-
Postów
2 163 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Hejas
-
Ktos sie zgodzil... Ja No... to wszystko zmienia.
-
Nie. Zresztą żaden z nich nie był kobietą. 1. House i Wilson, Holmes i Watson brzmi podobnie Nawet aparycje mają zbliżone. 2. House i Holmes obaj na podstawie szczegółów wysnuwają daleko idące wnioski i w podobny sposób prowadzą śledztwo/diagnostykę (co jest oczywiste, House był wszak na postaci Holmesa wzorowany) 3. Próby Holmesa, żeby przyblokować związek Watsona są zachowaniem bardzo House'owym 4. Relacje Holmes-Watson generalnie bardzo przypominają relacje House-Wilson 5. Scena, w której Watson przedstawia Holmesowi 'sprawy', którymi może się zająć, a Holmes momentalnie odrzuca i odnajduje rozwiązanie dla większości. Serio, nie wiem, jak ślepym i głuchym trzeba być, by nie wyłapać ŻADNYCH podobieństw do doktora House'a.
-
1. Imperium Kontratakuje 2. Powrót Jedi 3. Nowa Nadzieja 4. Zemsta Sithów 5. Atak Klonów Albo: - Star Wars (stara trylogia) - Godfather - Casino Royale - Scarface - Lord of the Rings - Watchmen - Dark Knight - Matrix - Pulp Fiction - Reservoir Dogs - Kill Bill - Death Proof - Inglourious Basterds - Monty Python's Life of Brian - Monty Python and the Holy Grail - Aliens - Avatar - Interview with the Vampire - The Phantom of the Opera (2004) - Rain Man Tyle mi przyszło do głowy akurat. Jakbym miał to zawęzić do kilki filmów... hmm, musiałbym się chyba kierować tym, które filmy jestem w stanie oglądać "na okrągło". Na pewno Star Wars, Casino Royale (+ z biegu Quantum of Solace) i... The Phantom of the Opera.
-
Częściowo zgadzam się z Tym, Który Wytwarza Klucze - bardzo dobry odcinek, jak dla mnie na tym samym poziomie, co poprzedni. Teraz dla równowagi musi być jakiś przeciętniak-zapychacz.
-
Tekst z "uciekaniem przed niczym" mnie zmasakrował. Generalnie Myszaq daje radę z zaczepianiem przechodniów i fajnie się to ogląda. Ale Mashterowi i Afro (a szczególnie temu drugiemu) przydałaby się nieco lepsza dykcja. Mam wrażenie, że nie byliby w stanie powiedzieć "stół z powyłamywanymi nogami". Przez 3/4 wypowiedzi język na granicy splątania. Żartobliwe wstawki w recenzjach wypadają przez to słabo i nienaturalnie. Poza tym trudności z wymową angielskich nazw ("Final Fantasy")... Zresztą to bolączka chyba wszystkich tego typu amatorskich produkcji (choćby te Xboxowe audycje 'Epic Fail'... nomen omen). Jak będziecie potrzebowali kiedyś lektora do jakiegoś większego projektu, to służę pomocą.
-
Fakt, wtedy byłaby szansa na dobry film z odpowiednim rozmachem.
-
Widział już ktoś w Polsce kolekcję Adidas Star Wars? Muszę upolować pomarańczowe buty Luke'a Sywalkera. ;-)
-
Dobry film. Jaj nie urywa, ale jak się lubi takie klimaty, to zobaczyć warto. Polecam też fanom House'a.
-
Dlaczego z UK? Nie lepiej z Ultimy? ;p
-
Podobno Żmuda-Trzebiatowska zdradziła, że to cycki dublerki. 0/10
-
Viva Pinata w wersji nie-niemieckiej jest bardzo brutalna. Pewnie widziałeś ją u siebie w wersji ocenzurowanej, w której zamiast krwi i wnętrzności z zabitych łopatą zwierzątek wypadają cukierki. Do dziś mam ciary na plecach, jak sobie przypomnę straszliwą Zgorzkniałą Piniatę rozszarpującą na strzępy mojego Bunnycomba w fontannie krwi. Aż trudno uwierzyć w to, że w Niemczech i Australii zrobili z tego grę dla dzieci. TYLKO dla ludzi o mocnym żołądku. (nie bez powodu prawie na całym świecie <18+>)
-
Nie wiem, o jakich niezbitych dowodach mówisz, nie wiem, w jakim punkcie A napisałem, że Avatar jest słaby, nie wiem, co Twoim zdaniem sobie dopisuję w mózgu, ale zgadzam się w jednej kwestii - koniec dyskusji. Zwłaszcza, że jak widzę puściły Ci nerwy i zacząłeś bezpośredniu mi ubliżać. I tak pewnie zaraz jakiś moderator zrobi z tym porządek. Na koniec chcę tylko wyjaśnić, że nie mam nic przeciwko niepochlebnym opiniom pod adresem Avatara - kwestia gustu. Wkurzają mnie tylko ludzie przekonani o tym, że są obdarzeni gustem absolutnym. Edit do posta poniżej: No to rozejm, wybaczam Ci zakutą łepetynę (z trudem). Mam nadzieję, że w przypadku innej wyczekiwanej premiery, czyli zbliżającego się wielkimi krokami Mass Effect 2 będziemy mogli się zgodzić co do jego za(pipi)istości (oby) i obejdzie się bez tak straszliwych obelg.
-
Bo Twoje zarzuty po prostu wszystko miażdżą, są jak merytoryczny buldożer rozbijający w pył nasze nędzne guściki. W skrócie od 27 grudnia Twoje żelazne argumenty dowodzące tego, że Avatar to film słaby to: a) nudna historia b) podobny do Pocahontas Hmm. Nie bardzo jest co odpierać.
-
Większość filmów jednym się podoba, innym nie - i nie ma problemu. A w przypadku takiego Avatara od razu znajduje się kilku krzykaczy, którzy przez następne tygodnie wszystkich przekonują, że to nie wiadomo jaki gniot, domagają się zwrotu pieniędzy i rozwodzą się nad nim, jakby im jakieś ślady na psychice zostawił. Zwykle ludzie nie mają ochoty nawet gadać o filmach, które im się nie podobały. A naprawdę słaby film nie może budzić takich kontrowersji.
-
Są kody w pudełku z grą (teoretycznie) na Blood Dragon Armor i Stone Prisoner, jest kod w cyfrowej edycji kolekcjonerskiej na Warden's Keep i kody z zamówień przedpremierowych na pojedyncze przedmioty (unikalne dla różnych sklepów).
-
Acha. No to wyśmiałeś w naprawdę przebojowy sposób. 10/10
-
Nie mierzi a nie zachwyca jak ciebie. To jest różnica, iść do kina, obejrzeć lekkie kino akcji, powiedzieć "łał co za 3D dobrze się bawiłem" a obejrzeć lekkie kino akcji i powiedzieć "niesamowite wspaniała fabuła jestem pod jej wrażeniem, a te efekty? Miód!". A na marginesie nie baw się w nadinterpretację bo daleko na forum cię ona nie zaprowadzi. Manipulację cudzymi słowami zawsze da się tutaj udowodnić. Tutaj działa prosty mechanizm. To syndrom oślego zachwytu na wielką skalę, ktoś ma wczuwę w fabułę więc chwali ją rozpisując się o rzeczach, których w niej nie ma. Głupie to i tyle. Szczególnie, że scenariusz jest powieleniem (i to dosyc dokładnym) schematu znanego z za.sranej bajki dla dzieci. Ten fakt pokazuje, że miała to być zapchajdziura dla fantastycznej oprawy technicznej. Nic więcej. Tym właśnie jest fabuła Avka, więc po co przypisywać jej fikcyjne zalety, których ona nie posiada? Owszem masz prawo do swego zdania, nikt ci nie broni zachwycać się nad czymś co dla innych jest takie sobie lub kiepskie ale wypowiadając zdanie publicznie musisz się liczyć z możliwością jego wyśmiania. I to uczyniłem w tamtym poście. Nic więcej. Jeśli wyśmianie twojego zdania odbierasz jako próbę zmuszenia cię do zmiany opinii to jest to absolutnie nie moja wina. Gooral, Ty chyba nie zrozumiałeś tego, co Ci Alien00 próbował powiedzieć. Ja chciałbym zauważyć, że fabuła Avatara nie jest jakaś niewyobrażalnie głupia. Jest nieskomplikowana, co samo w sobie nie jest niczym złym. Budynek oparty na prostych bryłach nie ma z założenia mniejszej wartości artystycznej od superskomplikowanej architektonicznej formy. Jest inny. Może zachwycać czym innym. Wiem, że chcesz wierzyć, że jako osoba, której prosty jak konstrukcja cepa scenariusz Avatara nie przypadł do gustu ze względu na zbyt niski stopień skomplikowania, przewyższasz intelektualnie ludzi, którym się ten film podobał - niestety, jesteś w błędzie. Dobrze, że masz własne zdanie, ale choćbyś się za przeproszeniem zes*ał, to nie przekonasz mnie, że film, na którym przez ponad 2 godziny świetnie się bawiłem, powinien mi się z jakiegoś powodu nie podobać. Avatar jest oczywiście powieleniem pewnego schematu, historią bazująca na tym samym wzorcu, co "Pocahontas", "Tańczący z wilkami" i co najmniej kilka(naście? dziesiąt?) innych filmów. Gratulację, że w swojej przebiegłości wyłapałeś analogie. Wyobraź sobie, że też je zauważyłem. I nadal uważam, że Avatar to kawał za(pipi)istego hollywoodzkiego kina. Nie rozdrabniając się na efekty specjalne, scenariusz, reżyserię i tak dalej. Może to nie najlepszy film wszech czasów, ale jeden z lepszych filmów ostatnich miesięcy - na pewno. Takie jest moje zdanie. ;p
-
Ale fail. Wiadomo, że skoro cycki Trzebiatowskiej widać tylko przez chwilę, to wszyscy ściągną film z netu, żeby zrobić pauzę. To w końcu dobry, czy niedobry ten film?
-
No właśnie. A przez to, że forumowi Avatar-hejterzy Gooral i Obsolete piszą 3 posty na stronę, to się wydaje, że zdania są podzielone.
-
Zgadzam się z poprzednikami - rewelacja. Serial znowu, po niewielkim przestoju i odcinkach zaledwie dobrych, zachwycił mnie, jak za dawnych czasów. Brakowało mi już House'a.
-
Przeczytaj kontynuację, to się dopiero zdziwisz.
-
Oczywiście mając 12 lat możesz zatrudnić się do pracy w jakiejś fabryce i dać się wyzyskiwać za psie pieniądze. Jeśli żyjesz w XIX wieku, bo zdaje się, że dzisiaj się już tego nie praktykuje, przynajmniej nie u nas. Zresztą wtedy i tak w sklepach było tylko PlayStation2, a może nawet PSX (to taka starodawna konsola, która nie miała blureja i sygnału HD). Myślę jednak, że powinieneś przekonać ojca, że lepiej kupić PS3, niż odtwarzacz blu-ray, bo za te same pieniądze dostaniesz znacznie więcej. Poza tym pamiętaj, że PS3 to nie konsola do gry, tylko "domowe multimedialne centrum rozrywki dla całej rodziny". Może poszukaj na YouTube jakieś prezentacje możliwości konsoli np. z targów E3 i zanotuj sobie jakieś hasła.
-
Jak już się tak podniecasz, to mógłbyś wydać te kilka złotych na oryginał.
-
Cóż, jakby nie patrzeć zostali stworzeni do wykonywania rozkazów. Poza tym: a) nie widać jakiejś szczególnej przyjaźni pomiędzy klonami i Jedi, raczej posłuszeństwo i szacunek (w końcu to ich przełożeni) i wspólny cel b) EU mówi nam, że nie wszystkie klony ten rozkaz wykonały (ale to bardzo nieliczne wyjątki) c) klony są tu sympatyczniejsze, bo to serial dla dzieci 99% klonów nie miało wątpliwości, kiedy dostali wiadomość z najwyższego szczebla o zdradzie Jedi. Bardzo fajny był wątek z dezerterem w ostatnim odcinku. Myślicie, że będzie to miało jakieś dalsze konsekwencje? Dobrze, że twórcy przestają się bać poruszania bardziej oryginalnych i poważniejszych tematów.
-
A - za przeproszeniem - po jaką cholerę wymieniać same tytuły? Chyba chodzi o to, żeby podyskutować. Dla mnie failem 2009 jest Avatar the Game - miała być dopracowana gra robiona równolegle z filmem i uzupełniająca go, a wyszło jak zawsze.