Świetny film, kino nowej przygody w najczystszej postaci, bez udziwnień i pomysłów z du.py. Moim zdaniem najlepsze SW od Disneya, a Ron Howard spisał się na medal. Świetnie się bawiłem, a przecież zapowiadał się średniak. Są tu ciekawe, nieznane wcześniej miejscówki, porywające sceny akcji, żarciki i smaczki dla nerdów (najlepsze było oczywiście nawiązanie do Han Solo shoot first). Jest genialny Woody Harrelson, dużo Czubaki, przecudowny murzyn Lando. Między bohaterami czuć chemię i to jest piękne! Nawet to drewno z serialu HBO jakoś dało radę. Tytułowy bohater aktorsko wypadł raczej średnio, ale na szczęście nie wpływa to na odbiór filmu. Heistowa historyjka wciąga i bawi, a widz chłonie te wszystkie atrakcje jak w dzieciństwie chłonął oryginalną trylogię na VHS. Podobała mi się też kolorystyka, pierwsza połowa skąpana w szarości, potem sporo żółci. Teraz krótko o minusach - muzyka mnie wkur.wiała strasznie. Po co te wszystkie remixy, przyspieszanie głównego motywu? Nie mam pojęcia. Mają przecież gotową muzykę, wystarczy podłożyć. Bywały też sceny gdzie muzyka kompletnie nie pasowała. No i największy minus filmu - lewacki droid L3-37. O panie! Co tu gadać, tu trzeba lać jak powiedział major Walenda. Po prostu dramat. Dzia dzia binks już nie jest najgorszy
Polecam bardzo, 9/10
U mnie topka nowych odsłon leci teraz tak:
-San Holo
-Łotr 1
-Przebudzenie mocy
-Ostatni Dżedaj
PS: Też wam się ta ruda wojowniczka z końcówki kojarzyła z Horizon Zero Dawn?