Juz mowie jak bylo. Ogolnie po przeanalizowaniu wynikow z poprzedniego roku wywnioskowalem ze minute lepszy bieg daje duzo mniej w kwestii awansu miejsc niz minuta kolarstwa. Tak wiec moj plan byl taki ze biegne 5km na progu mleczanowym zeby jak najwiecej miec mocy na rower, a potem te 2,5 wiadomo. Jak wyjdzie jak najszybciej ile jeszcze staminy zostalo. Oczywiscie pogoda dzien przed i dzien po byla piekna ale wiadomo ze w sam dzien zawodow musialo byc pochmurnie i kropic. Lekki stresik bo wiadomo pierwszy raz taka imprezka,pierwsze co rzuca sie w oczy w odroznieniu od festynow biegowycn to w 95% ludzie trenujacy nie januszeriada robiaca 10km w godzine. Tym bardziej stresik lekki bo chu.jowo by bylo byc w samym ogonie. Startuje 110 osob.Jeszcze tylko podpompowac oponki do 7,5 bara i stajemy na start Ok odliczanie i ruszamy. Delikatnie tak zeby nie zajechac sie i skonczyc ponizej tych 24min. Trasa dosyc ciezka dlugie podbiegi, oczywiscie tego nie czuc teraz ale ta sama trasa tylko wczesniej byl nawrot przy ostatnich 2,5 km a tam po calym wysilku juz te dlugie podbiegi bylo baaardzo czuc. Dobra biegne wszystko zgodnie z planem, czas 23:30 ja nie zmeczony ale na 4km zaczyna kropic. Mysle se ok. Moze sie nie rozpada. No troche sie zdziwilem bo jak zmienialem juz buty w strefie zmian warunki byly takie