Pewnie jestem ostatnim na forum, ktory ukonczyl te gre ale nie chce mi sie szatkowac tekstu tagami wiec daje znac ze bedo spoilery.
Bloodborne - gre zaczalem w lutym, praktycznie w tym samym czasie kiedy pojawilo sie u mnie ps4, ale ze epizod ze street fighterem 5 wyrwal mi troche czasu z zycia bb poszedl w odstawke. Ostatnio naszlo mnie jednak na soulsy to postanowilem wrocic. Cieszylem sie tez, ze sprobuje w koncu czagos nowego od From a nie kolejnych mieczykow rycerzykow.
I tak jak nie lubie epoki "napoleonskiej", facetow w kalesonach i perulkach oraz sr.ania po kominkach, tak tutaj mi to zupelnie nie przeszkadzalo. Swiat, a w sumie samo miasto jest w ku.rwe pieknie zamodelowane, szczegolowe i bogate w detale. Otoczenie swieci sie czasem jak psu jajca i to chyba tyle co mozna mu zarzucic. Ale to wszystko jesli chodzi o miasto wlasnie, bo okolice przyrody jak lasy czy ten kamolowy level z amygdala to juz takie se.
Mechanika walki oczywiscie ulegla zmianie, nie kitramy sie za tarcza i nagradzani jestesmy za agresywniejsza postawe. Pomysl z rozkladanymi broniami super bo i ich projekty dosc ciekawe. Cala gre ukonczylem z tym podstawowym tasakiem z okladki. Probowalem legendarnego meme miecza kuszony jego wysokim potencjalem, ale jak pare razy pomachalem mieczykiem to stwierdzilem, ze zerzygam sie jesli czwarty raz z zrzedu bede uzywal tego samego zelastwa. O broniach planych sie nie wypowiem bo uzywalem pierwszego podstawowego pistoletu jedynie jako narzedzie do parry. Nie wiem wiec czy np ze strzelba czy shotgunem paruje sie latwiej. Taki setup pozwolil mi raczej bez problemow przejsc przez wiekszosc bossow z czego najwiecej powtorek zebrala BSB oraz... rolka z windy-klatki w ostatniej lokacji prowadzaca skrotem do mostku z trzema babami-mozgami a takze tenze mostek (frenzy). No i poczatkowo majtajace futro/wlosy na bestiach strasznie zamazywaly obraz walki. O kamerze nie wspominam bo to standard.
W ogole mam wrazenie po DS2, ze BB to jest jakis projekcik na boku robiony we From przy okazji. Wszystkiego jest mniej poczawszy od statystyk, broni, "pancerzy", questow, przeciwnikow a na lokacjach skonczywszy, przez co gra wydaje sie byc bardzo kompaktowa. I to mi sie w niej tez podobalo bo przypominalo mi mocno o DeS. Niestety, tak samo jak DeS pierwszym jej odkrywcom, tak i nam BB go.wno tlumaczy. Niby to soulsy i juz powinnismy wiedziec ale wystarczy cos tam inaczej nazwac, pokolorowac i juz jest szukanie po wiki. Mam wrazenie, ze latwiej tez zgubic tutaj questy bo postacie nie pojawiaja sie ponownie na naszej drodze w fabule tylko np. w lokacji, do ktorej juz nie mamy wlasciwie po co wracac. Duzo jest tez tutaj umilaczy zycia jak barak equip loadu (w koncu i tak nosimy tylko szmaty) czy bardzo fajnie porobione skroty do bossow. Grajac w Lies of P jakos mnie to mierzwilo, ze tak oscentacyjnie tam te skroty sa stawianie. Teraz juz wiem czemu.
Fabularnie to chyba najmniej zrozumiala po ukonczeniu przeze mnie gra From do tej pory. A zapowiadalo sie swietnie bo klimaty wilkolakow zawsze lykam i spodziewalem sie jakiegos prostego motywu walki z wewnetrzna bestia i czlowieczenstwem. Niestety w momencie postawienia nogi w lesie michalek mi opadl. Zamiast ludzi i bestii pojawily sie ku.rwa weze-hydry. Znow doznalem tego samego dysonansu kiedy po wyjsciu z murow w DS1 patrze a tam hydra w lesie... No strasznie mi siadl entuzjazm do przebijania sie przez te lokacje. I jeszcze te swinie w kazdym mozliwym miejscu. Znow zaczelo je.bac krysztalowymi golemami z DS1. Czuc ze Miyazaki wrocil. Ale to nic co milo miejsce potem. O ile jeszcze poczatek jest spoko bo mamy jakichs npcow i cutscenki cos tam nam wyjasniajace, tak po zaje.baniu pajonka wujjaszka info o tym co mamy zrobic dostajemy z notatek na ziemi xDDD Zero interakcji z nami, o wez idz dalej jak nie wiesz co robic, no idz i potem znow idz i cos bedzie. I jeszcze wtedy do puli greckich mitow dorzucaja nam chinczyki lovecrafta. Przyznam, ze nie czytalem ksiazek i nie jaram sie tym uniwersum ale jak zobaczylem, ze wmieszali do gry ufoludy z kosmosu to juz wiedzialem, ze z fabula ch.uj. No trudno. Z jej czytelnoscia tez chyba nie do konca cos pyklo bo do dzis ludzie tworza teorie i domysly o co chodzilo autorowi.
Poki co skonczylem podstawke i czeka mnie dodatek. Nie spodziewam sie cudow. A, i jeszcze kielichy do platyny pewnie bo kazda gra of From musi miec swoj odpowiednik Blade Stone'a. A co czulem po ukonczeniu? Absolutnie nic. Zabilem ostatniego bossa, przewinalem napisy, poszedlem spac. Uwazam jednak, ze jest to lepsza gra od Dark Solsow i postawilbym ja zaraz po DeS w moim rankingu. Czy mesjasz? No nie wiem. 9-/10.
e: a ku.rwa zapomnialem o jedynym. Patent z Insight bardzo fajny. Im wiecej mamy tym wiecej widzimy zmian w miescie. No niestety nie sa to jakies przelomowe zmiany a po zabiciu pajjonka i tak wszystkie karty zostaja odkryte. Zmarnowany potencjal.