Dzisiaj mocno zmobilizowal mnie Hipol do zaliczenia Flawlessa - wystarczyl telefon z rana, ze juz to wbil, ale niestety zapomnial mnie zaprosic gdy to robili!
Myslalem, ze szlag mnie trafi, bo od tygodnia ustalalem z nim taktyke, jak to nalezy zrobic. No coz, zebralem na szybko 3 chlopakow, w tym Ciska, ktory tez o maly wlos nie zaliczyl tego zeszlej nocy i mozna powiedziec, ze zrobilismy za 1 podejsciem. Pierwsze 2 nieudane restarty zaliczylismy tylko dlatego, ze nie udalo sie przeleciec z mieczem, chociaz chlopak robil to za kazdym razem.
Te 3 czesci raidu dla kazdego powinny byc banalem, zwlaszcza z ciagle dzialajacymi glitchami, shriekery na 2 moscie zrobil takze Cisek w pojedynke na niewidzialnosci i w zasadzie jedyny moment przy ktorym trzeba bylo byc skupionym to czarownice, ktore tez poszly za 1 razem (wylowilem je od razu na wejsciu warlockiem i granatami obszarowymi).
Po tej czesci Crota byl juz tylko formalnoscia (jeden dla bezpieczenstwa snajpa zdejmowal boomerow z prawej strony) - padl zanim w ogole pojawily sie ogry.
Nadal uwazam, ze Flawless na Crocie na dzien dzisiejszy jest znacznie krotszy i łatwiejszy niz VOG.