-
Postów
2 163 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Hejas
-
Kupiłem inFamous dwa dni temu, zachęcony pozytywnymi recenzjami i nie zawiodłem się. Kojarzy mi się to ze skrzyżowaniem Crackdowna i odrobiny SW: The Force Unleashed, ale patrząc zupełnie obiektywnie jest chyba od nich lepsza. Brakuje tylko opcji co-op, która dodała Crackdownowi tyle rajcowności. Przy okazji: po przeczytaniu ostatniej strony tematu czuję się ortograficznie zmasakrowany. "pokarze mieszkancom prawdziwego "terroryste""? "zaciolem sie przy autobusach"? "ile jest rodzaji mocy?" Błagam, ludzie, ogarnijcie się...
-
Przypomnijcie mi, czy po premierze MGS2 też wszyscy zachodzili w głowę, jak to możliwe, że Snake potrafi przeskakiwać przez barierki i chwytać się kawędzi? ;P
-
Grałem w wersję na Xboxa360 i podobała mi się. Na tle wszystkich megadopracowanych superhitów była jakaś taka orzeźwiająco prosta i trudno było mi się od niej oderwać. Nie mogę jej z czystym sumieniem wszystkim polecić, ale fani Bonda powinni spróbować. Mi podpasowała.
-
Nie rozumiem takich szpanerskich tematów. Mam jakieś 400 oryginalnych filmów i kilka kompletnych seriali na DVD + kilkanaście filmów na Blu-Rayu. Wygrałem coś?
-
Cudownie odnaleziona matka Scofielda rzucająca teksty w stylu "Teraz już nikt mnie nie powstrzyma!" ostatecznie dowodzi, że PB zdołał stoczyć się na samo dno. A zaczynał wysoko.
-
Widzę, że zdania są podzielone, jak zwykle. Mnie się odcinek bardzo podobał. Kolejne nawiązania do Star Wars (po nazwaniu Hurleya Jabbą, po "numerze z wookiem" itd.), tym razem trochę bardziej rozbudowane. Hugo jest mistrzowskim "comic relief" IMO. Pomysł na napisanie scenariusza ESB i to takie "nerdowe" podejście do nadnaturalnych zdolności postaci ("jesteś zazdrosny, bo moje moce są lepsze") - rewela. Miles pewnie w końcu dogada się z ojcem, opowie mu o wszystkim, co wie, a w efekcie stary pozbędzie się dziecka i żony, co by ich przed czystką uchronić.
-
Chodziło mi o to, że gdyby nawet obmyślili arcyciekawy plan na 6 sezonów, to przez te wszystkie lata chcąc nie chcąc i tak wymyślaliby poprawki, nowe wątki i tak dalej, do nie nakręconych jeszcze odcinków.
-
Twórcy Lost powinni wydać jakieś "Lost timetravel for dummies", gdzie zagadnienie podróży w czasie byłoby tak dokładnie rozrysowane, że nawet najbardziej prymitywne pod względem budowy jaszczurki by to w końcu ogarnęły. Wiecie, coś jak słynna "Mała książka o kupie". *ehem* Cieszy mnie to, że wytykane tutaj nieścisłości fabuły są niewyobrażalnie małe biorąc pod uwagę ilość odcinków, a nawet łatwe do wyjaśnienia i obronienia. George Lucas udowodnił, że można się nieco pogubić nawet przy 6 filmach - 5 sezonów, w których największą "głupotą" jest to, że obłąkana Francuzka zdaje się nie rozpoznawać twarzy Azjaty, którego widziała kilkanaście lat wcześniej to naprawdę nie lada wyczyn. A jeśli chodzi o wymyślanie wątków na bierząco w kolejnych sezonach... Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś pisarz, scenarzysta, a nawet Mistrz Gry na sesjach RPG w pełni trzymał się swojego pierwotnego pomysłu, ignorując kolejne świetne koncepcje powstające w jego głowie. Myślę, że serial wymyślony od początku do końca jednego popołudnia szybko straciłby takzwaną "świeżość". Nie wspominając już o tym, że nie wiedzieli, ile tych sezonów zdołają od ABC wyciągnąć.
-
Albo Masorz coś pokręcił, albo ja, ale jesli prawdą jest wersja Masorza to głupszych motywów szukać tylko w Prison Breaku. Wyjaśnij proszę, dlaczego podróż w czasie wg "Lost" jest tak niewyobrażalnie głupia. Jak jesteś mądrzejszy od Faradaya, to tłumacz.
-
Do you guys like fishsticks? Do you like to put fishsticks in your mouth?
-
Rewelacyjny stylus.
-
Ben z jakiegoś powodu stracił przychylność wyspy. Podobnie Jack, patrz: wątek z zapaleniem wyrostka. W każdym razie tak to wygląda. W "Lostach" podoba mi się to, że kiepskie odcinki i tak biją większość seriali w szczytowych formach na głowę. ;P
-
Mnie najbardziej w tym wszystkim bawi to, że z nagłówka "Jack and Daxter Title Announced" autor tematu wywnioskował, że gra będzie się nazywała Jack and Daxter: Title Announced. ;p
-
Dlaczego bez przerwy pojawia się tutaj ktoś, kogo dziwi to, że rozbitkowie nie pamiętali, że byli w latach 70 na wyspie? Nic dziwnego, że oglądalność spada, jak nawet na tym forum 1/3 osób nie rozkminia najprostszych rzeczy.
-
Odcinek za(pipi)isty, masa smaczków, po prostu wypas. Tylko wątek Cartmana jakiś taki nie pociągnięty do końca.
-
pierwszy z brzegu niewypal jesli chodzi o kontynuacje - Fallout 3 chociaz tutaj jestem optymista i wierze ze BS2 bedzie dobra gra, juz sama stronka jest dla mnie klimatyczna wiec czekam z niecierpliwoscia ;P Takich gier, jak Fallout 1/2, Baldur's Gate, Planescape: Torment itd. się już po prostu nie robi. Niestety. Co nie znaczy, że Fallout 3 jest słabą grą. Wręcz przeciwnie - obiektywnie patrząc jest jedną z najlepszych gier 2008. Jeśli takie gry to dla Ciebie niewypały, to współczuję, bo z takimi wymaganiami na "znośną" grę trafiasz pewnie raz na 2-3 lata. F3 może Ci się oczywiście nie podobać - ale bez przesady z tym niewypałem. Koniec OT, musiałem się wypowiedzieć na ten temat. Zresztą wcale nie tak odległy od Bioshocka, który niezwykle szybko dołączył do grona gier kultowych. Mój mały postulat: przestańcie marudzić! Pierwszego Bioshocka nikt Wam nie zabierze, ani nie modyfikuje, jeśli zmiany w dwójce Wam nie przypasują, to zapomnicie o niej i tyle. Lepiej tak, niż żeby w ogóle nie powstała kontynuacja - w tej sytuacji zawsze jest szansa, że ta gra jednak zachowa poziom. I klimat.
-
Rozumiem, że postacie pierwszoplanowe to Jack i Kate?
-
Myslę, że nie trzeba być jakimś niesamowitym optymistą, żeby wypatrywać z zaciekawieniem sequela dobrej gry. W 9/10 przypadków sequele dobrych gier są także dobrymi grami, na które narzekają tylko fanatycy poprzedników (dla których każda zmiana jest zmianą na gorsze), ludzie którzy - wręcz przeciwnie - spodziewają się niezliczonej ilości nowości i ci, którzy z zasady marudzą na sequele. Do głowy nie przychodzi mi żadna kontynuacja wielkiego hitu, która okazała się totalnym gniotem.
-
Eee, jakieś z dupki te nominacje. Dlaczego akurat Matthew Fox i Evangeline Lilly? Dlaczego Sawyer jest postacią drugoplanową? ^_-
-
Już widzę tego cliffhangera w jednym z kolejnych odcinków. Zbliżenie Kate pod prysznicem, najpierw pokazują twarz, kamera schodzi coraz niżej, w tle słychać ten sam podkład dźwiękowy, co w scenie z trumną pod koniec 4 sezonu, a na końcu pokazują jej czteropalczastą stopę i - yeb - czarny ekran z napisem Lost.
-
Po ostatnich dwóch odcinkach z czystym sumieniem mówię, że TCW przerósł moje oczekiwania. Wiadomo, serial dla dzieci i tak dalej, ale z punktu widzenia fana Star Wars - ogląda się to naprawdę fajnie. (choć rozważam pomijanie odcinków z Jar Jarem ;p)
-
andertejker -> Co w mojej wypowiedzi było tak niezrozumiałego? W poprzednich postach między innymi miki77 pytał, dlaczego kiedy rozbili się na wyspie nie pamiętali, że już na niej byli. Tutaj akurat nie widzę żadnej niespójności, co próbowałem wyjaśnić.
-
Hmm. Dlaczego nie pamiętają? Bo w momencie, kiedy się rozbijają, to z ich perspektywy oni jeszcze tam nie byli, tylko dopiero tam będą. Mogą przecież nawet wszyscy teraz umrzeć na wyspie - i tak się urodzą (są lata 70, nie wiem ile lat mają pozostali, ale taki Locke już się przecież dawno urodził) i w końcu tam trafią, by przenieść się w przeszłość i wtedy umrzeć.
-
Jakieś szczególnie odkrywcze to te teorie nie są. To nawet nie tyle teorie, co "To, czego dowiedzieliśmy się w sezonie 5 dla opornych". ;P
-
Równie dobrze mogą to być też :P:P Albo (uwaga, kto jeszcze nie widział szóstego sezonu niech nie czyta!!!!111jeden!!) <!!SPOILER!!> <!!SPOILER!!>> Fajny odcinek, chociaż jak dla mnie trochę słabszy od poprzedniego. Wolę te bardziej uporządkowane. Ale serial trzyma poziom i ciśnienie na kolejny odcinek jest niemałe. ;-)