Od momentu pojawienia się w abonamencie God of War Ragnarok próbuję go przejść i na serio męczę to i nie mogę. Wszystko było ok póki nie zaczęły się etapy z Atrusem, które wymęczyły mnie (szczególnie ten w pewnej krainie, gdzie poznajemy nieznajomą dziewczynę). Sprawiło to, że rozpocząłem szukanie czegoś świeżego, krótszego i lżejszego. Wpadłem na pomysł, iż zobaczę jakie mam najstarsze osiągnięcia z ery ps4 i tak wpadłem na dwie małe pozycje, więc postanowiłem sobie, że co mi tam, ogram sobie tym bardziej, że tych gier nie przeszedłem, a i nie spędziłem w nich zbyt wiele czasu. Dust An Elysian Tail Jakie było moje zaskoczenie, gdy odpaliłem ten tytuł, na liczniku było coś około 1,5h, czyli szybko się znudziłem, lub miałem coś lepszego i potrzebowałem, aż kilku lat by wrócić i docenić to, jaka to wspaniała gra. Graficznie nawet teraz wygląda świetnie, za co wielki szacunek, że ząb czasu jej nie nadgryzł. Naszym bohaterem jest Dust, który nie pamięta nic ze swojej przeszłości, w momencie gdy zyskuje świadomość na jego drodze staje mówiący miecz, a raczej ostrze Ahrah, które wiąże się przeznaczeniem z naszym wojownikiem. Do tego grona po chwili dołącza Fidget (ciężko to opisać, kot ze skrzydłami), który jest opiekunem ostrza. I tak zaczyna się nasza przygoda. Poruszamy się w płaszczyźnie 2D (lewo, prawo), jeśli graliście w Season after Fall, Never Alone, czy Child of Light gra z automatu przypadnie wam do gustu. Grę jednak różni to, że mamy tu elementy rpg, walcząc naszym bohaterem zdobywamy poziomy, a za każdy możemy przeznaczyć punkt, by zwiększyć nasze statystyki życia, ataku, obrony, czy magi naszej towarzyszki. Na początku nasz zestaw ruchów nie jest zbyt imponujący, jednakże z każdym kolejnym pokonanym bossem to się zmienia, otrzymujemy nowe ataki dla Fidget dzięki czemu możemy tworzyć mordercze combo. Nie każde miejsce możemy odwiedzić na starcie, z czasem otrzymamy nowe możliwości, wślizgu, wspinania, podwójnego skoku czy super skoku, które pozwolą nam się dostać do wcześniej nieosiągalnych miejsc. Dodatkowo niektóre ścieżki blokują monumenty, które otworzą się dopiero wtedy, gdy mamy odpowiedni kolor kryształu. W grze dostępny jest również jak to w grach rpg, ekwipunek, możemy tam podłączyć dopalenie ataku naszego miecza, zbroję, pierścienie, oraz wisior. Każdy dodaje konkretne statystyki, plus bonusy typu więcej surowców z przeciwników, złota, szybsza regeneracja magi Fidget. Sama historia jest napisana bardzo dobrze i jeśli będziecie chcieli zdobyć platynę czeka was przejście gry na poziomie Tough, lub Hardcore, co jest jednak wyzwaniem, szczególnie na końcowym etapie przygody. Ja w sumie to przeczytałem i dowiedziałem się tego, po ukończeniu gry na normalu, ale może to i lepiej, bo nie wyobrażam sobie robienie wszystkich wyzwań itd na tym poziomie. Po prostu odpaliłem drugi raz i wiedząc co i jak poszło szybko, jednak nie bez komplikacji. Jeśli nie graliście w ten tytuł, to mocno go polecam, ocena końcowa 8,5/10. Contrast Co prawda nie ma tu platyny, mamy jedynie 21 brązowych pucharków, tak czy inaczej jest 100%. Tu już niestety czuć, że gra ma swoje lata, jednakże wciąż bawi i daje sporo satysfakcji. Jest to gra platformowa z elementami logicznymi. Naszą bohaterką jest Dawn, która na swojej drodze spotyka Didi (małą dziewczynkę z niepozazdroszczenia historią). Ogólnie gra jest smutna i poruszamy się odczuwając pustkę i depresję. Mamy pół otwarty świat, Dawn ma możliwość oprócz jak to w platformówkach podstawowego zestawu ruchów, tak jej dodatkowa umiejętność zamieniania się w cień rzucony na obiekty dodaje do gry dodatkowe możliwości. Część rzeczy musimy zrobić będąc materialną osobą, a część jako cień przemieszczający się po innych rzuconych na ściany itd. Sama pozycja nie jest długa, zajmie wam dosłownie kilka godzin (3-4 max), dlatego polecam się zapoznać, gdyż warto, ocena końcowa 6,5/10.