Po co mieliby w jakiś wyjątkowo rozbudowany sposób wyjaśniać takie pierdoły? Fajnie, że odwołują się do wydarzeń z pierwszego sezonu, wyjaśniając przy okazji jakieś ewentualne wątpliwości. Przede wszystkim buduje to pewną ciągłość i spina cały serial w jedną całość. Właśnie taki powinien być finałowy sezon. Nawiązywanie, przypominanie, wyjaśnianie, a na koniec - mam nadzieję - mocne pier.dolnięcie.
Z punktu widzenia postaci zadane przez Jacka pytanie na temat jego ojca jest jak najbardziej logiczne. Dla widza była to natomiast wskazówka dotycząca tego, że Jack ma dla dymka prawdopodobnie jakieś szczególne znaczenie. Bardzo jestem ciekaw, co się będzie dalej działo w relacji Jack-Flocke. A co do tego, że sam John Locke ma jakieś większe znaczenie chyba nikt nie ma wątpliwości. To, że Flocke go tak bagatelizuje i wyzywa od suckerów jest IMO najlepszym dowodem na to, że prawdziwy Locke odegra tu jeszcze w jakiś sposób istotną rolę. Będę zawiedziony, jak będzie inaczej.
Co Was tak zaje.biście razi w scenie spotkania Sun z Jinem? Jak dla mnie wypadło do wszystko dość naturalnie i trwało jakieś pół minuty, więc naprawdę nie wiem, skąd to marudzenie.
Co sprawdzę ten temat po nowym epie, to trafiam na 2-3 strony czepiania się na siłę. Że klifheńger słaby, że głupio, że Black Rock rozbił posąg, że za dużo miłości, a za mało napier*alania. No kurde. ;P
Początek sezonu mnie rozczarował i miałem naprawdę złe przeczucia odnośnie finału, ale od kilku odcinków bawię się świetnie - jak dla mnie Lost jest w najlepszej formie.