Texz

Troszkę to zapewne potrwa, w końcu o szybkim porcie z PS2 możemy zapomnieć - od razu zostałby zjechany za brak wykorzystania części bajerów w 3DS. Choć wierzę w Konami, że się wyrobią na czas. Po reakcjach graczy na całym świecie i hype jaki się zrobił na małego MGSika w 3D nie sądzę, żeby było inaczej.

Po ponad 10 minutach pasek ruszyl o doslownie piksel i wyskoczyl blad. Mialem gleboka nadzieje, ze nie bede musial przez to przechodzic kolejny raz. To jest naprawde zenujace. Też tak miałem. Za drugim, trzecim razem dochodzi do końca. Ale nie jest to co jeszcze na premierę GT5P, kiedy trzeba było wstawać o 4 rano i próbować szczęścia.

Niby jaki sposób? Ssij!

Czy tylko mi ta nazwa kojarzy się z genialnym hasłem: Get a Life?

W GT5p z tych 14 fur na trasie, 13 robiło za tło. Tak na prawdę walczyło się z tym na przedzie stawki

No dobra, wiedziałem że wbicie do tego tematu zaowocuje w końcu jakimś konkretem. Jedynka była wyborna, ale dwójka bierze się za takie hity jak Uncharted 2 i je brutalnie skalpuje na miejscu. WOW!

Koniec świata.

Jeden, drobny subquest w Meksyku odnosił się do sytuacji chinoli. Trzeba było złapać specyficzny rodzaj konia i wymienić go za wolność pewnego Chińczyka. Ale to tylko kropla w morzu niewykorzystanych możliwości. Howgh!

Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie. Autoaiming odwala dużą część roboty za gracza. Jeżeli czujesz, że coś jest nie tak spróbuj na ekspercie.

Po Most Wanted nie było fajnego NFS'a. Underground 1 jeszcze dawał radę, ale z perspektywy czasu oceniam go źle bo zepsuł wizerunek serii, która zaczęła być kojarzona jako tani rejser pokrytymi carbonem zabawkami dla nastolatów. Underground 2 nie ukończyłem, bo już czułem że coś jest nie tak. Carbon i Pro Street przemilczę. Shift... podskakujące fury mnie dobiły, a w momencie gdy pojawił się patch już kompletnie nie miałem chęci w to grać. Dobrze, że najnowsza część wraca do korzeni, bo po Shifcie stwierdziłem, że nie dam się EA już kolejny raz wydymać. Jak widać myliłem się.

Już po 1.01 nie miałem crashy.

Może te zniszczenia nie są wcale takie najważniejsze

Oprócz samej trasy poznaj na 100% gdzie na trasie jest dana dopałka. Zbierasz Nitro i go sobie zostawiasz na później. Przy ostrzejszym zakręcie korzystasz z niego, ale z lewą gałką do siebie. Działa troszkę inaczej niż zwykle odpalone nitro, bo nie daje boosta od razu, tylko zatrzymuje na chwilę pojazd, żeby idealnie wycelować w zakręt. Oprócz tego warto poćwiczyć jazdę w drifcie. Zwłaszcza, że dzięki temu można sobie zwiększać mnożnik fanów. W przeciwnym razie nie ma szans na zdobycie wszystkich światełek w niektórych eventach.

Im dłużej pograsz, tym mniej kolejne miejsca w wyścigach są zależne od farta. Qmpel z Friendlisty chwalił mi się na PSNie, że udało mu się wygrać 7 wyścigów pod rząd, czyli jednak się da.

Czasami w miastach w określonym miejscu odzywa do nas jakiś cwaniaczek. Gdy do niech podchodzimy spluwa gęstą flegmą na nasze wirtualne Najki. W odpowiedzi możemy go wyzwać na duel.

Mamy niby wiedzieć co się pojawi w PS+ na trzy miesiące do przodu. Czyli akurat tak, żeby sobie wykupić abonament na te trzy miesiące.

Samo zrezygnowanie z wizualnego, przesadzonego tuningu, lasek z pomowanymi cyckami, gangsterami ze zmywalnymi tatuażami, elo klimatem lanserskiego bling bling jest już wystarczającym powrotem serii do korzeni.

Zobaczymy co z tego wyjdzie. Ale jak dla mnie prezentuje się to ciekawiej niż wersja na mocniejsze konsole z tą całą śpiączką i shi(f)tem.

Wystarczy, że ktoś poszedł po rozum do głowy i zrobi nowego Mortala w formie wypracowanej przez Capcom, bez żadnego udziwnionego pseudo 3D z szukaniem przeciwnika po całej planszy. Z resztą od czasów premiery i sukcesu SFIV twórcy powrócili do starych rozwiązań, które w przypadku tamtej gry akurat wyszły jej na dobre.

Grube jest to, że wszyscy tak się jarają nowym Mortalem. Tzn. nie wszyscy, ale wystarczająco dużo osób, żeby przykładowo przy takim głosowaniu na Gamespot można być tego świadkiem. Odrodzenie serii?

Żeby nie wywalić kasy w błogo już dziś zastanów się co czego przykręcisz tą kierownicę

Jakoś mnie to nie dziwi. Granie na padzie to jednak jest zupełnie inna bajka. Już po pierwszym zakręcie na kierownicy można się konkretnie zdziwić względem własnych możliwości manualnych. Kontra na zakrętach to coś więcej niż szybki ruch palcem... Jednak po dłuższym treningu nie wyobraża się powrotu do gałki. Wydaje się to zbyt banalne, zwłaszcza w grze która już w GT Academy pokazała jak istotnym elementem w "wyczuciu" tej gry stanowi dobra kierownica i porządny FF.

Ci powyżej* nie wiedzą co czynią. Granie na padzie będzie mordowaniem tej gry. Pisanie inaczej jest czystym trolowaniem. *a właściwie to na poprzedniej stronie

Blitzkrieg (pipi)a o_O.

Reanimowali, na X360.