Raczej Sony wypięło się na Vitowiczów. Killzone M i Tearaway, to świetne gry, jednak singiel w tych pozycjach to poracha. Killzone ma jeszcze fajny multi, Tearawy natomiast niema nic, co by przyciągnęło gracza ponownie przed konsolkę. Od rasowych platformówek wymagam także różnej maści zbieractwa, które da mi frajdę nawet wtedy, jak już skończę podstawową ścieżkę. A Tearaway choć świetny, to rasowym platformerem na pewno nie jest. Zbieractwa tam tyle co kot napłakał i grę za pierwszym razem można pyknąć na siedemdziesiąt kilka procent, nie starając się za bardzo. Tearaway to pozycja w sam raz na jeden raz - zagraj i połóż na półeczkę, za kilka lat sprawdź bo pięknie wygląda i ma super klimat, ale jednak nie tędy droga. Wybaczcie takie spuszczanie na temat Tearaway, ale jednak w gruncie rzeczy, zawiodłem się na tej pozycji.