no przyznać trzeba że tegoroczna edycja to jakiś mindfuck. ale szczerze? ja się cieszę. inne nazwiska, inne twarze. nie tylko te oklepane non stop mordy w górze drabinki.
coś się dzieje, w jakim stylu to już inna sprawa. finał kobitek może być ciekawy biorąc pod uwagę ich styl gry, mleczna vs. ciemna gorzka.
w męskim mam nadzieję że del Potro pojedzie wąchającego swoje poślady przed serwisem nadala a na koniec blady afrykaner dostanie talerz na pamiątkę tego zglitchowanego turnieju.