Kurde płakałem jak mała dziewczynka na tym odcinku. Dobrze, że nie wcisnęli tam z du*y motywu z końcówki Infinity War, bo serial się broni jako osobny twór, a wcześniejsze nawiązania zupełnie wystarczają i jednocześnie są doskonałym wyjaśnieniem zarówno motywacji Gravitona, jak i tego, że Avengersi nie interweniowali podczas akcji w Chicago.
Dobrze, że będzie kolejny sezon, ale jakby był to finał całego serialu, to też nie byłoby się do czego przyczepić. Podejrzewam, że kolejny sezon - po Avengers 4 - będzie takim soft rebootem, który czeka zresztą całe MCU, z nowymi wątkami i bohaterami i starą ekipą stopniowo przekazującą pałeczkę młodej krwi, co pozwoli nowym widzom łatwiej wejść w MCU bez konieczności nadrabiania miliarda wątków z poprzednich sezonów i filmów. Nie mam nic przeciwko, oby tylko utrzymali ten zaebiście wysoki poziom.
10/10, czekam na jakiegoś wyebanego Blu Ray Box Seta tych 5 sezonów (choćbym go miał sprowadzać z USA) i oglądam wszystko od nowa.