Ninja Gaiden sigma 2
Niesamowita seria, która jakimś cudem mnie omineła. Od czego by tu zacząć, tyle ciekawych rozwiązań, że niesamowite jest to w jakim kierunku poszła cała branża a przecież korytarzyki z cudownym systemem walki to kiedyś był standard. Ninja gaiden to chyba ostatni, który utrzymał formę na PS3 (poza DMC).
Największą i chyba jedyną wadą NG2 jest niewątpliwie fabuła. Jest ona mocno sugestywna, a każdy chapter tak naprawdę składa się za każdym razem z prezentacji naszego antagonisty, który dostanie na końcu od nas w czapkę i przestanie prężyć spartakusy jak wbijemy go w ziemie. Głownym celem Ryu Hayabusy jest zniszczenie Archfienda (ARCYWROGA xd), która ma się obudzić dzięki pomocy innych wrogów Ryu, którzy pochodzą z innego klanu Ninja, którzy sobie piątkę przybyli z diabłami z podziemnego świata.
A teraz przejdźmy do całego gameplayu i systemu walki. Mamy swoją katanę ale szybko się okazuje, że broni do zdobycia jest od zatrzęsienia, które mają tyle kombosów co nie jedna postać w tekkenie czy doa (gdzie Ryu z przyjaciółmi nota bene występuje). Podczas naszej podróży po wielu ikonicznych miastach (w jednym chapterze jesteśmy w Tokyo i boom w nastepnym już jesteśmy w Nowym Yorku, bo ktoś tam słyszał, że jest potwór do ubicia to lecimy ).
Każda brońka ma swoje unikatowe "yebnięcie" więc trzeba żonglować nimi w zależności kto nam chce kopa zasadzić. Ryu ma też specjalne umiętności zwane Ninpo, które będziemy używać sporadycznie, bo mamy ich dosłownie 3 na killroom (lub pare killroom w zależności co nam wypadnie z mobków).
Chapterów mamy 17, z czego ostatnie to hmm jakby to ująć:
Walki z bossami. Jest ich cała masa i nie są to kolorowe trolle. To ile pracy włożono w mechaniki każdego bossa zasługuje na owację na stojąco. To na czym się skupiono w tej grze to czysty fun z różnorodności tłuczenia bossów i zasób ciosów jaki można na nich użyć swoją kataną lub innym orężem. Gra raczej wymusza używanie katany w walkach z bossami, bo jest jednak najbardziej efektywna w starciach 1on1.
Widoczki? Grałem na PS3 i widoczki z oddali robiły na mnie niesamowite wrażenie. Mimo, że widac w oddali pustkę gdzieniegdzie to prezentacja świata, który przemieżamy to niesamowita rzeźba developerów. Ale oni musieli cranchować przy robieniu tych scenerii
Czemu już się nie robi takich gier? Nie chce otwartego świata - chce gry gdzie lece do przodu i bawie się systemem walki, mam coraz to ciekawszych przeciwników i dopaminka cały czas jest ładowana niesamowitymi finisherami, których jest MASA.
Muszę jeszcze wspomniec o muzyce. Każda miejscówka ma swój unikatowy zestaw brzmień podczas walki jak i podczas eksploracji. A, że scenerii jest prawie tyle ile chapterów, to możecie sobie tylko pomyśleć ile pracy zostało tutaj włożone przez kompozytorów.
Co jeszcze...a bym zapomniał - są dodatkowe 3 poboczne postacie, którymi sterujemy po jednym chapterze. A poboczne postacie to jest to na co warto było kiedyś popatrzeć w grach komputerowych Oczywiście każda z pań ma swoje unikatowe bronie i bronie dodatkowe + finishery i ninpo. RÓŻNORODNOŚĆ to jest to co wyróżnia ninjagaiden na tle innych slasherów.
9/10 - warto zagrac kurde faja. Takich gier już się nie robi ;[