-
Postów
27 076 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
55
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Mejm
-
No, fajne bylo Identity. A Frailty z tego samego roku widziales?
-
Pierwsze slysze o serialu z nim. Ale laleczka czaki podobno zdetronizowana przez M3GAN.
-
Nie, obrzydza mnie ilosc tluszczu w niej. Ale raz na weselu jadlem takie male, dobrze wysuszone i byly zaje.biste.
-
Probowales inny skin (motyw) foruma?
-
Mi to wyglada jak cos z fonem. Przegladam na tel teraz i jest wszystko ok. Chrome.
-
Jest na radarze. Widzialem, ze Pupcio ukonczyl ostatnio a wlasnie PT to miala byc ta polecajka ode mnie. Ale jak to pisalem, nie wiedzialem, ze gra w DE i zalozylem, ze raczej nie zainteresuje sie PT. Widac lubi takie klimaty czytane wiec moze jednak.
-
Skonczyles na No praktycznie to sam poczatek. W grze zajelo mi to 64dni. Ale wez pod uwage, ze zrobilem praktycznie kazdego questa i wszystkie lokacje, czasem tez powatarzalem jakis fragment bo mi sie nie podobaly moje wybory. Wiec moze dlatego mi sie to tak rozciagnelo na te trzy tygodnie. Czasem gralem 2h dziennie, czasem 5h.
-
A gdzie sie zatrzymales, pamietasz?
-
Planescape: Torment (PC, vanilia) - kiedy bedac bardzo mlodym wertowalem swoje pierwsze numery Secret Service, co jakis czas pojawial sie w nich dziwny skrot - "RPG". Nie do konca rozumialem o co chodzi, co to za role playing game, przeciez to dziwne bo w doomie tez "gramy" role tyle, ze nie maga a komandosa. Gry z tego gatunku opisywane w tamtym czasie mialy z doomem jednak cos wspolnego - widok z pierwszej osoby. Tyle, ze tutaj moj niedoswiadczony mozg znowu dostawal error poznawczy bo jak to, w doomie chodze jednym chlopkiem, strzelam ze spacji a i tak mam pelne rece roboty. A w takich grach rpg to moze i mamy jeden widok, ale ludzi do sterowania ze czworo, do tego zamiast klepac w klawiszek trzeba klikac myszka, a przeciez zanim przejade i klikne mieczyk u kolejnego to mi potwor wpier.doli. Przestalem sie wiec interesowac tym gatunkiem i gdzies po drodze kupilem szaraka zeby chodzic i strzelac a nie kur.de spastycznie klikac po calym ekranie kursorem. I wtedy nadszedl on, wybawiciel takich prostych manualnie umyslow jak moj. Nie, nie Torment, Baldur's Gate. Wszyscy piali i sikali wtedy na jego widok. Rasowe rpg z rasowym systemem (D&D). W polsce oczywiscie wszystko bylo potegowane przez niesamowita jak na tamte czasy polonizacje. Zawodowi aktorzy (niestety teatralni a nie glosowi), tysiace stron przetlumaczonych dialogow oraz wydanie zawierajace gruba instrukcje, mape, ksiazke z opowiadaniem no i gre na 5CD. Dzis nazywalby sie edycja deluxe za 1000zl. Za taka premiere odpowiadal nie kto inny jak cd projekt, ktory na tamte czasy byl firma wydawnicza i nie paral sie jeszcze robieniem gierek. Oczywiscie nie kupilem tego na premiere bo wtedy jeszcze tkwilem w rpgowej negacji, ale moj dobry kumpel, ktorego poznalem w LO nie mial oporow przed takimi tytulami. Swoja kopie nabylem dopiero jak dojrzalem do tego aby zmierzyc sie z (juz) legenda i w ktoras letnia przerwe od licealnej nauki poswiecilem tydzien (a moze dwa) na ukonecznie gry. Jak wczesniej wspomnialem, BG byl wybawca ale w tym sensie, ze pozwalal kierowac cala druzyna na raz, a nie przeklikujac sie po nich jak opisywalem. Do tego mial rzut izometryczny, ktorego idee bardzo dobrze rozumialem bedac fanem RTSow. Wisienka na tym mechanicznym torcie byla aktywna pauza, ktora pozwalala zatrzymac czas aby przemyslec dynamiczna sytuacje, wydac rozkazy, rzucic spokojnie czar itd. Wybawienie. To, na co jednak zupelnie nie bylem gotowy to same reguly D&D. Rzuty, TRK0, ujemna klasa pancerza, specjalizacje, odpornosci i dwudziestoscienne ku.rwa kosci. Nie rozumialem tego systemu wtedy, nie rozumiem i dzisiaj (chociaz pewnie dawniej gdyby istnial yt to bym sie nauczyl, dzis mi sie juz nie chce). Zainicjowana w prosty (no bo wybraniem ludzika i klinieciem na wroga) walka odpalala nawalnice komend, rzutow obronnch i migajacych 2k+1 w oknie dialogowym. Mozna bylo to pominac i nie zwracac uwagi, ale jednoczesnie mialo sie poczucie, ze sie nie rozumie w co sie gra. Bo w systemie D&D wszystko zalezy od rzutu koscmi (w koncu taki jest papierowy oryginal) i wszystko co sie wykonuje wymaga takiego rzutu. A skoro sa kosci to jest i losowosc. Mozecie byc super wojownikiem na 25 poziomie ale jesli wypadnie wam w kosci 1 no to nie traficie w szczura, mimo, ze teoretycznie powinniscie go rozgniesc w rekach. Nie pomaga rowniez to, ze wszelkie buffy to sobie trzeba zapamietac bo nie ma najglupszej ikonki podpowiadajacej, ze masz na sobie jakas magiczna ochrone. Mimo to gre skonczylem ale tak z przekonaniem, ze nie do konca wiem jak mi sie udalo. Sama gra to w sumie taka mieszanka dialogow i walki, historia postaci (ktora tworzymy na bazie punktow przyznawanych z, a jakze, rzutu koscmi) szukajacej zabojcy swojego opiekuna i po drodze napotykajacej rozne inne postacie, ktore moga przylaczyc sie do druzyny. Swiat to klasyczne podziemia i smoki czyli gobliny, trole, czarodzieje w szpiczastych czapach, magia, rycerze i ksiezniczki. No nie powiem zebym jakos specjalnie pamietal cala historie. Pamietam za to, ze meczylem sie z ostatnim bossem i przed walka wypilem wszystkie napoje magiczne i jakos poszlo. Bylo tego tez duzo, w sensie, duzo roznego rodzaju magii, napojow, itemow. Ale sie udalo i mialem legende odhaczona. No i stad pochodzi przeciez najslynniejszy polski cytat gierkowy "przed wyruszeniem w droge nalezy zebrac druzyne". Po przygodzie z BG przyszedl czas na Icewind Dale (wydanej po Tormencie). Nie moglem sobie odmowic zimowego klimatu bo taki uwielbiam. Gra to ten sam system, ten sam interfejs, te same odglosy klikania czy przerzucania kart w ksiedze zaklec. Co sie zmienilo to proporce dialogow do walki. ID to w glownej mierze to drugie. Nawet pierwsza chwila, w ktorej dostajemy pod kontrole swoja druzyne to napier.dalanka z trolami i (no bo losowosc) mozemy kogos z tej druzyny bezpowrtonie stracic. I tak juz zostanie do konca gry, poniewaz tutaj cala druzyne (6 osob) tworzymy na samym poczatku (ku.rwa z godzina w samym edytorze) i nikt sie do nas nie przylacza. Fabularnie to nie wiem juz o co chodzilo, pewnie standardowe "znajdz cos, gdzies, zeby uratowac swiat". Pamietam za to, ze i tutaj z ostatnim bossem sie meczylem. No dobra. Ale jak juz pewnie sie domysliliscie, nie ma do tej pory praktycznie nic o Tormencie, trzeciej (dla mnie, generalnie to drugiej) odslonie "trylogii", na tym samym silniku, podobnym interfejsie i oczywiscie opartym o zasady D&D. To dlatego, ze chcialem nadac kontekst paru rzeczom. Przede wszystkim temu jak na tle poprzednikow wypadal swiat, bohaterowie i mechniki. No to powiem tak, w PT wszystko jest postawione na glowie. Juz pierwsze chwile z gra dadza do myslenia, ze nie jest to kolejny rpeg o ratowaniu swiata i ksiezniczki. Startujemy jako Bezimenny kiedy budzimy sie w... kostnicy. Otacza na lewitujaca, gadajaca czaszka po czym okazuje sie, ze umarlismy i wlasnie (ponownie) zmartwychwstalismy. Do okola nas sa zombie, ale nas nie atakuja bo w tej kostnicy pracuja. Od czachy dowiadujemy sie jeszcze, ze na plecach mamy tatuaze, ktore ktos zostawil, dajace nam wskazowki co robic dalej. No i wyruszamy w celu rozwiklania zagadki. Ciekawe? No pewnie. Tzn. dzis juz moze takie chwyty z utrata pamieci (bo to tez nas trapi) sa troche wyswiechtane ale uwierzcie, ze swiat, ktory zwiedzimy to cos czego pewnie do dzis nie przebito w rpgowych gierkach. Nie mamy tez zadnego edytora postaci. Bierzemy to co jest, czyli wojownik, ale po drodze mozemy nauczyc sie drogi maga (najlepsza opcja) i zlodzieja, swobodnie sie miedzy nimi przelaczajac (acz nie jest to w sumie potrzebne bo inni czlonkowie druzyny nas wspomoga). Po wyjsciu z kostnicy okazuje sie, ze zamiast na bezkresnej, nieodkrytej mapie jestesmy w miescie. Tutaj miasto, w odroznieniu od Bladur's Gate (bo wiece, tytulowe BG to miasto) jest startem wszystkiego i glowna lokacja gdzie spedzimy dobre 3/5 gry. No i nie jest to miasto jak kazde inne bo swiat jest inny. Opiera sie na Sferach (no bo Planescape c'nie) i zeby rozumiec co sie dzieje trzeba gadac. Tzn. nie trzeba bo gra daje duzo swobody, ale warto gdyz zrozumienie swiata (a jak pisalem, nie jest to zwykly erpegowy swiat z Forgotten Realms) pozwala lepiej sie w tym wszystkim rozeznawac. No i gadanie to glowny klucz do pchania fabuly oraz questow. Bo gada (nawet jak jestescie osilkiem) sie w tej grze w CHUJ DUZO. Nie pamietam gry, w ktorej przeczytalbym tyle tekstu. Moge sie nawet zalozyc, ze ta ilosc to jest suma wiekszosci tekstow z innych gier, a gram juz szmat czasu. Niemniej nie jest to nudne. Jesli chce sie poznac o co chodzi w tym settingu to bedzie sie czerpalo z dialogow przyjemnosc. Maja one rowniez znaczenie dla (bardzo dobrej) fabuly. Widac wiec od razu, ze o ile BG to bylo takie centrum, ID napier.dalanka tak PT oparty jest w glownej mierze na dialogach. Oczywiscie walka tez bedzie ale w porownaniu z poprzednikami jest jej smiesznie malo. Bedziecie zbierac bronie, czary, doswiadczenie, rosnac w sile a wiekszosc sytuacji (oczywiscie przy odpowiednich statsach) i tak rozwiazecie pokojowo. Ale jako ze jest to po raz kolejny system D&D, to ma dokladnie te same co wyzej opsiane wady i zalety. I serio jest cos przyjemnego w charakterystycznym dzwieku kartkowanej ksiegi zaklec. Na szczescie teraz przed przejsciem do kolejnej lokacji, czy wyruszeniem w droge, nie bedziecie musieli zebrac druzny. Wystarczy ze ktos pierwszy dostrze do markera. Odchudzono tez ilosc itemow i napojow. Jest doslownie kilkanascie, dokladnie tyle ile potrzeba. A wiekszosci z nich nawet nie uzylem. Calosc rzucano-wyliczanej mechaniki D&D w czasie walki czy rozmowy jest tutaj ukryta. Widac jedynie cyferki nad glowami informujace kolorem czy to my zadalismy rany, czy nam. Wiec i pod tym wzgledem jest lepiej od BG PT ukonczylem w jakies 3 tygodnie gdzie jeden weekend gralem praktycznie po 10h dziennie a mimo to siedzialem w jednej lokacji xD Nabawilem sie nawet zakwasow ma przedramieniu od klikania, mimo ze w robocie tez 8h klikam. Ale bylo warto. Gra faktycznie musiala byc czyms swiezym wtedy a i dzis potrafi zrobic wrazenie. Graficznie to wiadomo, ze typowy silnik Infinity ale styl i setting to wynagradzaja. Co jest duzym minusem, ale wynikajacym wlasnie z tego silnika, to polozony na cyce pathfinding. Jest tak w ku.rwe zly, ze wymaga opanowania jako osobna mechanika. Kliknicie we wroga moze spowodowac, ze zamiast do niego podejsc, wasza postac sklei sie z reszta druzyny bo poszla w przeciwnym kierunku i AI zglupieje. Jesli waszym zamiarem bylo poslac tanka to troche przypau bo wlasnie wrog sie do was zblizyl i napier.dala wam maga. No trzeba z tym zyc. Ale cala reszta cymes. Co sie tez nawachlowalem cdkami to moje, dobrze ze to na pc i nie trzeba wstawac z kanapy bo bym ostro schudl. Muzyki nie ma tutaj za duzo i w sumie w wiekszosci lokacji towarzyszy nam jeden, oklepany i nieciekawy motyw. Ale wszystkie inne nuty, w tym tematy postaci sa fpyte. Zaraz odpalam ost. Osobny akapit nalezy sie polskiej lokalizacji. Kawal swietnej roboty, zwazywszy na to, ze nazwy w swiecie PT rowniez nie sa standardowe, bedac czesto neologizmami albo grami slow. Pare z nich przetlumaczyl nie kto inny jak Ryslaw, ktorego pewnie wiekszosc kojarzy teraz z yt. Dubbing natomiast jest slaby i typo polski. Aktorzy, glownie teatralni, wypowiadaja kestie dziwnie, nie pasuja tez glosowo do odgrywanej postaci. Na szczescie takich mowionych dialogow nie ma za duzo wiec nie irytuja. I tak jak zawsze wole oryginal po angielsku, tak tutaj swiadomie wybralem wersje polska bo bym sie chyba w pierwotnej totalnie pogubil. Takze po ponad 20 latach mam odhaczona i te pereke. Czy polecam? Jak najbardziej. Zwlaszcza, ze zarowno na pc i konsole zawitala w 2017 wersja odrestaurowana. Z tego co czytalem, ma ona jednak swoje problemy ale nie pamietam konkretow. Wersja waniliowa jest modowana wiec mozna polepszyc sobie doznania z nia. Ja gralem tak jak wyszlo na premiere w polsce. I nie bylo to dla mnie Udreka. 9-/10.
-
Musze to kimczi sprobowac bo wydaje mi sie ze jadlem i szalu nie zrobilo, ale moze jadlem jakies inne. Z shin polecam czerwony (ramen). Ten czarny to tak jak z samyangiem, x2 wiec nie na moje moce. Ostatnio w koncu zjadlem "zielonego" samyanga o smaku czarnej fasoli. No tak jak podejrzewalem, szalu nie ma i chyba zmeczyly mnie te geste kluchy. Jestem sklonny dac jeszcze szasne samyang light ale to jak trafie. Ogolnie samyang = monsterek wsrod ramenow z paczki. Shin ramen top.
-
Ridley Scott nie klamal w intrze do prometeusza z tym dna Inzynierow.
-
Powiem wam, ze jak teraz sobie przypomnialem niektore watki po pytaniu Yetiego i zajrzalem do wiki to o kurde, co za piekna manga. #emouszyns
-
No to chyba Michaelis najlepiej wyjasni. Byla zbiorka na ksiazke o c64 jakies 65mln lat temu i do dzis ani printu ani wysylki. Ludzie sie upominaja a lapusz banuje.
-
Albo Michaelis nie szanuje marki i mu sami przesuneli
-
Tez 2 lutego i wiem, ze sie nie zawiode
-
Szkoda, ze nie daliscie znac ekoledzy, ze w sobote tez byl meczyk o luckiej porze Bylem ciekawy Denver. JAK COS to dzis o 19 tez jest.
-
Jezu typ zaproponowal w jednym poscie poradniki do gier i plakaty a wy sie gorczkujecie sunac na zylce do brzegu xD
-
W materialach marketingowych d i v e r s i t y brak.
-
Tez mi ku.rwa cos nie pasowalo jak kopiowalem od Roziego.
- 2 178 odpowiedzi
-
- semiremaster
- halfremake
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Bylem dwa razy na playstestach w Techlandzie. Nie byly platne, trwaly moze ze 2h max, ale dostawalem jakis gadzet (gierke i koszulke czy cos). Nie czuje sie wydymany przez korpo. Poza tym gracze od lat robia za q&a nie tylko przy okazji bet ale glownie na premiere w oczekiwaniu az deweloper w koncu polata gierke
- 2 178 odpowiedzi
-
- semiremaster
- halfremake
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wsio.
-
Doprowadzili formule do perfekcji to teraz wszystko idzie pod graficzkowych koniobijcow. Typ mowil, ze 3000 unikalnych mord wsrod publiki a w tym samym czasie na filmiku auto na pelnej ku.rwie przejezdza przy rozmazanych na brazowo trybunach...