Chciałbym się jarać tym serialem, tak jak wy. Oglądam co tydzień, kilka rzeczy mi się podoba (sceny akcji, bohaterowie z DC, Felicity), ale przy całym tym samonakręcającym się hajpie w internetach nie mogę pozbyć się wrażenia, że sam serial jest raczej średni, a już na pewno przereklamowany. Za dużo w tym wszystkim nędznie zrealizowanej opery mydlanej, smętnych dialogów o mrocznych tajemnicach, trudnych wyborach, przyjaźni, miłości i stracie, wygłaszanych z grobową miną przez największego drewniaka w historii telewizyjnych protagonistów. Sztampa goni sztampę, a te same motywy wałkowane są dziesiątki razy. Każda postać w tym serialu jest albo sierotą, albo straciła jakiegoś innego członka rodziny, każdy przeżył jakąś tragedię, ma jakiś mroczny sekret, a jak nie jest superzłoczyńcą ani bohaterem, to na pewno jest z jakimś spokrewniony. Rozumiem konwencję, ale kiedy wszystko podawane jest tak bardzo na serio, to nie do końca to łykam.
Arrow jest OK, na pewno w najbliższym czasie nie przestanę oglądać, ale prawdę mówiąc bardziej przemawia do mnie nie tak śmiertelnie poważny Agents of SHIELD, czy nawet Gotham, który ma w sobie jakąś szczyptę oryginalności, której tu brakuje.