Jest masa takich gier, niektóre nawet takie, ktorym dalem 9/10. Czemu nie wrócę? Większość tych gier ma replaybility rowne ZERU.
Najczęściej są to openworldy, które po wielu godzinach biegania i robienia podobnych czynności po prostu pod koniec wynudzaja swoimi mechanikami i ponowne przejscie jest męczące.
Gry do których wracam? Mgs 1,2,3,4 - kazda ma mase fajnych mechanik oraz story telling ktory tarmosi moje zmysly za każdym razem. Oczywiście w większych odstepach czasowych żeby jednak nie znudzic sie formułą.
Lubie stare gierki z nesa i gba,dsa i 3dsa, które daja mase frajdy i wlaczanie ich kojarzy mi sie z czyms pozytywnym gdy bylem dzieciakiem. Coś jak oglądanie starego dragon balla.
Teraz pytanie czy jest gra, do ktorej bym wrocil z poprzedniej generacji? Chyba jedynie do Ground Zeroes. Dlaczego?
Replaybility. Jedna baza a ile tam jest smaczków, historii i swietnie napisanych dialogow/postaci. O gameplayu to już nawet nie wspomne co magicy z tym fox engine tam nakodowali z fizyką postaci i możliwościami Pana węża.
Phantom pain? Go to the chopper, rozwijanie bazy i powtarzalne misje do pożygu. Fabula niedokończona chociaz łezkę uronilem na koncu, nie powiem.
Chętnie bym wrócił do Bloodborne'a ale właśnie - gra wymaga patcha pod nowe generacje.
Wrócił bym chetnie również do splinter cell conviction, ale gra jest jedynie dostępna na windzie/xboxie. Duze tam bylo replaybility w tej grze. Szkoda ze blacklist nie utrzymal tego tępa.
Z samochodowek co bym chciał? Wiecej gier typu wreckfest lub richard burns rally. Tutaj niestety jest stagnacja w tych gatunkach. Forza horizon to nie jest moj target.