Celowo wstrzymywałem się z przedstawianiem szerszych opinii będąc jeszcze w trakcie gry, nosząc się z zamiarem opisania wszelkich wrażeń po jej zakończeniu. Dziś w nocy ukończyłem Persona 4 i teraz obawiam się jednak, iż kwestii, które chciałem podjąć jest tyle, że z pewnością coś ominę. Zobaczymy. Uprzedzam od razu, że nie będę szczędził spoilerów dotyczących rozgrywki, aczkolwiek wszystko związane z fabułą czy ważniejszymi wydarzeniami naturalnie ocenzuruję.
Zacznę może od właściwej rozgrywki. Bezdyskusyjnie cały system Persony 4 jest nieporównywalnie lepszy od tego z trójki. Jak już ktoś powiedział, widać twórcy wzięli sobie do serca uwagi fanów i poprawili niemal wszystko co się nie sprawdziło w poprzedniku. Owszem, zgrzyty są, ale o tym później. Ogromny plus za przerobienie menu tak, że nie musimy rozmawiać osobno z każdą postacią tylko aby zmienić im ekwipunek bądź też sprawdzić statystyki. Strasznie mnie to irytowało w poprzedniku, szczególnie kiedy nie byłem pewien jakie dana postać posiada aktualne "uzbrojenie" czy też słabości. Ogólnie nasi kompani w świecie TV po prostu są - nie blokują drogi, nie gubią się (ok, gubią, ale to nie ma znaczenia) - robią jedynie za ozdobę, co jest naprawdę dobrym posunięciem. W P3 nigdy nie korzystałem z opcji rozdzielenia drużyny, gdyż była ona po prostu nieopłacalna.
Najlepszym posunięciem jednak była zmiana chaotycznych, brzydkich i monotonnych lokacji na bardziej przyjazne dla oka, posiadające swoją tematykę. Tym razem wszelkie wypady do "lochów" były ciekawe, nawet jeśli monotonne. Niektóre poziomy nawet zawierały drobne przeszkody, co także nieco umiliło zabawę. Zmiana ustawienia kamery z początku trochę denerwowała (ciężko było wyczuć odległość między bohaterem a wrogiem) ale w końcu się przyzwyczaiłem i prawdę mówiąc nawet ją preferuję od rzutu izometrycznego z P3 - przynajmniej widać sufit, co nadaje lokacji nieco więcej uroku ;>.
Nie będę się tutaj rozpisywał na temat pojedynczych rozwiązań typu wyświetlenie informacji o czarze/zdolności Persony, czy też zmiany w zdobywaniu nowych broni i zbroi - jest ok, system się sprawdza i nie mam zastrzeżeń.
Walka nie jest już takim priorytetem jak w trójce. W sumie do świata TV udałem się lekko ponad 10 razy. Ze względu na fakt, że postacie się już nie męczą możliwym jest ukończenie całej lokacji podczas jednej wizyty. Ba, nieraz zdarzało mi się za jednym razem ukończyć zarówno poprzednią lokację, pokonując bonusowego bossa, a następnie tą właściwą. Tym samym można się lepiej skupić na życiu towarzyskim. Udało mi się wymaksować dość dużo Social-Linków. Nie zdążyłem tylko z Tower, Hanged Man, Death, Moon (nie zaciekawiły mnie więc nie przykładałem do nich większej uwagi) a do Temperance zabrakło mi dosłownie 1 dnia. Empress olałem, gdyż nie chciało mi się bawić z fuzjami, ale to rozwinę później. Jeśli chodzi właśnie o ten element przygodowy to także jest znacznie lepiej. Statystyk jest więcej, ale ich istota jest bardziej wyraźna niż w P3. Ciekawym rozwiązaniem było także jednoczesne podnoszenie S-L oraz danej zdolność, także zdobywając przy tym pieniądze. Można powiedzieć, że wygląda to znacznie bardziej naturalnie (może poza końcówką gry).
Powiem to wprost - jeśli chodzi o właściwą rozgrywkę, Persona 4 zdecydowanie przewyższa swego poprzednika. Do tego stopnia, że obawiam się, iż ponowna styczność z P3 może być trochę bolesna...
Aaaaaleeee... nie ma róży bez kolców. Twórcy udostępnili graczom możliwość bezpośredniego kontrolowania członków drużyny, ale AI nie poprawili ani trochę. Tym samym nasze postacie nadal będą odwalały tak głupie i nielogiczne czynności, że to się w głowie nie mieści. Zwycięzcą w tej kwestii jest chyba Naoto, gdyż tutaj nie mogłem kompletnie pojąć logiki jej działania. Kiedy walczę z wrogami podatnymi na Mudo/Hama, to ona atakuje Megidolan. Raz walczyłem z wrogami, którym czar ten zadawał tylko 2pkt obrażeń, ale mimo to, zamiast zaatakować inaczej, Naoto uparcie marnowała SP. W pewnym momencie, jako jedynej postaci, na stałe zostawiłem jej Direct Commands, gdyż cierpliwość mi się skończyła - te parę sekund więcej przeżyję. Inne postacie też lepsze nie są, gdyż dlaczego walcząc z pięcioma przeciwnikami podatnymi na Garu Yosuke atakuje zwykłą bronią nie mam pojęcia. Najlepsze zresztą są sytuacje, kiedy rozpoczynając walkę Rise informuje na przykład "Careful, this enemy is immune to wind" a Yosuke już w pierwszej turze rzuca właśnie magaru. Trochę nielogiczne.
Dalej, kwestia dyskusyjna - poziom trudności. Nie wiem czy to ze względu na fakt, iż P3 ukończyłem dość niedawno, ale odniosłem wrażenie, że P4 jest zbyt prosta (grałem na Normal w obu przypadkach). Jedynym wyzwaniem były walki z bossami, a to też do momentu rozpracowania ich ataków i słabości. Widoczne jest to szczególnie w późniejszym stadium gry, kiedy nasze Persony zyskują ciekawsze zdolności. Już będąc w połowie gry zdobyłem Cool Breeze. Potem uzupełniłem to Spellmaster oraz Chakra Ring (koszt czarów 50%). W połączeniu z odpowiednimi czarami ofensywnymi po prostu parłem do przodu niszcząc wszystko w jednej turze, a SP odnawiało mi się na maksa. A nawet jeśli było jakieś zamieszanie, to Mediarahan za 15SP i po kłopocie. Ach, zapomniałem też o specjalnych zdolnościach Rise - także odnowa jakiegoś % HP i SP całej drużynie po walce. Gdy pod koniec gry znalazłem zbroje dające +100SP już kompletnie wszelkie wyzwanie zniknęło. Innym czynnikiem ułatwiającym grę są także zdolności naszych kompanów, odblokowywane w miarę podnoszenia odpowiednich Social Linków. W P3 irytującym było kiedy MC ginął od byle czego - tutaj drużyna uparcie chroni MC, przez co jego zgon jest praktycznie niemożliwy. Reszta postaci także się uodporniła, zyskując możliwość przetrwania śmiertelnego ataku z 1HP. Uczyniło to rozgrywkę zdecydowanie zbyt prostą momentami. Wiem już, że przy ewentualnym drugim podejściu będę się bawić na Expert.
Wspomniałem wcześniej, że nie chciało mi się bawić z Social Linkiem Empress. Głównym tego powodem był brak jakiejś dokładnej rozpiski fuzji person (abym wiedział co da mi co) oraz strasznie mała ilość funduszy (pewnie przez rzadkie odwiedzanie świata TV). Pod koniec P3 miałem maksymalną możliwą ilość yenów. Tutaj jeszcze pod koniec parę razy do pracy musiałem się udać, aby przywołać sobie z kompendium jedną mocniejszą personę... Ostatecznie zadowoliłem się szóstym poziomem SL Empress i odpuściłem. Inna sprawa związana z fuzjami to dziedziczenie zdolności. Myślę, że twórcy w przypadku ewentualnej Persony 5 powinni usprawnić ten system dając graczom możliwość wyboru skilli, które chcą przekazać dalej. Zarówno w P3 jak i P4 dużą ilość czasu straciłem tylko i wyłącznie wybierając i anulując fuzję oczekując aż gra łaskawie wybierze mi to co chcę. Bo skoro widzę, że możliwe jest odziedziczenie powiedzmy spellmaster i cool breeze, to dlaczego muszę się męczyć 5min aby łaskawie wypadły mi one razem? Ktoś może powiedzieć, że byłoby to przesadne ułatwienie, ale wystarczyłoby wprowadzić rozwiązanie typu: do wyboru 4 losowe skille albo tylko 2 lecz konkretne - i już lepiej by to wyglądało. No trudno, przeżyłem, przynajmniej Persony miałem przepakowane ;p.
Ok, to może o czymś innym. Oprawa A-V. Pisałem już wcześniej i się powtórzę - muzyka jest świetna. Zdecydowanie lepsza i bardziej przyjazna dla ucha niż Persona 3. Motyw walki nie znudził mi się nawet pod koniec, a utwór walki z bossami był na tyle klimatyczny, że wręcz oczekiwałem kolejnej potyczki. Owszem, jest parę wyjątków bądź źle wkomponowanych muzyczek, ale jako ogół jest świetnie i naprawdę zadowolony jestem z faktu, iż do gry dołączona była płyta zawierająca przynajmniej część całego soundtracku. Jeśli chodzi o grafikę to pomimo funkcjonowania na tym samym silniku także jest znacznie lepiej niż w poprzedniku. Pamiętam, że krzywiłem się trochę na wygląd modeli postaci podczas walki w P3, gdyż przypominały bardziej karykatury. W P4 wszystko jest ładne, bardziej szczegółowe i chyba nieco lepiej oświetlone (nie znam się, ale takie odniosłem wrażenie).
Widziałem, że było trochę negatywnych opinii jeśli chodzi o dubbing amerykański. Przyznam szczerze, że z początku sam byłem zrażony do takiej Chie, ale jakoś zbiegiem czasu zacząłem się przyzwyczajać, do tego stopnia, że głosy zaczęły nawet pasować. Wydaje mi się, że w przypadku Chie aktorka potrzebowała czasu aby wrzuć się w rolę ("Hey, I leveled up" to zdecydowanie najgorsza kwestia w całej grze). A jeśli mam być szczery to i tak była o wiele lepsza niż Fuuka w P3. Nieczęsto można to usłyszeć z moich ust (w tym przypadku przeczytać ), ale naprawdę się amerykanie postarali.
W końcu fabuła. Powiem tak - gdyby nie P3 to pewnie bym się zachwycał. Niestety przez niemal cały czas gry nie mogłem pozbyć się wrażenia, że wszystko jest nieco naciągane, naiwne, robione na siłę. Utwierdziłem się w tym przekonaniu pod sam koniec gry, kiedy poznajemy całą prawdę dotyczącą mgły i morderstw. Przede wszystkim nie mogłem odczuć powagi całej sytuacji. Ok, dwa morderstwa, grupa nastolatków odkrywa swoje moce i łazi do świata TV aby rozwiązać zagadkę... wait, what? No właśnie, rozumiem, że to Japonia, klimaty anime, inna mentalność itp. ale uważam, że postacie przyjęły to wszystko zbyt naturalnie. W Persona 3 było wszystko nawet sensownie wyjaśnione już od początku - tutaj bohaterowie sami nie wiedzą z czym mają do czynienia, lecz podchodzą do tego jak do, o ironio, gry/zabawy. Nie wiem, ale gdybym ja mógł wchodzić do TV to raczej ogłosiłbym to całemu światu, aby grupa naukowców zbadała sprawę za mnie. No ale oczywiście wtedy gra nie miałaby większego sensu, więc nie będę się już czepiał. Patrzę po prostu przez pryzmat Persona 3, gdzie, choć nadal naciągane, miało to nieco więcej sensu. Ogólnie miałem wrażenie, że twórcy sami nie byli do końca pewni jak poprowadzić fabułę, więc wymyślali wszystko w biegu. Coś jak Kojima i MGS4 - niby ma to ręce i nogi ale jest tak naiwne, że chwilami śmieszne. Sprawa zabójstw choć prowadzona najdłużej, wydała mi się wręcz banalna w pewnym momencie. Wiedziałem po prostu, że sprawcą okaże się ktoś znajomy, kogo byśmy nie podejrzewali. Wszystko ok, ale twórcy wprowadzili zbyt małą ilość postaci, aby gracz naprawdę się głowił. Gdy usuniemy Social Linki (z których naturalnie nikt nie mógł być odpowiedzialny), postacie nie posiadające portretów, oraz te, z którymi Social Linków w ogóle nie możemy rozpocząć, cała lista się zawęża dość drastycznie, przez co gracz może wskazać mordercę dosyć szybko. Poniżej spoilery dla osób, które grę ukończyły.
No ale ok, całość ma ręce i nogi i jest naprawdę interesująco prowadzona. Czepiam się prawdę mówiąc już na siłę, gdyż jak na grę i tak jest lepiej niż dobrze. Po prostu patrzę na fabułę przez pryzmat poprzednika, który wydał mi się o wiele bardziej intrygujący. W Persona 4 zabrakło moim zdaniem sytuacji szokujących, coś jak w Persona 3
. Jasne, P4 ma dobre momenty, ale moim zdaniem wszystko jest zbyt przewidywalne.
Ale ok, kończę. Jest dobrze i to jest najważniejsze.
O ile pod względem fabuły P4 nie dorównuje P3, tak pod względem występujących postaci zdecydowanie ją przewyższa. Z początku bałem się, że po odkryciu swego wewnętrznego problemu każda postać "po prostu będzie", beż żadnego dalszego rozwoju. Co mnie jednak zaskoczyło, to o wiele większe nastawienie na wzajemne relacje bohaterów. Są oni po prostu bardzo ludzcy. Czuć wyraźnie, że nie trzymają ze sobą tylko ze względu na wspólną misję, lecz dlatego, iż łączy ich przyjaźń. Naprawdę byłem pod wrażeniem, a wszelkie luźniejsze scenki z udziałem bohaterów oglądałem z ogromnym zaciekawieniem. Ogólnie kreacja postaci jest bardzo ciekawa, i choć nie udało uniknąć się kilku stereotypów, to bohaterowie P4 są jednymi z lepszych jakie dane mi było widzieć w grach. Jasne, w Persona 3 SEES trzymał się razem, także udawali na wycieczki i podobne, ale prawdę mówiąc jakoś nie czułem większej więzi między nimi. Junpei, Yukari i Fuuka niby ok, Akihiko żył we własnym świecie można powiedzieć, Mitsuru była kompletnie antysocjalna, Ken... ugh..., Koromaru można w ogóle nie liczyć a Aigis to kolejny oklepany przykład seksownego androida, który zyskuje ludzkie uczucia. Całość nastawiona była bardziej na relacje z MC aniżeli całej drużyny. W Persona 4 obyło się bez dziwolągów, przez co cała ekipa to normalni ludzie uczęszczający wspólnie do szkoły, razem spędzających wolny czas. Wyjątkiem jest tutaj Teddie, ale i on został porządnie wkomponowany w całość. Dużo zyskują także dzięki postaci Nanako, która można powiedzieć łączy ich wszystkich razem. Podobały mi się także niezależne spotkania z ludźmi ze szkoły, podczas których możemy natknąć się też na inne postacie. Świetne rozwiązanie i naprawdę chciałbym aby ewentualna Persona 5 była w ten sposób prowadzona. Ogólnie rzecz biorąc nie mam bohaterom P4 nic do zarzucenia. Jakkolwiek naiwnie to zabrzmi, można powiedzieć się się do nich przywiązałem podczas tych 75h czasu gry. Nawet nie zliczę ile razy banan na twarzy mi się pojawiał podczas niektórych cut-scenek.
Zastrzeżenia mógłbym mieć co najwyżej do samego MC. Podobnie jak w przypadku P3, jakoś nie czułem aby moje decyzje miały jakikolwiek wpływ na cokolwiek. Nie zauważyłem też jakiegoś szczególnie większego udziału z jego(mojej?) strony. Może dlatego zakończenie gry wydało mi się nieco przesadzone. Nie sądzę po prostu aby
Nie byłbym jednak sobą gdybym się do czegoś w tym miejscu nie przyczepił. Pada na Social Linki. Prawdę mówiąc duża ich część jakoś szczególnie mnie nie ruszyła, nie zainteresowała. Nie aby Persona 3 była jakoś lepsza pod tym względem, ale zabrakło mi czegoś pokroju Sun Arcana z P3, czegoś nieco bardziej poruszającego niż banalne problemy przypadkowych postaci, które w prawdziwym świecie powinno się rozwiązać strzałem w pysk, w celu otrzeźwienia. No ale ok, jako ogół jest lepiej niż dobrze a zaprezentowane historie miały mimo wszystko swój morał.
Myślę czy chciałem podjąć jeszcze jakąś kwestię ale nic mi do głowy nie przychodzi, więc trochę ponarzekam pod koniec. Nawiązałem do tego wcześniej ale i rozwinę - gra niestety przepełniona jest stertą naciąganych elementów i błędów logicznych. Wspomniałem już o niechęci podzielenia się informacją o świecie TV z innymi. Niech mi ktoś jednak powie w jaki sposób kowal potrafi wykuć pistolet, i dlaczego sprzedaje go nastolatkom? Ja rozumiem, że broń biała to do kolekcji, ale gdy do oferty trafił pistolet dla Naoto to się trochę skrzywiłem. Wrażenia psuło także rozmieszczenie NPC, którzy zawsze stoją w tym samym miejscu, bez konkretnego celu. Ja rozumiem, że ich ruch mógłby być trudny w wykonaniu, ale były momenty kiedy gra lekko przeginała w tej kwestii. Dla przykładu, kiedy spotykamy kogoś w drodze do szkoły, po zakończonej rozmowie ZAWSZE przebiega nam przed oczami ten sam nerd w okularach. No cóż za zbieg okoliczności... Śmieszyły mnie także niektóre questy. Co prawda dobrze, że sprowadzają się one do czegoś więcej zabijania potworków, ale teksty zleceniodawców miejscami były żałosne. "Gdzie bym szukał tej lampy? Myślę, że w jakimś NIEBIAŃSKIM miejscu..." - bo przecież każdy normalny człowiek tak mówi, ne? Ok, ponownie rozumiem, że miało to na celu dać wskazówkę gdzie znajdziemy dany przedmiot, ale nie mogłem się powstrzymać od śmiechu w takich sytuacjach prawdę mówiąc. Zawiodłem się także na restauracji sprzedającej ogromną michę żarcia za 3000 Yen. Myślałem, że po wymaksowaniu statystyk otrzymam za zjedzenie całości jakiś przedmiot czy coś - nic podobnego. Przykładów podawać bym mógł więcej, ale myślę, że nie ma to większego sensu. Naturalnie, nie ma gier idealnych.
No właśnie, nie ma gier idealnych ale są produkcje rewelacyjne, a Persona 4 zdecydowanie do nich należy. Jest to bez wątpienia jedna z najlepszych gier z jaką dane mi było mieć styczność, nie tylko na PS2, ale w ogóle. Naprawdę szkoda, że obecnie coraz trudniej o produkcje typu Persona 3 i 4, a wszystko skupia się na kolejnych FPS i TPS...
Nic to, następny w kolejce DDS w oczekiwaniu na przesyłkę z Devil Summoner ;>. A tymczasem cicho liczę na zapowiedź Persona 5 w niedalekiej przyszłości.