Castlevania: Lords of Shadow 2 - bardzo nieintuicyjna gra. Bylem w 3/4 kiedy zorientowalem sie jak poukladne sa levele i ze de facto wizje przeszlosci to jest osobna mapa z lokacjami xD Brakowalo czestszych punktow do podrozy miedzy etapami, a te pojawialy sie wlasciwie jak juz dochodzilismy do nowej lokacji. Troche rehaszu z jedynki. Miejscami widac duzo pracy (toy maker, carmila) ale koncowka to juz (jak wielokrotnie pisalem) typowe "nie mamy czasu na tego bossa, niech cos macha i jak przestanie to gracz go obije". Etapy skradankowe nie byly takie zle jak sie spodziewalem po recenzjach ale je.bac tego kto wymyslil zyrandole czy inne wiszace klatki. W ogole te typy co ich omijasz po cichu maja cie na 3 strzaly ale nikt ich przeciw tobie nie wysyla xD Jak juz przejdziesz skradanke to znikaja i sie wiecej nie pojawiaja. Fabularnie calkiem spoko ale oczywiscie dziurawo. Musze nadrobic mirror of fate, nie wiedzialem ze jest prequelem do 2ki. Zostalo mi jeszcze dlc z Alucardem. Umiejscowienie akcji w terazniejszosci wlasciwie nie razi. Walka jest OK ale na normalu nie uzylem polowy wykupionych zdolnosci. W ogole chyba sobie utrudnilem bo wlaczylem luzna kamere a przy ruchliwosci przeciwnikow co chwila bylo spam bukake.
Zaczynajac dwojke musialem przypomniec sobie jedynke. Tak samo pewnie bedzie za jakis czas z dwojka. Doceniam, ze zgrabnie wybrneli z zakonczenia ktoregos dlc i protagonista uczynili Dracule. 7+/10.
e: aha ku.rwa zapomnialem o najwazniejszym. Muzyka w tej grze to jest ku.rwa jakas abominacja. Jakies puzony jak z God of War i gora 3 utwory w zapetleniu. Ide o zaklad, ze kupili jak w jakims sklepie z assetami do unreal engine.
No zaje.biste scalanie ;F