Chyba odwrotnie.
Lewy to znacznie więcej, niż napastnik dokładający nogę. Z drugiej strony nie jest też jakimś bogiem futbolu, który w pojedynkę wygra nam mecz, w co chyba uwierzyli koledzy z kadry. Krytyczne opinie na jego temat biorą się tylko i wyłącznie z tego, że Janusze oglądają raz na dwa lata reprezentację i widzą tylko, że Lewy nie strzela bramki w każdym meczu. Innymi słowy, gónwo się znają na piłce. Wczoraj obrona Holandii skupiła się głównie na pilnowaniu Lewandowskiego, a z drugiej stroni nasi grali na Roberta nawet wtedy, kiedy ten miał na plecach 4 rywali, a taki Milik hasał sobie radośnie zupełnie niepilnowany.