Skocz do zawartości

Mendrek

Senior Member
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Mendrek

  1. Mendrek odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    https://www.truetrophies.com/n21448/playstation-plus-leaving Te gry znikną w maju. W zasadzie indory plus remastery Final Fantasy. Muszę w końcu Observation i Minit odpalić
  2. Mendrek odpowiedział(a) na Cris odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Teraz wiadomo czemu CEO PSG taki spokojny tam siedzi. Przelewik ekspresem zrobiony.
  3. Mendrek odpowiedział(a) na Cris odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Bembele urodził się by wku*wiać Barcę. Barca zagubiona po tej czerwonej. Oby Xavi coś wymyślił w szatni...
  4. Mendrek odpowiedział(a) na Cris odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Yamal jaki kocur A trochę tak sennie było
  5. Mendrek odpowiedział(a) na Fan odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Del nie tu
  6. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Przez ostatnie pół roku udało mi się mimo poważnej przeszkody zdrowotnej przejść pewne gry, więc postanowiłem zrobić małą listę krótkich recenzji. Asterix & Obelix: Heroes - ukryta perełka zjechana IMO niesprawiedliwie przez recenzentów za to, że jest w niej grind i jest kopią Slay the Spire. Ani jedno ani tym bardziej drugie nie przeszkadzało mi w grze. Gra ma absolutny urok komiksów poprzez bardzo ładną oprawę audiowizualną i super podejście do lore, oraz sporej dawki zabawnych dialogów charakterystycznych dla serii przygód wesołych Galów. Co więcej fabuła przeciąga nas miło po całym świecie z komiksów - od Galii i lasu druidów, przez Egipt, Brytanię, Skandynawię na Rzymie oczywiście kończąc. Po drodze napotykamy calą plejadę bohaterów - m. in. Numerabisa, Kleopatrę, Mentafixa, Adrenalinę i wielu innych. Co najlepsze - 24 z nich możemy mieć w drużynie. Gra nie ma co prawda voice actingu, ale jest w pełni i dobrze zlokalizowana na język polski. Gameplay to oczywiście karcianka i faktycznie kopia Slay the Spire, Mamy drużynę i każdy ma swoje statsy i zdolności specjalne. Są klasy postaci - mamy obronę, atak, medyka i wsparcie. Pierwsze trzy klasy możemy dobierać jak chcemy, ale wsparcie jest zawsze. Ci pierwsi używają wspólnej talii, a wsparcie ma osobną. Karty dzielą się te na atakujące, leczące, buffujące i obronne. Karty zdobywamy w trakcie gry, lub w karczmie między mapami (gdzie możemy także kupować przedmioty tymczasowo wzmacniające i modelować talie - możemy mieć ich nawet kilka). Po mapach chodzi się jak w grze planszowej, ale każda ma kilka dróg i odnóg, których wybranie określa jakich przeciwników i jakie skarby po drodze napotkamy. Cofać się jednak nie można i jeśli chcemy "wymasterować" mapę to musimy ją przejść drugi raz innymi ścieżkami. Mapy poziomów nie są jakieś przesadnie duże. Czasami na mapie są dodatkowe lokacje, które wymagają zdania testu jakiejś konkretnej umiejętności (a jest ich od groma i bohaterowie różni specjalizują się w danych zdolnościach), lub posiadania w drużynie konkretnej postaci na odpowiednim poziomie (tutaj ten niesławny grind). Jednak nie są one wymagane by przejść grę. Ta nie jest jakoś szczególnie wymagająca, szybko ogarniamy talie dość uniwersalne i jedyne na co musimy uważać i zarządzać tym to motywacja, której niższy poziom mocno obniża zdolności drużyny (a wyższy sprawia, że idzie jak burza). Karty w pełni odpowiadają klimatowi Asterixa i są dość zabawne. Również animacja efektów kart jest całkiem spoko. Sprawia to wszystko, że mamy do czynienia z jedną z najlepiej oddających komiks gier o Asterixie, która nie jest tylko tępą nawalanką. Ba, nawet fabuła ma plot twist i dramatyczne chwile, choć oczywiście kończy się jak każda przygoda odważnego Gala Ale moim zdaniem warto ją przeżyć i trochę się przy tym pośmiać 8/10 i wpadła platyna. Klonoa: Door to Phantomile (remake) - za czasów PS1 chyba lekko niedoceniona. Jest to platformówka 2.5D, która w bardzo fajny sposób te dodatkowe pól wymiaru umie wykorzystać. Klimat ma bajkowy, wypełniony antropomorficznymi istotkami i światem snów, a sama fabuła choć prosta, dziwnie czasem skręca w bardziej ponure tony. Gra sama w sobie jest stale pomysłowa, wymagająca, ale nie jest hardkorowo trudna. Dlatego tu też udało mi się wbić platynę. Przyjemna bardzo pozycja z trochę dziwacznym zakończeniem (pewnie wina niewyspania i przepracowania scenarzysty). 7+/10. Kurushi (PS1) - ta gra zawsze mnie urzekała na PS1, bo miała dziwny vibe nie będący Y2K, a bardziej czegoś z poprzedniej epoki. Surrealistyczny, nieco koszmarny los jakiegoś zwykłego człowieka, który biega po platformie w próżni i wysadza toczące się wielkie klocki i stara się nie być przez nie zgnieciony. Do tego przygrywa orkiestralna muzyka. Wymagająca dość pod koniec, ale tu też platyna (bo grałem w klasyka na PS5). 8-/10. Warhammer 40,000: Boltgun - jestem fanem boomer shooterów i jestem fanem W40K. Czego chcieć więcej? Cóż, gra w dość prosty sposób ukazuje posługę naszego space marine, fanatycznie oddanego słowu i chwale Imperatora. Ową wiarę szerzy przy użyciu ciężkiego kalibru różnego sortu - rozrywającego, wybuchowego, spalającego, dematerializującego, itd. I na takim szerzeniu wiary (a raczej skurczeniu niewiary) polega gra, a w wolnej chwili błądzimy po dość nudnawych i grubo ciosanych lokacjach. To co ratuję grę, to feeling strzelania i rozwałki. Faktycznie bronie mają w sobie ten power i czasami nawet mamy okazję szafować arsenałem w trakcie walki z ogromnymi ilościami przeciwników. Gra czasami wręcz przesadza i clusterfukk jest kosmiczny. Jest też jakaś fabuła i chyba jakaś muzyka, ale jakoś nie pamiętam nawet ani jednego ani drugiego. Lata z nami czaszka i coś tam smęci pod nosem. Na nasz koks (którego poruszanie się przypomina bardziej mecha) po prostu wszystko niszczy i może po wciśnięciu przycisku krzyknąć jakimś fanatycznym one-linerem. Gra nie jest zła, ale wybitna też nie. Takie 7-/10. Rage 2 - w pełni rozumiem pomysł Bethesdy. "Ej mamy chłopaków z Avalanche i zrobili Mad Maxa. Mamy chłopaków z ID Software i wydali Doom'a. Weźmy ich spiknijmy i niech zrobią to samo tylko połączone". I tak to wygląda. Mamy open world kalkę z Mad Maxa (plus pojazdy) i gunplay z Dooma. I wiecie co? To działa! Znaczy się, jeśli spodziewacie się super ambitnej fabuły i główkowania, cinematica i głębokich bohaterów, to szukajcie gdzie indziej. Jedyne co głębokiego w tje grze to torby z amunicją i dziury od niej. Całość to po prostu czyszczenie mapy z lokacji, zdobywanie nowych broni i nowych superzdolności, które służą nam do nowych sposobów zabawy. Taki surowy sandbox, którego fabułę możemy nawet szybko skończyć i dalej się bawić. A że ID Software umie zrobić fajne bronie i fajnie zaprojektować przeciwników, to jest tu po prostu bardzo radosna i powtarzalna rozgrywka. Aż do porzygu, potem można odinstalować i nie grać w coś podobnego przez pół roku. 8/10 - o ile wiemy na co się piszemy. Captain Tsubasa: Rise of New Champions - niby piłka nożna, ale to nie jest ani PES, ani FIFA, co samo w sobie już stawia grę w ciekawym świetle. Bo niby zasady są znane i wszystko jest, ale gra to ciągłe pojedynki na boisku na zasadzie papier-nożyce-kamień, a następnie strzelanie na bramkę, co powoduje osłabienie paska HP bramkarza (w zależności od siły strzału i czy był to strzał specjalny). Jak HP mu spadnie to zera, to zwykle wpuszcza piłkę do siatki. Choć przy odpowiednich okolicznościach i super-super strzałom można go pokonać nawet za pierwszym razem Oprócz tego są też super-podania i coś w rodzaju super-heat, który ładujemy dla drużyny robiąc udane akcje obronne i ofensywne, a skutkuje tymczasowym podniesieniem statsów graczy i fajną muzyką w trakcie. Fabuła to fan service dla fanów anime, ale dla każdego innego jest mdła i bez polotu. Co więcej powtarza wiele rzeczy z anime. w tym kultowe momenty typu kopnięcie w słupek Ishizakiego w trakcie gdy bracia Tachibana wykonywali swój popisowy numer z odbiciem się od owego słupka. Mamy w zasadzie 3 kampanie: Nankatsu (będąca tutorialem i easy mode jednocześnie), kampanię nowego czempiona (gdzie tworzymy swojego gracza, wybieramy jedną z wielu drużyn, levelujemy go i razem z drużyną próbujemy zdobyć mistrzostwo Japonii), oraz mistrzostwa świata (tutaj też gramy swoim czempionem, ale stawka zawodów i poziom trudności wyższy). W zasadzie jak ktoś lubił Tsubasę, to poczuje się jak w domu. Super strzały, powolne bieganie przez boisko, co chwila dialogi z dupy, mdłe dramy pomiędzy meczami i co chwila ekscytacja lub zdziwienie na twarzach bohaterów - wszystko tu jest. Ja jednak nie uważam tego tytułu za wybitny. 7-/10. Quake 2 (dodatek Call of the Machine) - Quake 2 to jedna z moich gier życia, toteż nowy dodatek bardzo chętnie odpaliłem. Jest... dość zachowawczo. W sumie jedyne co charakterystyczne to momenty z hordami. Wszystko to taki mocny recykling, choć epizod ze zrujnowaną Ziemią dodał nieco klimatu. No i znowu próba połączenia fabularnie/lore'owo Q1 i Q2, tutaj bardziej ochocza bo mamy stwory z Q1 (ale bez szału), ale to w sumie mocna powtórka z Q1 Realm of the Machine. Niczego nowego się tutaj nie dowiemy. Mimo wszystko fajnie, że komuś się chciało coś w ogóle jeszcze zrobić. Q1 pod względem modów społeczności miażdży Q2, ostatni - Slave X to jakiś komos i w ogóle praktycznie inna gra na silniku Quake. 5/10. Spiderman 2 (PS5) - o patrzcie! Mendrek przeszedł ex'a na PS5! Szok i niedowierzanie! W sumie tutaj każdy już napisał wiele o tej grze i nie mam nic szczególnie nowego do dodania. Ot, formuła z jedynki, ale z widocznym wpakowanym budżetem. Motyw szybkiej podróży w 3 sekundy, do tego wciąż błyskawicznie szybując i bujając się po Nowym Jorku - to sortie robi robotę. Mamy też dwóch bohaterów z innymi zdolnościami do grindowania. Chciano grę zrobić też bardziej cinematicową, więc mamy tu misje jako Peter Parker, a także próby ukazania relacji między postaciami, otrzymujemy nawet dziwne misje jako Mary Jane (i trochę nie pasujące do reszty). Fabularnie to praktycznie dwie cześci powiązane ze sobą i o ile ta pierwsza trochę męczy bulę i nie jest nawet jak na komiks zbyt ambitna, tak druga część to już mocny thriller i "rozje*anie na ekranie". Miłym bardzo zaskoczeniem były misje poboczne "Spidermana z sąsiedztwa", które miały chyba osobnego dyrektora kreatywnego, bo historie były ludzkie, ciekawe i w ogóle taki dość emocjonalny vibe w nich był. Generalnie gra pełna przepychu i znacznie usprawniona formula jedynki. Pewnie z powodu zmiany polityki finansowej takich gier nie zobaczymy już zbyt wiele, a szkoda. 9-/10. Tekken 8 (fabuła + epizody postaci) - uch, nikt się tu chyba już nie bawi w choćby krzty powagi, to jeden wielki cringefest. Ilość bzdur to kosmos, a obracanie się wokół nawróconego emo-Jina jest średnia. Za to epizody postaci będące w większości parodią to akurat miłe zaskoczenie. Dobrze, że gameplay porządny, choć oczywiście prosi narzekają na balans i powolne tempo usprawniania rozgrywki, a także no póki co tylko jedna nowa postać. Fabularnie 5/10, ale jako gra 8+/10. Homefront: The Revolution - dobra, zagrałem w tego crapa by mieć dostęp do arcydzieła ukrytego w grze, czyli Time Splitters 2 Remaster. Na konsolach trzeba przejść 90 procent gry by mieć do TS2 dostęp i... litości! Jaka ta gra jest niedopracowana i źle zaprojektowana! Nie wiem jak można było to przepuścić przez testy. Ambicje i zamiary były spoko - stworzyć poczucie zaszczutego ruchu oporu, który walczy z przeważającymi siłami wroga, często po partyzanckim ataku uciekając i chowając się w śmietnikach czy toi-toiach. Gra jest przy tym wybitnie opresyjna, nie fair i dodatkowo miewa głupie błędy czy momenty. Jeśli twórcy wiedzą, że mają niedopracowane AI, to nie robią do k*rwy nędzy misji z autonomicznym czołgiem, którego trzeba prowadzić za rączkę i który zacina się na co drugim kamieniu! Nie stawia się przeważających sił wroga tuż przy wyjściu z kryjówki, bo gracz wychodzi i od razu ginie albo traci cenne zasoby na próby obrony. Oczywiście fabuła dość słaba i jakżeby inaczej - niemy bohater (to naprawdę głupi pomysł w fabularnych fps-ach). Dwa pozytywy jakie doceniłem to ta cała walka partyzancka i powolne wzbudzanie poczucia rewolucji w obywatelach, wraz z ukazaniem jej mrocznych stron, a drugi element to nieco logiczny parkeur w przejmowaniu niektórych lokacji. Ja potrafię być wyrozumiały dla gier średnich, ale tutaj gra wyśrubowała moją cierpliwość na wyżyny. W grze jak wspomniałem jest ukryta pełna wersja Time Splitters 2 (trzeba ją odblokować kodami grając w "demo"). I serio, skoro robili remaster tego klasyka, to serio nie widzieli, że jest on 15 razy lepszym doznaniem gameplay'owym niż to g*wno co wy*rali i nazwali Homefront: The Revelution? Na ich miejscu zreflektowałbym się i skasował tego Homefronta, po czym wydał sam remaster Time Splitters 2. Do szczęścia naprawdę tak niewiele trzeba było, a tak to żeby ograć TS2 na konsoli trzeba to okupić kąpielą w szambie. No nic, ale przynajmniej. 4/10. Uf, sorka za błędy i pisałem na żywioł. Nadal jestem graczem i jestem z tego dumny
  7. Mendrek odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Z klasyków: Alone in the Dark: The New Nightmare Star Wars: Rebel Assault II: The Hidden Empire MediEvil Ej klasyki fajne z ps1, nie licząc MediEvil po raz 3 na upartego
  8. Mendrek odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Jestem ciekaw portu Resistance z PSP, bo gra sama w sobie wyciskała moc z handhelda. Jet Rider 2 spoko, choć mogli dać Championship Edition, gdzie ścigamy się tylko z 4, ale gra zyskuje więcej fpsów. Ostatnio sypią rpgami kak z rękawa
  9. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Doom 64 to kanonicznie trzecia część, zaś paradoksalnie Doom 3 to spin-off. W remasterze dodali nowy epizod łączący Dooma 64 z Doomem z 2016 roku. A muzyka to majstersztyk. Ten sam rodzaj i kompozytor (Aubrey Hodges) jest w Doomach z PS1 i osobiscie jak gram w porty na nowe konsole, to wyciszam tę pctową i zarzucam ze Spotify utwory z ps1. Zupełnie inne doznania z gry. A przytoczony przez Ciebie utwór pochodzi z levelu Breakdown, który dodatkowo został zaprojektowany z myślą by wystawić umysł gracza na próbę. Utwór miał potęgować męki
  10. Mendrek odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Jednak to PS+ Premium ma większą bibliotekę regularną, mimo rotacji liczba nie spada. Wiadomo, że większość to indyki, ale taki urok tych abonamentów. Gry na premierę faktycznie wyróżniają GP. Jestem ciekaw czy gry, które raz wypadły mogą powrócić, ale ktoś z branży mi kiedyś powiedział, że gier mają tyle, że producenci konsol nie chcą powrotów, a wydawcy sami się pchają w te abonamenty drzwiami i oknami, ani Sony ani MS nie musi o nic żebrać czy prosić obecnie. To pewnie też zasługa inflacji ilości gier, które wywołała pandemia. Ergo wybić się jest mega trudno, a taki abonament to trochę taki mini-sklepik, zncznie mniejsza ilość konkurencji i co za tym idzie lepsza eks[pozycja (lub ponowna w przypadku starszych tytułów). Z innej beczki - w tych comiesięcznych zapowiedziach brakuje mi chyba info o grach na PS3, bo jednak co jakiś czas nowy tytuł się pojawia, ale jakbym sam nie sprawdził, to bym nawet nie wiedział. Ps. Z tego rostera na styczeń to dajcie szanse Just Cause 3, to jest dobra gra mimo słabszych ocen, rozwałka jest perwersyjnie wręcz dobra
  11. Mendrek odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Kurde, powyciągali gry z mojej kupki wstydu Ale kto nie ma, to dla niego to gratka. Nawet średniakowego Star Warsa na PS1 sprawdzę z jego ciekawym feature, który pozwala zabić nuemalże każdego NPC
  12. Mendrek odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Metal Hellsinger, Prodeeus, trylogia Shadowrun, czy Megaman 11 to iście boomerska uczta. Szkoda, źe klasyki średnio dowiozły. Hm czasami mam wrażenie, że te zestawienia pomijają atrumieniowe gry z PS3. Wiecie np. źe jest tam no. Ashura Wrath czy obie części The Force Unleashed?
  13. Mendrek odpowiedział(a) na Daffy odpowiedź w temacie w Koguty Domowe
    Cóż. Wygląda na to, że moja przygoda z gIereczkowem może się zakoñczyć. W wyniku krwotoku do (jedynego zdrowego) oka straciłem większość widzenia. Być może tymczasowo i coś tam się poprawi, ale to i tak odległa perslektywa. Chyba, że będę grał w gry turowe z dużymi obiektami i wielką czcionką. No nic. Najwyżej będę pielęgnował wspomnienia i grał dalej w wyobraźni. Cieszę się z tych gier, ktòre były mi dane i dzięki nim jestem kim jestem.
  14. Mendrek odpowiedział(a) na Roger odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Tekst o Unity - liczyłem na coś przyjemnego do czytania, ale tekst chaotyczny i rozwleczony - co chwila cofamy się i czytamy o mękach i wersji 1.0, a potem szybko sukces i pyk akapit o Riccitiello, pora na CS-a. Cóź - no nie pisał tego klasyczny Z(red.), więc wiele można wybaczyć
  15. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Taka tam czysta formalność @ASX @Ryuk
  16. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Quake: Dimension of the Machine - kampanię oryginalną w remasterze przeszedłem jakiś czas temu (a oryginał dawno temu), natomiast jakoś pominąłem ekskluzywny nowy dodatek. I to był błąd, bo dodatek ten jest zacny. Co prawda nie wnosi nowych broni czy przeciwników, ale na pewno architektonicznie prezentuje się wyjątkowo, pokazując ile można wyciągnąć ze starego Quake Engine. Gra dzieli się na kilka epizodów po dwa duże poziomy, plus ostatni poziom będący walką z bossem. Szczególnie dwa robią wrażenie - Realm of the Cultists i Realm of the Astrologers. Pierwszy zabiera nas przez ogromne świątynie przez ich katakumby ciągle w dół co raz bardziej w przepaść fanatycznego szaleństwa. Drugi zabiera nas w kosmiczne klimaty, przez strefę kopalną, po bazę kosmiczną. W pewnym sensie ten epizod mocno zasiewa teorię, mogącą luźno połączyć Quake 1 i Quake 2. Pozostałe epizody też są niczego sobie, mamy jeszcze Blacksmiths idące w klimaty warsztatów i warowni, mamy Stonemasons z fortyfikacjami i klimatami twierdzy wypełnionej pułapkami, oraz Machinists gdzie mamy coś w rodzaju średniowiecznych laboratoriów i dołów zalanych kwasem. To co trochę zawiodło, to końcowy boss - to był ponownie jeden ze znanych. Poza tym też dodano dużo elementów platformowych, aż niekiedy czułem się jak w Jumping Flash'u. Generalnie jednak czułem się dobrze grając w ten epizod. Fajne klimaty i dobra rozgrywka dla weteranów
  17. Mendrek odpowiedział(a) na Shen odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Uhm, a co byś chciał (jeszcze) widzieć konkretnie w Quake 2 (w remasterze) co uczyniłoby go lepszą wersją siebie? Ja rozumiem, że dziś łatwo dopieprzyć się do starej gry, że jest stara, ale akurat w moim mniemaniu Quake 2 to wciąż filar good game design'u w FPS-ach (a dziś bardziej w boomer shooterach) i zbytnia ingerencja w to byłaby ze szkodą
  18. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Region Filmowy
    Byłem wczoraj w kinie i nie zawiodłem się. W sumie jest to film dla fanów serii, który nie próbuje nic na nowo tłumaczyć, tylko wrzuca nas między część 1 i 2. Ba, początek gdyby nie jedna scena (wrzucona chyba właśnie dlatego) to ktoś by pomyślał, że to nie jest Piła, a już na pewno nie jedna z ostatnich części. Natomiast gdzieś od połowy filmu robi się gęsto, krwawo i makabrycznie (czasami wręcz makabreska). Gore jest na pewno kreatywne i nie na odpierdziel. Fabuła obraca się wokół Johna Kramera i jego walki z chorobą (fizycznej i psychicznej), którą musi pogodzić jednocześnie z ideą Jigsawa. Tym bardziej, że nie chowa się przed widzem za maską czy kukłą (co może nawet trochę dziwi). W sumie film powinien nazywać się "John Kramer", ale no "Piła" marketingowo przyciągnie nawet przypadkowe osoby. Aha, nie czytajcie recek czy opisów, to jest szansa, że zaskoczy bardziej powód samej gry. Jasne, nie jest to super ambitne kino i każdy wie po co ogląda. I to dostanie. Na pewno jest to jedna z lepszych części serii, która zmieniła się w telenowelę. Tu mamy powrót na właściwe tory. Choć IMO nie wiem czy jeszcze uda się coś z Kramerem wycisnąć
  19. Mendrek odpowiedział(a) na Shen odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    Nie mogę pogodzić się z oceną Quake 2 Remaster, zwłaszcza że robiony "jak u obcego" RDR remaster dostał taką samą. Recenzja jest za krótka i nie wspomina np. o rozszerzeniu poziomów o wycięte etapy, o wypchanym contentem ID Vault z grywalnymi poziomami z targów czy z paczek dla dziennikarzy, o multiplatformowym multiplayerze czy fajnych opcji dla niepełnosprawnych. Do tego sporo filtrów "pogarszających" grafikę aby przywrócić Quake do własnych wersji ze wspomnień. Oraz to, że remaster jest darmowy dla posiadaczy oryginalnej wersji cyfrowej. I jak się niby nowe akcje przeciwników nie sprawdzają? Skaczący Berserkerzy sprawiło, że są wreszcie wyzwaniem, a niektórzy wrogowie wreszcie mogą zeskakiwać i gonić gracza. No serio, recka robiona aby odklepać. Zero szacunku dla jednego z najlepszych FPS-ów w historii. Ps. Był jakiś artykuł o tej serii w PE?
  20. Mendrek odpowiedział(a) na raven_raven odpowiedź w temacie w MANGA&ANIME
    Tak. Ale nie tego się pewnie spodziewałeś https://filmomaniak.pl/newsroom/czym-jest-dragon-ball-magic-wyjasniamy-pogloski-o-nowosci-z-uniwe/ze26ba3 W skrócie Toriyama robi swoje mini-GT i będzie na Crounchyroll w pierwszym kwartale 2024
  21. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Mortal Kombat 1 (story mode) - nie było źle, najlepiej też nie. Początek trochę dziwny, wręcz cukierkowy i wieje lekko nijakością. Radosna atmosfera zostaje przerwana, ale nadal jest mroczniej jakby na pokaz, pretensjonalnie wręcz. Jasne, nowe role postaci wywracają niemalże stolik, ale jednocześnie wszystko idzie po staremu. Miałem wrażenie, że oglądam kreskówkę dla doroslych albo film Marvela. Pod koniec jest fajny plot twist i robi się ciekawie, by po chwili wejść w "cringe mode" przypominający czasy ostatnich mortali spod autorstwa Midway. Chyba ktoś w NRS zdecydowal: "Hej, zróbmy coś nostalgicznego w stylu Deception albo Armageddon, na pewno są fani tych części!". Tak jakby zapomnieli o tym, że my też chcielibyśmy zapomnieć. No cóż. Zresztą, nawet walka finałowa nie dowiozła i generalnie cale Story Mode to jakiś tutorial wręcz. Zaś scena po creditsach też co najmniej dziwna i chyba skończyły się pomysły. Generalnie klimat jest, ale wszystko jakieś wygładzone, pokolorowane i jakoś tak wręcz anty-mortalowe. Ale nie dla Story Mode się kupuję tę grę, pora na resztę trybów i online, gdzie litości i dobroci nie będzie
  22. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Chorus (PS4/PS5) - zupełnie przypadkiem trafiłem na ten tytuł szperając po SEN Store, jeszcze okazało się że jest w PS Plus Premium, a tu taka PEREŁKA. Jak na produkcję z nie-blockbuster'owym budżetem, to gra definitywnie pokazuje pazur, co podkreśla nawet utwór przewodni. Odpowiada za nią studio Fishlabs - twórcy m. in. serii Galaxy on Fire na urządzenia mobilne, co nie ujmuje im w tym kontekście honoru. Chorus wykorzystuje jednak kosmiczne doświadczenie studia i w rzeczy samej jest o lataniu statkiem w kosmosie. Tak niemalże w staroszkolnym stylu, w skondensowanym open worldzie przemierzamy kosmiczną próżnię siedząc za sterami swojego statku, nigdy (poza paroma cutscenkam) go nie opuszczając. Bynajmniej nie wieje tu nudą - kosmos w Chorus jest zapełniony stacjami, stoczniami, skałami, świątyniami i generalnie nawet jak nie mamy szybkiej podróży, to nie czujemy znużenia podróżując od punktu do punktu. Tym bardziej, że widoki są prześliczne - wszędzie coś błyszczy, faluje, a układy bywają zróżnicowane. To jeden z najładniejszych kosmosów jaki widziałem w grach. Chorus jest też grą, która stawia na fabułę i koncentruje się mocno na postaci gracza - jej motywach, relacjach, przeszłości i odczuciach, oraz tym jak próbuje sobie poradzić z własnym sumieniem. Nara (nasza protagonistka) jest byłą starszą akolitką Kręgu - militarno-religijnej organizacji, która trzęsie galaktyką. Prowadzeni przez doktrynę Wielkiego Proroka "oczyszczają" kosmos z herezji i próbują zjednoczyć ludzkość w jednej myśli - tytułowym "Chorusie". Jednak ich metody co raz bardziej odbiegają od pokojowych i w pewnym (konkretnym) momencie Nara "pęka" i ucieka. Jednak przed przeszłością nie da się tak łatwo uciec i po siedmiu latach ukrywania się dogania naszą bohaterkę, która musi zmierzyć się z kultystami by ocalić siebie i bliskich. Na dodatek niebawem dojdzie jeszcze jedno zagrożenie, znacznie poważniejsze - ale spoilować nie zamierzam, natomiast pochwalę fabularne poprowadzenie tegoż. Swoją drogą Nara często komentuje w myślach aktualne wydarzenia (często dopowiadając coś do dialogów), co ma dodać głębi prawdziwym jej intencjom i refleksjom. W swojej podróży nie jest sama - oprócz fabularnych NPC-ków niedługo po starcie decyduje się powrócić do swojej nieodłącznej części - inteligentnego statku z którym akolici łączą się psioniczną więzią. Statek ten to w pełni rozwinięta i świadoma SI, świetnie nota bene odegrana. Ale relacje między Narą, a kimś kogo porzuciła podstępem nie będą ani takie same ani łatwe. Opus (imię SI) jest pragmatyczny i stonowany. W pewnym jednak sensie tworzy świetny duet z emocjonalną i porywczą Narą. Opus to nie tylko istota, ale też potężna broń. Akolici łącząc się ze statkiem mają dostęp do tzw. "rytuałów", specjalnych metafizycznych wręcz zdolności dających im zdecydowaną przewagę w walce. Niestety, Nara swoje "wypaliła" chcąc rzucić to wszystko, więc musi je odzyskać przedostając się do świątyń i przechodząc ponownie próby. Dla gracza to zawsze pole do nauki, bo mija chwila nim opanowujemy wykorzystywanie tych zdolności w sposób skuteczny. Możemy np. zastygnąć statkiem w dryfie i obrócić go dowolnie w przestrzeni, co np. pozwala szybko dopaść siedzących nam na ogonie wrogów. Dobrze też spisuje się arsenał - mamy działko, potem dochodzi laser i rakiety. Bronie różnią się siłą, szybkostrzelnością, czasem przeładowania czy przegrzania, a dodatkowo specjalne z nich są niczym itemy w RPG-ach - mają dodatkowe właściwości (np. paraliżują na chwilę wroga), a te najlepsze łączą się nawet w zestawy (z kolejnymi bonusami za kompletowanie). Oprócz broni mamy też dodatkowe moduły dodające statkowi właściwości ofensywnych lub defensywnych. Osobno też ulepszamy osłony i pancerz. I to jest jedna z fajniejszych rzeczy - bo statek na początku jest słaby, ale to jak rośnie w siłę jest naprawdę imponujące i widoczne. Przeciwnicy, którzy sprawiali nam problemy potem są tylko formalnością do eliminacji (żadnego skalowania, a sio z tym!). Oczywiście pojawiają się mocniejsi rywale. Ideą gry jest wykonywanie zadań głównego wątku i wątków pobocznych, za które dostajemy najlepsze kąski wyposażenia. Oprócz tego mamy zdarzenia losowe, które nie są jakoś specjalnie wysublimowane i potem się powtarzają, ale też dodają klimatu. Drugim głównym punktem gry są pojedynki kosmiczne, będące emocjonującymi "dogfighte'ami". W walce wykonujemy masę manewrów, bo pozostawanie w miejscu do dość szybka i pewna śmierć. Mamy także w kluczowych momentach starcia w większych grupach, choć tu nasi sojusznicy raczej robią za efekty specjalne niż realną pomoc, zostawiając najlepsze rzeczy graczowi. Ale klimat mimo wszystko jest gdy taka mała armada atakuje jakąś ufortyfikowaną stację albo takową trzeba obronić. Dzieje się wtedy na ekranie dużo, gra epicka muzyka, przylatuje jakiś lotniskowiec czy ciężki krążownik (do stopniowego rozmontowania), a nawet czasami my przesiadamy się na takowego i siejemy chaos. Generalnie lekcja z kosmicznych walk odrobiona przez twórców. Są też walki w ciasnych korytarzach niczym w Star Wars, a także walki z bossami. Tutaj jednak karny kutas, bo pod koniec gry dwaj bossowie to mordęga odstająca od reszty gry - jeden to jakiś totalny chaos na małej przestrzeni, a drugi to przeciągnięta i męcząca walka. Poza tymi zgrzytami reszta walk wypada spoko. Checkpointy ponoć miały być kijowe, ale chyba naprawili, bo akurat były tam gdzie powinny. Ostatnią kwestią jaką chciałem poruszyć, to aspiracje gry to czegoś więcej. Miałem wrażenie, że po prostu skończył się czas lub budżet, bo jest dużo wątków i lore, które nie są do końca rozwinięte (na szczęście główny wątek spoko). Chorus zasługiwałby na solidną kontynuację z rozbudowaniem tego świata (bo jest dość ciekawy), ale z tego co wiem kasa się nie zgodziła i raczej szanse marne. Na pewno czuć w grze obecność dyrektora kreatywnego - był nim Marek Berka (gość z Czech), który na koncie ma m. in. lead design Silent Hill: Downpour (a obecnie ma posadę w Sumo Digital ). Są misje i momenty silnie stawiające na emocje i fabułę, które bardzo mi się spodobały. Również dialogi nie są drętwe, a postacie czasami uprawiają smalltalk (szczególnie Nara i Opus), odkrywając swoje charaktery lub jakieś elementy przeszłości. Podsumowując - bardzo mile się zaskoczyłem. Gra na kilkanaście godzin, trwała w swoim formacie i dobrze zrealizowana. Jak ktoś szuka kosmicznego tpp shootera (nie symulacji) z fabułą i małym open worldem, to bardzo polecam
  23. Mendrek odpowiedział(a) na Obsolete odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Gol jak z jakiejś gały na PSX gdy źle wbiłeś kierunek podania. Szczęsny też się wcześniej zglitch'ował
  24. Mendrek odpowiedział(a) na MYSZa7 odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Samurai Warriors 5 - powiem tak, grałem w czwórkę i bardzo mi przypadła do gustu, a nawet polubiłem z miejsca gatunek musou. Piątka względem czwórki (a przynajmniej vanilli) jest mocno rozbudowana, bo jest więcej różnych drzewek rozwoju i dodatkowych skillów. I tu MEGA zaskoczenie - WOW, JAPOŃSKA GRA NIE WRZUCIŁA WSZYSTKIEGO OD RAZU I ZAWALIŁA MNIE 100 RAMKAMI TEKSTU. No serio. Znaczy ramki nadal są (to musi być jakieś ich zboczenie), ale wszystko jest podawane powoli i stopniowo. Dzięki temu mój gaijinowy umysł jest w stanie jeszcze nadążyć. Całość wydaje mi się klimatem dość hmmm lekka. Gramy tu na początku młodym Nobunagą Oda, który zdobywa powoli co raz więcej terenów, oraz co raz więcej wrogów. Postać jest tu przedstawiona jako "happy-go-lucky" i nawet bywa sympatyczny, choć historycznie raczej nie był zbyt wylewny (choć miał temperament). Gameplay? To samo co zwykle. Rachu ciachu i do piachu x843 (albo więcej). Proste i przyjemne. Hanzo Hattori dubbinguje nadal Takaya Kuroda (znany z roli Kazumy Kiryu ), a żeby było ciekawiej młodego Nobunaga Oda dubbinguje Nobunaga Shimazaki (czyli Baki Hanma ). Fajna muzyka w menu, gdzie rozbudowujemy swój zamek
  25. Mendrek odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w Seriale
    Fajny ten Twisted Metal. Dość lekki (gry były raczej mroczne), ma fajny pace i flow wymieszanego humoru sytuacyjnego i akcji. Fajnie też wyszły autorskie adaptacje postaci z gry. W zasadzie to gdyby nie ostatni odcinek to ciężko byłoby to z ideą gry powiązać. IMO jednak ten zabieg wyszedł serialowi na dobre. No i też reżyser nie brnie w tłumaczeniu czemu backstory jest naiwne. I bardzo dobrze. Po prostu bierzesz ten świat w całości albo wypad z baru Sezon 2 zapowiada się bardziej klasycznie i jeśli dostaną budżet, to mam nadzieję zobaczyć rozpierduchę w krajach z całego świata