House of Gucci - bardzo ciekawa historia, którą jednak ciężko mi było wysiedzieć w kinie (prawie 3 godziny!). Mam wrażenie, że nacisk dramatyczny został położony nie tam gdzie trzeba, a poszczególne etapy filmu są bardzo nierówne w jakości. Nie da się zaprzeczyć, że obsada jest gwiazdorska i fajnie się ogląda popisy Pacino, Drivera, Ironsa czy Salmy Hayek. Lady Gaga zadziwiająco dobrze pasuje do roli, i można wybaczyć, że w kilku scenach widać brak warsztatu i wychodzi lekki cringe. Nie przekonało mnie karykaturalne przedstawienie Paolo Gucciego i wymuszanie scen humorystycznych. 6/10.
The 355 - naiwny scenariusz z dziurami logicznymi i rozciągniętym zakończeniem, ale na ekranie dużo się dzieje i fajnie się biją. Aktorsko bardzo tak sobie, nawet Penelope Cruz nie wypada zbyt dobrze. Jako niewymagający film akcji całkiem spoko, chociaż mój pogląd może być spaczony przez zakochanie w Diane Kruger. Film zdaje się celować w przyciągnięcie do gatunku żeńskiej widowni, ale oprócz mnie na sali byli sami faceci, więc trochę nie wyszło. Ogólnie Resident Evil Racoon City było lepsze/10