Dla mnie cda to byly przede wszystkim dema. Ok, pelne wersje cieszyly ale pismo kupowalem dla plytki tyle ze nie tej z fullami a demami wlasnie. Inna historia, ze wtedy bylo czym te plyty zapychac bo na rynku byla duza roznorodnosc, tak gatunkow jak i devow. Kumacie motyw, ze kupujecie pismo w marcu, czytacie tam recenzje gry X i po jej przeczytaniu odpalacie sobie z plyty demo tejze produkcji zeby sprawdzic samemu? Dzisiaj to juz chyba sie nie zdarza. Masz mozliwosc kupic sobie takie "demo" na pare miesiecy przed premiera za cene pelnej gry. Chore, po prostu chore strasznie. A kiedys demek po sufit, czasami nie starczalo czasu grac w pelniaki (czy to z cda czy kupione) bo demowki byly tak dlugie czy tak wciagajace ze sie je katowalo nieskonczonosc (czyli do momentu wyjscia kolejnego numeru).
Afer moze nie bylo ale uszczypliwosci i pctowy beton jak najbardziej. Pamietam jakies podsmiech.ujki z pe, ze w cda nie beda czytelnikom pisali co robili w weekend (nawiazanie do HP). Dlugo tez zachowywali dystans do czytelnikow. Kiedy w pe pisali co jedli na obiad i pokazywali swoje twarze w cda panowal klimat "ja redaktor, ty czytelnik". Kultura itd. owszem ale dystans byl. Przynajmniej ja to tak odbieralem. Wszystko sie oczywiscie pozmienialo jak media spolecznosciowe zaczely zyskiwac na popularnosci i juz nie bylo ucieczki. W zeszlym roku redaktorzy pozakladali swoje konta na fb (albo jak sadze, dostali takie polecenie sluzbowe).
Wiec w moim odczuciu az takie krystaliczne to cda to nie jest.