Mortal Kombat 2 (DOS) - kolejna czesc z pakietu 1-3 za 5zl w gogu. Pierwszy mortal z jakim mialem stycznosc i jakiego odpalilem na kompie u siebie, wczesniej sliniac sie do screenow z SS. Absolutnie genialny seting i klimat potegowane przez "mistyczna muzyke" (ta z wyboru zawodnika klasyk). Idealne rozwiniecie jedynki, wzbogacajace druga odslone o wiecej postaci, wiecej fatality, wiecej stage fatality, babality i friendship. Az sobie przypomnialem czemu te czesc uwazam za najlepszego mortala ze starej trylogii i ogolnie jednego z lepszych w calej mortalowej serii. Musze tez zwrocic honor sztucznej inteligencji, o ktorej pisalem a props trojki, bo tutaj nie jest tak tania i na bardzo niskim poziomie trudnosc spokojnie wygramy 12 walk z rzedu. Problem jest jedynie taki, ze nie wygramy 13ej.
Trzynasty (pomijajac "?" czyli jednego z trzech ukrytych wojownikow) jest Kintaro. I serio nie wiem co sie odje.balo w glowach ludzi tworzacych tego mortala ale ten sub-boss jest nie do przejscia. Tzn. nie do przejscia na zasadach jakie ustalili sobie tworcy. Otoz startujemy z tylko 4 creditami i nie ma mozliwosci ich zwiekszenia. Absurd, bo o ile mozna zrozumiec arcadeowy rodowod, tak wydanie na domowe komputery/konsole nie powinny miec takiej opcji wcale. A co smieszniejsze, na arcade mozna ilosc creditow zwiekszyc xD Zatem 4 zachowane do Kintaro zetony nic nam nie dadza. Ten skur.wol jest z zasady przegiety. Cztery ciosy koncza walke, po bloku z automatu nas rzuca, potrafi zasadzic kombo na 3/4 paska a sam zbiera praktycznie zaden dmg. Glicze z wersji arcadeowej nie dzialaja. Wygrana jest mozliwa ale tylko przy sprzyjajacym rng, ktory pozwoli nam wykonac parenascie kopow z naskoku. Do tego potrzeba jednak wiecej niz cztery kredyty. I tu z pomoca przychodzi ukryte cheat menu, w ktorym mozna wlaczyc opcje free play oraz (zeby nie tracic czasu na latwa drabinke) mozliwosc walki od razu z Kintaro. Udalo mi sie go pokonac ninjasami i Raidenem ale Johny Klata ma chyba za krotkie nozki bo ni ch.uja nim nie idzie. Sam Shao jest w porownaniu do Kintaro banalny, odkrylem, ze wystarczy kiedy podejdzie odpowiednio blisko wcisnac HK i tak az do uje.bania. Na plus rowniez animacja Shao po wygranej walce wskazujacego na lezacego na glebie naszego reprezentanta. Szczegol, ale widzialem to po raz pierwszy bo za gnoja do Khana oczywiscie nigdy nie doszedlem xD.
Podsumowujac, gdyby nie przegiety do granic absurdu Kintaro lub chociaz mozliwosc doladowania zetona, to bylaby gierka idealna. Tak moge dac jedynie 9+/10.