Blood Omen: Legacy of Kain (psx/ps3) - napisalbym, ze tu sie wszystko zaczelo, ale kto zna perypetie wompierzy ze swiata Nosgoth ten by mnie zaraz poprawial. Niemniej pierwsza gra z serii jak najbardziej. Dla mnie jeden z tych tytulow, ktore sie znalo ale nigdy nie bylo sposobnosci nadrobic. Ta sie pojawila ostatnio za sprawa dyskusji w jakims temacie a propos kupowania gier z psone przez sklep na ps3. No i wydalem te 25zl (a na promocji pewnie bylo kiedys po 12 jak finale i inne rarytasy z szaraka). Czemu pisze o piniondzach? Bo myslalem, ze nie mam w ogole tej gry w zbiorach, wiec musialem przystac na (ha tfu) cyfre. Ale tknelo mnie po tygodniu zajrzec na goga i gra w bibliotece... Spoko, przeciez konsola, nie trzeba garbic sie na taborecie tylko byc elegancko wyciagnietym na kanapie, a do tego bez wstawania bo plyte trzeba zmienic. Same plusy. No nie bez powodu wspomnialem o wersji pc. Ale po kolei.
Zawsze troche intrygowal mnie widok z gory w Kainie. W tamtych czasach zarezerwowany glownie przez strategie wszelkiej masci i tycoony. Gry akcji raczej lewo-prawo albo izometria (pomijajac rodzace sie 3d). Dodatkowo caly ui zamkniety w pasku po prawej ekranu bedacy troche wariacja na temat dolnych paskow w doomowcach. No nietypowo. Chyba, ze widzialo sie jakas wczesna Zelande to moze nie bylo takie dysonansu (chociaz moge pier.dolic glupoty bo w zadna zelde nie gralem). I chyba tym tytulem wzorowali sie Silicon Knights tworzac Blood Omena. Tworcy nawet dodali mozliwosc przyblizenia i oddalenia widoku. Na tym pierwszym widzimy wiecej szczegolow (a gra jest miejscami uber ciemna, ale dali czar na rozjasnienie xD) ale znaczaco ogranicza nam pole widzenia. Takze lazimy wampirem, zdobywamy mocne, bronie i zbroje, ktore pomagaja nam przeprawic sie dalej. Jest tez troche nalecialosci metroida, ale zeby pchac fabule nie potrzebujemy az tak mocno bactrackowac. Ogolnie jednak snujemy sie na zmiane po mapie swiata, lochach, jaskiniach i wnetrzach zamkow, ktore wszystkie i tak sa po prostu prostokatnymi labiryntami.
Ze zdobywaniem mocy wiaze sie jeszcze jedna ciekawostka. Kiedy wchodzimy do takiego lochu, wita nas wielki kafelek na podlodze zapowiadajacy co bedziemy probowali zdobyc. Wiec np. widzimy narysowanego bohatera rzucajacego piorunem, albo ostrza. Te grafiki potem znajduja sie w menu skad dobieramy sobie wspomagacze. Dziwny zabieg, raczej generalnie dany loch powinen byc zacheta do odkrywania a tutaj mamy juz wylozone co bedzie nagroda. Moze w kolejnych przejsciach bym juz ktores pomijal, wiec takie info sprawdziloby sie dobrze ale i tak znaczna wiekszosc tych lokacji jest obowiazkowa.
Ale eksplorowac sie oplaca bo bronie czy czary to bedzie naprawde nasz sojusznik w walce. Ja raz niechacy nie zebralem czaru zmieniajacego nas w czlowieka (morfujemy jeszcze w nietoperze, wilkolaka i mgle) przez co ciagle ganiali mnie napakowani straznicy w miasteczku. Gdybym z kolei do innej lokacji dostal sie lotem nietoperzy zamiast udac sie tam z buta, ominalbym ognisty miecz ktory jest bardzo dobra bronia. Takze balans tutaj czasami moze nas zabic jesli przegapimy jaskinie. No a jako ze jest to gra z lat 90, to nie spodziewajcie sie podpowiedzi, znacznikow i innych tego typu rzeczy.
Walka jest raczej prosta, a jak mamy duzo zebranych run (rozszerzaja nam pasek many, adekwatnie fiolki krwi pasek hp) to nawet prostacka bo wystarczy rzucic czar ochrony i nic na nie tyka. Dziwaczny jest tez system atakow bo my jak i przeciwnicy wykonujemy go jedynie w osmiu kerunkach. Wystarczy wiec zbajtowac atak po skosie, ustawic sie od dolu i zadac cios. Tak musimy radzic sobie na poczatku, potem to juz tarcza. Generalnie to nawet nie musimy walczyc bo nie zdobywamy na wrogach itemow, czy xp i w postaci wilkolaka czy z czarem (oczywiscie tarczy) mozna ich po prostu wyminac. Tyle, ze sa to dla nas chodzace apteczki i po zadaniu kilku ciosow i ogluszeniu mozna ich wyssac. Pozniej oczywiscie dojdzie czar albo zbroja, ktore robia to za nas, ale trzeba uwazac. Nie wszyscy jednak maja czerwona krew. Jest jeszcze zielona albo czarna, ktore obniza nam hp i nawet zatruja. Ciekawe rozwiazanie w swiecie wampirow. Wrogow bedzie sie tez wymijac z tego powodu, ze sie z przejsciem ekranu odradzaja i czesto nie ma sensu tracic czasu. A ta gra lubi tracic wasz czas.
Kiedy gralem w Soul Reavera tez zdobywalem dodatkowe czary czy moce, jednak pamietam, ze byly totalnie bezuzyteczne w walce. Tu jest odwrotnie i jest ich calkiem sporo. Co jakis czas przydadza sie aby rozwiklac prosta zagadke (w sensie dostac sie do wlacznika). Kopiujemy je z inventory i przenosimy do menu szybkiego wybierania gdzie mozna ich miec maksymalnie piec (cos jak plecak w MGS3). Czasem wiec jakas zaglerka jest ale do wytrzymania. Natomiast nie do wytrzymania jest co innego.
Loadingi w tej grze to jest ku.rwa je.bany dramat przez wielkie de. Ps3 wiernie zemulowalo najwieksza bolaczke wersji konsolowej. Nie spodziewalem sie tego, zakladalem ze na szybszym sprzecie, bez nosnika wszysto raczej bedzie no po prostu szybsze. Nie. Ze wszystkim co robicie jest zwiazany lading. Wejscie do menu glownego, wejscie do inventory, wejscie do menu czarow, do menu itemow, wejscie do jaskini. Nawet zmorfowanie sie w cokolwiek wrzuca kilka sekund pauzy mimo, ze juz dawno animacja sie skonczyla. I najbardziej boli to jesli musimy shuflowac ze zmiana wspomagaczy, bo nie dosc ze lapiemy loading na wejsciu (i wyjsciu) z menu, to za chwile to samo sie powtarza na wejsciu i wyjsciu w menu podreczne. A kazdy load trwa ok pieciu sekund...
Stad moje wczesniejsze wspomnienie o wersji pc, ktora te loadingi ma blyskawiczne i gdybym nie mial sklerozy to bym gral na kompie. Chociaz biorac wersje z psone troche liczylem tez, ze to bedzie bardziej akcyjniak i pogram na psp. Ale z ta slamazarnoscia gry i oddaleniem, ktore opisywalem, no to skonczylo by sie uzyciem lornetki. Co mnie zaskoczylo to tez dlugosc gry bo meczylem ja ze dwa albo trzy tygodnie. Czesto powtarzajac jakies etapy bo zapomnalem runy czy innego czaru. Nie jest to trudny tytul jak na swoj rodowod, niektore lokacje potrafia byc jednak brutalne jesli nie jestescie przygotowani albo chcecie je przejsc legitnie (tzn. nie uzywaj zaklecia tarczy). No i poczatek jesli cos spier.dolicie niechcacy. I przynam sie, ze miejscami musialem wspomagac sie poradnikiem. Stad tez ominalem jedna opcjonalna lokacje, w ktorej wiedzialem, ze znajde jedynie karty (tak tu oznaczone sa itemy do zebrania) z gadzetami, ktorych i tak mialem tyle, ze w sumie uzylem kilka w jednym levelu. Pamietajcie, tarcza ochronna.
Zapominam w tych swoich wywodach czesto o muzyce i udzwiekowieniu wiec moze teraz nadrobie. Muzyka jest taka se i ogolnie nie przeszkadza, a niektore dzwieki otoczenia beda was przesladowac nocami. Ale w sensie umeczenia a nie horroru bo "uuu help me kind sir" albo "vae victis" (ktore musialem googlac bo slyszalem "heej wiktor") wrezaja sie w banie. Na duzy plus aktorstwo glosowe w przerywnikach.
Fabularnie to nie ma tutaj zaskoczen dla kogos kto ogral wszystkie czesci Soul Reavera i Defience, ale mimo to jakies lore istnieje. Ja nie pamietalem juz nic z SR2, ktore mocno nawiazuje do BO i odswiezajac sobie fabule na yt zrozumialem jak dobrze nawiazywali wtedy do pierwotnych wydarzen. Zasluga min. Amy Henning, ktora dolaczyla do Crystal Dynamics w trakcie kiedy Silicon Knights dlubalo Blood Omen. Swietnie pociagnela to wszystko dalej w SR i SR2 tworzac jedna z lepszych fabul i bohaterow w gierkach dla dzieci. Kolejna z wielu ciekaowstek na jakie sie natykalem grajac w BO jest to, ze jeden z ekranow po wlaczeniu gry inofrmuje, ze marka i historia Kaina nalezy do SN, mimo, ze wydawca bylo CD. To rozdzielenie producenta od wydawcy jak nigdy widoczne jest na napisach koncowych gdzie przy kazdym nazwisku stoi "sn" albo "cd". Pierwszy raz cos takiego widzialem.
Blood Omen to jak nic gra swoich czasow, kiedy nie bano sie eksperymentowac, gry faktycznie czyms sie wyroznialy a i roznily same od siebie. To tez jakby nie patrzec poczatek fantastycznej sagi o wompierzach. Gdybym gral na pc to mysle, ze dalbym mocna osemke z plusem. Jednak zmeczony loadingami wersji z psx musze z tej oceny troche wyssac. 7/10.