Taki miły temat i już się zaczyna sra.nie, bo ktoś wyskoczył z ciekawostką z jego ulubionej gry. Nie jest może to mechanika żadna, ale jest to jakiś detal (jak śnieg u rudej czy w driveclubie ktoś zaznaczył).
Anyway
Pamiętacie jak ubi jeszcze nie było rakiem i robiło fajne gry? To Far Cry 2 swego czasu był przełomowy :
Ta mechnika ognia i wiatru rozwalała mi czachę :
Zacinające się bronie :
I jak autko wybuchło przy dużej prędkości to zostawaiało za sobą palącą się polane (w trójce jeszcze widziałem ten efekt).
Nawet A.I. miało fajne skrypty przenoszenia rannych kompanów w bezpieczne miejsce oraz leczenia ich. W kolejnych far cry'ach tego już nie widziałem.
No Dungeon Finder bardzo spoko opcja. Nie wyobrażam sobie teraz pisać na chacie jaki kiedyś i błagać żeby jaki healer się znalazł
Ja wtedy zaczałem grać w RIFT (miał jakoś premierę) i szkoda, że gra nie osiągnęła większego wsparcia marketingowego bo wiele rzeczy robiła lepiej od wowa.
Później już nigdy nie wróciłem do wowa, community się posypało niestety.
Wiem, tylko wtrąciłem, że w BC to się nadawło tylko do kosmetycznych rzeczy. A w classicu pamiętam rzeczywiście coś tam fajnego można było wykrafcić na wyższych levelach
Lich King już niestety mnie odtrącił. Ta nowa klasa kompletnie popsuła balans i nagle wszyscy zaczeli tą klasą Knight biegać (czy jak ona tam się nazywała).
Burning Crusade na zawsze w serduszku i walka z Ilidianem, a w podstawce walka z tym takim grubasem w wulkanie (nie pamiętam nazwy).
Krafcenie troszkę pomagało przy zdobywaniu leveli, czasem fajny stuff mozna było sobie zrobić. Ale na max lv to crafting sprowadzał się do tego, by zrobić sobie helikopter w pierwszym dodatku, a reszsta stuffu wypadało w dungach na 25osób
Robienie rozróby w RDR w barach. Pod koniec gry w ogóle to odkryłem, że mogę bić po twarzy kogoś (nie miałem chyba ani jednej misji związanej z biciem rękami). To jak postaci spadają ze schodów jak ich się popchnie specjalnie było całkiem zabawne.
Jak zjadles grzybki w mgs3, zadzwoniles do para medic a snejk powiedzial ze baterie mu sie naladowaly w sonarze, na co para medic odpowiedziala ze chyba mu sie cos poyebalo od zjedzenia tych grzybow w bani
I cala masa tych rozmowek robiły klimacik.
W F.E.A.R. moment bullet time'u oraz strzelanie igłami ktore wbijały przeciwnikow w ściane.
Ja tylko nie rozumiem dlaczego wszyscy nie jechali na deszczowkach, tylko ferrari od razu chyc na slicki a tor nadal mokry, wiadomo ze skonczy to sie dzwonem.