-
Postów
9 362 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Suavek
-
Ledwo minął tydzień od premiery MG Rising a ja mam nabite 30 godzin na Steamie... (20h w grze). W nic innego nie grałem praktycznie. Muszę przyznać, że dawno żadna gra mnie tak nie wciągnęła. Do tego stopnia, że bawię się we wszelkie unlocki, sekrety, achievementy itp. Armstrong padł na Hard. Się wkurzyłem najpierw, bo nie wiedziałem, że wszystkie trzy fazy trzeba przejść bez straty HP dla achievementa. No ale przy powtórce się udało. Natomiast Sundowner był komicznie prosty. Zostało mi teraz z bossów tylko DLC Sama.
-
Kupiłbyś lepiej Paliodor SRW L na DSa ;> Jedna z moich ulubionych odsłon serii, a kosztuje grosze na PA - http://www.play-asia.com/super-robot-taisen-l-paOS-13-49-en-70-3yds.html Obie części Z2 niestety nie były takie dobre jak bym sobie tego życzył. A co do tematu, to właśnie zdałem sobie sprawę, że od dłuższego czasu kupuje same digitale. Ostatni zakup pudełkowy to Harvest Moon: Grand Bazaar na DS.
-
To tak jakby powiedzieć, że Call of Duty Ghosts to to samo co Unreal Tournament... Limbo przynajmniej nie jest tak pretensjonalne. Jest proste i stylistyczne i skupia się praktycznie tylko na tym przez całą grę - nawet jeśli w połowie atmosfera idzie na drugi plan a gra staje się monotonnym i frustrującym physics puzzle platformerem jakich wiele. Deadlight natomiast zniechęcił mnie nie tyle sterowaniem, co całą resztą. Sama stylistyka to właśnie poleganie na popularności Limbo i jego "klonów", bo nagle sterowanie cieniem w mhhhrrocznej atmosferze zrobiło się trendy. Do tego nieudolnie opowiedziana historyjka czerpiąca garściami z The Walking Dead, a nawet i Resident Evil w paru momentach. Protagonista to jakaś komiczna fuzja Ricka i Snake'a, a cut-scenki to marna podróba Ashley'a Woodsa. O żałośnie debilnych dialogach nie wspomnając. Ktoś w studiu miał chyba przerost ambicji, bo gra właśnie wygląda jak nieudolny zlepek takich pojedynczych inspiracji innych produkcji ze sztucznie wymuszoną pseudo-dramą i idiotycznymi flashbackami. Nawet nie wiem czemu taką nienawiść przejawiam do tej gry. Niby "tylko" 4 godziny mi wyrwała, ale przez cały ten czas siedziałem na zmianę zażenowany lub sfrustrowany. A i oczekiwań nie miałem jakoś wygórowanych. PS. 1/3 gry rozgrywa się w kanałach...
-
Szczerze odradzam. Ta gra była dla mnie niesamowicie bolesna, mimo faktu, że ukończyć ją można w niecałe 4 godziny. Okrutnie niekonsekwentna mieszanka rozmaitych rozwiązań oklepanych w innych gatunkach do bólu. Na screenach może wygląda to znośnie i oryginalnie, ale w praktyce siedziałem zażenowany tym co widziałem. I chyba tylko fakt, że całość jest krótka sprawiła, że przeszedłem dziadostwo w całości. Nie polecam.
-
Najlepiej gdybyś określił jakie gry Cię interesują. http://store.steampowered.com/search/?category1=998&category2=28 - lista gier z pełnym wsparciem kontrolera Od siebie na szybko mogę wymienić Brothers, Dust: An Elysian Tail, Awesomenauts czy Orcs Must Die
-
Mashować parry, tj. klepać gałkę + X. Po zejściu bossa do 40% hp trzeba tak na odległość chwilę blokować jego ataki, zanim się do niego zbliży. Trochę szczęścia też trzeba mieć, bo dla mnie największym problemem była... kamera, szczególnie kiedy gość wyskakiwał atakować z powietrza. Też przechodzę grę po raz drugi na Hard i właśnie Monsoona pokonałem bez straty HP. Łapy mi się już po padzie ślizgały a ku*wy leciały na lewo i prawo, ale wreszcie się udało. Niemniej jednak nie wiem czy będę miał cierpliwość męczyć się z końcowym bossem dla achievementa... DLC z Samem też do łatwych nie należało i przechodzenie go na Hard/Revengence dla Achievementów to już w ogóle mi się nie widzi... To niby tylko gierka, ale przyznam, że gdy wreszcie udało mi się ostatni level przejść, to czułem niesamowitą satysfakcję. Niemniej jednak po przebiciu 60 sekundy gra się wcale nie kończy (tylko achievementy)
-
Puzzle Quest i Puzzle Quest Galactrix po 1€ w Daily Deal. Kto jeszcze z jakiegoś powodu nie ograł jedynki, ten ma świetną okazję nadrobić zaległości. Galactrix mnie osobiście nie wciągnął na długo, ale za taką cenę też warto rozważyć zakup.
-
Też się przez chwilę zastanawiałem, dopóki nie przypomniałem sobie o wymogu instalacji Origin oraz miniaturowych miasteczkach. To już wolę sobie SimCity 3000 zainstalować. Swoją drogą, zabawnie się czyta bloga opisującego opcję single player jako nowy ficzer gry...
-
Nagle się spodobało? ;>
-
No z tą fabułą to bym już nie przesadzał. Ale fakt, gram z bananem na mordzie. Mechanika w sumie nie jest jakaś cudowna, ale efektowność i muzyka oraz samo ciachanie rekompensują wszystkie niedociągnięcia. Co do wymagań, to przy takiej grafice raczej dziwne by były te podane wymagania minimalne z i5. Graficznie chyba niewiele się zmieniło względem konsol. No ale port pod kątem optymalizacji generalnie jest dobry i jedyne spadki klatek jakie jestem w stanie zaobserwować występują podczas siekania jakichś dużych obiektów na setki kawałków. Teraz tylko mieć nadzieje, że port się dobrze sprzeda i przyjmie wśród PCtowców. Kto wie, może Vanquish będzie następny w kolejce. Czytałem kiedyś, że podobno Platinum zrobiło PeCetową wersję Bayonetty, ale nigdy jej nie wydali. Ewentualnie jak nie Platinum, to Konami - MGSami na PC bym nie pogardził w ramach jakichś re-edycji.
-
W sensie, czy warto ogólnie, czy chodzi o tą konkretną cenę? Większe pieniądze wydajemy na bilety do kina na mocno przeciętne filmy. Brothers z pewnością jest wart tych 3$, jeśli nie więcej, ale jak już zostało wspomniane, nie sądzę żeby ktokolwiek chciał do gry wracać po jednokrotnym przejściu. To fajne i poruszające doświadczenie, ale pozostaję przy swojej krytyce samego "gameplay'u". Co prawda jestem w mniejszości, ale o ile samą mechanikę jestem w stanie docenić, tak miejscami miałem wrażenie, że gram w jakieś Dear Eshter - tj. trzymasz kierunek i patrzysz na widoczki. Łamigłówki też nie dość, że banalne, to monotonne, kiedy trzeba je powtórzyć po raz drugi czy trzeci. No ale przy całej reszcie można powiedzieć, że to "drobiazg".
-
Gram na Dual Shock 2 z wyżej wymienionym programikiem i nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Wszystko działa jak należy, nie muszę marnować kasy na pada 360, a gram perfekcyjnie na jednym z wygodniejszych kontrolerów z jakimi obcowałem. Z przejściówkami to różnie bywa. Miałem dotychczas trzy w sumie - jedna przetrzymała mi kilka lat, ale wreszcie coś się w kablu musiało złamać i nie zawsze chwytał. Potem dostałem takie badziewie o kolorze niebieskim na dwa pady (zdjęcie), które było tragicznie wykonane i uparcie nie chciało zadziałać, więc reklamowałem. Koniec końców zamówiłem drugą sztukę przejściówki na jeden kontroler (zdjęcie) i działa jak należy. Kosztuje to grosze, więc nawet jak się coś zepsuje, to strata żadna, a działa to świetnie bez żadnych sterowników. Z emulatorem pada 360 to już w ogóle miód.
-
Port nie jest idealny, ale prawdę mówiąc myślałem, że będzie gorzej. Na moim starociu dwurdzeniowym spokojnie 60fps z minimalnymi spadkami przy większej zadymie wyciągam. Niestety gra jest dość wybredna z dostępnymi rozdzielczościami na niektórych konfiguracjach, z czym i ja musiałem się uporać. Szkoda też, że pada mi nie wykryło - musiałem emulator pada 360 zastosować. No ale poza tym gra działa jak marzenie - na pewno nie gorzej niż na kąsolach. ;p
-
Steamowy Fallout 3 usuwa wsparcie G4WL - http://www.neogaf.com/forum/showthread.php?t=745237 Podobno jednak nadal trzeba klienta instalować, gdyż bez niego podobno się gra nie uruchomi. Nie ma też achievementów ani mowy o zapewnieniu posiadaczom pudełkowych kopii kluczy Steam (czym osobiście bym nie pogardził). No ale to Bethesda, więc szału się nie spodziewam... Tak czy inaczej, oby na tym się nie zakończyło. Dark Souls czy gry Capcom przede wszystkim bym chciał zobaczyć pozbawione potworka M$.
-
Brothers: A Tale of Two Sons Huh... Po takiej ilości pochwał jakich się naczytałem o grze spodziewałem się prawdę mówiąc czegoś więcej, jeśli mam być szczery. Albo inaczej - jako medium Brothers w pełni zasługuje na pochwały jakie otrzymuje, gdyż atmosfera, świat, sposób przedstawienia historii, a nawet właściwa interakcja (słowo "rozgrywka" mi tu nie pasowało) jako ogół tworzą naprawdę oryginalny produkt, który z pewnością jest godny polecenia i doświadczenia. Jako gra jednak... No nie jestem przekonany. Praktycznie większość właściwej rozgrywki to podążanie przed siebie po jednej ustalonej liniowej ścieżce czasem przerywanej jakąś banalnie prostą zagadką albo elementem platformowym. I już po raptem 30 minutach miałem dość, bo oba te przerywniki były zbyt monotonne i zbyt banalne. Chciało się poznać dalszy ciąg historii, ale grać już niezbyt się miało zapał. I to praktycznie jedyna, ale zarazem największa wada Brothers - gdyby nie te kilka ciekawszych interakcji, szczególnie w kluczowych scenach, to równie dobrze mógłby to być film animowany. Bardzo dobry film, dodam - poruszający, ciekawy, nawet jeśli do bólu przewidywalny. Do określenia pozycji mianem "GOTY" jednak mi daleko, mimo wszystko...
-
Od 19:00 jutro. Zresztą pozostałą ilość czasu można sprawdzić wchodząc na stronę sklepową gry. Ja jestem gotów... na rozczarowanie. Zarówno w kwestii jakości portu, jak i niestety za sprawą przeciętnego sprzętu, który może mi gry dobrze nie uciągnąć (ten i5 w minimalnych nadal mnie niepokoi). Okaże się jutro.
-
-
Brothers za 2,5$ jeśli ktoś ma zniżkę z wyprzedaży zimowej - http://www.amazon.com/gp/product/B00FQPQGSY A z nowego Humble Bundle szczerze polecam przejść To the Moon, kto jeszcze tego nie zrobił.
-
Otóż sprawa jest prosta - zawsze coś mogło zostać zrealizowane lepiej. W każdej grze, każdym filmie, każdej książce, bez wyjątku. Niemniej jednak potencjał, nawet ten nie w pełni wykorzystany, nie musi być automatycznie uznany za wadę. Kwestie, które Ty wymieniłeś w Dust jako wady ja traktuję jako cechy. Gra jest prosta w kwestii mechaniki - ale za to nie jest długa, podczas gdy wyzwania rzucane graczowi są sensowne, przemyślane i nie dłużące się. Gra nie jest tez jakaś wybitna pod kątem fabularnym, ale zarazem jest sympatyczna i rzeczowa, niczym dobra produkcja filmowa dla młodszych widzów. Krytyki postaci już w ogóle nie rozumiem, gdyż nawet jeśli 3/4 NPC nie wnosi sobą nic sensownego do głównej fabuły, to za sprawą swych charakterystycznych osobowości utkwiły mi one bardziej w pamięci, niż zdecydowana większość NPC innych gier, chociażby za sprawą swych stereotypowych lub dziwacznych zachowań. Fakt, że gra jest indykiem nie jest dla niej usprawiedliwieniem. Wręcz przeciwnie - jest zaletą w tym konkretnym przypadku, gdyż idealnie pokazuje, że twórcy niezależni są w stanie zrobić gry na poziomie podobnym, jeśli miejscami nie lepszym od dużych produkcji na znane platformy. Odin Sphere jest tutaj dobrym porównaniem, gdyż gry są zarówno w kwestii stylistyki, jak i mechaniki stosunkowo podobne, ale to właśnie Odin Sphere mógłbym obiektywnie zarzucić znacznie więcej wad - raptem parę ciosów, monotonia, grind, brak sensownych elementów platformowych. Widzisz, Ty krytykujesz elementy Dust, które w moich oczach już i tak stanowią pewien krok naprzód względem innych podobnych produkcji. Aż mi się przypomniała rozmowa po obejrzeniu trailera Hyperlight Drifter i mam wrażenie, że się powtarzamy. Ty machnąłeś ręką, bo nie widziałeś tam niczego innowacyjnego, podczas gdy ja pochwaliłem koncept gry za to czym jest - nawet jeśli ma być kolejnym action-adventure z pikselową grafiką. Widać tu się różnimy, bo indyk czy nie indyk, o ile potencjał nie zostanie całkowicie zmarnowany, a produkt końcowy będzie solidny, to nie będę za wady wymieniał kwestii, które akurat moim zdaniem mogłyby wyglądać inaczej. Gdyby gra była dłuższa, była bardziej lub sztucznie rozciągnięta, gdyby faktycznie aspirowała do bycia prawdziwym RPG albo niczym wiele współczesnych produkcji starała się z uporem opowiedzieć jakąś arcy-ambitną historię z drugim i trzecim dnem, lecz by jej to nie wyszło, to wtedy bym nawet przytaknął Twojej krytyce. A że Dust to "po prostu" sympatyczny action-adventure na kilka godzin zabawy, to wydaje mi się, że lepiej go docenić właśnie za to, aniżeli krytykować poniekąd na siłę, co jest moim zdaniem bardziej krzywdzące, niż szufladkowanie gry jako indyka. I na tym kończę. Bo choć zgodzę się, że wiele rzeczy mogło być w Dust wykonanych inaczej, może nawet lepiej, to w obecnym wizerunku gry nie uznam ich za wady gdyż zwyczajnie nie było w grze momentu, w którym by mnie one w jakimkolwiek stopniu raziły. Nie potrzebowałem skomplikowanych super-combosów, bo sieczka sprawiała radochę, a sama rozgrywka nie sprowadzała się tylko i wyłącznie do niej, lecz także kilku łamigłówek, platformówki itp sensownie rozłożonych na przestrzeni tych kilku godzin zabawy. Dlatego też jako ogół Dusta chwale - bo to "tylko" dobra gra, ale zarazem i "aż" dobra gra.
-
Widocznie nie mam wygórowanych oczekiwań, szczególnie względem indyka. Tudzież po prostu lubię oceniać gry w kontekście tego czym są, aniżeli tym czym mogły być, lub czym wolałbym żeby były. System walki już i tak jest o wiele bardziej rozbudowany, niż wspomniany przeze mnie Odin Sphere z PS2, który ciągnął się znacznie dłużej niż Dust bez widocznego urozmaicenia na przestrzeni kilkudziestu godzin rozgrywki, oprócz zmiany grywalnych postaci. W Dust jest kilka kombinacji combosów, które stosuje się w zależności od zwalczanego wroga, a poszerzający się wachlarz ruchów oraz sama płynność walki jak najbardziej pozwalały na nowe kombinacje - szczególnie gdy pojawiał się nowy typ wrogów (jedni stosują uniki, inni są niewrażliwi na blok itp.). Poza tym skłamię mówiąc, że odblokowanie nowych pocisków dla Fidget nie było urozmaiceniem. Raz jeszcze, może oczekiwania inne, ale gdy dorwałem możliwość rzucania ogniem, a następnie błyskawicami, to banan na twarzy tkwił mi stosunkowo długo podczas zwalczania kolejnych wrogów. Nie raził mnie także system rozwoju postaci. Większość parametrów zmieniało się za sprawą ekwipunku i różnych jego kombinacji i to głównie w ten sposób kreowało się postać pod swój styl gry. Pamiętam, że kilkukrotnie musiałem wybierać między różnymi pierścieniami, gdzie nawet ukryty Wedding Ring z ostatniego levelu nie okazał się dla mnie wystarczająco kuszący, by zrezygnować z bonusu "Fidget x3". Może faktycznie ta blokada i wymóg rozwijania wszystkiego równomiernie wyglądały dziwnie, ale pragnę zauważyć, że Dust to nie rozbudowany RPG z jakimś gigantycznym drzewkiem rozwoju, lecz zawiera jedynie elementy gatunku, z kilkoma prostymi statystykami. To samo zresztą powiem odnośnie Twojej krytyki NPC, którzy rzekomo tylko stoją w miejscu po wykonaniu ich side-questa. Że tak spytam - i co z tego? Oczekiwałeś, że każdy będzie potem dzielił się jakimiś błyskotliwymi spostrzeżeniami, czy jak? I że niby takie rzeczy nie mają miejsca w pierdyliardach innych pełnoprawnych (j)RPG? Huh. To jest tytuł na kilka godzin, polegający w pierwszej kolejności na przemierzaniu od lokacji do lokacji i skupianiu się na nich, podczas gdy powrót do poprzednich to wspomniane poszukiwanie sekretów i temu podobnych. A i mimo tego natknąłem się na kilka nowych side-questów od postaci, których zadania wykonywałem już wcześniej. O kwestii fabularnej powiem tyle, że byłem usatysfakcjonowany. Jak na bajkową historyjkę pełną futrzaków, z oczywistym bad guy'em i protagonistą o niejasnej przyszłości efekt przerósł moje oczekiwania. A przyznam, że podchodziłem w tej kwestii do gry z dystansem. Myślałem, że będę ziewać na cukierkowość, a mimo pozornej prostoty postacie polubiłem, a ogólna stylistyka w połączeniu z muzyką skutecznie przyczyniły się do poprawy odbioru całości. I może faktycznie chciałoby się więcej, ambitniej, ale i tak nie sądzę, żeby czegoś w obecnej postaci brakowało - wszystko ma ręce i nogi, a jak już wspomniałem, nie czułem ani żeby dialogi się dłużyły, ani żeby były zbyt banalne. I nie jestem pewien, czy gdyby szalę przechylić w którąś stronę, to całość by właśnie więcej nie straciła w rezultacie, aniżeli zyskała. Dust to produkcja na kilka godzin - myślę, że średnio z 8. Mnie zajęła niecałe 13 godzin z lizaniem wszelkich ścian w poszukiwaniu sekretów. I w sumie o to się rozchodzi - jak na grę tego typu, już nawet pomijając fakt, że zrobiła ją jedna osoba, po prostu nie odczuwałem tu braków, które wymieniasz, bo już i tak byłem pod wrażeniem tego, co otrzymałem. A że chciałoby się więcej - no pewnie. Pięćdziesięciu leveli, rozbudowanego systemu rozwoju postaci, setki combosów, tęczowych jednorożców i chgw czego jeszcze. Tylko to samo można powiedzieć o każdej, dosłownie każdej produkcji, zarówno "AAA" jak i indyku. Dust to po prostu bardzo dobry action-adventure, czy też tam brawler, z elementami RPG, a nie pełnoprawny RPG. I oceniając go za to czym jest, a nie za to czym mógł być, to uważam że wypada on wyjątkowo dobrze. I jedyne takie solidne zastrzeżenie jakie podtrzymuję, to wspomniany poziom trudności. Gra nie musi być rewolucyjna czy nie wiem jak ambitnie rozbudowana, żeby po prostu była solidna.
-
Dust: An Elysian Tail Jak jeszcze od kogoś kiedyś usłyszę komentarz w stylu, że indie to tylko piksele na pół ekranu oraz twory niegodne porównania do tych "megahitów AAA" od dużych developerów, to dostanie ode mnie kilka razy w czerep, a następnie zostanie odesłany by zagrał w Dust, jeśli jeszcze tego nie zrobił. Gra jest po prostu rewelacyjna pod niemal każdym względem. W kwestii fabularnej bardzo baśniowa. Historia jest może i dość prosta i przewidywalna w ogólnym rozrachunku, ale świetnie ukazana i rozbudowywana na przestrzeni całej rozgrywki. Duży plus za występujące postacie, gdzie nawet ci najmniej znaczący NPC bywają charyzmatyczni, podczas gdy taka Fidget to zdecydowanie najlepszy "irytujący pomocnik" z gier tego pokroju jakiego widziałem. Dialogi są zabawne, często przebijają tzw. czwartą ścianę, ani się nie dłużą, ani też nie są banalne. I choć dużo się naczytałem krytyki odnośnie voice-actingu, jakoby nie był najwyższych lotów, to osobiście byłem nim wyjątkowo pozytywnie zaskoczony. Może nie powalał on jakościowo, ale lektorzy spisali się moim zdaniem bardzo dobrze. Sama rozgrywka to swego rodzaju action-adventure z elementami RPG i platformowymi. To się teraz chyba powszechnie mianem "metroidvania" określa. Kusi mnie porównanie z Odin Sphere - zarówno w kwestii rozgrywki, jak i samej grafiki. System walki jest bardzo przyjemny, w miarę rozbudowany, a na przestrzeni gry stopniowo zyskujemy nowe zdolności, które nie tylko poszerzają wachlarz ruchów, ale także zachęcają do eksploracji nowych i odwiedzonych już lokacji w poszukiwaniu sekretów i temu podobnych. I przyznam, że choć nie było za to żadnych achievementów itp. to osobiście wszystkie lokacje i sekrety obleciałem na 100%, gdyż po prostu taką frajdę gra mi sprawiała - a zaznaczam to głównie z tego powodu, że nie zdarza mi się takie "masterowanie" często. Same ochy i achy, ale największe zdecydowanie wrażenie robi fakt, że niemal cała gra została zrobiona przez JEDNĄ osobę. Jedyny wyjątek to oprawa audio (muzyka oraz oczywiście voice-acting), a także w przypadku scenariusza wymieniona była jeszcze druga osoba. Wszystko inne - od oprawy, animacji, po samo programowanie, to robota jednej osoby wykonana na przestrzeni blisko czterech lat. A efekt mnie osobiście zachwycił bardziej, niż wiele produkcji "AAA" tworzonych przez gigantyczne studia z budżetem milionów dolarów... Wady? Znikome. Naprawdę, do niczego nie jestem w stanie się przyczepić co by nie było tylko i wyłącznie opinią. Jedyne czego żałuję, to że wybrałem domyślny poziom trudności, gdyż na nim gra była po prostu zbyt prosta - no ale są jeszcze dwa wyższe, więc pewnie wyzwanie tam się znajdzie. Myślałem w pewnym momencie, że po dłuższej rozgrywce będę narzekał na monotonię, ale wspomniane odblokowywane zdolności czy side-questy nie pozwalały się nudzić, a gra co chwilę oferowała jakieś nowe wyzwanie czy nowy patent przy pokonywaniu lokacji. tl;dr - gra naprawdę świetna, niesamowicie sympatyczna, piękna audiowizualnie i po prostu satysfakcjonująca... Jak nie macie Xkloca to chwytajcie bez obaw wersję PC - port jest naprawdę bardzo dobry, a wymagania wcale niewygórowane i nawet na słabszym sprzęcie powinno działać płynnie. Także osobiście grałem na klawiaturze + mysz i prawdę mówiąc ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że "pad byłby lepszy". Twórca naprawdę odwalił kawał świetnej roboty.
-
First Steam Machine to debut this month for $1899 Chyba nadal lepiej złożyć samemu...
-
Z tym, że to raptem dodatek, nie pełnoprawna gra. To tak jakby na listę wrzucić Deus Ex: Human Revolution Director's Cut. Co do listy - nie będę ukrywał zaskoczenia taką ilością różnorodnych gier. No ale z drugiej strony patrząc na punktację można śmiało założyć, że wszyscy głosowali na TLOU i/lub GTA5, a reszta to "przy okazji".
-
Dziwnie to wygląda, ale oferty będą się zmieniać na przestrzeni całego miesiąca. http://lowcygier.pl/promocje/obnizki-na-liscie-editors-choice-5-01-zapowiedz-na-kolejne-dni/ Brothers za 3$ od czwartku. Biorę.