O fabule szerzej napisalem w poscie #915.
Wiadomix, ze urok DS opiera sie glownie na odkrywaniu, kombinowaniu i ciaglej niepewnosci czy sie uda czy znow od nowa etap.
A z badassami to chodzilo mi o to, ze jak sa plansze loadingow to postacie sa zayebiscie narysowane/przedstawione. Babka-kat z wielkim toporem, Biorr, o ktorym wiemy, ze jako jedyny przeszedl przez mgle, typ z katana, jacys magowie. Wszyscy z powaznymi minami typu: nie podskoczysz. I takie wrazenie mialem na samym poczatku gry. A potem spotkalem Biorra i okazal sie zasypiajacym, zmeczonym sucharem. Ktos kto na planszy mial 30lat gada glosem 60-latka. Wiedzialem, ze gra nie bazuje na fabule i liczylem, ze chociaz spotkania z tymi osobami beda jakies wyraziste (zwlaszcza, ze byli wspomniani w intrze). Nie byly. Chyba tylko Yurt byl "jakis".