<drapie się po głowie ze zdziwioną miną>
To ja postaram sie troche rozjasnic sytuacje, bo tak jak kilku e-kolegow wyzej, rowniez mam co do roli murzyna kilka hmm... uprzedzen, za ktore to, przewrotnie, odpowiadaja rezyserzy i scenarzysci poprzednich trylogii. Uwaga, pokazuje i objasniam.
Stara trylogia:
Murzyn jest stereotypowym pimpem lat 70. Ma swoj harem (cale latajace ku.rwa miasto, cale), ktorym zarzadza w taki sposob, ze nawet imperium nie jest mu w stanie podskoczyc. Umie pilotowac statek kosmiczny i strzelac z blastera. Do tego nie jest postacia jednowymiarowa bo, mimo ze lasy na kase, to pokazuje co jest dla niego naprawe wazne. Startuje nawet do ksiezniczki.
Nowa trylogia:
Murzyn jest najpotezniejszym jedi we wszechswiecie. Tak, nawet od Yody, ktorego jest prawa reka ale powinno byc na odwrot. Jako jedyny pokonal imperatora ale zostal zdradzony i dlatego przegral. Ma najlepsza moc jedi. Pewny siebie, zimny maderfakier.
Najnowsza trylogia:
Murzyn podobno gra role pierwszoplanowa. Tymczasem jedyne i wszystkie "role" w jakich go widzimy to role spoconego, przestraszonego i przed czyms uciekajacego czlowieka. Gdybysmy nie wiedzieli, ze to film o kosmosie, mozna by smialo powiedziec, ze typ uciekl z plantacji bawelny i chowa sie przed poscigiem w obawie o tega chloste. No chyba, ze w epizodzie 7 beda kosmiczne plantacje bawelny. Takze jesli ktos tu jest rasista to chyba jedynie Abrams. Pewnie pochodzi z teksasu.