O (pipi)a, jaki chu.jowy odcinek.
Że tylko siedzą i gadają to spoko, ale poziom fanserwisu aż zalatywał cringem. Cały odcinek jest jak ten motyw z gierek Bioware tuż przed ostateczną walką, kiedy biegasz od postaci do postaci, żeby szybko pokończyć subquesty i zaliczyć wszystkie opcje romansowe dla achievementów, ale wszystko jest już tak miałkie i bez znaczenia, że tylko skipujesz wszelkie dialogi byle do bossa.
Dwie rzeczy były fajne: