-
Postów
2 484 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
11
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Amer
-
Zaproszenie (2015) - skusiłem się po licznych rekomendacjach z forumka. Pierwsze 80 minut jest naprawdę dobre, a ostatnie 10... rozczarowuje i pozostawia niedosyt. Mimo wszystko rozkmina w trakcie seansu jest solidna, więc warto wygospodarować ten czas.
-
W tej grze przewrotnie czasami lepiej sprawdza się taktyka "na hurra". Mugen jest w tym mocny za sprawą jego umiejętności cięcia większej liczby wrogów jednocześnie. Sam często próbuję w ten sposób: podprowadzam przeciwników tak by zebrali się w jednym miejscu i... uruchamiam czekającego w ukryciu samuraja :) Edit: Skończyłem! Ostatnia misja to bite 4h ostrego kombinowania (z zegarkiem na ręku). W sumie jakieś 25-30h zabawy na całość. Świetna pozycja, która przypomniała mi jak bardzo potrzebne są tego typy gry. Polecam z pełną odpowiedzialnością.
-
Pff, więc zlewam gierkę totalnie. Premiowanie graczy którzy sypnęli zielonymi na nowy sprzęt - brawo, róbmy tak dalej...
-
Shen, bardzo estetycznie :) Jakie statsy (wzrost, obwody, wyniki siłowe)?
-
Ja dziś gnam po fulla, Empik zachęca całkiem dobrą ceną, więc aż głupio się nie skusić. Edit: Mam! :) Pierwsze pozytywne zaskoczenie: save z demka przechodzi do pełnej wersji, a dodatkowo po zgonie gra doczytuje się zdecydowanie szybciej. Obecnie jestem na końcu trzeciej misji i muszę przyznać, że zrobiło się całkiem trudno. Bardzo podoba mi się udźwiękowienie - szeptane rozmowy pomiędzy bohaterami, nastrojowa muzyczka itp. Wzmianka na opakowaniu krzyczy, że misji jest 13. Wątpię czy pochłoną one 20h (o takim czasie wspominają w recenzjach), ale i tak nie ma opcji by ukończyć wszystko w 2-3 wieczory. Edit 2: Zaliczyłem już pięć misji. Czas potrzebny na ukończenie każdej oscyluje u mnie w granicach 1,5-2h. Jeśli ta tendencja się utrzyma to faktycznie będzie to gra na bite 20h (plus późniejsze masterowanie). Możliwości zaliczania poszczególnych etapów są ogromne - pełna dowolność praktycznie. Ginie się często, więc to troszkę taka metoda prób i błędów. Z tym, że w Shadow Tactics jest to naprawdę fajne - człowiek snuje sobie w główce jakiś plan, wprowadza go w życie, a jeśli ten zawodzi to nanosimy poprawki lub kombinujemy zupełnie inaczej. Można przy tym spędzić ogromną ilość czasu, nie nudząc się nawet przez chwilkę. Zadania są odpowiednio zróżnicowane, a dodatkowo gra zawiera sporo miłych smaczków. Przykład: skacząc po dachach możemy spłoszyć ptaki, które poderwane do lotu na pewno zaniepokoją wartowników. Tak więc oczy i uszy otwarte - non stop. I serio, nie przypuszczałem, że będę w stanie to powiedzieć, ale moim zdaniem zdecydowanie nie jest to gra na raz. O ile oczywiście dopadnie nas solidna wkrętka. Ja nie miałem z tym najmniejszego problemu. Demko było "takie se" (bo taka właśnie jest pierwsza misja - mocno instruktażowa), ale dalej to... o panie, prawdziwy diament.
-
Wojna o planetę małp - film przesadnie długi, a przez to ciut męczący, przegadany wręcz. Bez startu do idealnie wyważonej "dwójki". Przed seansem naczytałem się zachwytów, jednak sam nie do końca tego oczekiwałem. Kompletnie NIE podobała mi się także muzyka (szczególnie podczas ostatnich sekwencji akcji). Wlepiam 6/10 i kolejnych odsłon już sobie nie życzę.
-
Ja pograłem 3 dni i puściłem grę dalej, choć na jej premierę czekałem z wywieszonym jęzorem od miesięcy. Więc naprawdę urocze jest czytanie postów na zasadzie "sterowanie działa super, grać nie potraficie i tyle".
-
To będzie chodzić na silniku z Yakuza 0? 60fps itp?
-
Na to liczyłem mówiąc szczerze. Ew. inna opcja - tak by dmg zadawany przez przeciwników gonił za poziomem, na którym mamy postać. A tak - rozjechało się to kompletnie, przez co na tym 99lvl gra zrobiła się... niegrywalna to mało powiedziane.
-
Post pod postem bo... Lecę na hardzie teraz. No i IMO jest to totalnie skaszanione. Postać na 99lvl, więc w trakcie standardowych walk przeciwnicy praktycznie nie zadają mi obrażeń (bossowie w sumie też) Serio, pomimo trafień pasek życia nie spada. Za to w sekwencjach "latających" jestem na jednego hita (max 2). Jeśli tak ma wyglądać cały hard to... lekka kpina. Aktualnie kończę pierwsze przejście i nieco mnie to zniesmaczyło. Chciałem się troszkę pogimnastykować podczas potyczek, a gra przechodzi się praktycznie sama (jedyna różnica względem poziomu normal to brak lokowania na celach). Opcja "to zacznij od zera" nie wchodzi w grę - nie po to levelowałem sprzęt, zbierałem złom itp. by ponownie wskakiwać na LVL1.
-
Czez, ku***, czy ja dobrze widzę? Milion cm w obwodzie ramienia?! A bark to już kosmos absolutny!
-
Bo split to strata czasu IMO. Pieszczenie się z detalami, podczas gdy często brakuje podstaw. Tylko FBW lub podział góra/dół.
-
Czy po zaliczeniu fabuły można swobodnie latać po lokacjach i ogarniać zadania poboczne?
-
Skończyłem. Równe 45h siadło. Nie lizałem ścian, a jednak 70% questów zostało zaliczonych. Na resztę jakoś zabrakło mi chęci i pomysłów. No ale fakt - Nier to piękna giereczka, zdecydowanie warta pełnej kwoty i poświęconego czasu. Jeśli ktoś opchnął ją po pierwszym zaliczeniu fabuły to strzelił ftopę jak cholera. Tym bardziej, że w moim odczuciu runda pierwsza to takie 7/10, może z delikatny plusikiem. Wystarczy jednak spojrzeć na grę całościowo, ogarnąć wszystkie wydarzenia, by ocena błyskawicznie wystrzeliła do góry. Nie będę bawił się w podsumowania ponieważ wszystko zostało już powiedziane. Wkręciłem się i jestem zadowolony. Do tego stopnia, że Nier zostaje u mnie na stałe i za jakiś czas (urlop?) chętnie do niego wrócę.
-
Wczoraj wreszcie udało mi się nadrobić Jestem mordercą z 2016 roku. Film absolutnie doskonały. Trwa blisko 2h, a ja siedziałem jak zahipnotyzowany. Przywraca wiarę w rodzime kino i zapada w pamięci (przynajmniej mojej). Polecam bardzo.
-
Tak szczerze to nie wiedziałem nawet, że w grze przeciwnicy zakładają jakieś statusy. 30h nabite (jestem pod koniec drugiej rundki obecnie), a nie zdarzyło mi się to jeszcze ani razu.
-
Widziałem na jakimś filmiku ostatnio, że koleś biegał i pod "dołem" miał długaśną listę przedmiotów (lista z 10-12 pozycji). U mnie tylko 4 typy leczących i jakiś jeden dodatkowy. Musi więc być na to jakiś sposób.
-
Dół na krzyżaku otwiera listę przedmiotów do szybkiego użycia. Pytanko: jak dodawać do niej kolejne itemy?
-
Ja bym powiedział inaczej: nie oglądać. Strata czasu, naprawdę. King Kong od PJ naprawdę mi się podobał (choć był ciut długawy), ale "to coś", brrr... na samo wspomnienie mnie trzęsie.
-
O widzisz, recka AJ faktycznie ładnie naświetla temat. Jest sporo rekomendacji, więc jestem na tak (choć wciąż nieco zdygany). Biorę gdy tylko pojawi się jakaś przystępna oferta. I TAK, cały ten szrot AAA przejadł mi się kompletnie - nie cieszy, nie bawi, nie przyciąga do TV-ka. Dlatego odbiłem się od tego kompletnie i poszybowałem w stronę pozycji takich jak Nier chociażby (którego obecnie ogrywam).
-
Nie tyle "słucham", co staram się zaczerpnąć informacji dot. gry :) Wstyd się przyznać, ale... ja kompletnie nie znam tej serii. Nic, a nic. No i tak to u mnie wygląda właśnie - zaglądam na forumek, sprawdzam 2-3 recki i troszkę materiałów wideo (nie przesadzając z niczym jednak). To taka profilaktyka przed zakupem, żeby później nie okazało się, że kasa poszła w błotko, a całość kompletnie mi nie leży. No a tutaj akurat serio waliło mi sprzecznością: recenzenci - beee, brzydka i drętwa. Moje "odczucia" z szybkiego rzutu okiem na dowolny gameplay z YT - estetycznie, płynniuteńko, cacy. Do Y0 ciągnie mnie z racji chwalonej przez ogół fabuły oraz faktu, że - dla mnie - może to być coś zupełnie nowego. Gier typu Horizon mam już serdecznie dość. Męczę się z nimi okrutnie (przez co leżą rozgrzebane długimi tygodniami) lub wcale ich nie tykam.