Ukończyłem wczoraj kampanie i czas dobitnie pokazuje jaka to była katorga. W zasadzie, gdyby nie mody to pewnie nawet bym nie skończył, bo po 3h festiwalu niebieskich korytarzy, gdzie musze odnaleźć kolejny power seed by otworzyć drzwi przywitała mnie finałowa misja rodem ze starych firefightów – jestem już na końcu to przetrwam może kolejne fale tych krasnali, no ale nie, kawałek dalej znowu gra przywitała mnie kolejną windą, gdzie czekał dokładnie taki sam level i kolejna horda przeciwników, a później? A później była kolejna qrewska winda i kolejna horda przeciwników…
Obiecuje sobie, że to ostatnie HALO do jakiego podchodzę, jeżeli chodzi o singiel!
Teren otwarty to też katastrofa, kopiuj wklej 1 aset, 1 biom, wszystko wygląda tak samo, do tego te 3 rodzaje misji pobocznych na najgorszym poziomie Ubi Szrotów. Zabij generałal, uwolnij spartan, przejmij bazę, zniszcz wieże propagandy... no dynia...
Do tego oczywiście dochodzi POTĘŻNA Fabuła, która opiera się w zasadzie wyłącznie na rozmowie z hologramami.
Ocena końcowa – 5/10, jak rozciągniemy na parę miesięcy to na siłę można skończyć, z tym, że dla mnie był to czas raczej zmarnowany.
Multiplayer zaś – 9/10, na pewno będę wracał często, szkoda tylko, że przez swoje lenistwo i to spierdolili.