Motywacje znalalzem w przerwie swiatecznej wiec wjechaly dwa ostatnie epizody. Nawet zdazylem zapomniec ze to wlasnie przedostatni mam jeszcze do nadrobienia a nie tylko finalny.
Nie trudno w wiekszosci zgodzic sie z Tokarem. Ale to co opisuje to w zasadzie bolaczki wszelkich anime jak np. schematy ze bohaterowie sa w slabej sytuacji, udaje im sie ja przelamac, ale wrog ma asa w rekawie i wydaje sie, ze to koniec ale ktos (pewnie Armin) znajduje rozwiazanie. Widzialem to juz setki razy w takich akcyjniakach (i wielokrotnie w samym aot) zeby mnie to dziwilo. Dlatego po prostu plynalem z akcja i nie szukalem odpowiedzi na pytania, ktore zadwalem sobie w glowie tak samo jak ekolega wyzej. No i musze powiedziec, ze 2,5h wciagnalem z przyjemnoscia a to glownie ze wzgledu na to jak dobrze (jak na anime zabijanke) nakreslona byla historia, postacie i ogolnie widac bylo, ze ktos mial na to pomysl od poczatku do konca. Byly ciareczki i emolszyns, bo tez docieralo, ze to juz koniec tej dziesieciolentiej przygody ropoczetniej przez jakiegos posta na forum i pierwsza scene z polowaniem na tytana w deszczowa noc w lesie. I pewnie to tez ostatnie anime, ktore takie emocje u dziadersa jak ja wywola bo takich anime juz (chyba) nie robia. Fajnie bylo, powinno byc o 5 lat krotsze, final ok, sezon pierwszy top, xbox bez komentarza.