Tu poniekąd zaczyna sie dla mnie problem w większości gier typu piaskownica. Przesyt mam z tym okrutny. Coś co kiedyś było zbawieniem, obecnie jest sztucznym wydłużeniem czasu gry, a nie daj panie Boże wymyślony, że gracz jest zbieraczem wszelakiego ścierwa na mapce.
Wole jednak korytarz, intensywny, napchany detalami i styka. 8-10h gry max. Dla mnie 20h grania to już jest moloch na który muszę znaleźć czas, bo chwila przerwy i zapominam co ja tu kurwa miałem robić.
RDR2 2 zaraz rok yebnie od premiery a ja dalej w trzecim rozdziale. To już fater zdążył to skończyć.