Lollipop Chainsaw - chyba moja pierwsza gra Sudy51, ktora skonczylem (zaczalem lata temu Killer 7 ale pogralem tylko jedna plansze, kiedys wroce, wierze). Wrazenia? No spoko. Kampowy klimat jest wpisany w produkcje Grasshoppera wiec idiotyzmem byloby punktowac szczatkowa fabule, przerysowane postacie i dialogi miejscami z Kapitana Bomby. Wiec w sumie oprocz pracy kamery i nie tak do konca dobrego systemu walki (w obu przypadkach przytyk dla poziomu hard) to nie ma sie czego dowalic. Glowna bohaterka nie jest, wbrew pozorom, tepa blondyna, ma swietny voice acting a pierwsze trofeum wpadlo oczywiscie za zagladanie pod spodniczke. To samo mozna powiedziec o reszcie postaci (moze poza najmlodsza siostra) ale wiadomo, ze nie przebywamy z nimi tyle co z czilliderka i glowa jej chlopaka (tez spoko).
Na plus jeszcze projekt bossow i generalnie cala oprawa menusowo-muzyczna (sama grafika w grze jest dosc oszczedna a plansze puste). Gameplay jak na gre o tluczeniu nieumarlych jest urozmaicony, kazdy stage ma jakis pomysl na siebie np. w jednej skupiamy sie glownie na strzelaniu, inna przenosi nas co pare krokow do wnetrza 8-bitowych gier. Juz w prologu czuc, ze Lollipop ma korzenie mocno arcadeowe ale ciezko byloby kiedykolowiek taka gre zobaczyc w salonie. Zastanawialo mnie skad takie wrazenie i doszedlem do wniosku, ze (mimo bycia innym gatunkiem) bardzo przypomina starusienkie celowiniczki jak Virtua Cop czy inny House of the Dead. Tam tez ciagle robilismy jedna czynnosc ale co jakis czas gra zmieniala ujecie, cos wybuchalo, gdzies rozbijal sie samochod, kogos tzeba bylo szybko uratowac itd. I tak samo jest tutaj. Przeklada sie to rowniez na czas gry. Kazda z 6 plansz mozna ukonczyc w 30min (normal, ja gralem od poczatku na hard wiec mialem pod gorke), takze szalu ni ma, mozna robic jakies czasowki ale po co.
Ogolnie wiec tytul na plus. Dac za to 250zl na premiere to beka wnusiu ale kupic gdzies na promocji z psn mozna. Daje 7,7 stulejki na 10.