Pierwsze LORE solsowe splatynowane.
Mam bardzo mieszane uczucie odnośnie tej gry. Lore w demonsach bardzo okrojone. Dużo rzeczy sobie samemu trzeba dopowiedzieć.
Najgorszą rzeczą jest World Tendency, które trzeba było czasami zmieniać z white na pure a poźniej znowu na white, bo pomineło się coś po drodze. Po ng++++ byłem strasznie zmęczony, bo brakowało mi jednej broni a oczywiście mój świat na pure black. Do tego umarłem przez przypadek w body form i tendency się zesr*ło na końcowym bosie (poźniej wyczytałem, że najlepiej lać wszystko w soul form). A pierwsze przejście gry to istny festival przekleństw, bicia żony i płaczu do poduszki wieczorami. Największy wrzut na rzyci to ten pan :
Co przy pierwszym podejściu był niewykonalny do ubicia. Biłem go 3 dni po czym olałem i poszedłem do następnym lokacji. Zostawiłem go sobie na końcu i wtedy to już był cienki bolek.
Widać, że gra polega na społeczności, bo bez internetu to nie dałoby się znaleść pewnych rzeczy (Yuria the witch i motyw z kapeluszem).
Zakończenie (znaczy w sumie dwa zakończenia) strasznie niesatyfkacjonujące, a do tego ostatni boss....przemilcze. Jak bym miał porównywać do gier z motywem dusz, to Shadow of the collosus miał lepsze momenty fabularne.
NIe urzekło mnie lore i ogólny klimat świata, ale nie moge nic złego powiedzieć na temat samego gameplaya. Tydzień nauki władania i ogarniania rynsztunku daje satyfkacje w walkach. Walki z bossami świetne i formuła wracania do bossa ma swój urok, bo jednak bardziej się skupiasz przy każdym podejściu dzieki takiemu zabiegowi (jak umre to znowu musze zapierda*lać panie?!). Na pewno do polecenia każdemu kto lubi wyzwania, lubi się uczyć czegoś nowego i nie zniechęca się po pierwszym dostaniu w pysk.