Do wad można dodać, że pewne wątki w tej grze (chodzi o main story) są niepotrzebnie przeciągnięte i czuć dłużyzny. Z drugiej strony to final i nawet jej legendarne części (jak VI, VII czy X) mialy mase zapychaczy i cringówy.
Jak dla mnie to rodowód finali jest tutaj zachowany jeśli chodzi o konstrukcję świata, dziwne zachowania postaci żeńskich (Jill) czy mase niepotrzebnych questów na zasadzie roznoszenia obiadu czy jabłek. Ale to wszystko ma budować jakiś role play.
Nie ma fancy ekwipunku? No nie ma. Za to masz wiecej historii, wielka baza wiedzy u bibliotekarza i tej babki od taktyk wojennych - czytam wszystko.
Tak jak juz wspomnialem - to jest zupełnie inny rodzaj gry. Historia jest budowana bardzo powoli, gra jest przepotężna jeśli chodzi o ilosc godzin do przejścia produikcji. Ja sobie dawkuje, bo skończyłbym jak blantman. Ale doceniam, że twórcy podeszli do historii zupelnie inaczej.
Czy jest to telenowela? Nie zgodzę sie. Skoki czasowe robią robotę na takiej zasadzie, że świat się zmienia i bohaterowie razem z nimi.
Dla mnie gra wciąż trzyma kierunek, który sobie obrała. Duży plus, bo ff7r juz mial problemy z narracja po takim czasie. A tutaj jest konsekwencja.