miałeś przecież 20 flar. Skąd ta nagła zmiana? To nie jest wyzwanie, to jest uwłaczające, szczególnie że Twoi skrzydłowi nie robią NIC. Bezsensowne latanie w kółko za trzema MiG-ami trwa nieraz lekko 5 minut, bo weź je traf z tym kasztanowym modelem lotu. Aha, nie ma sygnału dźwiękowego, gdy nadlatuje pocisk. W dodatku otrzymanie obrażeń generuje wibrację o sile takiej samej jak ta, podczas strzelania działkiem. Ty człowieku nie wiesz, że właśnie zarwałeś 2 rakiety i masz mało HP. Model lotu jest po prostu skopany. Nieprecyzyjny, snuje się, zjeżdża z linii lotu, samolot myszkuje i sprawia wrażenie, jakby się prowadziło samochód ze skopaną geometrią. Manewrowanie, niezależnie od modelu, jest ociężałe, podczas gdy wrogowie latają lekko jak osy. Momentami wręcz nienaturalnie szybko zmieniają kurs. Któryś game designer uznał, że fajne wyzwanie jest wtedy, kiedy jednocześnie atakuje cię 20 wyrzutni plot, 15 FLAK, 10 samolotów, ty masz je zniszczyć, a tak w ogóle to jeszcze zniszczyć 9 bunkrów, 10 czołgów i 15 fregat. No i patrz na pasek zdrowia lotniskowca, bo zdecydowana większość misji polega na obronie albo bazy, albo AWACS, albo okrętu, albo wszystkiego naraz. Już pomijam głupoty takie jak misja polegająca wyłącznie na unikaniu oskryptowanych rakiet z jednoczesną niemożnością oddania ognia (nikt nie mówi, dlaczego). W standardowych misjach wrogowie zaś atakują falami niczym w jakimś multiplayerowym shooterze PVE, przy czym respawnują się niemal na oczach. Jak to jest, że gdzieś lecę na środku pustyni, jest pusto, a za 10s jedzie tam kilkanaście czołgów. Skąd się wzięły? Albo jak działa system ostrzegania i wywiad, skoro nagle, zupełnie zniknąd, nad sojuszniczą bazą lecą bombowce. Przed sekundą ich tam nie było, one nie poruszają się z prędkością światła (ba, dźwięku też nie). Brak tu wiarygodności. Ale się wkurzyłem, idę zjeść jajochlebki
  43. Bardzo malo prawdopodobne niestety, ze gra zejdzie z ceny. Byc moze uda sie jakas wersje uzywana dorwac pozniej za 50-70zl taniej, ale to juz do Ciebie nalezy decyzja czy taka oszczednosc jest warta czekania dluzej by ograc tytul, ktory sie nam podoba. Najlepiej kupic bundle z konsola.
  44. 1 punkt
    Ostatnio sporo gier na switchu + WR
  45. Ciekawe czy mi chujki zrealizują
  46. Figaro... i nikt poza them.
  47. 1 punkt
    No bawię się ostatnio trochę i dochodzę już do tego etapu, gdzie raczej więcej nie wycisnę w warunkach domowych z piekarnikiem elektrycznym. Dzisiaj poczyniłem sobie 3 takie same picki. Jest soft and crunchy.
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00