Mortal Kombat 3 (DOS) - no ciezko to nazwac ukonczeniem, ale po tym jak kupilem gre za 5zl na gogu odpalilem sobie trojke zeby w koncu pograc z muzyka jak czlowiek (pirat chyba jej nie mial) i skonczylo sie na tym, ze zaczalem przechodzic postac za postacia. Trojka tez ma dosc szczegolne miejsce w moje pamieci bo to pierwsza odslona mortala, ktora sledzilem juz jako mlody gracz dzieki uprzejmosci pisma SS. Byly najpierw zapowiedzi z kozackimi plakatami postaci (wygladaly jak zycie), potem premiera i oczywiscie obowiazkowa Szkola Przetrwania im Gulasha (znalazlem nawet pare bledow w ciosach). Pamietam tez jak biegalem do mojego kolegi ze SP i gralem najpierw u niego a potem zulilem zeby mi pozyczyl (ch.uj nie chcial ale w koncu wydebilem) i wrocilem z dyskietkami pelnymi mortala trzeciego do siebie.
Sama gre zawsze uwazalem za dosc odwazna. Roster? Brak ninjasow (ok sa cyber ale to nie to samo), Sub Zero bez maski, brak Scorpiona. Seting? Jakies amerykanskie duze miasto. Finiszery? Animality... Ciosy? Predefiniowane combosy. Grafika? No jak zycie. Duzo tego bylo. Tak mi sie wtedy przynajmniej wydawalo. Dzisiaj te ilosci kombinacji klawiszy juz nie robia wrazenia, ale zestawiajac je z dwojka to bylo czuc, ze jest grubo. Zreszta jesli ktos pamieta to ciosy do dwojki w SS miescily sie na dwoch stronach razem z recenzja. Trojka byla rozbita na specjale a potem kombosy.
Grajac w te czesc wtedy troche tymi kombosami gardzilem. Pewnie dlatego, ze nie chcialo mi sie wkuwac tych "dlugich" sekwencji a poza tym przeciwnika mozna bylo wykonczyc przeciez specjalami. Teraz nawet mi sie ich idea podoba bo mortal zawsze wygladal blado przy SF gdzie mielismy mase animacji ciosow, style, stroje a w MK machanie lapami w gore albo w dol i to kazda z postacji.
I wszystko byloby pieknie gdyby nie jeden problem. Jesli sie nie gra postacia, ktora moze na chwile "zamrozic" przeciwnika to bardzo ciezko je wykonac. A to za sprawa legendarnej juz w pierwszych mortalach sztucznej inteligencji. Nawet na najlatwiejszym poziomie i najkrotszej wiezy jesli przekrozycie 3 zwyciestwa z rzedu, AI zaje.bie was na smierc. Wczesniej tez nie jest latwo bo komputer oczywiscie oszukuje. Proba kombosa z bliska skonczy sie rzutem, podbrodkowy nie zawsze wejdzie a o cancelowaniu animacji przez gre nawet nie wspomne. Na szczescie jest nieskonczona ilosc creditow. Co by jednak o AI nie mowic to w tej czesci jest ona do zrobienia. Walka z Motaro to bedzie festiwal skakania z wyciagnieta noga i liczenia na farkt, ze kopyciarz nie przyblokuje co zawsze konczy sie zlapaniem i obiciem mordy (a ciosy bossow bola podwojnie). Walka z Shao to ciagle kucanie z blokiem i liczenie na kontre kiedy bossu nie trafi albo zacznie pier.dolic i machac paluchem. Niemniej po kilku podejsciach uda wam sie ich pokonac. To nie jest dramat z dwojki. Ja do dzis nie wiem jak pokonac Kintaro (te porady Gulasha z SS to sa z dopy i pisane chyba po za duzej dawce Krwawego Sportu na polsacie).
Tak jak pisalem, ta czesc Mortala byla inna i taka ja zapamietam. Historia pokazala, ze chociazby te "zmiany kadrowe" to pewnie byla czysta kalkulacja do golenia graczy przy okazji UMK3 (ale do tego co sie odpier.dalalo ze SF2 to Boonowi i spolce jeszcze troche brakowalo). Niemniej dla mnie bardzo mile czasy, ktore za piontala sobie odswiezylem. 8/10.
ps. "intro" do tej czesci i koncepcja menu to do dzisiaj jest dla mnie zagadka. Kto to projektowal? Nie wiem, ale chyba lubil filmy Davida Lyncha.