Właśnie wróciłem z kina i piszę na gorąco. Ogólnie odetchnąłem z ulgą bo spodziewałem się kupy i zszarganej świętości, a dostałem solidny film na 7/10. Bałem się po prostu że zrobią głupiutkie łubudu z dzikim montażem, bez chwili spokoju. Ufff... Tymczasem film jest spokojny, nawet bardzo i skierowany do bardziej rozgarniętego widza (mimo łopatologii). Podobnie jak w jedynce, mamy tu bardzo ciekawe rozważania filozoficzne i kolejny materiał do ciekawej dyskusji. Historia wciąga, jest ciekawa i ma fajnego twista. Niepokoi mnie tylko furtka na kolejną część, jak ktoś wcześniej zauważył, oby nie wyszły z tego Matrix Rewolucje. Z aktorów najbardziej mi się podobały kobitki - Joi, Luv i Underwoodowa. Jareda było mało na ekranie za co jestem wdzięczny panu reżyserowi, nie znoszę tego aktora :) Co do Goslinga to ogólnie mi nie przeszkadza, lubię filmy z jego udziałem, ale kolejny raz widzę że aktor z niego kiepski. Jedna mina, jedno spojrzenie. Han Solo pojawia się
Ford błyszczy w tym filmie niesamowicie. Sprawiało mi ogromną radość obserwować go na ekranie. Chyba jestem fanbojem tego aktora :) Całe szczęście że zgodził się zagrać. Zdjęcia rewelacyjne, no ale to Deakins a ten gwarantuje wysoką jakość. Moim zdaniem miasta było w sam raz, cudowne są te wszystkie megabudynki, reklamy (jest Atari, Cola i Sony) i latające pojazdy. Bardzo fajnie wypadły pozamiejskie lokacje, a zwłaszcza wysypisko - rewelka! Wszechobecnych Azjatów zastąpili Rosjanie i Węgrzy. Ciekawe. Na koniec element który moim zdaniem wypadł najgorzej - muzyka. Nie wiem już kto za nią odpowiada (jest kilka nazwisk) ale nie wierzę że Zimmer. Te wszystkie głośne ambienty nie dorastają do pięt Vangelisowi. Takie to wszystko przeciętne i nijakie. Ciary miałem tylko przy scenie erotycznej (ten basik!) i na końcu, gdy zagrali stary motyw z jedynki. Trochę to słabe.
Ogólnie solidna robota, polecam wizytę w kinie i daję 7/10.