-
Postów
2 484 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
11
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Amer
-
Tak samo jak brak opcji by kupić żarcie, chociaż w odwiedzanej wcześniej wiosce istnieje taka możliwość. Jedno wielkie WTF, serio. Za to na handlarza oferującego nieprzydatny złom i śmieci wpadamy non stop. Przez to wszystko coraz mocniej zaczyna mi doskwierać wrażenie, że jest to pozycja skierowana raczej dla drących mordy jutuberów, ew. ludzi starających się wykręcić kosmiczne wyniki czasowe. Bo do rozważnego grania, gdzie planujemy kolejne ruchy, komponujemy przemyślane buildy itp. nadaje się raczej umiarkowanie. A szkoda.
-
U mnie odczucia ciut podobne o czym pisałem już przy okazji pierwszego wrażenia na gorąco. Gra wydaje się być.. przeźroczysta, nie wiem jak to inaczej ująć, ale tak ją właśnie postrzegam. Cicha, pustawa, skromna i... niedokończona? Czyli co, następny na celowniku (tym z napisem "czekam bardzo") jest teraz Blasphemous? U mnie zdecydowanie tak.
-
Nom, też się na to złapałem. Faaajne Ależ mnie wkurza ta gra. Wkurza, a zarazem cieszy. Oderwać się nie można, ale ta randomowość gniecie okropnie. Nauczyłem się już jak klepać 3 pierwszych bossów, ale przez ostatni rozdział zwyczajnie nie jestem w stanie się przebić. No i tak perspektywa, że nawet jeśli się uda, to i tak kroi się srogi oklep od szurniętrgo bossa (z którym póki co nie miałem styczności, ale głosy w temacie są raczej jednoznaczne).
-
Jakieś pro tipy na ciula z wieży zegarowej? Zasadzam się na niego po raz N-ty, ale nie chce już próbować po omacku.
-
Po 1h grania nie jestem w stanie ocenić tego aspektu. Coś tam faktycznie przygrywało w tle, ale póki co bez chwytających za gardło motywów. Ale rozkręci się, mocno w to wierzę.
-
Z kolei u mnie pierwsze wrażenie mocno umiarkowane. Tzn. wiedziałem dokładnie czego się spodziewać (śledzę temat od dłuższego czasu), ale gwałtowny przeskok z ultra dynamicznego Dead Cells (przy którym siedzę non-stop od premiery) zafundował mi takie troszkę "auć". Choć podkreślam: jest to wyłącznie pierwsze wrażenie. Graficzka oczywiście miła dla oka (mocno stonowana względem walącego po oczach DC + przyjemna kolorystyka), ale już dźwięk np. wyraźnie odstaje (choć uprzedzam, że mam autentycznego pier***ca na tym punkcie). Wszystko jest przeraźliwie ciche, takie jakby... nieobecne. No bo niby sieczemy tym mieczykiem, ale impetu nie czuć (i nie słychać) tutaj wcale. Mam ogromny apetyt na więcej i przypuszczam, że gdy już to "więcej" dostanę moje odczucia zmienią się diametralnie. Rokuje dobrze (nawet bardzo) ale rozkręca się powoli.
-
Dziś robiłem dwa długie i w cholerę męczące podejścia i za każdym razem składał mnie boss z wieży zegarowej. Dziwne bo grając 2 dni temu ubiłem go 2-krotnie bez większych problemów. Kwestia zgromadzonego sprzętu czy... szczęścia może? W DC to chyba jedno i to samo.
-
A ja wręcz przeciwnie - wyczuwam tu hit, w który wszyscy będziemy zagrywać się tygodniami. Takie pobożne życzenie...
-
4 flaszki to pierwsza rzecz w którą zainwestowałem, bez tego ciężko mi wyobrazić sobie zaliczanie niektórych etapów tutaj Reszta tak jak czułem właśnie, czyli random, random, random... Ale taki urok tej gry. Kupując ją wiedziałem na co się piszę (mniej więcej), z tym że teraz, kiedy licznik zabitych przekroczył 9,5 tysięcy wkrętka jest ogromna, więc automatycznie zaczyna zauważać się też pewne uchybienia w mechanice gry. Choć w sumie to nawet nie są żadne bolączki tylko... taka jej specyfika po prostu. Aha, i żeby nie było - ja wciąż podtrzymuję, że Dead Cells to cudowny tytuł, pierwsza gra od przeszło miesiąca, której udało się odciągnąć mnie od Darkest Dungeon. No i w DD nie da się wbijać przez sufit, zwalając gruz prosto na głowy zaskoczonych przeciwników - uwielbiam to. To i milion świetnych rzeczy, którymi upakowana została ta gra (ogłuszanie drzwiami, bieganie po ścianach...). Zastanawia mnie jeszcze ten duży kowal. Jeśli faktycznie pojawia się on wyłącznie po starciach z bossami, to zbyt wielu okazji do nabijania tych 1000 (i więcej) sztuk mieć nie będziemy. Do szefów chodzimy na czysto, wypada z nich powiedzmy 20 sztuk cellsów (zgaduje teraz, choć to pewnie i tak wartość zawyżona), więc przy takim obrocie spraw... pachnie mi to setkami godzin farmienia. Chcąc zapełnić wszystkie 3 paski to i tysiącami nawet. Hmm, musi być jakiś inny sposob by go spotkać i przekazywać mu to co uzbieraliśmy. Dorwałem wczoraj złotą pochodnię - OMG, ależ to był pogrom. Przynajmniej do czasu aż mnie nie ujeb**i
-
Kilka pytań i wątpliwości natury technicznej, które męczą mnie po dzisiejszym dniu spędzonym z grą: - czy to norma, że oferowane przez handlarza sprzęty są zazwyczaj zdecydowanie słabsze od tych aktualnie posiadanych? Serio, przy moim sposobie grania (zbieractwo) dosłownie raz czy dwa trafiłem na coś, w co warto było zainwestować (sugerując się statystykami). - czy możemy jakoś wpłynąć na posiadany ekwipunek? Tzn. czy jeśli chciałbym przykładowo masterować dany mieczyk, pochodnię lub cokolwiek, to mogę zwiększyć szansę na zdobycie tej zabawki? A może po przejściu gry pojawia się opcja swobodnego wyboru "jak Bóg przykazał" (przebierając w tym co wcześniej zdobyliśmy)? Cała ta losowość w grze jest względnie fajna, jednak mimo wszystko niektóre rzeczy powinno dać się zwyczajnie wybierać. Pal licho wysokie statystki - chodzi bardziej o opanowanie danego typu bronii, wyczucie zasięgu, szybkości itp. - zmiana statystyk ekwipunku to jakiś random. Płacimy nie wiedząc za co, bo gra nie informuje jaka poprawka wskoczy po zakupie. A może istnieje opcja by to podejrzeć? W DC kasa i tak ucieka szybko, więc kompletnie nie rozumiem czym kierowali się autorzy serwując nam taki zabieg. - sklepik w którym możemy nabyć żarcie, póki co znalazłem go jedynie na jednej planszy... Tak jakby na innych nie było potrzeby regeneracji zdrowia. Hmm, dziwne.
-
Ja dziś padłem po runie trwającym bite 1,5h, miałem już 8900HP, stertę wybornego stuffu, dwie flaszki lecznicze w zapasie i ogolnie wszystko na tip top. W teorii... Wszedłem do nowo odkrytej komnaty w pałacu, drzwi się zatrzasnęły i wyskoczył ziomek (nie był to boss), który poskładał mnie 4 szybkimi cięciami. Dosłownie. Teraz muszę naprawić zniszczoną psychikę zanim znów zdecyduje się tam zawitać, bo tak srogiego oklepu nie zebrałem w grach już od dawna. Ogólnie gierka jest boska, póki co najlepszy Indyk 2k18 IMO. Choć kilka elementów chciałbym w niej poprawić. Np. nie do końca przemawiają do mnie drzwi, które zamykają się po określonym czasie. Czesto brakuje mi tych 2-3 minut co troszkę wnerwia. Sam patent jest cudny wg mnie, ale nie w grze, która usiana jest losowością (na każdym kroku). No i wbrew temu czego naczytałem się w niektórych recenzjach - gonitwy na hurrra wcale nie są tutaj najlepszym rozwiązaniem. W moim przypadku dużo lepsze efekty przynosi powolne przeczesywanie całych poziomów, ubijanie wszystkiego co prubuje nas ukąsić itp. Dzięki temu dochodząc do cięższego bossa lub późniejszych etapów (wspomniany zamek) mamy chociaż jako takie szanse na wyrównany pojedynek, często też dysponujemy fajnym sprzetem, który dopasować można do swojego stylu gry. Sunąc "biegiem" robi się z tego durna papka. Tym bardziej że gierka usiana jest smaczkami, sekretami (niektóre faktycznie solidnie zakopane) - naprawdę szkoda byłoby je przegapić. Artystycznie też jest co podziwiać, więc wszelki "pośpiech jest tu wskazany" zbywam stosownym "pfff".
-
Najlepsze cudo jakie znalazłem do tej pory, kosi aż miło.
-
Nom, i nie powiem, lekko to wkur**a chwilami (gdy przez głupi błąd tracisz stuff nagromadzony przez ostatnie ileś tam minut zabawy), ale taki jej urok jednocześnie. Sama rozgrywka, starcia, zwiedzanie lokacji to diament, więc warto się skusić i przynajmniej spróbować.
-
Nom, giereczka faktycznie jest cudna i skonstruowana tak, że syndrom "jeszcze jednej próby" gniecie tutaj straszliwie. Ginie się często (ja ginę), ale z każdego podejścia wynosimy doświadczenie, które nie pozwala popełniać tych samych błędów. Kręcimy rundy raz za razem, powolutku brniemy dalej, napawamy oczęta świetnym designem wykreowanego świata i nucimy przygrywającą w tle muzę - tak się w to gra. Uwielbiam takie tytuły i węszę tutaj potencjał na wieeeele godzin spędzonych przy konsoli.
-
To mi poprawiłeś humorek teraz, czekam na ten szpil straszliwie, a skoro od północy będzie można już szarpać, to jutro może wjechać mi UŻ-ka z pracy.
-
Wystarczy byś na moment pochylił się nad atakami ludzików, których chciałbyś zwerbować do swojej ekipy. Szybko przekonasz się, że niektórzy nie mając nic ciekawego do zaoferowania stojąc na np. pierwszej pozycji, za to pięknie radzą sobie ubezpieczając tyły. Weź np Krzyżowca i daj go na sam koniec - możesz się dwoić i troić, a przy takim ustawieniu i tak Twoja postać będzie praktycznie bezużyteczna (nawet jeśli pozmieniasz jej ataki). To sprawa zupełnie podstawowa. Jeśli chcemy zagłębić się w to ciut dokładniej to przy rozstawianiu postaci w szeregu warto parkować je tak by nawet w razie przemieszczenia (co zdarza się całkiem często) Twoi wojacy i tak mieli dostęp do najważniejszych dla nich ruchów (np mocne zaklęcia lub wzmocnienia). Przykładowo - jeśli najlepszym (w uproszczeniu) zagraniem postaci X jest mocne leczenie możliwe do wykonania z 1, 2 oraz 3 pola to najbezpieczniej będzie ustawić ją na... 2 oczywiście. Bo nawet w razie podmianki (najczęściej o 1 pole) wciąż będziesz mógł kurować swoich towarzyszy. Do tego dobierasz resztę ataków opierając się o podobne kryteria. Czyli wiesz już że postać X ma stać na 2-ce, więc wypada teraz dodać jej jakieś dobre 2 zagrania wykonywane z pozycji 1-2 i np. 2-3 oraz jedno odpalane gdy wrogowie przerzucą Cię na sam koniec. Jeśli zbudujesz cała drużynę w oparciu o taki tok myślenia (i planowania) to będzie Ci zdecydowanie łatwiej, a sama zabawa także stanie się dużo przyjemniejsza - układasz sobie jakiś plan (pozycjonowanie), a później sprawdzasz go w praktyce. Zresztą lwia część DD polega właśnie na takim planowaniu, przewidywaniu zagrożeń i - co najważniejsze - zapobieganiu im. W tej grze nie ma ekip idealnych, ale naprawdę da się tworzyć cholernie mocne składy, takie dla których wybór poziomu trudności to tylko formalność.
- 135 odpowiedzi
-
- 2
-
- Darkest Dungeon
- PC
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Na jakie platformy bierzecie? Promo na preoreorder dotyczy zarówno X jak i PS4, więc w sumie jestem lekko rozdarty.
-
Po 2 dniach testów wskakuje mała poprawka do ustawień które podawałem wczesniej: Zbrojmistrz idzie jako 3, a Kapłanka jako 4. Plus odpowiednie błyskotki do tego. Dzięki temu obydwie te postacie mają lepszy wachlarz ataków (pełny, warto pokusić się o wrzucenie riposty dla wąsatego dziada, bo z racji oznaczeń będzie on ściągał na siebie ataki wrogów i pięknie im odplacał) i są mniej narażone na straty przy ewentualnych przesunięciach. Aha, no i jeszcze to... Jeden z najlepszych bitewnych kawałków jakie kiedykolwiek słyszałem w grach (ładnie zagrzewa do srogiego napierd***nia). Oczywiście IMO
- 135 odpowiedzi
-
- Darkest Dungeon
- PC
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wsio luzem, bez akcji typu "tył przodem, bok dołem, najszerszy najwęższym" bo nie lubię (i nie zamierzam) przypinać się przed obiektywem Nie po to ćwiczę. Celuję w siłę i zdrowy, normalny wygląd - przez lata miałem z tym okrutne problemy (kto widział ten pamięta). Bez docięcia czy suchości takiej że aż skrzypi. To nie mój target. A mimo to narzekać naprawdę nie zamierzam, bo każdy kolejny rok realnie przybliża mnie do celu, na który tak mocno się uparłem. A foto troszkę "smutne" bo w oryginalnej wersji totalnie rozjechały mi się kolory, błehh. Obecnie 89kg, 181cm wzrostu, ramię 43cm, rekompozycja. Przyjdzie jesień i będziemy myśleć co dalej.
-
Nie wiem czy ktoś w to jeszcze szarpie... Ja tak i szczerze mówiąc dopiero się rozkręcam. 409 tydzień, obecnie, miasto ulepszone w stu procentach (w tym także budynki z dodatku) równe 5 milionów golda w skarbcu i niesłabnący zapał by stale tutaj dłubać, zmieniać i ulepszać. No ale nic dziwnego skoro gierka łapie się do mojego TOP10 życia. Z nowinek - zabrałem się wreszcie za rozgryzanie Łamaczki Tarcz i muszę przyznac, że kompletnie zaskoczyła mnie ta postać. Początkowo raczej ją zlewałem, ale po odkryciu jej unikatowych właściwości (które ciągle rozgryzam tak naprawdę) diametralnie zmieniłem swoje podejście. Nie pamiętam już czy gra informuje w jakikolwiek sposób, że każdorazowe obozowanie gdy w drużynie jest Łamaczka, związane jest z przeniesieniem całej ekipy do dręczącego ją koszmaru i koniecznością nawiązania walki z nowym typem przeciwnikow. Walki te trzeba rozegrać "na czas" ponieważ po kilku turach bohaterka zostaje wybudzona, pojedynek przerwany, a my wynosimy z niego jedynie rany i skumulowany stres (który u Łamaczki wzrasta wówczas zdecydowanie szybciej). Co innego jeśli uda nam się pokonać rywali - nagroda zestaw naprawdę fajnych przedmiotów, w tym błyskotki przeznaczone dla śniącej bohaterki oraz nowy gadżet (zużywany jak prowiant czy pochodnia): tarczę pozwalającą blokować wrogie ataki (obrażenia spadają do zera). Można ich używać na dowolnej postaci, co fantastycznie sprawdza się przy szczególnie uciążliwych bossach i trudniejszych pojedynkach. Przedmiot nie jest OP ponieważ 1 tarcza to tylko 1 blok, a dodatkowo ich ilość jest raczej ograniczona. Z czasem (po wyzbieraniu błyskotek) Łamaczka przestaje śnić, ale wciąż możemy farmić tarcze od wspominanych rywali, których z czasem będziemy spotykać także w trakcie przemierzania standardowych lokacji. Babeczka ta ma jeszcze dwa unikatowe cudeńka: - atak który zapewnia jej blok (2 krotny) po każdorazowym użyciu (możemy odpalić go tylko 2 razy w trakcie starcia) - uderzenie omijające "tarczę" (wzmocnienia) przeciwnika, baaaaaaardzo przydatne. I jeszcze moje najnowsze odkrycie - przepis na ekipę praktycznie nie do zajechania, serio. Ustawiamy kolejno: 1. Flagelant 2. Łowczy 3. Kapłanka 4. Zbrojmistrz 1. Musi mieć błyskotkę Pieczęć Męczennika oraz drugą dowolną, która dodatkowo podnosi jego krytyk lub siłę ataku (ilość HP, unik itp kompletnie nie mają tu znaczenia, im mniej tym lepiej tak naprawdę). Dodatkowo dajemy wysokie odporności od krwawienia (u mnie 140 procent). Dwa dostępne u niego ataki zakładajcie krwawienie oraz koniecznie leczenie "Przejęcie". 2. Tutaj robimy wszystko co się da by wyśrubować unik postaci na maxa, ja dobiłem do wartosci... 60 punktów! Ataki dowolne oraz koniecznie opcja "Pies Stróżujący". 3. Krytyk i siła ataku dopakowane ile tylko zdołamy. Z ataków obowiązkowo Wyrok oraz leczenie Boża Łaska. Reszta wg uznania. 4. HP na max (u mnie 69), tak samo unik i obrona. Błyskotki Tarcza Strażnika + Puzderko Uwertury. Z ataków i obowiązkowo wszystkie dostępne wzmocnienia. Plan gry dzieli się na dwa etapy: 1. Pozwalamy by Flagelant zbierał po głowie tak długo, aż zawita u Wrót Śmierci (nie leczymy go wcale). Wówczas siła jego atakow zostaje podniesiona o 100 procent, cała drużyna uleczona, a odatkowo podskakuje też krytyk, odporność na cios śmierci, krwawienie itp. Gość staje się okropnym kozakiem po prostu. Gdy już tak się stanie rozpoczynamy druga fazę. 2. Zasada działania jest następująca: Łowczy odpala Psa Struzujacego dla Kapłanki (i robi wyłącznie to). Dzięki temu ta parka staje się praktycznie nietykalna (po kilku turach wartość uniku Łowczego podskoczy do 150-180 punktów, więc gościa po prostu NIE da się trafić). Od tej pory Zbrojmistrz robi wyłącznie 3 rzeczy: Obrońca dla gostka z pozycji pierwszej i jeśli czas (kolejność) pozwala dodatkowo Wzmocnienie i Rozkaz stosowane wg uznania (np. naprzemiennie). Oczywiście cały czas dbamy i to by Obrońca był aktywny - to bardzo ważne. Kiedy mamy to już odpalone Kapłanka i Flagelant egzekwują swoje najmocniejsze ataki i w razie potrzeby (chociaż taka szybko nie nadejdzie, zapewniam) leczą kogo trzeba. Tylko żadnych leczeń drużynowych bo Flegelant ma cały czas pozostawać u Wrót Śmierci! Ta dwójka jest nietyklana i mocno skupia się na ostrym klepaniu rywali, podczas gdy pozostali panowie zapewniają CAŁEJ ekipie teoretyczną nietykalność (tak, Zbrojmistrz też będzie wówczas nie do ruszenia, bo po kilku wzmocnieniach jego ochrona wskoczy na poziom rzędu 100 i więcej). Jedynym problemem są tu ataki skierowane na cały nasz skład, choć jeśli nie zaniedbamy Wzmocnienia (taka nazwa ataku Zbrojmistrza) to problem ten i tak staje się marginalny. No ale gdyby ktoś faktycznie oberwał wówczas mamy przecież 3 postacie z umiejętnością leczenia. Obecnie wciąż testuję ten skład, więc być może jeszcze będę coś w nim ulepszał, chociaż... chyba nie bardzo jest co. Wczoraj rozgrywałem nimi ostre starcia i serio, zdarzało mi się przechodzić całe lochy bez chociażby jednorazowego użycia prowiantu. A postacie Łowczy czy Kapłanka niekiedy nie zostały trafione nawet jeden raz. Spróbujcie, pobawcie się, potestujcie. Może komuś uda się wykminić do tego jakieś usprawnienia lub poprawki (za co będę oczywiście bardzo wdzięczny). Cudowna gra!!
- 135 odpowiedzi
-
- 2
-
- Darkest Dungeon
- PC
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Taka urocza giereczka - Chasm. Dziś niby premiera, ale jakoś nie widzę jej na PSStore Ktoś, coś?
-
No właśnie widzisz Rozi, ja od tego "powinien być" dotkliwie się odbiłem. Tzn całe te rekomendowane przez znawców z sieci składy kompletnie mi nie podeszły. Tym bardziej, że jak wspomina Orzeszek drużynę trzeba tutaj często roszadować. Tzn. te "naj" są naprawdę mocne, ale grając w takich zestawieniach nie potrafiłbym cieszyć się tym tytułem. Dlaczego? Początkowo faktycznie chciałem sobie troszkę w ten sposób pomóc (tak, zaczynając przygodę ja również zostałem przez DD srogo wybatożony), jednak szybko okazało się, że wielu graczy stawia na dziwadła typu 4x Łowczy (ataki z każdej pozycji, zasięg, oznaczanie, sam może się leczyć, człowiek orkiestra po prostu) lub nawet 4x Krzyżowiec (tu sytuacja jest jeszcze lepsza ponieważ rycerzyk może leczyć też pozostałych w ekipie). Skuteczne ale nudne do bólu, błeeeh. Pierwszym sensownym zestawieniem, które sam sobie wystrugałem (ucząc się na błędach) było: 1. Flagellant 2. Krzyżowiec 3. Arlekin 4. Łowczy Przez większość czasu sprawdzało się to idealnie przy założeniach że: 1. Cały czas siedzi na niskim poziomie HP tak by mieć dostęp do leczenia innych. Często robiłem nawet tak by przytrzymywać go na statusie "u wrót/bram śmierci" bo gość staje się wtedy strasznym koksem, choć to oczywiście bardzo ryzykowna zabawa (konieczne są błyskotki podnoszące odporność na cios śmierci do maximum). Maksymalnie przydaje się też leczenie kolegów, które odnawia milimetr HP przez 3 rundy - przy ciężkich starciach (je*#^$ armata) wyrywało ich to z objęć śmierci. 3. W trzech pierwszych turach struga atak wzmacniający całą drużynę (nazwy nie pamiętam) i podnoszący damage z swojej "kurtyny", a gdy wartość boosta była już maxymalna (120-130 procent chyba) wywala osłabienie przeciwników (też przy użyciu swojego instrumentu), które wystawia go na pierwszą pozycję i pozwala wyegzekwować ostro dopasowana "kurtynę" (taki wariant ataku kładł instantowo nawet naprawdę twardych rywali). Co fajne "kurtyna" przemieszcza Arlekina do tyłu, więc wszystko wraca do normy. Aha, ważne by w takim zestawieniu 2-ka wyposażona została w "świętą lancę", która pozwala mu atakować z trzeciej pozycji i zadaję cholernie duże obrażenia. 4-ka (Łowczy) to oczywiście stara bieda - kość wzmacniająca atak ogara i obniżanie poziomu stresu dla wszystkich. Takim składem przeszedłem chyba połowę gry, zacinając się dosłownie 2-3 razy. Najgorsza była finalnie dopakowana armata, odporna na praktycznie wszystko, a dodatkowo w starciu tym nie było czasu by bawić się w dopałki (z racji konieczności ekspresowej likwidacji typka z pochodnią). Robiłem do niej ze 20 podejść chyba, ale finalnie udało się (trochę na fuxie bo 1-2 zdarzyło się jej kompletnie spudłować). Później pogrzebałem trochę w statystykach Łowcy Nagród i zdrowo się nim zajarałem, węsząc potencjał na bardzo fajne możliwości. Testowałem kilka ustawień z jego udziałem, jednak finalnie moja "najlepsza" drużyna prezentuje się tak: 1. Flagellant (wszystko jak wyżej) 2. Łowczy - z racji umiejscowienia na 2-ce (i kolegi za plecami, który wbija zwiększone obrażenia dla ogłuszonych oponentów) dajemy mu atak obuchem, który ślicznie ogłusza. 3. Łowca Nagród (bomba ogłuszająca, oznaczanie celu i dwa ataki - jeden na oznaczonych, drugi na ogłoszonych) 4. Hiena Cmentarna (dla niej perki zwiększające statsy dla ataków dystansowych oraz gdy stoi na 4 pozycji właśnie, obowiązkowo atak nożem zadający większy DMG gdy przeciwnik jest oznaczony) Zamiast Hieny może być też babsko z kuszą (ma mega dobrą akcję gdy uprzednio oznaczymy rywala i świetne leczenie), więc sprawdza się tu nawet lepiej mówiąc szczerze, z tym że ja jej po prostu nie znoszę (pokrzywiona jakaś, brzydula) i nie byłem w stanie się przemóc Wszystko to w dość sporym uproszczeniu, ale naprawdę polecam sprawdzić tego typu układy. Dla mnie sprawdzały się idealnie, dostarczając przy tym sporo funu. Jeśli macie jakieś swoje sensowne pomysły (jestem przekonany, że tak) to poproszę. Tej gry można uczyć się w nieskończoność bo - co jeszcze raz podkreślam - nikt i nic nie jest tutaj perfekcyjne (zresztą nie da się ograniczyć do katowania wyłącznie 4 ulubionych chłopków, po prostu nie da).
- 135 odpowiedzi
-
- 1
-
- Darkest Dungeon
- PC
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No to przepadłeś panie kolego, podobnie jak ja. Najmroczniejszy Loch chwyta mocno za gardło i szybko nie odpuszcza. Trzeba tylko poświęcić grze kilka godzin by na dobre podłapać bakcyla, a przy okazji faktycznie zacząć ogarniać co, z czym i jak. Kocham mechaniki którymi rządzi się ten tytuł - tu praktycznie wszystko jest sensowne i nie wzięło się z sufitu. Znajomość gry (postaci i przeciwników) pozwala fajnie poczarować. Sam - metodą samodoskonalenia - opracowałem sobie skład niemalże idealny, docięty na miarę moich preferencji i oczekiwań (damage z krwawienia, oznaczanie celu itp). W dodatku składający się z wojaków, których autentycznie lubię (z wairatem z avatar na czele). Początkowo cholernie się męczyłem (wielu moich niby-kozaków szybko poszło do piachu), ale przegryzłem się przez to jakoś i zrobiło się całkiem komfortowo (nawet w potyczkach z najmocniejszymi bossami). No nic, jestem uzależniony Ja wczoraj zakończyłem fabułę, było wielkie WTF na końcu (ale o tym każdy powinien przekonać się samodzielnie), a teraz bawię się nowymi drużynami i szlifuję co tylko się da.
- 135 odpowiedzi
-
- 1
-
- Darkest Dungeon
- PC
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Grę odkryłem dosłownie dwa tygodnie temu i od tego czasu nabiłem w niej... sam nie wiem ile dokładnie... setki (dosłownie) godzin. Gram na PS4, więc nie bardzo idzie to sprawdzić (obecnie 240 tydzień w grze, kto ogrywał ten wie czym to pachnie). Ślęczenie do 2-3 w nocy, pobudki o 6 by znowu móc coś przyszpilać itp. Ojjj, daaaawno już nie miałem takiej wkrętki w gierkę. Żadną. Po takiej ilości czasu spędzonego w lochach już dawno powinienem mieć dość (przesyt), a w DD tak naprawdę dopiero się rozkręcam - testuję różne taktyki, ustawienia, modyfikaje postaci i całe to cholerstwo, którym upchana jest gra. Cudowny tytuł, którego premierę zwyczajnie przespałem, a teraz nadrabiam jak wygłodniały szaleniec i oderwać się nie mogę. Wlepiam 9/10, polecam jak cholera i trzymam kciuki by "kolorowy" dodatek (wydany niedawno na PC) pojawił się również na konsolach. Nie, nie "kiedyś" tylko już, teraz, natychmiast
- 135 odpowiedzi
-
- 4
-
- Darkest Dungeon
- PC
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wsteczna Kompatybilność- lista gier, pytania i odpowiedzi
Amer odpowiedział(a) na Figuś temat w Xbox Series X|S
Nie znam, a chetnie bym nadrobił. Atakować bardziej w cześć pierwszą czy dwójkę?