Treść opublikowana przez Suavek
-
Seria Megami Tensei
Akurat Strange Journey mi się bardzo podobał pod kątem klimatu i atmosfery. Gdyby pominąć ten cały naciągany początek z cudacznymi pojazdami pseudo-kosmicznymi oraz jakże dogodnymi demonica suits, to reszta moim zdaniem na ogromny plus. Każda odwiedzana lokacja reprezentuje jakieś negatywne aspekty z historii ludzkości i choć same w sobie bywały one monotonne na dłuższą metę, to jednak chciało się dowiedzieć co będzie dalej. Postacie przewidywalne jak na megatena (reprezentanci Law, Neutral i Chaos) ale także na plus. Pomniejsi NPC zlecają zadania poboczne, niektórzy mają swoje pomniejsze bzdurne wątki. No naprawdę, mógłbym śmiało nazwać tę odsłonę takim SMT 3,5 i naprawdę boli mnie ilość grindu jaką trzeba było przeboleć w dalszej części rozgrywki, szczególnie, że poziom trudności do najniższych nie należał. Z jednej strony chętnie bym przeszedł grę jeszcze raz dla innego zakończenia, a z drugiej wiem, że nie będę miał w dalszej części siły. A na marginesie, Strange Journey miał animowane sprite'y demonów, ale w Devil Survivor 2 ich nie wykorzystali i dalej były one statyczne... W ogóle jak tak teraz pogrywam znowu w Devil Survivor 2 to mam strasznie mieszane uczucia. Niby więcej tego samego (dobrego) gameplay'u, ale zarazem sporo bezsensownych aspektów, beznadziejne wykorzystanie elementów poprzedniej odsłony, jak np. portrety NPC (na portrecie złowrogi policjant, a z dialogu wynika, że jest on wystraszony... WTF?), wyjątkowy jak na serię seksizm (choć to bardziej wina projektanta postaci), a także kompletnie bezsensowne wybory dialogowe, z których mało które mają jakikolwiek wpływ na fabułę, zaś reszta wpływa tylko na relacje z drużyną. A i nawet wtedy opcje sięgają skrajności, typu "Cheer up" vs "Give up". Grind też nie pomaga. W ogóle jakoś kiepsko od śmierci PS2 z megatenami. Same spinoffy i reedycje, albo bijatyki... Jeden SMT4 na platformę z region-lockiem. Nic na miarę Digital Devil Saga, Persona 5 wyjdzie pod koniec żywota PS3. Chętnie bym przyjął kolejną odsłonę Devil Summoner, gdyż dwójka była naprawdę świetna, a otoczka jest wręcz stworzona do traktowania jej jak tasiemca (w sensie, jak serial odcinkowy - adventure of the week itp.) ale i tutaj cisza. Próbowałem swego czasu pograć w Imagine, ale niestety tak jak grind w zwykłych megatenach bywa czasochłonny, tak możecie sobie wyobrazić jak to wygląda w MMO... W dodatku strasznie ślamazarne tempo akcji. Gra nie była zła, ale gdy zacząłem chodzić po ogromnych pustych lokacjach, to stwierdziłem, że szkoda mego czasu.
-
Steam
Zależy od gry i zależy od tego co kryje się pod Early Access. Jeśli to jakaś wczesna alpha, w której wszystko może się zmienić, to osobiście nie widzę sensu. Za testowanie czegoś takiego, to graczom powinni płacić, a nie odwrotnie. Niektórzy byliby skłonni robić to za darmo i kiedyś tak się właśnie robiło. Teraz co bardziej cwani zauważyli w tym dobry biznes i co druga gra na steamie to alpha lub beta. Inna sprawa kiedy gra jest praktycznie kompletna i early access odnosi się do faktu, że nadal trwają prace nad poprawkami, tudzież poszerzaniem zawartości. W niektórych przypadkach można się pokusić o zakup, szczególnie jeśli ma się zamiar spędzić przy tym więcej czasu - zależy w końcu od gry. Starbound to afair właśnie taki gatunek, przy którym ludzie spędzają setki godzin i powracają z każdą nową aktualizacją.
-
własnie ukonczyłem...
Wystaw cyferkę na końcu i będzie recenzja. Tj. tekstu nikt nie przeczyta, a podnieta będzie w zależności od tego, czy dasz notę za wysoką, czy za niską. Argumenty są przecież nieistotne.
-
Wasze kolekcje gier na wszystkie platformy
Za to powinieneś dostac minusa. Miejsce kolekcji jest na półce, nie w piwnicy.
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
Ja nie raven. W siódemkę grałem, w dodatku achievementy motywują do zdobywania wszystkiego i w efekcie jest to moje pierwsze przejście tej gry, w którym zdobyłem wszystkie limity, summony, materie itp. Ósemkę kupiłem bo myślałem, że mimo debilizmów się przekonam, ale chwilowo odstawiłem, bo jednak wyciąganie czarów z wrogów i debilne postacie skutecznie odpychają od tej odsłony. Tak samo chętnie wreszcie zagram w FF3 jak już wyjdzie.
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
Ja nie mam nic przeciwko portom, jak już mówiłem wielokrotnie. Nikt nikogo nie zmusza do kupowania tej samej gry pięćdziesiąt razy, ale dla niektórych jedna platforma będzie bardziej przemawiająca niż inna. Na tej samej zasadzie sam po Final Fantasy IV sięgnąłem dopiero na PSP. FF3 chciałem na NDS, ale jakoś nigdy nie zmotywowałem się do zakupu. Na PC jednak kupię z całą pewnością, tak samo jak kupiłem FF7 i FF8 (brrr). A że Square od lat nie wie co ze sobą zrobić, to już inna historia.
-
Rpgi na PC
Final Fantasy III wkrótce na lodówkach i opiekaczach - http://www.siliconera.com/2014/04/18/square-enix-bringing-final-fantasy-iii-pc/
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
Square Enix Is Bringing Final Fantasy III To PC Final Fantasy III, coming soon to your microwave! Ale tak poważnie, nie mam nic przeciwko. Jakoś nie miałem okazji ograć tego na mobilnych platformach. Także nie pogardziłbym dalszym wydawaniem Finali na PC. O Crystal Defenders by też się mogli pokusić.
-
Steam
Patrzę na wishlistę i właściwie same nowości albo early access, które w najlepszym przypadku będą -33% :\ Reszta zakupów to by były DLC. Obejrzałem kilka filmów z Divinity: Original Sin i się nakręciłem, ale 40 euro za betę to na razie podziękuję.
-
Seria Megami Tensei
Grind grindowi nierówny. W jednej odsłonie da się go tolerować dzięki dobremu systemowi walki, muzyce (!!!), tudzież animacjom, podczas gdy w innych jest nie do zniesienia. Dla przykładu pierwsza Persona na PSP była dla mnie bolesna. Strange Journey nie wymagał grindowania przez większą część gry, ale później kiedy zaczął rzucać silniejszych bossów oraz wymagał powracania do odwiedzonych lokacji, to stał się po prostu monotonny i nudny. To tak jakby podczas grania w Personę 3 kazano nam raz jeszcze pobiegać po najniższych poziomach tartarusa, z tą różnicą, że wrogowie by wcale nie uciekali, tylko co chwila nas atakowali jak gdyby nigdy nic. To już nawet DDS1 w tej kwestii nie był wcale taki upierdliwy. Pamiętam tylko, że spędziłem około dwie godziny wybijając Titanie w jednej lokacji, bo chciałem wszystkich opcjonalnych bossów zaliczyć. Poza tym wszystko szło w miarę gładko. To już w Devil Survivor więcej jest żmudnego powtarzania walk dla komicznie niskich ilości EXP. Co masz na myśli mówiąc, że trzyma cenę? Widzę około 30$ w PA, a wielokrotnie robili oni wyprzedaże za 20$, jeśli nie mniej. Strange Journey ma bardzo fajny klimat. Troszkę naciągany i przewidywalny miejscami, ale oryginalny jak na megatena. Taki SMT 3,5 w otoczce lekkiego sci-fi.
-
Seria Megami Tensei
Po prostu czytałem te wrażenia na temat gry i nie mogłem pozbyć się wrażenia, że to samo mógłbym powiedzieć o Strange Journey. Że dobra gra, że ciekawe pomysły itp. ale... dla mnie cały jej urok zabił grind, szczególnie pod koniec gry, a także backtracking do lokacji, gdzie demony nic nam nie są w stanie zrobić, ale walczyć z nimi musimy.
-
Seria Megami Tensei
No coś jak Yukiko z P4. @KopEr Jak wygląda sprawa z grindem w SMT4? Dużo go?
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
EDIT: Nvm, nie umiem czytać. ;p Myślałem, że to news sprzed kilku tygodni.
- Steam
-
Tak zwane indie
Hotline Miami przeszedłem dwa razy, nie licząc powtarzania pojedynczych poziomów, zdobywając przy tym komplet achievementów. Że niby tylko ją liznąłem i jak prawdziwy hardc0re gracz mam się bawić w jakieś speedruny? Nie rozumiem.
-
Wasze kolekcje gier na wszystkie platformy
A przez lata mówili, że PSP nie ma gier, a platforma umiera... To była (jest) świetna konsola, mimo wszystko. Będę musiał odkurzyć swój egzemplarz, bo trochę zaległości do dziś mi zostało.
-
Seria Megami Tensei
http://youtu.be/XOmDc_cvjVo
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
Z deszczu pod rynnę. M$ się chyba jednak nigdy nie nauczy. A najsmutniejsze, że Age of Empires Online, którego uśmiercą wraz z G4WL, wcale taki zły nie był, wbrew pozorom. Co następne? Dobre imię jakich serii z czasów młodości zostało jeszcze do zrujnowania? Bo lista się kurczy i kurczy. Nie zdziwię się na zapowiedź Theme Hospital Mobile, albo innego Heroes of Might and Mobile.
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
Homeworld Remastered Collection planowane jest na jesień. W edycji kolekcjonerskiej gry będzie dodatkowo: Największa szkoda, że Cataclysm nie wchodzi w skład kolekcji. A prawdę mówiąc była to moja ulubiona odsłona ze wszystkich trzech.
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
Nie twierdzę, że gra jest zła, bo nie jest. Niemniej jednak w przeciwieństwie do Ciebie ja nie jestem już jakimś szczególnym entuzjastą gier multiplayer i naprawdę gra musi mnie zauroczyć czymś wyjątkowym, żebym został przy niej na dłużej. Ostatnią taką pozycją był Awesomenauts, dzięki stylistyce, humorowi i każualowości, ale i to mi w końcu zbrzydło. Hawken tymczasem niby ma fajne rozwiązania, niby jest darmowy, niby jest to jedna z nielicznych gier z mechami, a jednak po godzinie grania nie mogłem pozbyć się wrażenia, że gram w kolejnego sieciowego shooterka. Do tego wręcz stopnia, że chwilami zapominałem, ze steruję mechem. No i nie ukrywam, że jednak balans leży trochę. Wszędzie te cholerne systemy progresji, a tu w dodatku możemy mecha ulepszyć, perki mu dowalić, consumables jakieś dodać itp. itd. Nie żeby było to P2W, ale i tutaj mam grymas, że nie lubię kiedy każą mi pracować na bycie na równi z innymi. Aha, jeszcze jedno - gra jest drużynowa. Nie ma typowego Deathmatch, a przynajmniej nie zauważyłem. Dla mnie minus, bo nie lubię polegać non-stop na grupie randomów. We wspomnianym UT przynajmniej się odpalało mecz i było zdanym na siebie. Może dlatego bardziej lubiłem FPSy z dawnych lat, niż te współczesne co-opy/teamy. Z tego samego powodu kijem nie tykam tych popularniejszych "MOBA", bo więcej to stresu i irytacji niż frajdy. Właśnie przez szczeniactwo w Awesomenauts zrobiłem sobie przerwę od tej gry. Bo ludzie najwyraźniej zapomnieli o graniu dla zabawy - teraz trzeba koniecznie wygrywać, w przeciwnym wypadku z fochem opuszczają mecz. Po wyzwaniu wszystkiego i wszystkich i ich matek, oczywiście...
-
Tak zwane indie
A ile jest gatunków, które nie są eksploatowane? Bo do głowy przychodzą mi tylko RTSy. Przynajmniej ostatnimi czasy, gdyż 10 lat wstecz było wręcz odwrotnie i każdy musiał mieć swego klona Warcrafta/Starcrafta/C&C. Defense Grid to jeden z najlepszych współczesnych reprezentantów gatunku, który nie tylko wprowadza mnóstwo świeżości do pozornie prostego gatunku, ale także posiada pewien swój charakter dzięki specyficznemu AI komentującemu akcję w tle. Pod względem mechaniki nie jest inaczej - choć zaczyna się niewinnie, to potem różne sytuacje są przed graczem stawiane. Nie tylko rozmieszczamy wieżyczki wokół określonej ścieżki, ale także sami te ścieżki kreujemy. Wrogowie występują w odmianach naziemnych i latających, lecz te drugie nie podążają ścieżką naziemną jak w wielu innych TD. Nawet "ekonomia" gry wygląda inaczej. Nie chodzi o to by powstrzymać wrogów przed przejściem z punktu A do punktu B, ale przed kradzieżą Power Cores, co zajmuje im dwa kursy tak naprawdę. Im więcej Power Cores posiadamy, tym więcej generujemy pieniędzy. Jeśli rdzenie zostaną skradzione, to możemy jeszcze je odzyskać zabijając wroga, ale w tym czasie są one podatne na ponowną kradzież ze strony nowych wrogów. Przekłada się to także na punktację, która także stanowi dla wielu graczy ważny element rozgrywki. To nie kwestia "przejdę/nie przejdę", ale także walka na punkty, z wbudowanymi Steam Leaderboards, wymagającymi Achievementami itp. A to wszystko okraszone przyjemną grafiką i świetną muzyką. Jeśli taki reprezentant gatunku ma dostać automatycznie plakietkę "kolejny tower defense" w przypadku długo wyczekiwanej drugiej odsłony (oryginał wyszedł 6 lat temu, dwójka jest od prawie dwóch lat w produkcji), to naprawdę nie wiem jak należy traktować wspominane wyżej autentyczne tasiemce produkowane masowo średnio raz do roku. Dla kontrastu, grałem nie tak dawno w Go Home Dinosaurs - to jest typowy reprezentant gatunku o którym można powiedzieć "kolejny Tower Defense", bo nawet te kilka oryginalnych pomysłów jakie wprowadza od strony mechanicznej nie rekompensuje faktu, że rozgrywka jest banalna i oklepana aż do bólu. Po prostu nudna. A z drugiej strony nawet te oklepane z pozoru TD mogą coś sobą prezentować co sprawia, że są zwyczajnie dobre - poziom trudności, stylistyka, drobne rozwiązania mechaniczne itp. Gram ostatnio w Kingdom Rush i na pierwszy rzut oka też można by było powiedzieć, że to "kolejny klon TD", ale w miarę dalszej rozgrywki wychodzą na wierzch pewne pomysłowe udziwnienia, a sama gra do najprostszych też nie należy, co koniec końców przekłada się na bardzo dobrą zabawę.
-
Civilization: Beyond Earth
Chyba michaelisowi nie spodobało się, że nie grałeś w żadną odsłonę ;> Jeśli to następca Alpha Centauri to w sumie i fajnie i źle. Bo to mimo wszystko Civ na obcej planecie. Miałem nadzieje, że może zrobią coś bardziej na skalę galaktyki. No ale z drugiej strony gier tego typu w kosmosie nie brakuje.
-
Civilization: Beyond Earth
Pytanie czy to będzie kolejne Alpha Centauri, czy też może Cywilizacja na skalę całych układów planetarnych.
-
Ogólne pecetowe pierdu-pierdu
Ale reszta gry jest za(pipi)ista.
-
Tak zwane indie
Nadal nie wiem w czym problem, a w dodatku chyba już to przerabialiśmy. Druga odsłona oryginalnego TD to "kolejny tower defense", ale jakoś ludziom nie przeszkadzają tasiemce "AAA". No bo czemu nikt nie zrzędzi na kolejne assasyny, batmany, uncharted, halo, gearsy czy inne "klony klonów". "Łojezu, ten titanfall to kolejny klon klona unreala!"