-
Postów
9 364 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Suavek
-
W każdym gatunku znajdzie się często kilka wyjątków, które z takich czy innych powodów mi się spodobają. Jednak gdybym miał uogólnić, to absolutnie nie trawię, nie śledzę, nie rozważam zakupów takich gier jak: Sportowe - Nie pasjonuję się sportem w codziennym życiu. Tj. tak kompletnie. Czy piłka, czy siatka, czy skoki narciarskie - kompletnie nie interesuje mnie jak kto kopie piłkę z jednego końca boiska na drugie, nie obchodzi mnie czy wygra drużyna A czy drużyna B, a za rok odwrotnie, kto przeszedł z jakiego klubu i za jaką kasę itp. Oczywiście nie gardzę, ani nic w tym rodzaju. Niektórych sportowców podziwiam za poświęcenie i umiejętności, ale to raczej z newsów, które do mnie dochodzą mimowolnie. I w efekcie gry też w ogóle mnie nie interesują. W dużej mierze pewnie dlatego, że po gry sięgam, żeby jak najbardziej oderwać się od codzienności i rzeczywistości, a biegających ludzików kopiących czy rzucających piłką jest w TV już dość. I tak jak nie obchodzi mnie rozgrywka w RL, tak granie jakąś wirtualną drużyną też uważam za stratę czasu. A już kompletnie nie jestem w stanie pojąć, jak ludzie mogą wydawać setki, jak nie tysiące dolarów rocznie, na te całe lootboxy w kolejnych Fifach, NBA itp. na wirtualnych sportowców... No nie czaję i liczę, że w końcu ktoś się dobierze do EA i zabroni tego wirtualnego kasyna... I podepnę pod ten gatunek od razu wszelkie Managery, typu Footbal Manager itp. Powody te same - nie interesuje mnie sport, to nie widzę sensu prowadzić wirtualną drużynę nawet w formie gry strategicznej. Ale tak jak wspomniałem, wyjątki się trafią. Głównie jeśli nie są osadzone w rzeczywistości. Tak jak nie zagram w grę o tenisie, tak pewnie w jakąś wersję z kontrolerem ruchowym bym pograł. Choć żaden konkretny tytuł nie przychodzi mi do głowy w tym momencie. Może też kiedyś zagram w Pyre, albo Frozen Cortex, bo wyglądają ok, ale to bardziej strategie w klimatach sportu, w fantastycznej otoczce. Wyścigi - Powody podobne jak wyżej. Samochód ma na celu zawieźć mnie z punktu A do punktu B i być przyjazny w eksploatacji oraz wygodny. I wiem, że jestem w mniejszości, ale nigdy, nawet za dziecka, nie interesowała mnie motoryzacja i samochoy na zasadzie "woah, patrz jaka sportówka zasuwa! ooooo!". Ta, może mam nierówno pod sufitem, bo facet z założenia przecież musi się takimi rzeczami interesować, ale jakoś mnie to ominęło. Dlatego nie potrafię fascynować się wirtualnymi samochodami, choćby nie wiem, jak realistyczne wyścigi czy symulator by mi nie podali. Wyjątek - gry akcji. Swego czasu uwielbiałem serię Burnout, tj. B3, Revenge, Dominator, czy nawet Paradise City. Było trochę adrenalinki, i była przy tym efektowna rozwałka. Bardziej to do mnie przemawiało niż czujne i precyzyjne wchodzenie w zakręt przy prędkości 50kmh w jakimś Gran Turismo. Moooooże zagram kiedyś w Forze, jak się trafi w promocji, bo przyznam, że wygląda fajnie, ale nie jest to priorytet. Online multiplayer - Za stary na to jestem. Wiem, że urok wielu gier tkwi właśnie w rywalizacji z innym człowiekiem, ale w moich oczach za dużo jest tu jadu, frustracji, plus poczucie straty czasu jest znacznie większe, niż w innych grach. W strzelanki wolę pograć samemu i postrzelać w kampanii, niż frustrować się na oszustów, czy lepszych randomów w multiplayerze. Bijatyki z osobami, których nie widzę na oczy, a którzy też mogą prezentować inny poziom od mojego też nie bawią mnie tak, jak dawniej rozgrywka ze znajomymi przy piwie na jednej konsoli. Wiem, że wiele osób widzi tutaj aspekt socjalny, ale ja nie mam ochoty na interakcje z obcymi ludźmi. Pogrywam w jedno MMO, w które gram samodzielnie, przełamując się tylko do sporadycznych rozgrywek z innymi tylko tam gdzie muszę. I też się irytuję często na innych, na bezmyślność, brak kooperacji, egoizm, lub wrogość i wylewający się jad bez powodu. No szkoda nerwów po prostu moim zdaniem. Jest tyle większych problemów i spraw na co dzień, więc po co mam się jeszcze denerwować na obcych ludzi w jakiejś gierce? Tym bardziej, że wiem, iż nie zawsze reaguję spokojnie na przegraną - nie jestem dobrym graczem i tego nie ukrywam, ale też nie widzę frajdy z ciągłych przegranych w grze, której nie chcę poświęcać pół swego życia. Wolę sobie popykać przeciwko AI ile mam ochotę i potem przejść do innej gry. Platformówki - Nie. Nie. Nie... Nie lubiłem od dziecka. Nie lubię skakania po platformach czy wrogach, precyzyjnych skoków, zbierania świecidełek, spadania w przepaści i (dawniej) limtowanych żyć... Może gdybym sprawdził ukończone gry, to znalazłbym jakiegoś pojedynczego platformera, którego ukończyłem, ale raczej z gatunku tych łatwiejszych, typu Thomas Was Alone. Grałem troszkę w Electronic Super Joy, głównie ze względu na muzykę, ale i tutaj szybko odpuściłem. Raz jeszcze, jeśli umiejętności kuleją, to gra zamiast bawić zaczyna frustrować. Dlatego nie ważne jak pozytywne opinie zbierają wszelkie Mario i temu podobne, to i tak nigdy ich nie tknę. Z drugiej strony, mówię "nigdy", ale gusta się zmieniają, albo człowiek przekonuje się z czasem do pewnych gatunków. W moim przypadku okazały się to być gry rytmiczne. Za gimbusa pogrywałem trochę na klawiaturze w jakieś amatorskie DDR na PC, ale to tyle. Kilka lat temu jak sięgnąłem spontanicznie po serię Project Diva, to jakoś poszło z górki i teraz co krok w mojej kolekcji lądują kolejne gierki, a kolejne mam na liście zakupów. Nie jestem w żadnym wypadku ekspertem i zwykle ograniczam się do Easy/Normal, czasem Hard w zależności od gry (Project Diva jest stosunkowo prosta, podczas gdy taki DJ Max to dla mnie kosmos). Po prostu gierki okazały się satysfakcjonujące i też zapewniające wyzwanie, adrenalinkę (przy mierzeniu w 100% nutek) i frajdę. Idealny w moim przypadku przykład, jak można się do pewnych gier przekonać, bo dawniej też bym pewnie wrzucił je do jednego wora z resztą powyższych.
-
Z innej beczki, Devil Survivor Overclocked i Record Breaker mają jakieś naprawdę "gamebreakingowe" zmiany na 3DS względem wersji zwykłego NDS? Przeszedłem pierwszego DS lata temu i... no był ok, ale nie wiem, czy miałbym czas i ochotę przechodzić to ponownie, jeśli od strony gameplay'u wiele nie uległo zmianie. DS2 odstawiłem, bo mnie kompletnie nie porwał. Plus rakietowe cycki mnie ciągle śmieszą i żenują... Przy założeniu, że nie cierpię amerykańskiego dubbingu (bo pewnie JAP nie ma do wyboru?), to raczej mogę sobie śmiało odpuścić? Tym bardziej, jeśli DS1 i DS2 w wersji oryginalnej mam pudełkowe... Pytam, bo widzę doszło trochę promocji w sklepach EU i US. Soul Hackers dodali za 20zł, jak i pierwszą PQ za 40zł. Devil Survivory 2 u nas jest za 42zł, a w US po 10$ oba. A jeszcze nawiązując do EO, to ściągnąłem demko IV, zobaczyłem, że ściany na mapie same się nie rysują, i od razu odinstalowałem... Sprawdzę sobie jeszcze demo Untold 2 i rozważę zakup na przyszłość. W obu regionach podobna cena.
-
Muszę to w końcu obadać, bo dużo pozytywnych opinii widziałem, a tu jeszcze całkiem fajna muzyka.
-
Jeśli ktoś miałby grać w PQ 1 czy 2 tylko dla fabuły, to z miejsca odradzam. Fabuła jakaś tam jest, ale bez szału. W dodatku nie ma ona w ogóle znaczenia dla głównych gier. Główny urok tkwi bardziej w interakcjach między postaciami, ale i te zostały raczej ograniczone do swych bardzo podstawowych cech (tj. Chie żre mięso, Teddie nieudolnie podrywa wszystkie babki, Akihiko gada tylko o trenowaniu itp.). PQ1 miał pod koniec bardzo fajny twist, ale tyle to można obadać na YT. PQ2 od strony fabuły na razie jest znacznie mniej porywająca, choć w dużej mierze rekompensuje to dodatkowymi Special Screenings, które skupiają się na jakimś quescie i raptem garstce bohaterów. Taki fanservice. Zobaczę jeszcze po przejściu ostatniego dungeonu, czy czymś mnie jeszcze zaskoczy, ale nie sądzę. Ale w PQ2 gra się po prostu dobrze, zarówno od strony rozwijania drużyny, jak i systemu walki. Jest dużo opcji, wszelkie statusy specjalne (tj. ailments) są BARDZO przydatne i w dodatku działają na niektórych bossów. To samo z tzw. Bindami, które ograniczają siłę, magię, lub zręczność przeciwników, choć nasza ekipa tak samo może czymś takim oberwać. Do tego rozwiązania typu Magic Circle, albo Linki ładnie urozmaicają walkę. Nie będę opisywał tego w szczegółach, ale wszelkie walki są zdecydowanie dużo bardziej rozwinięte niż klasyczne megatenowe wykorzystanie słabości. Tu walki nawet ze słabymi wrogami mogą trwać po kilka minut. Na szczęście świetna muzyka (cztery różne motywy walki) fajnie urozmaica kolejne potyczki. PQ1 był dużo bardziej monotonny i męczący. W PQ2 dużo usprawnili i zbalansowali, choć znajdzie się kilka tanich chwytów (Heroic Gemini jest mocarny i właściwie nie ma powodu, by go nie używać na każdej ofensywnej Personie). Dawniej EO bym kijem nie tknął, ale właśnie ten luźny styl wędrówki, rozwijania drużyny i wymagające walki nawet mnie przekonały. Nie mam czasu na całą serię, ale tego Nexusa kupiłem, tak więc kiedyś zobaczę, jak duże są różnice. No tylko te rysowanie mapy irytuje. Pół biedy, ze można włączyć automatyczne rysowanie korytarzy, ale wszelkie inne elementy trzeba dodawać samemu. Osobiście kompletnie olałem wszelkie drzwi i ograniczyłem się do naprawdę istotnych miejsc.
-
Miałem się wstrzymać z kolejnym postem do momentu, aż przejdę Persona Q2, ale widzę, że gra jest obecnie w promocji za 40zł, dlatego raz jeszcze muszę zachęcić posiadaczy 3DS do zakupu. Tak, to "tylko" spinoff, i tak, to monotonny dungeon crawler. Ale mimo tego gra jest naprawdę świetna, wciągająca i satysfakcjonująca. Mało tego, wydaje mi się, że gra mi się w to lepiej, niż w... Persona 5. Oczywiście uogólniam, bo nie mogę powiedzieć, że jedna gra jest lepsza od drugiej. Mówię jednak, że grając obecnie w oba tytuły i mając do wyboru, po który obecnie sięgnę, o wiele większy entuzjazm przejawiam względem PQ2. Może dlatego, że wiem, czego się po grze spodziewać, i sam decyduję, jak będę brnął do przodu, podczas gdy P5 ogranicza mnie swoją liniowością i określonymi schematami. Mam obecnie na liczniku ponad 80h, a przede mną jeszcze cały ostatni dungeon. I choć gra jest schematyczna, to wcale mnie nie męczy tak, jak wiele innych megatenów. Fajnie się łazi po lochach, fajnie się planuje fuzje Person pod swój styl rozgrywki, a same walki są mocno taktyczne i wymagające, więc w efekcie satysfakcjonujące. Także dwójka jest znacznie lepsza w wielu aspektach od jedynki. Co prawda postaci jest zdecydowanie za dużo, i choć każda otrzymuje swoje 5 minut, to widać, że większość uwagi i tak została poświęcona protagonistom, z bohaterką P3P na czele (to akurat plus - świetna i charyzmatyczna postać). Pierwsza Persona Q pod koniec już trochę męczyła, szczególnie, że większość walk można było zaliczyć Mahamaon/Mamudoon. Także lochy były zbyt skomplikowane miejscami. W dwójce zostało to naprawione. No ale mniejsza o to. Po prostu uważam, że jeśli ktoś lubi "megatenowate" łażenie po lochach, fuzje demonów, i/lub klimaty Person 3-5, to Persona Q2 jest naprawdę warta zakupu, szczególnie za 40zł. Więcej pewnie jeszcze napiszę, gdy już przejdę całość. Póki co zachęcam. https://psprices.com/region-pl/game/2933625/persona-q2-new-cinema-labyrinth https://psprices.com/region-pl/game/2403836/shin-megami-tensei-strange-journey-redux Przy okazji też spytam tych co grali - Etrian Odyssey któryś jest wart uwagi, jeśli właśnie styl rozgrywki PQ mnie z czasem przekonał? Widzę, że obecnie jest Nexus w promocji za 30zł i się zastanawiam. Grałem jedynie w demo Millennium Girl, ale po godzinie zacząłem się jednak nudzić, bo fabularnie w ogóle nie byłem zainteresowany. Zastanawiam się, czy któryś EO jednak by mnie przekonał systemem walki. EDIT: A w duszy, kupiłem Nexusa. Za taką cenę można spróbować.
-
Mam grę na uwadze, ale nie spodziewałbym się SMT5 w tym roku. Coś posucha, jeśli chodzi o newsy, czy jakiekolwiek materiały. No chyba, że na święta, lub koło samej premiery Pro, może... Tokyo Mirage Sessions, choć wiem, że nie jest prawdziwym Megatenem, to mnie intryguje, jeśli chodzi o exy. Już miałem nawet "kupione" w MM za 119zł w zeszłym tygodniu, ale sklep anulował zamówienie, bo nie ogarnia swoich zasobów. Z tego co czytam, to niestety norma. A no i na upartego Hatsune Miku Mega Mix bym zagrał, ale tu też cyrk jeśli chodzi o cenę - sama gra prawie tak droga, jak Future Tone na PS4, a zawartość obcięta i porozrzucana na kilkanaście oddzielnych DLC, również po zawyżonej cenie... No poważnie, co przeglądam switchowy Nintendo eShop, to za głowę się łapię. Na 3DS dużo fajnych i tanich promocji często, a na Switcha wszystko drogie nawet podczas "promocji"... Przyznam, że ten aspekt nie zachęca do zakupu konsoli, a już na pewno nie do traktowania NS jako sprzętu do multiplatform... No ale mówię, bardziej interesuje mnie ta garstka exclusive'ów, plus ewentualnie pretekst do poruszania się przed TV.
-
Ogólnie nie tyle mi się spieszy, co raczej trochę FOMO działa, plus wszyscy widzą jakie mamy czasy - ceny rosną, produkty znikają z rynku etc. Nikt nie wie, co będzie za kilka miesięcy. I tak np. nie wiem, czy jak już się zdecyduję, to np. wspomniany Ring Fit jeszcze będzie dostępny na rynku. Z drugiej strony nie będę go kupował na zapas przecież. No ale to takie moje dywagacje luźne. Ogólnie ze wszystkich obecnych konsol Switch kusi najbardziej właśnie przez swoje bajery i choć nie narzekam na nudę, czy brak gier, to jednak oferty sprawdzam coraz częściej.
-
Chodzi za mną od jakiegoś czasu Switch. Najdziwniejsze jest to, że w sumie nie potrafię sam sobie odpowiedzieć konkretnie "dlaczego?" Konsole kupuję dla exclusive'ów głównie. Switch trochę ich ma, ale naprawdę mała ich część jakoś szczególnie by mnie interesowała. Może Tokyo Mirage Sessions, albo Xenoblade Chronicles i w przyszłości Shin Megami Tensei V, jesli nie okaże się multiplatformą. Dlatego z początku rozważałem Lite'a, ale ostatnio coraz bardziej chodzi za mną "stacjonarka". Bo jednak perspektywa swobodnego wpinania i wypinania konsoli, jak i kontrolerów wydaje mi się interesująca i widzę siebie grającego na różne sposoby. Nie wspominając o tym, że jakieś gierki ruchowe by można było odpalić również. Tylko czemu to wszystko takie drogie...? Zwykłe gierki, czy pudełkowe, czy cyfrowe, są horrendalnie drogie. Duża część biblioteki jest trudno dostępna, także ze względu na akcesoria, plus stale czytam o jakichś problemach, to z joyconami, to z rysującym się w bazie ekranem etc. Więc czemu konsola tak za mną chodzi? Nie wiem... No ale do rzeczy... Jest sens w obecnej chwili inwestować w V2, czy czekać na tego rzekomego Pro? Nie wiem, jaka ma być różnica cenowa. Już teraz V2 uważam za drogiego. Nie wiem, za ile schodzi przy okazji promocji. Co najwyżej widzę Lite'a w promocjach, ale stacjonarkę już mniej. Jeśli Pro miałby kosztować mniej niż 2 tysiaki, to chyba lepiej już dopłacić i zaczekać, bo rzekome usprawnienia wydają się znaczące. Drugie pytanko, granie z odłączonymi joyconami na "wypiętym" ekranie ma jakieś ograniczenia? Tj. gdybym chciał ekran konsolki postawić sobie przed nosem na stojaku, czy gdzieś na biurku i grac joyconami w dłoniach? To działa ze wszystkim, czy tylko określonymi grami? Dalej, czy Switch ma w zestawie normalny zasilacz/ładowarkę, czy znowu trzeba dokupić osobno? Bo widzę ofert jest pełno. Jakieś inne akcesoria oprócz tego szczególnie by się przydały? I na koniec, jakie gierki "ruchowe" są warte polecenia na switcha? Fitness Boxing wydał mi się spoko. Fit Ring wygląda super, ale cena trochę odstrasza i chyba mam za mało miejsca na to. Coś jeszcze?
-
Z jednej strony na to liczę, z drugiej boję się, że coś tam spartolili w silniku, że gra będzie wtedy działać 2x szybciej, czy coś w tym stylu. No ale niby na emulatorach PS2 gra działa bez problemu w 60fps 4k. Zobaczymy. Tak czy inaczej kusi mnie, żeby zagrać ponownie. Ale niesmak pozostaje, im więcej czytam na temat tego "Remasteru", szczególnie przy takiej cenie.
-
Niech Atlus zrobi jakiś port Devil Summonerów...
-
30fps na wszystkich platformach, nawet PC :\ https://themakoreactor.com/features/shin-megami-tensei-3-nocturne-hd-remaster-steam-pc-port-graphics-frame-rate-performance-preview-atlus/24400/ WTF Atlus...?
-
E, oglądało się spoko. Taki średniak do piwa. Naciągane, ale zrealizowane dobrze, choć pewne kwestie zawsze mogły być lepsze. Lekcje twórcy odrobili, bo nawiązań do gry było chyba dużo. Najsłabiej wypadła ekipa złych. No ale ogólnie sequel bym chętnie zobaczył.
-
Jak to jest z grami PSP? Będą dostępne jeszcze do kupienia z poziomu Vity, czy znikają z oferty?
-
Skusiłem się na Tokyo Jungle, przed zamknięciem PS Store i zanim konsola wyzionie całkiem ducha. Bardzo fajne. Takie roguelite. Troszkę schematyczne, ale zaskakująco wciąga.
-
To normalne, że ten Markus się minimalnie chybocze na boki? Wszystko skręcone idealnie, ale jak nie siedzę porządnie oparty (co mi się często zdarza), to siedzisko minimalnie się rusza. I teraz nie wiem, czy trafił mi się jakiś felerny egzemplarz, czy przesadzam bo tak już jest i mam się przyzwyczaić...
-
-
A zdecydowałem się na tego osławionego Markusa w ciemno. Jakość wykonania siedziska nie jest idealna - w moim przypadku obicie nie jest symetryczne, a ja mam fioła na punkcie symetrii. Plus nie wiem, czy po dłuższym siedzeniu coś się przez to nie odbije/odkształci od wewnątrz. Na zdjęciach jakość wykonania jest dużo lepsza niż w rzeczywistości. W dodatku w oparciu brzęczy schowany gdzieś głęboko nieosiągalny suwak. No ale poza tym pierwsze wrażenie spoko. Jak nie zacznie skrzypieć, to będzie dobrze.
-
E, ostatnie Gundamy były takie słabe, że z czystej ciekawości dla odmiany bym zobaczył, co wymyśliliby z ekranizacją. Pierwszy Pacific Rim był fajny jak na bajeczkę o robotach. Kwestia realizacji.
-
Gry nie tknę dwumetrowym kijem, ale przypadkiem natknąłem się na utworek i całkiem spoko
-
Taaaa, "cudowny" ten trait. Czytam, że w Royal normalnie dostajemy EXP i kasę, ale w podstawce tylko Personę. Trochę do dupy zdolność w takiej postaci. Muszę teraz pozwolić wrogom się zauważyć, żeby normalną walkę odpalić. Dopiero zacząłem pałac Okumury i musiałem sobie z nudów zrobić przerwę, bo nic się nie dzieje... Tj. nie dość, że walki mnie omijają, to jeszcze sam pałac dziwnie zrobiony. W ogóle mam mieszane uczucia co do P5. Oczywiście ogólnie gra super, ale dużo rozwiązań lub motywów jednak irytuje, lub nie porywa tak jak w poprzednikach. Kilka godzin gram zaabsorbowany, że nie chcę nawet przerywać zabawy, a potem kilka godzin się zmuszam, bo nic się nie dzieje, albo dzieją się jakieś głupoty, lub muszę grindować męcząc się z niepotrzebnie długimi animacjami, których nie można pominąć, czy przyspieszyć. Przy okazji, powtórzę tutaj to co pisałem w temacie SMT - polecam zaopatrzyć się w Persona Q2 na 3DS. Świetna gierka, bardzo wciągająca i satysfakcjonująca. Oczywiście styl rozgrywki inny niż P5, ale zarówno scenki z bohaterami, jak i sam system walki są świetne. Mocno niedoceniony tytuł. Szkoda, że wyszedł pod koniec żywota konsoli bez żadnego portu na coś współczesnego.
-
Dużo artykułów wychodzi z różnymi listami i rekomendacjami, co warto jeszcze przed zamknięciem sklepów kupić. Np. https://www.siliconera.com/the-best-ps3-games-to-download-before-the-playstation-store-closes/ Tokyo Jungle zaintrygował.
-
Zaczyna się fajnie. Niestety potem przechodzi w dubstep i uszy zaczynają boleć. Szkoda.
-
Strach się bać, co z tej ekipy wyrośnie pod takim treningiem. Ok, miałem o TOS już nic więcej nie pisać, ale skończyłem ostatni odcinek (Turnabout Intruder) i jestem szczerze zniesmaczony. Niezbyt dobry obraz na zakończenie serii. I co? Oczywiście "Story by": Gene Roddenberry". A historyjka żenująca, ujmująca kobietom jak mało który wcześniejszy odcinek. Tyle z tej rzekomej progresywności. Raz jeszcze, Gene miał wizję, TOS miał idee, ale koniec końców to nie był dobry show. Tj. może był znośny 50 lat temu, ale przez pryzmat czasu utwierdzam się tylko w przekonaniu, że cała ta otoczka została dorobiona przez fanów po fakcie, zaś realia - jak to zwykle bywa - były zupełnie odmienne. I serio poza może Scottym nie jestem w stanie lubić nikogo z bohaterów. Herezją pewnie będzie jak powiem, że nie lubię nawet Spocka. Puryści burzą się na jego nowe wersje w DSC czy współczesnych pełnometrażówkach, zaś już nawet w TOS był on niekonsekwentny, emocjonalny i - o ironio - nielogiczny. Teraz czy ja chcę się męczyć jeszcze z TAS, tylko żeby mieć czyste sumienie i móc powiedzieć, że widziałem wszystkie Star Treki...? Na pewno nie teraz. Z innej beczki przy okazji, czy któraś platforma streamingowa dostępna w PL ma w swojej bibliotece Babylon 5? Bym sobie odświeżył. Niby mam całość na DVD ale... kto teraz DVD odtwarza?