Mnie osobiście wstrząsnęło zakończenie MGS4. Oglądając ślub Meryl myślałem ,,Boże co za kicz i żenada, gorzej być nie mogło". Wchodzą napisy końcowe z dziadowską melodyjką, a ja zrezygnowany i zdołowany do granic możliwości śledzę nazwiska.Nie wiem jak Wy, ale ja byłem bliski wyłączenia konsoli po filmiku z Meryl Po chwili pojawia się aktor czytający za Big Bossa i jest końcówka ,,właściwa".Wydaje mi się, że Kojima zrobił ten badziew specjalnie, żeby trochę nas dobić. Zastanówmy się. W tej końcówce jest wszystko co charakteryzuje hollywoodzkie filmy klasy B : ślub, wschód słońca, głupawe uśmieszki i ,, Snake, thank you". Nie wierzę, że Hideo potrafił świetnie wyreżyserować całość gry, a tu raptem trzasnął ,,coś" takiego. Może chciał powiedziec ,, moja gra nie skończy się jak jakiś hollywoodzki shit" i w czasie napisów dał film z Big Bossem. Nie wiem czy kiedyś jakieś zakończenie gry wywołało u mnie większe emocje. Szkoda, że nie widzieliście mojej miny gdy dobity ślubem zobaczyłem Big Bossa