Jestem na ukończeniu. 1,5 chaptera do finału. Powiem szczerze, że oczekiwałem czegoś innego. W zasadzie sam nie wiem czego. W prezentacjach ta gra wydawała mi się fantastyczna. Miasto pod kontrolą, wszędzie CCTV, jacyś undergroundowcy - biegacze i znakomity motyw muzyczny. Dlatego kupiłem grę niemal w ciemno. Liczyłem na na prawdę dobrą i pełną emocji fabułę, zwłaszcza jak się dowiedziałem, że siostra Faith jest jej przeciwieństwem. A tutaj - ech, sztampa, panie. Parkour na początku mnie zauroczył, zapragnąłem przejść grę bez strzelania. Do 3 rozdziału grałem w miarę na luzie. W okolicach 4 już nie wyrabiałem w pewnych momentach. W 6 już normalnie waliłem z giwer, bo cierpliwość do trenowania biegania po ścianch już mi się dawno skończyła. Teraz już praktycznie dociągam do końca. Na pewno nie skuszę się na Time Trials i Speedrun. Mam już tego biegania serdecznie dosyć. We flow udaje mi się wpaść raz na kilka rozpędów. Przeliczyłem się i trochę zawiodłem, bo przymknąłbym oko, a może nawet ostro poćwiczył te wygibasy żeby chociaż fabularnie było ze 2 poziomy wyżej. To gra naprawdę dla cierpliwych i wytrwałych. Coś w stylu "easy to learn - a bitch to master". Do tego osobiście nie znoszę w grach cell-shadingu, tego typu flimiki dobre są na PSP, gdzie jest mało miejsca na dane, ale to już tylko kwestia gustu. Skończę i zaraz sprzedaję/wymieniam. Najlepiej na Dead Space, bo po katordze z AiTD czas na solidny kałwał rozerwanego przez obcych mięcha. Powiedzmy 7/10.