-
Postów
9 317 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
10
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Suavek
-
To normalne. Gra długo się instaluje, czytnik się w pewnym momencie wycisza, ale wszystko jest w porządku - trzeba czekać.
-
Nie można. Musisz kupować wszystko w sieci, nawet posiadając oryginał na płycie. Zakładając oczywiście, że dany tytuł jest dostępny...
-
Z Gears of War zrobili wszystkich w konia wrzucając do środka jedynie cienkie pudełko na płytę. Brak jakiejkolwiek instrukcji czy okładki - jedynie CD Key. A kurcze coś mi tu śmierdziało gdy w koszyku aż się roiło od kopii tej gry... Niemniej jednak Supreme Commander znalazłem w wydaniu Platynowej Kolekcji - pudełko było wyraźnie cięższe. Mam jeszcze puzzle quest, ale to dla brata więc nie odpakowywałem. Niemniej jednak tam chyba jest pudełko DVD.
-
Dla mnie jednym z elementów dobrej zabawy jest ładny, czysty obraz/ekran oraz ogólna pełna funkcjonalność sprzętu. Nie szastam kasą na lewo i prawo dlatego każdy większy zakup szanuję ile mogę, aby starczył mi na jak najdłużej. A kiedy wszystko zasłania mi brud i rysy, szczególnie biorąc pod uwagę rozmiar ekranu i jego odległość od oczu, to ciężko tu mówić o frajdzie.
-
Zapomniałem dodać, że mam Lite'a. Na razie miałem możliwość przetestowania tylko jednej gry. Jest to RPG z klasycznym widokiem 2D. Kiedy postać się porusza szybciej ekran wyraźnie smuży. I choć nie przeszkadza to w żaden sposób, ani nie występuje w innych momentach, zastanawiać się zacząłem czy w przypadku szybszej gry coś takiego by nie denerwowało. A może to też kwestia grafiki - na 2D bardziej widać zmiany. W końcu smuży każdy ekran LCD w jakimś stopniu. To ja bym po prostu chciał aby wszystko było perfekt. W sumie występowało to okazyjnie i chyba jest w jakiś sposób zależne od kolorów/grafiki na ekranie. Te same animacje, w których wypatrzyłem przeplot wyglądają inaczej na innym "tle". Tak czy inaczej w żaden sposób nie przeszkadza to w rozgrywce i chyba w jakiś sposób jest też powiązane z tymi poziomymi liniami, także wygląda na to, że charakterystycznymi dla ekranów LCD. Jeszcze jedna sprawa. Założyłem sobie folie na ekrany a następnie zacząłem badać konsolę ze wszystkich możliwych stron i wypatrzyłem kolejną rzecz. Nie wiem czy coś takiego było wcześniej (pewnie tak), ale na touch screenie patrząc z boku na lewą krawędź zauważyłem coś w stylu światła wydobywającego się spod ekranu. Tak samo świeci niezależnie od tego co jest na ekranie (czarny czy biały czy kolorowy - bez różnicy). Rozumiem jest to podświetlenie, ale czy jego widoczność jest rzeczą normalną? Widzę to dosyć wyraźnie patrząc od prawej strony i trochę od dołu. Na pozostałych krawędziach nic. Sam ekran też wyświetla wszystko normalnie (chyba, że o czymś nie wiem). Kolejna sprawa, którą chciałem po prostu potwierdzić aby spać spokojnie.
-
Rozumiem, że smużenie ekranu to rzecz całkowicie normalna w DS? Nie miałem możliwości przetestowania większej ilości gier (tylko jedną) i o ile ogólnie wszystko wygląda ładnie, tak podczas przesuwania ekranu (łażenie w jRPG, 2D) obraz staje się trochę niewyraźny. Nie przeszkadza to w jakikolwiek sposób ale zastanawiam się tym samym jak wyglądają przez to inne gry, jak na przykład Chinatown Wars, gdzie to obraz jest właściwie w ciągłym ruchu. Okazyjnie daje się zauważyć coś w stylu przeplotu, kiedy to więcej dzieje się na ekranie. To znaczy swego rodzaju poziome paski przy większej zadymie lub jakimś pop-upie, dosłownie chwilowe, ledwo zauważalne - ba, pewnie w ogóle bym na nie nie zwracał uwagi gdyby nie moje ogólne przewrażliwienie. Niemniej jednak chciałbym wiedzieć czy to też normalne. Przeglądając inne forum znalazłem temat o "pożółkłym" ekranie dotykowym. I prawdę mówiąc dopóki tego nie przeczytałem to nawet nie zwróciłem uwagi, ale faktycznie - dolny ekran jest minimalnie ciemniejszy (co też sprawia wrażenie lekkiego pożółknięcia). Niemniej jednak jest to ledwo zauważalne, ale ponownie - norma mam rozumieć? Pamiętam też, że swego czasu wystraszyłem się gdy na PSP pojawiły mi się dookoła i po prawej stronie ekranu dziwne poziome linie widoczne podczas zmiany kąta patrzenia lub ruchu. Nie wiedziałem co to, prawdę mówiąc nie wiem do teraz, ale pojawiło się nagle i tylko po prawej części - lewa jest czysta. To samo później zauważyłem w zakupionym aparacie cyfrowym (całość ekranu), a teraz także w NDS (oba ekraniki), aczkolwiek nie w takim stopniu jak w przypadku reszty sprzętu. Czy to także jest cechą charakterystyczną ekranów LCD? Zdaję sobie sprawę, że pytam o totalne szczegóły, na które przeciętny użytkownik handhelda zapewne nie zwróci uwagi. Niestety, ja jestem trochę psychiczny i należę do tego grona osób co biegną ze ściereczką na ratunek kiedy na ekranie pojawi się choćby najmniejsza drobina kurzu. Potem też zamiast czerpać radość z gry tylko staram się "wychwycić" te momenty kiedy widoczny jest "przeplot" i inne kwiatki. Podejrzewam, że zwyczajnie w świecie mam zbyt duże wymagania, a wyżej wymienione cechy są naturalne dla DS, ale mimo wszystko dla świętego spokoju wolałem się upewnić.
-
Yano odpowiednio wyjaśnił kwestię. Teraz zamiast dodatków do kostiumów mamy zestaw uniwersalny dla wszystkich postaci, oraz elementy odzienia, z których zrobić możemy całkowicie nowe stroje. To nie jest jednak postęp tylko zacofanie. Nie można dodać małych dupereli pokroju innych butów czy ozdoby we włosach. Jeśli chcemy dać Lili pończochy to musimy kupić cały zestaw z miniówką. W Dark Resurrection wystarczyło do podstawowego stroju dokupić dodatek i całkiem nieźle to wyglądało. Tutaj jednak z klaunów robimy jeszcze większych klaunów. Dziwne natomiast, że taką uwagę skupiono na modyfikacji włosów postaci... Nie aby jakoś wpływało to na właściwą rozgrywkę, ale biorąc pod uwagę brak jakichkolwiek innych dodatków, tylko modyfikacja ubioru zachęca do zdobywania kasy/punktów. W poprzedniku takie drobne duperele jak zmiana koloru czy dodanie jakiegoś elementu odzienia nawet bawiły. Teraz jednak nawet to zepsuli.
-
Jeśli masz kupę pieniędzy to mimo wszystko Tekken 6, ze względu na usprawnienia w systemie i większa ilość postaci. Ja bym jednak poczekał aż gra wyjdzie w platynie czy coś, gdyż nie ma tu wiele nowego względem Dark Resurrection. Na chwilę obecną zwyczajnie szkoda kasy. Tyle co pograłem to pozycję prędzej skłonny byłbym nazwać Tekken 5,5. Jest to nic innego jak DR z paroma nowymi postaciami, ciosami, innymi arenami oraz beznadziejnie przepakowanym bossem. Jeśli chodzi o tryby to Dojo w sumie można porównać do Ghost Battle. Innych bzdetów też nie brakuje, no chyba, że ktoś czerpał radość grając w kręgle - to tych nie ma. Mam wrażenie, że tryb Custimize jest mocno uproszczony względem DR (jeśli chodzi o ilość przedmiotów). Grafika jest strasznie ziarnista, a portrety postaci to jakiś żart chyba. A jeśli nie masz znajomych grających w Tekkena/posiadających PSP to już w ogóle można sobie odpuścić i zacząć zbierać na konsolę stacjonarną ;>.
-
Nigga, please...
-
Puzzle Quest wyszło też na kompa No, tak. Nie bardzo rozumiem do czego dążysz.
-
Może niezupełnie patent, który psuje CAŁĄ grę, ale strasznie nie lubię kiedy dany tytuł ma całkowicie zbędne intro. Z jednej strony chcę jak najszybciej zacząć zabawę aby sprawdzić z czym mam do czynienia. Z drugiej, wypada obejrzeć wprowadzenie aby nie umknęło nic z fabuły. Wiele gier jednak jest tak beznadziejnie zbudowanych, że trwające parę minut intro nie przedstawia zupełnie nic. Jeszcze gorzej kiedy nie da się go w ogóle przewinąć. Nie cierpię kiedy tracę czas oglądając powiedzmy jakiś wolno przesuwający się krajobraz, słuchając próbującego brzmieć tajemniczo faceta, który mówi coś w stylu "W krainie zapanowało zło, jest nienajlepiej, ktoś musi zapobiec sytuacji" po czym BAM i tytuł gry się pojawia. To już wolę jakiś teledysk czy coś w tym rodzaju.
-
Byłoby miło gdybyście krótko wyjaśnili swój wybór, a nie tylko podawali tytuły. Coraz bardziej ten temat przekształca się w "Jakiej gry/jakiego gatunku gier nie lubisz".
-
The Plan był dobry pod względem treści, ale jego głównym problemem jest to, że jedynie uzupełnia on serial i nie prezentuje zbyt wiele samodzielnie. Oglądało się dobrze, fabuła była sensowna i interesująca, ale był to seans na jeden raz, nie więcej.
-
Jeśli chodzi o wydania to jest to loteria. Ta sama gra nawet może występować w kilku różnych wariantach. Osobiście udało mi się w zeszłym roku dorwać Jade Empire z soundtrackiem i poradnikiem w tekturowej kieszonce, ale słyszałem także o wydaniach Platynowej Kolekcji oraz zwykłym w pudełku dvd. Fahrenheita czy Act of War miałem z TopSellera. Też słyszałem o grach bez instrukcji (Sega Rally) albo pudełka (Painkiller), ale trzeba po prostu brać to na wagę. Gears of War skłonny jestem w takiej cenie kupić nawet jeśli trafi się eXtra Klasyka czy coś w tym stylu.
-
Bo wszyscy wiemy, że biedronka w magiczny sposób ingeruje w sprzedawane gry... <facepalm> stona, dzięki za info. Oferta chyba nie tak dobra jak w zeszłym roku, ale i tak się wybiorę. Szkoda, że większość tego to pewnie będzie eXtra Klasyka i temu podobne wydania.
-
BlazBlue na PC - http://ve3d.ign.com/articles/news/51385/BlazBlue-Calamity-Trigger-Coming-To-PC Wheee...
-
http://www.gametrailers.com/video/exclusive-mechanics-command/58968 - traci ta gra w moich oczach coraz bardziej. Ruchome bazy dinozaury - Parsk Jednostki projektowało chyba dziecko. Z klocków lego. Brak piechoty - tylko jakieś mechy czy pancerze. Ogólnie niewielka ilość jednostek na mapie (o czym było też w zapowiedziach). Czyżby celem łatwiejszej kontroli na padzie...? Zero efektowności - parę jednostek staje na przeciwko siebie i 'szczela' - pew pew pew... Grafika brzydka. Mam wrażenie, że Tiberium Wars był ładniejszy niż to co na zwiastunie.
-
Gdy zobaczyłem pierwsze screeny z gry pomyślałem "Daggerfall". Entuzjazm trochę zanikł po przeczytaniu zapowiedzi, z których wynikało, że gra będzie raczej sieczką niż klasycznym RPG, w dodatku krótką (parę godzin zabawy). Mimo to na filmach wyglądało nieźle. Widać, że konsolka ma potencjał na coś więcej. Co, zabrakło w grze spedalonych hydraulików i innych gotujących mamusiek?
-
Jak ma się sprawa z bardziej renomowanymi sklepami sprzedającymi gry GBA? Na amerykańskim Amazon zauważyłem interesującą mnie grę (nową) z opisem "available for shipping to select countries outside the U.S.". Czy mam pewność, że kupuję oryginał, czy jakieś ryzyko istnieje?
-
Zawsze gram na normal przy pierwszym podejściu do gry - wyższe stopnie zaliczam dopiero po jej ukończeniu. Nie wątpię, że nadaje to niemałej grywalności, ale Hard zostawię sobie na następne podejście. Poza tym, mój komputer do mocarnych nie należy, przez co zdarza się, że przy większych potyczkach mam lekki slideshow, uniemożliwiający dokładne wycelowanie czy szybką ocenę sytuacji. Odnośnie patentu z Obliviona, nie twierdzę, że powinien on zostać zaimplementowany w całości, ale chociażby dorzucenie Raiderom jakiejś lepszej zbroi czy uzbrojenia, wystawianie ich w większych lub lepiej zorganizowanych grupach o wiele lepiej podziałałoby na rozgrywkę. Bo dlaczego na przykład nie zdarzyło mi się natknąć na bandytów ze snajperkami, nie licząc pojedynczych egzemplarzy z góry ustawionych gdzieś przez twórców gry? Albo wrogów używających Stealth Boy'a, którzy pojawiać się zaczęli dopiero w Operation Anchorage? Ot przykłady. W pewnym momencie gry na mapie zaczynają pojawiać się żołnierze Enklawy. Co z tego skoro są oni kompletnie beznadziejni i wymagają zaledwie paru strzałów więcej niż Raider? Wyższy poziom trudności może i być rozwiązaniem, ale nie takim jakie bym oczekiwał podczas pierwszej styczności z grą, dlatego uważam, że twórcy mogli się trochę bardziej postarać w tej kwestii.
-
Gram na normalu - jak w przypadku wszystkich gier. Poziom trudności dotyczy dużej części walk, nie licząc tych z grupką Deathclawów czy Super Mutant Overlord. Jednak przeciętne zwierzaki czy Raiderzy w pewnym momencie zadają śmieszną ilość obrażeń, a giną od jednego strzału. Dlatego dopóki gracz nie natknie się na silniejszych wrogów, reszta to tylko formalność. Dlatego też rozwiązanie z Obliviona wcale nie było takie złe - z dostosowaniem poziomu przeciwnika do naszego. Wychodzę z założenia, że gra powinna stanowić _jakieś_ wyzwanie, ale nie powinna stać się z biegiem czasu zbyt prosta. Co do stimpacków, używam ich jedynie w trakcie większych potyczek. Tak normalnie to szukam łóżka/materaca albo udaję się do miasta. I tak się jakoś uzbierało - gram ponad 40h.
-
Shin Megami Tensei: Strange Journey po angielsku - http://www.atlus.com/forum/showthread.php?t=5096
-
Fallout 3 może i nie jest doskonały, posiada parę błędów a wiele elementów rozgrywki pozostawia wiele do życzenia, ale mimo wszystko to jeden z lepszych i bardziej wciągających RPG w jakie dane mi było grać. Ukończyłem podstawową grę rok temu. Gdyby nie śmiesznie niski limit poziomów doświadczenia to pewnie bym grał jak najdłużej, aby tylko nie kończyć podstawowego wątku. Niestety, przy 20 poziomie z RPG robi się FPS, więc wtedy już grę ukończyłem byle szybko i zapomniałem. Tydzień temu kupiłem sobie jednak Game of the Year Edition, zawierający wszystkie dodatki, i ponownie wsiąkłem. Limit poziomów nadal mnie trochę dziwi, ale tym razem osiągnięcie tego 30 trochę trwa. Ukończyłem już większość ważniejszych zadań pobocznych, Operation Anchorage oraz The Pitt, a z głównym zadaniem zbliżam się ku końcowi, mając obecnie (już) 28 poziom. Chyba jednak wybór perka Swift Learner nie był takim dobrym pomysłem. No ale do rzeczy. Grę przeszedłem jakiś czas temu bawiąc się świetnie. Teraz przechodzę ją po raz kolejny a czuję się jakbym grał po raz pierwszy. Swoboda eksploracji, ilość i poziom zadań pobocznych, oraz ogólny klimat gry nie pozwalają się nudzić. Nawet mając przepakowaną postać nadal zwiedzam jakieś odległe lokacje w poszukiwaniu nowej broni i bobbleheadów. Choć główny wątek fabularny nie powala, tak poboczne prezentują konkretny poziom, nie sprowadzając się jedynie do "Znajdź/Zanieś/Zabij". Klimat poprzednich Falloutów został zachowany. Ba, klimat postapokaliptycznych pustkowi został oddany nawet lepiej, mógłbym rzec. Pozostano także wiernym oryginałom, zachowując praktycznie większość ważniejszych elementów rozgrywki. Właściwie jedyne co się różni to system walki, a i ten moim zdaniem nie jest tak zły jak go opisują. Bezpośrednia kontrola nad postacią pozwala lepiej się w nią czuć. Nie wydajemy jedynie komend "idź tutaj, zastrzel tamtego" lecz sami mierzymy z broni czy kryjemy się za osłoną. Wiele osób na ten element narzekało, ale w moich oczach sprawdza się świetnie, nawet czyniąc rozgrywkę bardziej żywą (powolny system turowy pewnie by jeszcze większą ilość graczy odrzucił niż FPS). Krytykowany VATS także został wykonany poprawnie. Trafić wroga na niskich poziomach nie jest łatwo, a i nawet dobrze oddane strzały w głowę nie gwarantują zabicia wroga. Tymczasem odnowa AP trochę trwa, a jeśli nie chcemy używać narkotyków to też tak łatwo nie ma. Wycelowanie do wrogów nawet na PC nie jest łatwe ze względu na ich zwinność, więc argument o typowej strzelance nie jest w pełni trafiony. Mimo to, gra ma pełno błędów lub niedociągnięć. Wręcz mnóstwo. Zresztą, nie pierwszy raz Bethesdzie się to zdarza (Daggerfall anyone?). Sęk w tym, że nie wpływają te rzeczy na ogół gry aż tak, aby całkowicie uprzykrzyć zabawę. Jeden z dodatków na to pozwala, jeśli się nie mylę. Chyba żartujesz? Broni w F3 jest mnóstwo. Problemem jest natomiast ich znalezienie, no ale nic przecież dziwnego w tym, że jakaś bardziej mocarna odmiana shotguna nie będzie sobie leżeć przy co drugim wrogu. Właśnie się bawię w zdobywanie tych unikatowych egzemplarzy przez co całą szafkę w domu Megaton mam zapchaną. Co więcej, nie każda broń jest dobra w każdej sytuacji, dlatego wypada nosić ze sobą cały arsenał. W poprzednich Falloutach bronie zdobywaliśmy stopniowo, a gdy dostaliśmy jakąś naprawdę dobrą pukawkę, nie było sensu wracać do starych, szczególnie w przypadku Plasma Rifle. W Fallout 3 natomiast noszę ze sobą ulepszone wersje Combat Shotgun, Submachine Gun, dwie wersje Assault Rifle (Penetrator i Chinese Rifle), broń laserową, Snajperkę oraz trzy rodzaje strzelb (dwie unikatowe i zwykłą do naprawy). Choć mógłbym się co prawda ograniczyć do kilku z nich, to jednak w większości przypadków broń wybieram w zależności od przeciwników, na słabszych używając Ol' Painless, na mocniejszych Lincoln's_Repeater, z bliska Shotguna, na odległość Snajperkę itp. No a frajdy jaką zapewnia Mauler nie da się opisać słowami . Ogólnie jednak na małą ilość broni ciężko narzekać. Starego to znaczy? Co kilka poziomów? Czy ja gram w inną grę? Gdyż moim zdaniem tego w grze nie brakuje. Chwilami wręcz aż się nie chce czytać niektórych notatek w komputerach. Tu się zgodzę - swoboda leczenia, naprawy ekwipunku oraz wykorzystania niektórych przedmiotów jest nieco źle wykonana. Strasznie ułatwia to grę, szczególnie, że wystarczy spory zapas Stimpacków aby móc przeć przed siebie nie zwracając uwagi na ostrzał ze wszystkich stron. Najbardziej mnie dziwi, że czytanie książek nie zabiera nic czasu... Też tak chcę! Czy to perk dodający +1 do którejś z głównych statystyk? Bo ja wiem, ja go nie używałem ani razu. Wolałem dać swojej postaci jakąś unikatową zdolność niż to. Wystarczy, że bobbleheady i książki już wystarczająco ułatwiają grę. Tak. To jest jeden z elementów, którego dopracowanie mogłoby naprawdę uczynić z Fallouta 3 grę wielką. Początek gry jest bardzo klimatyczny, gdyż zbieramy praktycznie każdy znaleziony śmieć w celu jego sprzedaży i zakupu choćby odrobiny amunicji. Im dalej jednak tym łatwiej. W chwili obecnej zwracam jedynie uwagę na amunicję do magnum i snajperki, gdyż o nią najciężej. Reszty mam 1000-3000, co jest trochę śmieszne, szczególnie, że nic to nie waży. Stimpacków także prawie 300, więc z walki o przetrwanie zrobiło się kolekcjonowanie kolejnych bzdetów. A wystarczyłoby, że pozbycie się choroby popromiennej lub pełna odnowa HP nie były takie banalne a już gracz by miał się czym martwić. Twórcy mogli też wprowadzić staminę, znaną z serii TES czy nawet MGS. Tyle jedzenia się wala wszędzie dookoła, ale co z tego, skoro jest kompletnie bezużyteczne? Gdyby to jak nasza postać sobie radzi we wszystkim zależało od staminy, która odnawiałaby się poprzez jedzenie, picie (radioaktywne) i spanie, już gra byłaby jakoś urozmaicona. Niestety, dosyć szybko z zera stajemy się maszyną do zabijania, która nic sobie nie robi z warunków dookoła. A mogło być tak pięknie... To kolejny element, który mnie trochę zażenował w Fallout 3. Gdy pierwszy raz widzi się odrywane kończyny można czuć lekką satysfakcję. Niemniej jednak z biegiem czasu staje się to po prostu nudne, szczególnie, że pozbawione jest to jakiegokolwiek sensu i logiki. Głowy wrogów zamiast eksplodować fontanną krwi odpadają jak gdyby zrobione były ze styropianu. Strzelam przeciwnikowi w nogę a ten traci obie ręce. Już w ogóle zabawne jest, gdy zostaje z takowego jedynie tułów. Wybór perka Bloody Mess w poprzednich Falloutach był ciekawym zabiegiem, gdyż obserwować mogliśmy naprawdę rozmaite sceny śmierci. Tutaj każdy wróg jest jak lalka, podzielona na kilka części, które odpadają w zależności od trafienia. A gdzie wspomniane wystające żebra? Rozerwanie wroga na strzępy w sposób inny niż ręce/nogi/głowa? Tu po raz kolejny mogę pokazać, że 2D jest nieśmiertelne, gdyż nawet po tylu latach oglądanie tych samych scen śmierci wroga przywołuje ironiczny uśmieszek na twarzy. W Falloucie 3 wygląda to po prostu głupio, a za parę lat to już w ogóle ludzie będą się śmiać, a nie ekscytować. Taki poziom to prezentował pierwszy Soldier of Fortune, a ile lat temu to było przecież... Od siebie z rzeczy mnie _szczególnie_ irytujących dodam jeszcze fizykę, która niczym wyżej wymienioną przemoc jest po prostu śmieszna. Bo co to niby za fizyka gdzie obiekty nie zachowują się tak jak powinny, a większa część otoczenia jest nietykalna? Gra z 2008 roku a lampa na suficie nawet nie drgnie po strzale z rakiety, szkło jest kuloodporne, a kartki papieru będące teksturą podłoża już w ogóle odrzucają. To samo mogę odnieść do zachowania postaci, które podobnie jak w Morrowind czy Oblivion zachowują się jak kukły, lub osoby z wbitym kijem od szczotki w d*pę. Choć gra już i tak wygląda ładnie, to jednak tego typu elementy można było poprawić, a nie tylko wykorzystywać gotowy silnik Obliviona (który też był już wystarczająco śmieszny). No ale Fallout 3 to w moich oczach nadal wielka gra. Dobra na tyle, że zdecydowałem się kupić wersję GOTY zaraz po premierze. Choć postać mam już przepakowaną (większość statystyk na 100%) to nadal gra mi się dobrze. Co więcej, mam ochotę zrobić kolejne podejście, ale jako postać typowo zła. Wtedy też ocenię w pełni czy opcje rozmowy z NPC bez lizania im tyłków nadal trzymają jako taki poziom, a wybicie ghuli czy kilku dobrych postaci nie zablokuje mi możliwości ukończenia gry.
-
Kolega Szulerr chyba myślał, że w temacie wymieniamy polecane przez nas pozycje na PS2. Usunięcie postów starszych niż 2008 wprowadziło jednak niemały burdel na forum.
-
Odin Sphere byłby w moich oczach hitem gdyby nie jeden "drobny szczegół" - system walki jest prosty jak dupa węża, a przez to monotonny i z biegiem czasu nudny. Nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń jeśli chodzi o oprawę audiowizualną gry - ta jest cudowna, i naprawdę żałuję, że tak mało producentów decyduje się na grafikę 2D. Moim zdaniem jest ona o wiele bardziej ekspresywna niż niejedno 3D, a w dodatku dobrze się starzeje (za parę lat na większość obecnych gier 3D wszyscy będą się krzywo patrzeć, 2D natomiast zawsze będzie ładne). Genialna jest także przedstawiona fabuła gry. Z początku nastawiałem się na oklepaną baśń w klimatach fantasy, ze smokami i walce dobra ze złem. Im więcej jednak poznawałem historii poszczególnych bohaterów tym bardziej byłem pod wrażeniem. Może i jest to baśń, ale z pewnością unikatowa i zaskakująca. Szczególnie zakończenie wywarło na mnie ogromne wrażenie, gdyż zdecydowanie nie tego się spodziewałem. No ale niestety - parę ciosów na krzyż czyni grę zbyt monotonną. A że sprowadza się ona głównie do walki, to jednak jako gracz chciałbym czegoś więcej niż tylko zwiększania siły oraz HP mojej postaci. Czy naprawdę ciężko było zaimplementować jakieś specjalne kombinacje ciosów, bardziej urozmaicone czary i inne elementy, które wzbogaciłyby wszelkie potyczki? Tworzenie miksturek oraz gotowanie jest niby ciekawym zabiegiem, ale prawdę mówiąc nieco uciążliwym, przez konieczność ciągłego zaglądania do przepisów, oraz częsty brak składników dostępnych tylko w określonych lokacjach. Jest to konieczność jeśli chcemy sobie ułatwić rozgrywkę, ale niestety mogła być ona wykonana nieco lepiej. Mimo to, Odin Sphere jest jedną z bardziej udanych produkcji, zarówno na PS2 jak i w ogóle. Zdecydowanie polecam ją każdemu, o wiele bardziej niż jakieś przereklamowane Kolosy czy inne Finale.