-
Postów
9 317 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Suavek
-
Komuś tu się podoba Code Gayass? Moje kondolencje. Anime nie oglądam już od dłuższego czasu, ale wyjątek zrobiłem dla Gundam Unicorn. Jakiś czas temu wyszedł drugi ep i muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. W sensie, jest to chyba najbardziej dopieszczony i dopracowany animowany Gundam. Można się czepiać naiwnej motywacji głównego bohatera, ale cała reszta wręcz zaskakuje wysoką jakością wykonania. Świetne wyważenie między dylematami moralnymi, polityką i akcją. No i ta muzyka... Niech utrzymają poziom do końca serii a zakup kompletu na DVD/BR będzie tylko kwestią czasu dla mnie. Bo póki co jest to produkt, do którego zapewne chętnie będę wracał. http://www.youtube.com/watch?v=WfoMLF8kwF4&hd=1 - zwiastun trzeciego epa. Szkoda, że na każdy kolejny każą sobie czekać prawie pół roku :|
-
No skoro się czepiamy słówek, to raz, że nie Natal a Kinect, a dwa, iż z PS2 niezbyt cokolwiek mogło do niego "nawiązywać", biorąc pod uwagę, że twór M$ miał dopiero premierę. Albo inaczej - czy ideą tej zabawy jest zgadywanie co autor miał na myśli, czy też znalezienie odpowiedzi na zadane pytanie? Może sprecyzuj pytanie w takim przypadku?
-
Muzyka jest genialna... oprócz głównego motywu walki, jak dla mnie. W połączeniu z kolejnym wymienionym przez Ciebie aspektem, przede wszystkim to zabiło dla mnie całą frajdę jaką mógłbym czerpać z tego tytułu. Bo fabuła fabułą, postacie postaciami - o nich już nie mam zamiaru więcej nic mówić. Ale niestety, system walki jest taki jak go określiłeś - w porządku, ale czegoś mu brakuje. I moim zdaniem elementem, który nie do końca się sprawdził, była opcja żonglowania drużyny. W 90% przypadków trzeba było z niej korzystać tylko po to, aby danego wroga pokonała postać z odpowiednią bronią/czarem - w przeciwnym wypadku pozostali członkowie drużyny będą zadawać śmiesznie niski DMG (czyt. wakka na latających, lulu na magiczne glutki, auron na opancerzonych itp.). Biorąc pod uwagę niski poziom trudności walk (zwykłych, nie opcjonalnych), gra ta mnie zwyczajnie nie bawiła, a nudziła. Obecnie natomiast gram w opisywanego przeze mnie w osobnym temacie MS Saga. Gra ta jest wręcz tragiczna (dużo gorsza od FFX ;p) jeśli chodzi o fabułę, postacie oraz oprawę audiowizualną, ale system walki jest tak dobry i rozbudowany, a gra trudna i wymagająca, że jestem skłonny przymknąć oko na WSZELKIE inne niedoróbki. A wspominam o tym dlatego, że i tutaj obecna jest opcja wymiany członków drużyny podczas walki. Różnica polega na tym, że wiele walk wręcz wymaga udziału całej ekipy, a nie tylko wysunięcia tego, który jest nam potrzebny. Ludki będące w tylnym rzędzie regenerują sobie HP i bezpiecznie gromadzą energię potrzebną do przeprowadzenia potężniejszych ataków. Szczególnie podczas walk z bossami jest to wręcz nieodzowne. Daje to uczucie, że przedni i tylny rząd na swój sposób się uzupełniają, a wiele starć - także ze zwykłymi wrogami - stanowi sensowne wyzwanie. Gdyby FFX poszedł w podobnym kierunku, a nie ograniczał się do prostej żonglerki, to uważam wypadłby o wiele, wiele lepiej.
-
Eye Toy
-
Ja bym powiedział, że Tsunami wywołuje Quickening Balthiera z Final Fantasy XII - 1:05 Ale patrząc na Twoje wskazówki pewnie masz na myśli inną grę. Jakie w ogóle są tutaj zasady, biorąc pod uwagę, że w sumie też mam rację?
-
Renton, ale ile Ty sam wymienisz gier, które spełniają podane przez Ciebie kryteria? Mnie do głowy przychodzą na chwilę obecną wyłącznie produkcje Bethesdy i na upartego BioWare (aczkolwiek te są wbrew pozorom liniowe i ograniczone). Nie liczę crapów ze średnią ocen 5/10, które próbowały je naśladować. Jeśli znasz coś więcej to podaj, chętnie bym obadał. Szczególnie ta nieliniowość mnie intryguje, bo raz jeszcze po głowie chodzą mi głównie wszelkie TESy i Fallouty. Na handheldy może nie znajdzie się zbyt wiele gier, które oferują rozbudowaną opcję kreacji wizerunku postaci (ograniczenia sprzętowe), ale sporej wielkości światy/krainy z licznymi NPC, tudzież swobodny rozwój postaci jak najbardziej. Do głowy przychodzą mi przede wszystkim wszelkie Monster Huntery, a także klasyki pokroju Dragon Quest (szczególnie ten najnowszy podobno jest mocno nastawiony na zadania poboczne i rozwój drużyny). Oczywiście nie będzie to poziom wspomnianego np. Fallouta 3, ale ogólnie rzecz biorąc ciężko powiedzieć aby wiele nowych pozycji RPG na jakąkolwiek platformę było akurat zdolnych się z nim równać pod tym względem. W końcu nawet taki FFXIII jest liniowy do bólu, bez wszelkich cech, które podałeś jako wytyczne. Tu też przecież należy wyszczególnić jaki rodzaj RPG mamy na myśli, gdyż osobiście odnoszę się przede wszystkim do tych japońskich. W końcu to one są główną domeną konsol, podczas gdy te o których najwyraźniej mówisz to "szkoła zachodnia", nastawiona głównie na PC (tak, tak, konsole też, ale w upośledzonej wersji często). Trzcina, mnie natomiast interesuje jak zdefiniujesz "ładną grafikę"? Bo dla mnie ładna grafika to niekoniecznie postępujące "czy-de" i kolejne polygonki, ale przede wszystkim wyraźny, czytelny i efektowny obraz, którego wizerunek za parę lat nie wywoła odruchów wymiotnych. Osobiście za takowe uważam gry 2D - czyli coś, czego na NDSa znajdziemy pełno. Podczas gdy sam Ci przyznam, że takie remake'i FF3 i FF4 to paskudztwo, tak w życiu nie powiem, iż Chrono Trigger, pomimo 15 lat na karku, wygląda kiepsko. Brzydki jest nowy Shin Megami Tensei: Strange Journey, ale taki Super Robot Taisen: Endless Frontier wypada moim zdaniem bardzo efektownie - - ładnie animowane sprite'y, niezła muzyka, voice acting, wstawki anime. Dlatego też ciężko moim zdaniem uogólniać wszystko tylko dlatego, że konsola jest słaba technicznie, skoro wiele zależy od tego jak producenci gier wykorzystają jej potencjał. Szczurek trafił tutaj w sedno z tym porównaniem do FPSów. Po kolejne Halo, CoD czy Killzone do sklepów ci polecą tłumy, podczas gdy RPG, a w szczególności jRPG, nadal jest gatunkiem dla znacznie mniejszej grupy odbiorców. I mnie właśnie te japońskie twory przede wszystkim chodzą po głowie, bo o ile jeszcze takie Fallouty czy twory BioWare są w stanie się wybić, tak od skośnookich jedynie dobrze rozreklamowane marki (Final Fantasy?) mogą liczyć na konkretny rozgłos. A biorąc pod uwagę, że wraz z postępem graficznym wzrastają koszta produkcji, naprawdę ciężko mi winić producentów gier za niepodejmowanie ryzyka. W końcu równie dobrze mogą stworzyć naprawdę ambitną i drogą produkcję, która nie sprzeda się dostatecznie dobrze i spowoduje znaczne straty finansowe. Idealny przykład stanowi FFXII, które było grą ogromną, ale które sam wspomniałeś nie zostało z pewnych względów dokończone. A biorąc pod uwagę reakcję fanów, wyobraź sobie gdyby gra nie nosiła tytułu FF, tylko co innego - myślisz, że sprzedałaby się tak dobrze? Gdyby teraz ktoś chciał stworzyć grę o podobnym rozmachu, w jeszcze ładniejszej i szczegółowej oprawie, to kosztowałoby to majątek i wątpię aby sprzedaż zwróciła choćby część kosztów produkcji - na pewno nie w przypadku mniej znanych/całkiem nowych serii. Moim zdaniem musimy poczekać jeszcze parę lat, zanim wszystko się unormuje pod tym względem. No ale nie mam zamiaru też handheldów usprawiedliwiać, ani w zupełności bronić, bo raz jeszcze popadamy w skrajności. Einsteinem nie trzeba być aby stwierdzić, że im lepsza platforma, tym większe możliwości i milsze wrażenia, ale jak już wspomniałem, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. A mamy na takie PSP i NDS całkiem pokaźną bibliotekę tytułów gatunku (głównie) jRPG, które zdaniem wielu wcale nie ustępują pod względem zabawy jakoś znacząco temu, co oferują gry jRPG na konsole obecnej generacji. Niekiedy jest to wręcz to samo/coś podobnego, jak chociażby Disgaea czy Valkyria Chronicles, tudzież jakieś Blue Dragony. Przede wszystkim miłośnicy gier strategiczno-RPG powinni znaleźć coś dla siebie. Aha, weź też pod uwagę fakt, że tak naprawdę era obecnych handheldów powoli się już kończy, a w przyszłym roku otrzymamy zarówno 3DS jak i PSP2. Ten pierwszy poziomem prezentuje się nieco lepiej od obecnego PSP i podejrzewam, że i na niego otrzymamy pokaźną ilość gier (j)RPG. Chociażby Level 5 czy Atlus już zapowiedzieli swoje wsparcie. Jeśli gameplay będzie solidny, a przy tym znajdzie się miejsce dla solidnej fabuły, to naprawdę nie będę płakał, że wizualnie będzie to poziom PS2 ("zomg stare i brzydkie!!1one" ;p).
-
Trzcina, może by się ten "żartobliwy ton" dało odczuć, gdyby kontekst był inny. Popatrz na to jednak z mojej strony, także przez pryzmat tematu o FF. Mam nieraz odmienne zdanie od innych, to prawda, ale to inni od dłuższego czasu mają zwyczaj wypominania mi tej "odmienności". Mnie wypomniałeś jedną uwagę skierowaną do Ciebie, odnośnie FFX (także chciałbym powiedzieć sarkastyczną, ale mniejsza), podczas gdy to ja wielokrotnie czytałem wpisy typu "zaraz znowu przyjdzie Sławol i walnie rozprawkę na pół strony, jak to FFX ssie" - zupełnie wyrwane z kontekstu, będące ewidentną prowokacją. Podany przykład akurat nie jest Twój, ale w późniejszych dyskusjach także brałeś udział, dlatego nie dziw się, że n-te już przytoczenie kwestii FF postrzegam niezbyt "żartobliwie", tym bardziej, że prezentuje stan zupełnie odmienny od prawdziwego (nie lubię raptem dwóch odsłon FF, a Ty z Rentonem robicie ze mnie jakiegoś "hejtera"). To też mi się wydawało już zdążyłem wyjaśnić w stosownym temacie, ale chyba tych postów nie czytałeś. To tak celem wyjaśnienia - mogłem to napisać na PM, ale że sprawa jest ogólna i dotyczy także innego użytkownika, chciałbym ją tutaj oficjalnie przedstawić i zakończyć. Póki co także proponuję powrócić do właściwego tematu. Przy swoim zdaniu nadal poprzestaję - porządna grafika w grach z pewnością ułatwia przedstawienie fabuły, świata i postaci, ale wcale nie oznacza, że jest to obecnie jedyna słuszna metoda jej ukazywania, a także jedyny możliwy kierunek postępu gier. Skoro raz jeszcze posługujemy się metaforami, ja to postrzegam nie tyle jak porównanie ładnej i brzydkiej dziewczyny, a raczej porównanie "tap madl" z przeciętną, ale urodziwą dziewuchą, może nawet z okularami i aparatem na zębach (jeśli chcemy popadać w stereotypy). Skoro przytoczyłeś już tę nieszczęsną Personę, to osobiście bardziej byłem w stanie "przywiązać się" do bohaterów ukazanych prostymi modelami i statycznymi portretami, aniżeli do ślicznie animowanych postaci z dajmy na to Mass Effecta. Dlatego też uważam, że oprawa jest w tym wszystkim zaledwie pojedynczym elementem, gdyż jeśli założenia fabularne są kiepskie od początku, to żadna fotorealistyczna grafika i "epickie" cut-scenki nie pomogą (nie odnoszę się tutaj do żadnego konkretnego tytułu). Raz jeszcze zaznaczam, że moim zdaniem nie liczy się forma, a treść. Jeśli treść jest sensowna, oryginalna i ciekawa, to nie obchodzi mnie czy oglądam statyczne obrazki czy animowane cut-scenki na silniku gry lub FMV. Jasne, preferowałbym to drugie, ale jestem zdolny żyć i bez tego. Jeśli zaś do czynienia mam z czymś przeciętnym, oklepanym, czy wręcz stereotypem (np. młody dzieciak ratuje świat od zagłady przed złym bishonenem i jego armią niebieskich glutków), to naprawdę wolę jeśli gra sama zdaje sobie sprawę z tego co chce przedstawić (treściwe dialogi i określone emocje bohaterów stanowiące głównie pretekst dla gameplay'u), aniżeli gdy robi z tego nie wiem jaką dramę, ciągniętą przez wielominutowe cut-scenki. Wiesz, nawet Ci podam przykład z tego wspomnianego wczesniej Chrono Triggera. Nie wiem czy grałeś, bo i dla mnie jest to pierwszy kontakt z tą grą, ale powiem Ci, że choć na chwilę obecną naprawdę ciężko mi sprecyzować co się w tej grze dzieje i co jest motywacją bohaterów, to większe emocje wzbudza we mnie właśnie taka treściwa prostota, niż sztuczne dramatyzowanie z nowych gier. Za przykład niech mi posłuży scenka z Robo, gdzie A warto zaznaczyć, że mówimy o grze sprzed piętnastu lat, wydaną później na NDSa. Nikt Ci nie broni ograniczać się do pozycji nowych i ładnych, ale Ty także nie narzucaj swego zdania innym, bo jak widać podejście mamy odmienne, a wyjątkowo nie jestem w swej opinii osamotniony . Jak już powiedziałem, zrobienie w dzisiejszych czasach wielkiej gry RPG jest przedsięwzięciem ryzykownym i drogim, dlatego ciężko mi winić twórców za to, że wolą swoje produkcje wrzucać na słabsze platformy. Dopóki mamy do czynienia z pozycjami (choćby "tylko") dobrymi, to mnie to nie przeszkadza, gdyż bardzo chętnie zagram sobie w kolejną produkcję pokroju Endless Frontier (wręcz się modlę aby Atlus wydał sequel w US) czy Devil Survivor, nawet jeśli nie będą powalały one grafiką. Jeśli Cię "ściana tekstu" i "długie monologi" rażą, to przepraszam, ale taki mam już zwyczaj pisania/mówienia i raczej tego już nie zmienię.
-
Wiesz co Trzcina, mnie się natomiast wydaje, że problem tkwi w czymś zupełnie innym, a mianowicie a także Nie czytasz tego co się pisze, lub nie czynisz tego dokładnie, a potem dopowiadasz, wyolbrzymiasz i opowiadasz niestworzone historie. Uwziąłeś się na mnie z bliżej nieokreślonego powodu, czepiasz kwestii zupełnie niezwiązanych z tematem, a potem masz pretensje, że to ja powiem coś co nie odpowiada Twojemu tokowi rozumowania. Sam stwarzasz problemy tam gdzie ich nie ma, pomijając właściwą kwestię. Te "ostatnie trzy strony" zapewne odnoszą się do pojedynczej linijki tekstu odnoście bycia fanem FFX, która i tak wzięła się z tego, że zamiast skupić się na sprecyzowaniu istoty problemu (docinka o no-life'ach, wytknięta dopiero przez Enkidou), razem z Rentontem postanowiliście wmówić mi jak to nie lubię FF i jestem fanboyem Person, co nie dość, że było dalekie od prawdy, to jeszcze absolutnie nie było związane z kwestią, która to zapoczątkowała. No ale umiejętność czytania ze zrozumieniem to dzisiaj sztuka - może powinieneś wrócić najpierw z pracy i na spokojnie wszystko przeczytać, co by potem nie robił się śmietnik, hmm? Jasne, że w niczym. Ale są kwestie ważne i ważniejsze. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Ciąg dalszy niżej. Nie rozumiem. Co piszę takiego czego zabraniam innym? Zakładając oczywiście, że ci inni sami nie inicjują problemu, który się potem niepotrzebnie rozwija. Wydaje mi się, że moje posty są z reguły odpowiednio uargumentowane. No ale może w tym tkwi problem - dla leniwych jest to za długie i nie czytają potem, tylko sobie dopowiadają co chcą. A nawet w moim poprzednim poście zaznaczyłem taką "błahostkę", że grafika to kwestia osobistych oczekiwań i preferencji - czemu takich rzeczy nie dostrzegasz? Zresztą, mnie wypominasz brak obiektywizmu i narzucanie opinii, po czym sam piszesz: Myślę, że to nie wymaga komentarza. Tym bardziej, że całą istotę problemu i zabieg tworzenia większej ilości gier RPG na handheldy zamiast current-geny wymieniłem dwukrotnie na przestrzeni tego tematu. No ale co poradzę, że ludzie nawet nie chcą doczytać posta do końca. Mylisz fakt z opinią. Ktoś tu wspominał o byciu obiektywnym? Raz jeszcze kłania się umiejętność czytania ze zrozumieniem. Przewiń sobie temat na poprzednią stronę i przeczytaj post Rentona, a będziesz wiedział skąd wzięło się takie określenie, w cudzysłowie, a w dodatku z uprzedzeniem, iż jest to żart i wyolbrzymienie. Zakładając oczywiście, że Twoja nienawiść do mojej osoby nie przyćmiła Ci całkowicie resztek umiejętności czytania. Święty nie jestem, także popełniam błędy, ale kiedy je dostrzegam to potrafię się do nich przyznać - jak w przypadku tej nieszczęsnej wzmianki o no-life'ach. W tym przypadku jednak uważam, że to Ty stwarzasz problematyczne błędne koło, bo mnie wypominasz coś, co tak naprawdę w dużej mierze dotyczy Ciebie, a w dodatku ma mały związek z właściwym tematem. Pomyśl o tym, poczytaj ostatnie posty w tym dziale na spokojnie i zobacz czy aby nie mam racji. Oczywiście gdy wrócisz z pracy i trochę odetchniesz, bo pewnie trochę czytania będzie.
-
Trzcina, zmęczony już jestem tą nieustannie powracającą debatą o wyższości ff nad personami i odwrotnie, szczególnie w rozmowach kompletnie niepowiązanych i wyrwanych z kontekstu. Wystarczająco już na ten temat było powiedziane z mojej strony, więc albo nie potrafisz czytać, co w tym wieku jest niemałym problemem, albo w tym momencie wyraźnie już trollujesz. Pozwól, że sprawę przemilczę, tym bardziej, że idąc Twoim tokiem rozumowania można dojść do prostego wniosku, że wszystkie gry RPG mają "tandetna, glupia, naciagana i w wielu miejscach dziecinna historie" - szczególnie te nowsze, z podanych przez Ciebie względów. Mijasz się z istotą problemu, ale to akurat żadna nowość - klapki na oczy i wio! Jeśli zaś chodzi o kwestię NDS i handheldów ogólnie, Trzcina i Renton tak dużo mówią o jakimkolwiek "postępie", ale z tego co widzę to dla nich ten postęp wiąże się właśnie z lepszą oprawą AV. Skoro sami przyznajecie, że w RPG liczy się w pierwszej kolejności system i historia, to pragnę zauważyć, że w tych kwestiach hadnheldy wcale nie są w żaden sposób ograniczone, bo na swój sposób także pozwalają na stworzenie czegoś oryginalnego. Co więcej, current-geny tymczasem wcale nie dają szczególnie dobrego przykładu, bo poza grafiką nie słyszałem o jakichś większych rewolucjach w ostatnich latach. Na pewno nie takich, które wynikałyby z czegoś więcej niż oprawa. No ale to żaden wstyd, tak naprawdę. Jeśli ktoś jest, jak to określił Renton, "przyzwyczajoną do nowoczesnych "luksusów" dziwką" (joke, nie brać tego dosłownie), to jego sprawa - takie ma oczekiwania i preferencje. Osobiście jednak jestem człowiekiem staroświeckim - patrzę na treść, a nie formę. Tym samym nie ma dla mnie większego znaczenia, czy gram w jRPGa epoki SNESa (chrono trigger), czy jakiegoś Fallouta 3. Wychodzę z założenia, że braki graficzne dana produkcja jest w stanie nadrobić konkretnymi rozwiązaniami sprawiającymi FRAJDĘ przez wiele godzin. Nie potrzebuję bajecznych animacji rodem FFXIII, aby odebrać wciągającą historię Devil Survivora, lub też czerpać radochę ze świetnego systemu walki Endless Frontier. A tu możemy też wrócić do kwestii, którą przytoczył Trzcina - forma wykonania i ilość łopatologii także odgrywa dla mnie w RPG ogromne znaczenie. Jeśli gra jest prosta, skupiona na konkretnych grafikach i animacjach oraz nieszczególnie wydłużanych dialogach, to jakkolwiek naiwne czy dziecinne by to wszystko nie było, bardziej jestem skłonny to przyjąć, aniżeli w przypadku ciągnących się godzinami, sztucznie dramatyzowanych cut-scenkek z pełnym voice-actingiem, które tę samą "naiwną" treść próbują mi wbić w sposób łopatologiczny, pomimo tego, że nie jestem ani trochę zainteresowany, a wręcz przeciwnie - zniechęcony. To tak samo jak z książkami, w których czytelnik sam wykreuje sobie potrzebne obrazy czy treści we własnej głowie, podczas gdy film/ekranizacja przedstawi jeden konkretny wizerunek, z reguły dalece odbiegający od tego co było w tekście. I choć można się spierać, że film stanowi postęp w stosunku do nowel, to jednak jest to postęp w konkretnym aspekcie - nie jest to rzecz, która całkowicie by wyparła słowo pisane. I tak samo postrzegam gry RPG - postęp nie musi się wcale wiązać z większą ilością polygonów. Postęp wiążę się z wykreowaniem wciągającej zabawy na wiele godzin, a także ukazaniu konkretnej treści nawet pomimo ograniczeń. I o to tak naprawdę mi chodziło przy okazji poprzedniego postu - handheldy są już na tyle rozwinięte, że tak naprawdę ciężko mówić o jakichś większych ograniczeniach (no chyba, że ktoś chce zrobić strzelankę rodem Fallout 3 czy Mass Effect). Popatrzmy na Crisis Core - oryginalne, wciągające, z oprawą może nieporównywalną do current-genów, ale jednak solidną i efektowną, świetnie ukazującą emocje postaci. Jak się chce to można. NDS może nie pokaże tego samego w 3D, ale tutaj z pomocą przychodzą animacje sprite'ów oraz portrety ukazujące dane emocje. Można się spierać, że to zeszła epoka, lecz swoje zadanie spełnia. I wrócę tutaj do tego nieszczęsnego przykładu z maluchem - postępem było same wynalezienie samochodu, który jest niewielki i mało pali. Potem można go było rozwijać już w pewnych aspektach, ale w rzeczywistości zmienia się obecnie przede wszystkim sylwetka, wyposażenie i ergonomia. Mimo wszystko, przy takiej ilości marek jeżdżących po ulicach, są to różnice niewielkie i nic nie znaczące tak naprawdę, gdyż samochód ma przede wszystkim dowieźć na miejsce i być oszczędny. Postępem to ja Ci Trzcina nazwę dzień, w którym powstanie tani i dostępny dla każdego środek transportu nie zanieczyszczający środowiska, lub korzystający z alternatywnego, taniego źródła paliwa. A nawet jeśli chcemy poprzestać na tej aluzji, to gdyby ktoś dał mi wybór pomiędzy przeciętnym samochodem powstałym kilka lat temu, a najnowszym modelem jakiegoś Ferrari, to wybrałbym pierwszą opcję. Ferrari może i jest ładny i szybki (grafika), ale co z tego skoro niepraktyczny (system) i drogi w utrzymaniu (fabuła nie warta uwagi i spędzonego czasu)? Mnie wystarczy, że wygodnie dojadę do celu (system), a samochód posłuży mi przez kilka lat (treść zapadająca w pamięć), nawet jeśli nie jest to "tap madl" (taka se oprawa).
-
W tej całej śmiesznej wojence konsol najbardziej smuci mnie fakt, że pomimo sporej ilości przyzwoitych jRPG na handheldy, nikt tych platform obecnie nie traktuje poważnie. Większe serwisy czy magazyny (w tym PE) traktuje je po macoszemu, jako zło konieczne. Gracze natomiast z klapkami na oczach nie potrafią powrócić do czegoś prezentującego poziom graficzny zeszłej dekady i wolą grać w ładne, ale przeciętne gierki na PS3/X360. A warto wziąć pod uwagę prosty, już wcześniej przytaczany fakt - gry jRPG są ogromne, a przez to drogie, w związku z czym tworzenie czegoś solidnego na current-geny dla wielu jest nieopłacalne. Jednak o ile obecnie do przodu idzie przede wszystkim grafika (i wojenki popierdółkowatych kontrolerów), tak oryginalności w tym wszystkim prawie żadnej, przez co ciężko powiedzieć aby taki NDS czy PSP ustępowały stacjonarkom jakoś znacznie pod względem gameplay'u. I podczas gdy trwa ekscytacja jakimiś Blue Dragonami czy innymi Eternal Sonata, wiele wcale nie gorszych pozycji tego gatunku popada w zapomnienie na handheldach. Jasne, ilość nie znaczy jakość, szczególnie w przypadku DSa, ale mimo wszystko i tam można znaleźć ciekawe rozwiązania z ogromnym potencjałem. No nie wiem, dla mnie w jRPG oprawa audiowizualna nie odgrywa tak wielkiego znaczenia i śmiem twierdzić, że w wielu przypadkach wypada o wiele lepiej jeśli do czynienia mamy z niemymi bohaterami i prostym światem widzianym np. od góry, aniżeli tragicznym dubbingiem i liniowymi, acz bogatymi w detale korytarzami. Liczy się dobry system walki i rozwoju postaci oraz przyzwoita fabuła. A i w tym ostatnim aspekcie moim zdaniem lepiej wypadają kwestie pisane i proste sprite'y i gesty, aniżeli pełny dubbing i sztucznie dramatyzowane cut-scenki nowych generacji. Gram sobie obecnie w Chrono Triggera na NDSa i choć po paru godzinach ciężko mi stwierdzić czy do czynienia mam z czymś faktycznie głębszym, to jednak otwarcie przyznaję, że gdyby te same dialogi i emocje bohaterów przedstawić w pełnym 3D ze współczesną grafiką, to zamiast sympatii wzbudzałyby jedynie śmiech i zażenowanie. No ale to tylko ja - czasem w jRPG wolę sobie sam coś dopowiedzieć lub wyobrazić, aniżeli mieć wszystko łopatologicznie wbijane do głowy niepotrzebnie wydłużanymi, szczegółowymi przerywnikami.
-
Ekhm... http://www.psxextreme.info/topic/69071-ktorego-rpg-wybrac/ ?
-
Znaczy się, im starsze tym tańsze, co wcale nie oznacza, że dużo gorsze . Fakt, ale to już urok sprzętu - nie da się zrobić pozycji działającej idealnie w każdym przypadku. No, często jest znacznie lepsza od konsol. Nie mam zielonego pojęcia co masz na myśli, ale brzmi (wybacz określenie) głupio. Jak sobie nie potrafią krzesła dobrać, lub zorganizować miejsca do grania tak dobrze jak w przypadku fotela przed TV, to jest im niewygodnie . Oczywiście zdajesz sobie sprawę z tego, że podobnego typu 'argumenty' jestem w stanie podać w przypadku innych konsol? Zdajesz sobie też sprawę, że teraz zahaczamy o temat osobistych preferencji, a nie stanu faktycznego? A za stan faktyczny uważam to, że PC ma dużo więcej gier RPG niż taki X360 (a przynajmniej podobną ilość). Osobiste grymasy na bok, platforma do gier jest to tym samym wcale nie gorsza - dla wielu nawet i lepsza, jeśli dodamy MMORPG (których, raz jeszcze, TY nie lubisz). A że nie możesz się z pewnych powodów przekonać to już tylko i wyłącznie Twój problem, nie platformy.
-
Nie wierzę . I już tłumaczę dlaczego - Być może nie czytałeś moich wcześniejszych postów, ale tak się składa, że w FFXII grałem już jakiś czas temu - trzy lata wstecz, dokładnie - i już wtedy gra mi się bardzo podobała. Sęk w tym, że była ona długa i miejscami monotonna, w związku z czym po 40h odłożyłem ją "na jakiś czas". Ten jakiś czas przerodził się w "nie pamiętam już jak się grało", przez co niedawno zacząłem grę od początku. I wiesz co? Grało mi się tak samo przyjemnie. Ba, może nawet lepiej - korzystając z odrobiny wolnego czasu 80h wpadło dość szybko, a ja Ci powiem na świeżo po przejściu, że bawiłem się świetnie. Gdyby nie fakt, że mam trochę innych zajęć oraz kilka innych jRPGów do przejścia, to pewnie bym się też bawił w dokańczanie wszystkich polowań, robienie side-questów i poszukiwanie rzadkich okazów potworów. Jak już Renton wspomniał - gameplay ponad wszystko, a ten pomimo drobnych niedoróbek jest w FFXII naprawdę solidny i jeśli czas pozwoli to w przyszłości z pewnością jeszcze do niego wrócę. I tu pojawia się "problem". Dwunastka to po prostu gra nie dla każdego. Już miałem o tym wspomnieć przy okazji posta xzdunxa - nie ma sensu się do niczego zmuszać, jeśli nie odpowiadają komuś ogólne założenia gameplay'u. Na tej samej zasadzie mnie nie odpowiadał (nie licząc fabuły i bohaterów) system FFX, który wcale nie był jakoś szczególnie wymagający, rozbudowany ani efektowny, przez co nawet dla niego nie byłem w stanie się do gry przekonać. Nie znaczy jednak, że był kiepski. Podobnie jednak dla niektórych może wypadać XII - nie wszyscy gustują w długich podróżach przez ogromne lokacje, a także nie są skłonni przeznaczyć ~80h na grę, której fabuła nie jest aż tak wyraźna czy emocjonująca jak w wielu innych liniowych jRPG. Mimo wszystko dwunastki będę bronił, chociażby przed (mówiąc wprost) śmiesznymi stwierdzeniami, że jest to kompletna porażka, czy też że uratował ją wyłącznie system (Renton już wytknął błędną logikę rozumowania w tej sprawie). Bo popatrzmy na to z innej strony - historia jest o wiele poważniejsza, realistyczna na swój sposób (polityczne intrygi, a nie miłosne rozterki nastolatków pragnących ocalić świat przed złym bishonenem czy inną godzillą), dzięki czemu uniknęła ckliwych czy przesadnie dramatyzowanych przerywników filmowych, skupiając się na niezbędnych konkretach. Czy komuś taka forma odpowiada czy nie to już jego sprawa, gdyż osobiście stawiam fabułę i bohaterów XII ponad taką "dopowiedzianą" VIII czy X. Ale jest inna kwestia - świat jest ogromny, genialnie ukazany, pełen rozmaitych stworów. Odwiedzane lokacje nierzadko prezentują swój własny styl, a w dodatku czuć ich monumentalność. NPC jest pełno i każdemu z nich zmieniają się dialogi w zależności od ostatnich wydarzeń. Wielu z nich może zlecić jakieś dodatkowe zadania, lub pomóc w znalezieniu konkretnego bonusu. Dodajmy do tego prześliczną grafikę oraz bardzo dobrą muzykę. Co jak co, ale nawet jeśli komuś nie odpowiada taka forma gameplay'u, to równanie całości z ziemią jest nie na miejscu. Sam wady wytknąłem głównie dlatego, że gra mogła być zwyczajnie jeszcze lepsza niż jest obecnie, przy wcale nie tak wielkich pokładach pracy. Wiele osób twierdzi, że bohaterowie są mało charyzmatyczni. Śmiem twierdzić odwrotnie - bohaterowie są na tyle intrygujący, że spragniony byłem większej ilości scenek z ich udziałem. Choć tego nie otrzymałem, to wciąż daleki jestem od stwierdzenia, że są oni gorsi niż na przykład skrzeczący Tidus z dziesiątki. Osoby słabe nerwowo z góry przepraszam, za powrót do tematu w takiej formie, ale naprawdę wole średnio ukazanego człowieka, niż dobrze przedstawioną małpę . Takiego Balthiera skłonny jestem uznać za jedną z najlepszych postaci wszystkich finali.
-
Tylko po co mi xbox skoro w niemal wszystko co mnie interesuje, i wiele więcej, zagram też na PC (z lepszym sterowaniem i w zależności od posiadanego sprzętu czasem lepszą grafiką) . Sam widzisz, jest raptem parę pozycji gatunku RPG, które można nazwać exclusivem wartym uwagi. To już na PS3 przynajmniej masz więcej jRPG, ale to też niczego nie zmienia w tej kwestii. Zresztą, kupię X360, nie PC, i zamiast wydawać za grę 25-100zł będę na nią wydawał 50-200zł. Sorry, to ja już wolę PC. A i do X-a bym też musiał kupić TV za 1500-3000zł, skoro tak lubisz robić wyliczanki . Nie obchodzi mnie kto ile gra na danej platformie, a jakie gry w jakiej cenie są na nią dostępne. Mam swój gust i nie mam zamiaru go ograniczać podejściem innych osób. Jak ktoś gra w MMO to niech sobie gra - ja na PC wciąż widzę wcale nie gorsze gry jak te na konsolach (w dużej mierze wręcz to samo, więc raz jeszcze - dlaczego gorszy?). A idąc Twoim tokiem rozumowania raz jeszcze wracamy do NDS i PSP - gdyż są to platformy najtańsze i niewymagające żadnego dodatkowego osprzętu. Raj dla fanów RPG. PS3, X360 i PC razem wzięte mogą się schować.
-
Czyli jednak się zaczęło... a) nie każdy ma dzisiaj w domu płaskie telewizory za parę tysięcy złotych b) jeśli jesteśmy przy kwestii wyposażenia, to można powiedzieć, że i PC każdy ma dzisiaj w domu c) skoro każdy ma PC, to nie musi od razu kupować całkiem nowego sprzętu, a jedynie modernizować poszczególne zespoły. Pół roku temu za raptem ~900zł zakupiłem przyzwoitą płytę główną, procesor i RAM, które przy prehistorycznym GeForce 7600GT pozwalają mi normalnie grać w Dragon Age czy Mass Effect na średnich lub wyższych detalach. Nawet gdybym chciał teraz kartę kupić to byłby to wydatek rzędu 300-600zł, w zależności od tego co bym chciał (żaden potwór wydajnościowy potrzebny mi też nie jest). Tymczasem osprzęt typu klawiatura, głośniki, czytnik, dysk, obudowa, mysz i kable to skład każdego przeciętnego PC i zakładając, że ktoś nie korzysta z laptopa, są to elementy wręcz wymagane przy codziennym funkcjonowaniu. d) PC nie trzeba modernizować co pół roku. Sam to robię raz na kilka lat i gwarantuję Ci, że w zupełności wystarcza by pograć w nowsze tytuły. e) Gry na PC są dużo, dużo tańsze. W zależności od tego ile ich kupujesz i jaki czas po premierze, w ogólnym rozrachunku może Ci wyjść, że różnica cenowa zwróci Ci kwotę, którą wyrzuciłeś na potężny sprzęt, zamiast na konsolę. Niektóre premierówki to niekiedy różnica nawet 100zł (PC - 99zł, konsole - 199zł). f) PC to domena klasycznych RPG, bo Japończycy na PC grają tylko w dating/ero-simy. Niemniej jednak parę tytułów się znajdzie, jak chociażby xboxowy The Last Remnant. A gwarantuję, że tych było więcej, tylko poszukać by trzeba było (np. jakiś Ys wyszedł także). g) MMO wcale nie zdominowało PC. Na pewno nie w takiej skali jak FPSy/TPSy zdominowały konsole. Zresztą, gatunek jak każdy inny - nikt Cię nie zmusza abyś grał, wciąż jest pełno innych tytułów. h) jak już wspomniałem, swymi argumentami próbujesz chwytać się wszystkiego co przyjdzie Ci do głowy. Szkoda tylko, że są to już takie duperele, iż wręcz wychodzi na wierzch Twoja niechęć do tej platformy. A szkoda, bo i na niej znajdzie się mnóstwo perełek, którym konsole mogą co najwyżej pozazdrościć, jak chociażby wspomniany przez lenę Wiedźmin. Śmiem też twierdzić, że Klawiatura + mysz > granie na padzie w niektóre RPG (vide Fallout 3, Dragon Age), ale to już co kto lubi.
-
Nie, gram w MS Saga - tytuł najwyraźniej podobny do X-2, gdyż absurdalną fabułę i design nadrabia systemem rozgrywki. W sumie trochę żałuję, że tak szybko się X-2 pozbyłem, zniechęcony tylko i wyłącznie odrażającymi klimatami aniołków charliego zmieszanych z esencją japońskości. Niemniej jednak jakoś mi się nie pali szczególnie, gdyż grać mam w co a i mam inne priorytety. Jeśli jednak ktoś będzie chciał opchnąć premierowe wydanie po przyzwoitej cenie to chętnie przygarnę. A nuż potem będę mówił, że X-2 jest lepszy od X, a to by były jaja dopiero ;p.
-
Here we go... Nie wiem skąd wziąłeś te 3000, ale przyzwoity sprzęt kupisz za połowę tego. Co więcej, gry na PC są tanie - dobre tytuły typu wspomniane przez Ciebie Dragon Age czy Mass Effect można dostać za 25zł przy odpowiedniej okazji, podczas gdy na konsolę zapłacisz 2-4 razy tyle. Nadal nie wiem też co to ma do rzeczy - jak już wspomniałem, platforma do gier jak każda inna. Tracisz argumenty i chwytasz się kwestii cenowej? Please...
-
Platforma jak każda inna - mnie interesuje. No to mamy dwie gry, wow... Oba są na PC, to raz. Dwa, zarówno 1 jak i 2 ciężko mi uznać za RPG, biorąc pod uwagę bardzo szczątkowe elementy rozwoju postaci i skupienie gry na strzelaniu i gadaniu. Nie twierdzę, że gry są złe, ale osobiście się pod tym względem mocno rozczarowałem, gdyż od BioWare oczekiwałem znacznie więcej. Oba są na PC. A to nie action-adventure przypadkiem? Poza tym czytałem, że crap, dlatego tak tanio sprzedają. To.
-
I na tym stwierdzeniu można właściwie temat zakończyć . Prawdę mówiąc średnio mnie obchodzi co było kiedyś, a już w szczególności mnie nie pociąga dyskutowanie czy w kwestii RPG lepiej wypadał N64 czy PSX. Z tego co się orientuje to najwięcej takich "typowo japońskich" produkcji powstało na SNESa, ale były to w dużej mierze produkcje niszowe, o których dzisiaj nikt nie pamięta i nie rozmawia, nawet jeśli w rzeczywistości były one przyzwoite. Obecnie zrobienie oryginalnego RPG to ogromny wydatek, w związku z czym sporym ryzykiem dla producentów jest wydawanie gry dla wąskiego grona odbiorców. Nic więc dziwnego, że więcej pozycji dostajemy na PSP i NDS, niż na PS3/X360. A nawet jeśli, to patrząc na recenzje i filmy, jakoś średnio mnie ciągnie do tych "next-genowych" jRPGów pokroju Tales of cośtam, czy Star Ocean 4. Chyba tylko Resonance of Fate mnie bardziej zaintrygował. Mam mnóstwo gier tego gatunku do ukończenia/nadrobienia na PS2, które swoją drogą także posiada naprawdę solidną bibliotekę, której XBox czy NGC nie dorastają nawet do pięt (raczej fakt, nie opinia - jeden Morrowind czy jakaś Zelda wielkiej różnicy nie czynią). Natomiast o zakupie PS3/X360 pod kątem RPG zacznę myśleć, jak pojawi się zapowiedź nowej Persony lub innego pełnoprawnego Shin Megami Tensei (gdyż jest to chyba jedyna seria, która mnie do dziś nie rozczarowała żadną swoją nowszą odsłoną). Póki jednak producenci wolą się skupiać na kolejnych FPS/TPS + quick-time-events, to ja podziękuję i zostanę przy NDS/PSP. Wymień mi proszę zachodnie RPGi będące exclusive'ami dla 360. Mass Effect się nie liczy bo to nie RPG a strzelanko-przygodówka (która zresztą i tak wychodzi niedługo na PS3).
-
Dosłownie przed momentem ukończyłem XII i aż kusi mnie by powiedzieć, że bzdury pleciesz, ale pewnie znowu skończy się na gadce o gustach i guścikach ;>. Otóż ani fabuła ani ekipa nie są bezbarwne. Wręcz przeciwnie. Ukazana historia jest całkiem zawiła, poważniejsza niż reszta Finali, a bohaterowie mocno charyzmatyczni. Problem tkwi w sposobie ich ukazania. Gra wygląda po prostu jak gdyby wycięto z niej 1/3 cut-scenek rozbudowujących bohaterów i ukazujących ich motywację. Gracz jest zmuszony by czytać między wierszami, a w dodatku naprawdę sporą uwagę należy poświęcić niemal każdemu dialogowi, właśnie ze względu na brak łopatologicznego przedstawienia świata (jak w wielu poprzednich Finalach) oraz miejscami niełatwy język. Nie twierdzę, że wszystko jest idealne. Wręcz użyję stwierdzenia, że fabuła XII to zmarnowany potencjał. Podobał mi się początek, podobała mi się epicka końcówka, w pamięci zapadły mi niektóre kwestie bohaterów, ale tego wszystkiego było stanowczo za mało - szczególnie w środkowej części gry. Gdyby dwunastka była bardziej skupiona na przerywnikach filmowych oraz więcej czasu poświęcono postaciom typu Basch - Gabranth, Vaan - Penelo, Ondore czy Reddas, to w moich oczach byłby hit i być może jeden z najlepszych Finali. Niestety, ciężko aby gracza obchodził np. los postaci drugoplanowych, które znikają równie szybko co się pojawiają. Pod względem gameplay'u sytuacja prezentuje się podobnie. Ogólnie rzecz biorąc w XII jest mnóstwo rzeczy do zrobienia i ogromny świat do eksploracji, w związku z czym maniacy zaliczania wszystkiego na 100% będą mieli naprawdę sporą radochę. Sęk w tym, że gra jest przez to długa i niekiedy monotonna, co z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu (co nie znaczy też, że należy ten fakt traktować jako wadę). Najbardziej boli mnie fakt, że niedostateczną uwagę poświęcono systemowi rozwoju postaci, uzbrojeniu oraz magii, gdyż choć sam pomysł i jego wykonanie są naprawdę świetne, tak niestety czary ofensywne oraz summony są praktycznie bezużyteczne, a różnice między postaciami niezbyt wyraźne. Podobno poprawiono to w wersji International Zodiac Job System, ale niestety ta nie doczekała się wydania anglojęzycznego (a czytając co oferuje, naprawdę tego zaczynam żałować). Mówcie co chcecie. Dla mnie XII to pozycja wyraźnie niedoceniona. Nie tyle przez media (oceny są wysokie - w końcu to Final), co samych graczy. Jest to Final inny niż wszystkie. Final, który odważył się wprowadzić szereg zmian. Gdyby nie fakt, że w kilku miejscach się niestety potknął, to byłaby jedna z lepszych gier jRPG w jakie dane mi było grać. Choć nie bawiłem się w masterowanie wszystkiego, to gdybym miał wystawić ocenę byłoby to 9-/10. Jasne, wady są znaczne i dość wyraźne, a wiele rzeczy można było zrobić lepiej, ale to nadal cholernie dobra i wciągająca gra, oferująca mnóstwo rzeczy do zrobienia/znalezienia/odkrycia, ukazująca historię o wiele bardziej poważną niż kolejne ckliwe japońskie romanse stukniętych nastolatków. Naprawdę bym chciał aby Square wróciło do koncepcji dwunastki (zarówno systemu jak i kreacji świata i bohaterów) i zrobiło coś podobnego w ewentualnym FFXV. Na razie tyle, tak na świeżo po ukończeniu gry. Może rozpiszę się bardziej jak będę miał czas i ochotę. Bo widzę mamy kolejny temat, w którym opinie graczy są diametralnie od siebie odmienne .
-
Z cyklu, nie samymi hitami człowiek żyje. Dostałem dziś przesyłkę z grą, którą pragnąłem sobie odświeżyć już od jakiegoś czasu. Co ciekawe, mowa o jRPG, którego średnia ocen to ~6/10. O MS Saga pisałem już dłuższy tekst, ale że mało kto czyta dzisiaj takie wywody o niszowych tytułach, to powiem krótko - kiepska fabuła, słabe postacie, paskudna oprawa, a pod tym wszystkim system walki i rozwoju postaci, który rekompensuje wszelkie niedociągnięcia, zapewniając wciągającą zabawę na długie godziny. MS Saga to taki Front Mission połączony z jRPG - nasi bohaterowie pilotują różnorodne mechy (Gundamy, aczkolwiek gra nie nawiązuje do żadnego anime bezpośrednio), którym zmieniać można poszczególne części, uzbrojenie itp. Maniacy mogą je nawet pokolorować. Kombinacji jest mnóstwo, przez co każdy gracz stworzy sobie drużynę odpowiadającą swemu własnemu stylowi, nie będąc uzależnionym żadnym odgórnym zestawem broni/zbroi. Walki są przez to ciekawe i niekiedy mocno wymagające, a gra oferuje oprócz tego naprawdę pokaźną ilość bonusów, nawet po zakończeniu głównego wątku fabularnego (dodatkowi bohaterowie, nowe mechy do zdobycia, sporej wielkości lokacja, której random encountery to jak nieustanne walki z mini-bossami). Patrząc obiektywnie, wystawiane oceny są zasłużone. Patrząc jednak z punktu widzenia gracza spragnionego dobrej zabawy, skłonnego przymknąć oko na naiwną fabułę (taki poziom przeciętnych jRPGów z czasów SNESa), jest to naprawdę wciągająca pozycja (szczególnie dla fanów serii Gundam). Zainteresowanych (lol?) zachęcam do przeczytania mojej recenzji. Planowałem ją wrzucić na PPE, ale gry tej nie ma nawet w katalogu serwisu (jakoś nie jestem zaskoczony). Ogólnie rzecz biorąc, zachęcam i polecam, choć na chwilę obecną problemem może być zdobycie gry w przyzwoitej cenie (sam zamawiałem nówkę z Play-Asia za 30$...).
-
Stare info, ale być może nie wszyscy słyszeli - http://www.siliconera.com/2010/11/04/persona-2-innocent-sin-has-a-soundtrack-toggle-feature/ Jak dla mnie genialne posunięcie. Nowy motyw bitewny + kilka pomniejszych utworków w pierwszej Personie były tragiczne i zupełnie nie pasowały do - teoretycznie - walki na śmierć i życie. Swobodna zmiana OSTa zadowoli zarówno starych fanów, jak i nowicjuszy wychowanych na j-popowym klimacie nowych Person.
-
Mówisz? Na śniadanie jadłem dziś jajecznicę, popijałem kawą. Smaczne było. FF jest fajny . A na poważnie, kącik RPG nie kończy się na temacie o serii final fantasy .
-
xzdunx, wiem, że się czepiam, ale co to ma wspólnego z FF? Może bloga jakiegoś powinieneś sobie założyć?
-
I żyli długo i szczęśliwie Przyznaję się bez bicia, że nawiązanie do nerdów i no-life'ów było z mojej strony niepotrzebne i nieprzyzwoite. Choć sam nie rozumiem jak kogoś może bawić taki speedrun przez grę, to faktycznie, niech każdy robi co chce i co mu sprawia radochę. Mimo wszystko, cała reszta dyskusji nieszczególnie była z tym tak naprawdę powiązana, gdyż jak już wspomniałem, Final czy nie Final, nie miało to w tym momencie nic do rzeczy - wliczając mój stosunek do serii. Niemniej jednak zakończmy temat. Przepraszam za ofensywne sformułowanie, które mogło kogoś urazić - mogę czasami niepotrzebnie dać upust emocjom, ale wrogów robić sobie nie pragnę ([ironia]nawet jeśli są fanami FFX [/ironia]). Zdania swego co do reszty kwestii jednak bronić nadal będę (co i mnie czyni nerdem/no-lifem, bo piszę po forach zamiast się czymś pożytecznym zająć ;p). Renton, widać masz o mnie kompletnie mylne zdanie. Jeśli interesuje Cię moja opinia o poszczególnych odsłonach serii to nawet nie musisz daleko szukać - mego posta znajdziesz na pierwszej stronie tego tematu. Myślę, że sporo Ci on wyjaśni, w tym także dlaczego akurat tak się uparłem na tego nieszczęsnego FFX . No i jak już wspomniałem, ciekawiej się moim zdaniem rozmawia na tematy, w których ma się odmienne zdanie, gdyż przytakiwanie sobie wzajemnie i stawianie ołtarzyków poszczególnym odsłonom serii jest nudne i do niczego tak naprawdę nie prowadzi . Być może dlatego kwestia FFX i FFVIII przejawia się z mojej strony częściej niż inne.