Piraci z Karaibow: Klatwa Czarnej Perly - klasyk, przyklad tego jak powinny wygladac filmy komediowo przygodowe. Nie ma sie do czego przyczepic i az ciezko uwierzyc ze ten film za rok bedzie mial 20 lat. 9/10.
Piraci z Karaibow: Skrzynia umarlaka - slabizna, przyklad tego jak z przyzwoicie zapowiadajacej sie serii zrobic bigos. Film jest przede wszystkim za dlugi (prawie 3h), wprowadza nowe watki nie do konca je tlumaczac (poprawia to kolejny film ale widac, ze oba mialy byc jednym prawie 6h tworem), rozwleka sceny, wrzuca ogromna dawke absurdu (ucieczka na kole przez kanibalami), wypacza intencje bohaterow (Will i Elizabeth caly pierwszy film zblizaja sie do siebie i w koncu maja brac slub a ta czesc to calkowicie niszczy). Do tego z dopy powaraca Barbossa mimo, ze jest to najlepsza postac w serii. Ogolnie calosc zrobila sie powazniejsza i posepniejsza, co bedzie jeszcze mocniej widac chociazby na poczatku nastepnej odslony. 6/10.
Piraci z Karaibow: Na krancu swiata - kolejna czesc wydana rok po dwojce, co tyko swiadczy o tym, ze od poczatku bylo to planowane jako jeden film. Jest nieznacznie lepiej ale to wciaz festiwal absurdu i ucinanych watkow. Np. w dwojce gwiazda ekranu po czesci byl Kraken (tez bylo widac tylko macki jak w pierwszym sezonie Sea of Thieves) a tutaj go zaje.bali poza kamera i tylko o tym opowiedzieli xD Ok, jest scena jak znajduja jego zwloki ale nie wnosi to do filmu absolutnie nic. Kalka goni kalke, zarty sie powtarzaja, scenariusz nagle wymysla nowy watek albo artefakt, ktory ma pomoc cos tam zrobic. Tia Dalma, ktora byla fajna postacia w drugiej czesci tutaj w 3/4 filmu okazuje sie jakas boginia, uwalniaja ja i na tym sie watek konczy xD I tak co chwila. 6+/10.
Piraci z Karaibow: Na nieznanych wodach - czesc ekipy chyba miala juz dosc bo zostal Deep, Rush i jakies tam randomy z poprzednich filmow. Nawet nie do konca pamietam co tu sie dzialo. Na plus na pewno skrocenie filmu do 2h ale nadal sa jakies pokraczne sceny pojedynkow, ucieczek itd. Nie wiem co wiecej napisac, znow duzo rzeczy dzieje sie poza kadrem i jest nam to opowiadane. Czarna Perla nagle zmienia sie w statek w butelce ale to tez widzimy juz efekt koncowy. W ogole przez wszystkie czesci ciezko uwierzyc ze ta lajba jeszcze plywa bo za kazdym razem jest ostrzeliwana z kazdego mozliwego kierunku i dziurawiona jak sito. Taki sam poziom realizmu jak strzelaniny w A-Team. 6+/10.
Piraci z Karaibow: Zemsta Salazara - Disney full woke retarted mode, czyli witamy w roku 2017. Nowa postac - strong female protagonist, pani od nauki, gardzaca mezczyznami i przede wszystkim glupimi piratami uwazajaca, ze wszystko co zle to wina facetow. A jeszcze w trzeciej czesci Elizabeth wyciagala sobie wielki pistolet z tylka i podgladano jej majtki co nie przeszkodzilo potem by stala sie dowodca i krolem piratow. Nowy zly czyli tytulowy Salazar grany przez Bardema jest na poly przerazajacy i groteskowy. Niby powraca Will i Elizabeth ale sa doslownie klamra dla filmy. Od biedy fajny watek Barbossy (pisalem, ze to najlepsza postac wszystkich czesci) ale troche plytkie zakonczenie. I jak kazdy poprzednik tak i tutaj jest scena po napisach sugerujaca czesc nastepna. Ktora na bank powstanie juz z udzialem wygranego w procesie Deppa. Te odslone widzialem po raz pierwszy bo kiedy wychodzila bylem mocno zmeczony seria o pirtatach wiec olalem i jak sie ostatnio przekonalem, nie bez powodow. 5/10.