Bo to nie był żaden cliffhanger, tylko zwykłe zakończenie odcinka, który był w zasadzie (bardziej niż zwykle) zamkniętą całością, o Mistrzu Internetowej Ironii.
Moim zdaniem historia Richarda została podana ze smakiem i w bardzo klimatyczny sposób. (muzyka, ujęcia, scenografia) Dlatego właśnie odcinek mnie zaskoczył - pozytywnie.
Ricardos był naprawdę wiarygodnie zagrany. Wygląd, sposób mówienia, zachowanie - cieszy taka dbałość o szczegóły. Jest w tym serialu kilku dobrych aktorów.
Podobało mi się tempo odcinka - w końcu przestali napieprzać i mieszać ze sobą dziesiątki wątków, a opowiedzieli jedną zgrabną zamkniętą historię. Znowu - podobnie, jak w "The constant".
A czego Ty byś się chciał ciągle dowiadywać? Jeśli najważniejszym faktem odcinka było dla Ciebie to, w jaki sposób rozbito posąg, to może lepiej czytaj sobie jakieś streszczenia w internecie. (odcinek 9 - posąg rozbił okręt "black rock" podczas sztormu, odcinek 11 - koło, którym przenosi się wyspę wyprodukował rzemieślnik spod Wrocławia, odcinek 13 - Jack ma taką twarz, bo wypadł lekarzowi z rąk po porodzie) Wiem, że ostatni sezon ma się skupiać na wyjaśnianiu zagadek z poprzednich, ale bez przesady.